„To my prezentujemy prawdę, demokrację i wolność. My jesteśmy partią wolności. Polska jest dzięki nam dzisiaj krajem wolności, jednym z niewielu w Europie" – przekonywał podczas miesięcznicy smoleńskiej Jarosław Kaczyński. I dodał: "Jest wielki mechanizm kłamstwa w Polsce, oszukiwania ludzi, ale mimo tego mechanizmu zwyciężyliśmy, zwyciężamy i zwyciężymy”
Sejmowa większość PiS przegłosowała nowe ustawy o Trybunale Konstytucyjnym, otwierające obozowi rządzącemu drogę do mianowania nowego prezesa TK. Sejm uchwalił również nowe Prawo Oświatowe, likwidujące reformy szkolnictwa wprowadzone w latach 1998-1999 przez rząd AWS-UW.
Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. broni Mirosław Różański podał się do dymisji.
Posłowie opozycji zablokowali plenarną salę Sejmu, po tym, jak marszałek Marek Kuchciński wykluczył jednego z nich z obrad z powodu protestu przeciwko ograniczeniu dostępu mediów do parlamentu.
Posłowie PiS zebrali się w Sali Kolumnowej, gdzie uchwalili budżet państwa i tzw. ustawę dezubekizacyjną.
Jarosław Kaczyński podczas tzw. miesięcznicy smoleńskiej powiedział o kontrmanifestantach ze Stowarzyszenia Obywatele RP, że „w sensie formalnym działają legalnie. […] Ale zapytajmy, czy legalne, czy dopuszczalne są cele, które sobie stawiają? Czy legalne jest odbieranie prawa innym do tego, by demonstrować, by się modlić? Czy tak powinno to w Polsce wyglądać? Czy legalnym jest próba wyszantażowania, zaniechania czynności procesowych w śledztwie smoleńskim, które są bezwzględnie potrzebne. Nie, proszę państwa, to wszystko jest nielegalne. I to trzeba jasno powiedzieć”.
Według Kaczyńskiego, przeciwnicy PiS działają zgodnie z zasadą: „kto silniejszy, ten lepszy”. „To jest zasada, która towarzyszyła całej tak zwanej III Rzeczpospolitej. Mówiono coś o liberalnej demokracji, a tak naprawdę, jeśli użyć języka historii idei, to był prymitywny darwinizm społeczny. Właśnie ta zasada: kto silniejszy, ten lepszy – jak wśród zwierząt. Otóż my tę zasadę odrzucamy”.
„To my prezentujemy prawdę, demokrację i wolność. My jesteśmy partią wolności. Polska jest dzięki nam dzisiaj krajem wolności, jednym z niewielu w Europie" – przekonywał prezes PiS. „Ci, którzy by chcieli przywrócić [...] zasady darwinizmu społecznego, bo świetnie się w nich czuli, dzisiaj z nami zaciekle w Polsce i za granicą walczą. Bo oni w ramach tych zasad byli dobrzy, bo byli silni, bo byli w stanie wszystko sobie załatwić. I są oczywiście tacy, którzy po prostu dają się oszukiwać, którzy są naiwni, którzy spojrzą na jakąś telewizję i przyjmują, że to, co tam mówią czy pokazują to jest prawda. Otóż nie, to jest nieprawda. Jest wielki mechanizm kłamstwa w Polsce, oszukiwania ludzi, ale mimo tego mechanizmu zwyciężyliśmy, zwyciężamy i zwyciężymy” – oznajmił szef obozu rządzącego.
Szef sejmowej komisji sprawiedliwości i praw człowieka Stanisław Piotrowicz odniósł się do słów opozycjonisty Antoniego Pikula, który zaprzeczył, że Piotrowicz pomógł mu, jako prokurator w stanie wojennym.
„Nie ulega wątpliwości, że jestem dziś tym, który jest najbardziej w państwie atakowany. Atakowany jestem za swoją pracę w prokuraturze w latach 80.” – uznał Piotrowicz. „Nie przypadek to sprawił, że jestem atakowany za to właśnie teraz, kiedy stałem się twarzą w walce o wprowadzenie ładu konstytucyjnego w Trybunale Konstytucyjnym” – oświadczył.
Zapewnił, że nigdy nie oskarżał opozycjonistów, lecz im pomagał. „Nie mam powodów, żeby się wstydzić. Zawsze zachowywałem się przyzwoicie” – wspominał swoją pracę w prokuraturze w czasach PRL.
Jarosław Kaczyński w programie trzecim Polskiego Radia został zapytany o marsz opozycji spod dawnej siedziby KC PZPR pod siedzibę PiS w 35. rocznicę wprowadzenia stanu wojennego w Warszawie, by „pokazać symboliczną jedność między tamtymi rządami a obecnymi”.
„No cóż, to są opary absurdu, coś co jest między chorobą, wiadomo jaką, a jakąś burleską” – odpowiedział prezes PiS. „Natomiast ta retoryka oczywiście czemuś służy. Służy stworzeniu czegoś, co już raz zostało stworzone, no z pewnym sukcesem, to znaczy wrażeniu, że w Polsce dzieją się jakieś straszne rzeczy, chociaż nic się nie dzieje”.
Według Kaczyńskiego, „przeciętny obywatel widzi rzeczywistość poprzez telewizję, dzisiaj też w poważnej mierze także przez internet […]. I w ten sposób można było [w 2006 r.] stworzyć sytuację, która nie miała nic wspólnego z faktami, zupełnie odrzucić sferę faktów i przekonać […], że Polska jest krajem, w którym nadużywa się władzy, w którym łamie się prawa obywateli […]”
"Dzisiejsza opozycja idzie „jeszcze dużo dalej. Oni stwierdzili, że wojsko, policja, wymiar sprawiedliwości, czyli […] tradycyjny aparat państwowy, powinno się wobec władzy zbuntować, powinno być nieposłuszne, czyli w istocie powinno dojść do buntu. No, to jest wezwanie o charakterze antypaństwowym i w gruncie rzeczy mamy tutaj do czynienia z przestępstwem”.
„Skąd ta panika, skąd ta determinacja?” – pytał Kaczyński. Jego zdaniem, wynika to z „obawy przed odpowiedzialnością za to, co działo się w ciągu ostatnich ośmiu lat. Ważna jest obawa przed tym co powoli, chociaż według mnie zbyt wolno, następuje, tzn. przed likwidacją tego mechanizmu podziału dóbr, mechanizmu, w którym pewna grupa była ogromnie uprzywilejowana. I jedni w ramach tych przywilejów brali ogromne sumy, idące w setki milionów złotych, a nawet w miliardy; sądzę, że będzie można pokazać tego rodzaju przykłady, np. udzielania zupełnie nieuzasadnionych kredytów i takie wielkie operacje finansowe zmierzające do tego, żeby po prostu pewna grupa ludzi już bardzo, bardzo bogatych, jeszcze dodatkowo zarobiła. Inni natomiast brali mniejsze sumy, różne fundacje, które tu dostawały 6 mln, tu 4, tu 600 tys., tu znów 3 mln, jak to rocznie podsumować, to była całkiem spora suma. No i byli jeszcze tacy, którzy brali, dajmy na to, półtora miliona na teatr.
[…] Media w niemałej mierze też w ten sposób były utrzymywane czy podtrzymywane. No, to wszystko się kończy. [...] I to jest po prostu dzisiaj wściekle bronione”. Ci, którzy obrzucają PiS „różnego rodzaju kalumniami” doskonale zdają sobie z tego sprawę – stwierdził szef obozu rządzącego.
„Ale w tej chwili cokolwiek byśmy zrobili, no, poza oddaniem władzy, to wszystko byłoby złe, fatalne, godzące w demokrację […]. A tak naprawdę chodzi o […] interesy brudne i o to, by uniknąć odpowiedzialności za różne bardzo złe rzeczy”.
Na zorganizowanych przez PiS obchodach upamiętniających ofiary stanu wojennego Jarosław Kaczyński oświadczył, że mamy do czynienia w Polsce z wielką, pozytywną zmianą. „Mamy rząd dobrej zmiany – rząd Beaty Szydło. Mamy uparte dążenie do tego, by Polska się zmieniła, by stała się nieporównanie bardziej niż przedtem sprawiedliwa, by cały ten oszukańczy mechanizm rozdziału dóbr między uprzywilejowanych został złamany, i chodzi zarówno o dobra materialne, jak i o dobra innego rodzaju” – mówił prezes PiS.
Ocenił, że „wszystko to, co działo się w ciągu ostatnich dwudziestu kilku lat, to było coś wielce, wysoce niesprawiedliwego i szkodliwego. I chcemy to zmienić. Ale ta zmiana napotyka na opór. Można powiedzieć, że wściekły opór. Czyj? Tych, którzy tracą”.
Redaktor naczelny „Gazety Polskiej” Tomasz Sakiewicz powiedział, że podczas demonstracji opozycji „część byłych działaczy Solidarności szła obok SB-ków, ZOMO-wców, ORMO-wców i razem krzyczeli, że oni bronią demokracji”.
„Przyjrzyjmy się im uważnie. Bo to ich stworzył stan wojenny. Stan wojenny powołał KOD-y, powołał PO, powołał Nowoczesną, powołał te partie, które dzisiaj idą razem z SB-kami” – ocenił Sakiewicz, cytowany przez PAP.
Minister obrony Antoni Macierewicz oświadczył: „Chcę poinformować Polaków, że po raz ostatni w dniu dzisiejszym ze strony jakiegokolwiek urzędnika Ministerstwa Obrony Narodowej padło słowo >generał< przy nazwisku pana Jaruzelskiego. Podejmujemy kroki prawne mające na celu odebranie stopni wojskowych zarówno panu Jaruzelskiemu, jak i panu Kiszczakowi. Zbrodniarze odpowiedzialni za działanie zbrojne przeciwko własnemu narodowi nie zasłużyli na to, by nosić te stopnie wojskowe”.
„Nie mówimy o degradacji, mówimy o odebraniu, pozbawieniu stopni, dlatego, że nigdy się tym ludziom nie należały” – podkreślił szef MON.
Sejm uchwalił kolejne ustawy dotyczące Trybunału Konstytucyjnego, przygotowaną przez PiS – ustawę o organizacji i trybie postępowania przed TK oraz ustawę o statusie sędziów TK.
Nowe przepisy unieważniły dokonany już wybór trzech kandydatów na nowego prezesa Trybunału. Według ustawy w przypadku konieczności przeprowadzenia nowej procedury wyboru prezesa, do czasu jego powołania, TK kieruje sędzia TK, „któremu prezydent RP w drodze postanowienia powierzy pełnienie obowiązków prezesa”.
Będzie to sędzia TK o „najdłuższym stażu pracy w sądownictwie powszechnym lub w administracji państwowej szczebla centralnego na stanowiskach związanych ze stosowaniem prawa”. Tak określone warunki spełniała jedynie Julia Przyłębska, wybrana do TK w grudniu 2015 roku przez obecny Sejm.
Ustawa likwidowała istniejące Biuro Trybunału, które miało być zastąpione przez Kancelarię Trybunału i Biuro Służby Prawnej Trybunału. Pracownicy Biura Trybunału otrzymali nowe warunki pracy i płacy, albo wymówienia.
Sejm w nocy uchwalił głosami posłów PiS Prawo Oświatowe zmieniające ustrój szkolny w Polsce. Na mocy nowych przepisów zostaną zlikwidowane gimnazja, a nauka w szkołach podstawowych, liceach i technikach będzie trwała dłużej.
Zmiany rozpoczną się od roku szkolnego 2017/2018. Powstaną: 8-letnia szkoła podstawowa, 4-letnie liceum ogólnokształcące, 5-letnie technikum oraz dwustopniowe szkoły branżowe (które zastąpią zasadnicze szkoły zawodowe).
Na krytyczne głosy opozycji politycy PiS odpowiadali, że uchwalone zmiany oznaczają „powrót do polskiej szkoły sprzed siedemnastu lat, do normalnej polskiej szkoły”, jak informował portal wPolityce.pl.
Dyrektora Sądu Apelacyjnego w Krakowie i cztery inne osoby zatrzymali funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego. Jak poinformowała PAP, wśród zatrzymanych znaleźli się dyrektor SA w Krakowie Andrzej P., główna księgowa tego sądu Marta K. i dyrektor Centrum Zakupów dla Sądownictwa Marcin B.
„W ostatnich kilku latach wokół sądu stworzono sieć wielu firm powiązanych kapitałowo, towarzysko i rodzinnie z dyrektorem sądu oraz dyrektorem Centrum Zakupów dla Sądownictwa, realizujących głównie fikcyjne zamówienia na świadczenie usług, analizy i opracowania” – powiedziała PAP „osoba zbliżona do śledztwa”.
Minister spraw wewnętrznych Mariusz Błaszczak zapowiedział wprowadzenie w pracy Sejmu zmian korzystnych dla opozycji. „To będzie oparte o »Pakiet demokratyczny«, o którym mówiliśmy w poprzedniej kadencji. Przedstawimy te pomysły” – powiedział szef MSWiA w programie trzecim Polskiego Radia.
Chodzi o wykorzystanie doświadczeń na przykład z Wielkiej Brytanii – obiecywał polityk PiS. „Ma być łatwiej opozycji. Tylko to nie może wyglądać tak, jak teraz to wygląda, że wychodzą panie posłowie i panowie posłowie i krzyczą. […] Poziom merytoryczny jest bardzo niski. Tu chodzi o sensowny poziom merytoryczny sporu, jaki jest w demokracji” -powiedział Błaszczak.
„Minister Obrony Narodowej przyjął dzisiaj dymisję gen. broni Mirosława Różańskiego z pełnionej funkcji i polecił generałowi wykorzystać zaległy urlop. Obowiązki Dowódcy Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych decyzją ministra Antoniego Macierewicza będzie wykonywał I zastępca – gen. broni Leszek Surawski” – zakomunikował rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz. Przyczyn dymisji nie podano.
Stanowisko dowódcy generalnego gen. Różański objął w lipcu 2016 r. Jego kadencja miała trwać trzy lata. 54-letni Różański był współtwórcą Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych, które działa od początku 2014 r.
Podczas obchodów rocznicy stanu wojennego w kopalni „Wujek” prezydent Andrzej Duda powiedział: „To była zbrodnia – zbrodnia, której dopuścili się komuniści! To była zdrada – zdrada, której dopuścili się i dopuszczali się cały czas, przez cały tamten czas komuniści! To była hańba, bo jak można było strzelać z karabinu do bezbronnych ludzi?! Nazywajmy sprawy po imieniu, to byli ludzie ‒ ci, którzy za to odpowiadają i odpowiadali ‒ całkowicie pozbawieni honoru, którzy się absolutnie zhańbili swoją postawą, choć niestety główni decydenci nigdy nie odpowiedzieli za tę zbrodnię, choć niestety wielu z tych, którzy byli współodpowiedzialni, a już nie żyją, było żegnanych przez wolną Polskę z honorami. Może i to trzeba jasno i wyraźnie powiedzieć, że ta Polska była wolna, gdy ich żegnała, ale z pewnością nie była uczciwa i sprawiedliwa. Ja, proszę Państwa, mam nadzieję, że taką sprawiedliwą i uczciwą Polskę jesteśmy wreszcie w stanie odbudować”.
W związku z ograniczeniem dostępu dziennikarzy do Sejmu planowanymi przez marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego kilkadziesiąt redakcji ogłosiło „Dzień bez polityków”. Według planów Kuchcińskiego poza głównym gmachem Sejmu miało powstać Centrum Medialne, w którym dziennikarze mogliby spotykać polityków.
Dotąd dziennikarze pracowali w budynku gmachu głównego, w którym odbywają się posiedzenia Sejmu. Miała też powstać grupa stałych korespondentów parlamentarnych, do której każda redakcja wyznaczałaby dwie osoby, pracujące na zmiany.
Stali korespondenci parlamentarni mieli otrzymać przepustki gwarantujące nieograniczony dostęp do Centrum Medialnego oraz głównego gmachu Sejmu i Senatu. Korespondenci parlamentarni, pod warunkiem wcześniejszego zgłoszenia, mieli mieć również wstęp na galerię sejmową w czasie posiedzeń Sejmu, ale bez możliwości rejestrowania dźwięku i obrazu – informował PAP.
Opozycja przyszła na obrady Sejmu z kartkami „Wolne media”. Na początku głosowań nad projektem budżetu na 2017 rok posłowie PO poprosili marszałka Marka Kuchcińskiego o informację na temat planowanych ograniczeń pracy dziennikarzy.
M.in. głos w sprawie budżetu zabrał poseł Michał Szczerba z PO, trzymając w ręku kartkę „Wolne media”. Marszałek dwukrotnie ostrzegł Szczerbę, po czym wykluczył go z obrad Sejmu. Protestujący przeciwko temu posłowie opozycji zablokowali mównicę. Kuchciński ogłosił przerwę w obradach i wyszedł z sali. Posłowie opozycji zablokowali stanowisko marszałka, domagając się uchylenia kary wobec Szczerby.
Marszałek Kuchciński przeniósł obrady Sejmu do Sali Kolumnowej, gdzie przeprowadzono głosowania, m.in. nad budżetem na 2017 r. oraz tzw. ustawą dezubekizacyjną. Posłowie PiS oraz Straż Marszałkowska utrudniali opozycji wstęp na Salę Kolumnową i udział w głosowaniach. Opozycja zdecydowała się na okupację na sali obrad plenarnych.
W związku z wydarzeniami w Sejmie, po godz. 20 przed budynkiem parlamentu pojawili się demonstranci. Zablokowali oni wyjścia z Sejmu, uniemożliwiając posłom wyjazd samochodami. Policja zaatakowała demonstrujących.
Jarosław Kaczyński, komentując sytuację w Sejmie na konferencji prasowej powiedział: „my się nie damy sterroryzować. Z całą pewnością uchwalimy budżet, a także inne ustawy, w tym także tą, o którą być może chodzi. Ja nie mam tutaj pewności, ale uważam, że różnego rodzaju okoliczności pozwalają sądzić, że ci, którzy dziś blokują budżet są bardzo niechętnie nastawieni do ustawy dezubekizacyjnej”.
Prezes PiS ocenił, że w związku z tym jest próba „zablokowania pracy parlamentu”. Jego zdaniem, „blokowanie mównicy jest oczywiście deliktem z punktu widzenia regulaminu Sejmu. Muszą być z tego wyciągnięte wnioski wobec wszystkich, którzy dopuścili się tego nadużycia, tego rodzaju czynu”.
Lider obozu rządzącego pytany czy marszałek Sejmu miał prawo wykluczyć posła Szczerbę odpowiedział: „Miał prawo. Uważam, że pan marszałek Sejmu jest niezwykle wręcz tolerancyjny wobec zachowania opozycji. Ja nie mówię o wszystkich klubach, ja mówię przede wszystkim o PO i o Nowoczesnej, i że ta tolerancja skończyła się właśnie tak, jak się skończyła”.
Według Kaczyńskiego, „w Polsce jest takie dążenie różnie wyrażane, które w gruncie rzeczy ma sprowadzać się do jednego – żeby demokracja była czystym pozorem: możecie sobie wybrać jakąś większość, a ona ma nie mieć nic do powiedzenia, bo inne instytucje będą miały coś do powiedzenia. A tak naprawdę będą mieli do powiedzenia ci, którzy mają najwięcej pieniędzy, najwięcej społecznej siły. Ale dzisiaj ta walka właśnie o taki system przybrała charakter swego rodzaju chuligaństwa parlamentarnego i to chuligaństwo musi być powstrzymane”.
Gdy prezesowi PiS próbował zadać pytanie poseł PO Sławomir Nitras, ten odparł, iż sądzi, „że warto się nim [Nitrasem] zająć ze względów medycznych”.
Sejm uchwalił tzw. ustawę dezubekizacyjną, która stanowi, że emerytury i renty byłych pracowników aparatu bezpieczeństwa PRL nie będą mogły być wyższe niż średnie świadczenia w ZUS. Oznaczało to obniżenie świadczeń emerytalnych dla byłych pracowników MSW i ich rodzin pobierających po nich rentę za okres „służby na rzecz totalitarnego państwa” od 22 lipca 1944 do 31 lipca 1990 roku.
W głosowaniu na Sali Kolumnowej wzięło udział 236 posłów. Za nowelizacją ustawy głosowało 235 posłów. Nikt nie był przeciw, jeden poseł wstrzymał się od głosu.
Informację o przebiegu służby funkcjonariuszy w okresie PRL miał sprawdzać IPN. Zmiany obejmą funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa, jednostek Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego i Ministerstwa Spraw Wewnętrznych. Obniżenie emerytur i rent będzie dotyczyć także osób, które służyły w jednostkach Ministerstwa Obrony Narodowej, w tym – w Wojskowej Służbie Wewnętrznej i Wojskach Ochrony Pogranicza. A także kadry naukowej i dydaktycznej oraz słuchaczy i studentów uczelni MSW, sportowców z klubów milicyjnych.
Historyk i politolog, wykładowca Collegium Civitas. W PRL uczestnik ruchu opozycyjnego, jeden z założycieli Samorządu Studentów Uniwersytetu Warszawskiego. Członek Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie. Pracował w redakcjach „Przeglądu Katolickiego”, „Tygodnika Solidarność”, „Spotkań”, był zastępcą redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” i szefem dodatku „Plus-Minus” (2000-2006). Jest redaktorem naczelnym pisma naukowego „Wolność i Solidarność”. Napisał m.in. „Rewolucję Okrągłego Stołu”, biografię Lecha Wałęsy, historię Komitetu Obrony Robotników, „Krótką historię Solidarności 1980-1989”. Ostatnio wydał „Nie ma chleba bez wolności. Polski sprzeciw wobec komunizmu 1956-1980”. Jego książki były trzykrotnie nominowane do Nagrody Historycznej im. Kazimierza Moczarskiego.
Historyk i politolog, wykładowca Collegium Civitas. W PRL uczestnik ruchu opozycyjnego, jeden z założycieli Samorządu Studentów Uniwersytetu Warszawskiego. Członek Klubu Inteligencji Katolickiej w Warszawie. Pracował w redakcjach „Przeglądu Katolickiego”, „Tygodnika Solidarność”, „Spotkań”, był zastępcą redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej” i szefem dodatku „Plus-Minus” (2000-2006). Jest redaktorem naczelnym pisma naukowego „Wolność i Solidarność”. Napisał m.in. „Rewolucję Okrągłego Stołu”, biografię Lecha Wałęsy, historię Komitetu Obrony Robotników, „Krótką historię Solidarności 1980-1989”. Ostatnio wydał „Nie ma chleba bez wolności. Polski sprzeciw wobec komunizmu 1956-1980”. Jego książki były trzykrotnie nominowane do Nagrody Historycznej im. Kazimierza Moczarskiego.
Komentarze