Puma Nubia jest łagodna, związana z rodziną i powinna wrócić do swojego opiekuna, bo rozłąka ją złamie - to opinie wielu internautów po wydarzeniach weekendu, gdy policja ścigała mężczyznę z dzikim zwierzęciem. Biolog ma inne zdanie: „Pumy są samotnikami, nie tworzą stałych więzi rodzinnych, nie mają potrzeby nawiązywania relacji z ludźmi”
Wyglądało to jak kino akcji: weteran wojny w Afganistanie uciekał przez las z pumą. W lasach, w okolicach Ogrodzieńca (woj. śląskie) szukało ich dwustu policjantów, antyterroryści, psy, śmigłowce i drony.
Powodem ucieczki był przyjazd ekipy z poznańskiego ZOO, która w piątek 10 lipca miała odebrać jej opiekunowi i byłemu żołnierzowi Kamilowi Stankowi zwierzę. Przepadek zwierzęcia orzekł w styczniu 2020 roku sąd, bo mężczyzna - mimo kilku wyroków sądu - cały czas zezwalał na kontakt pumy z osobami postronnymi.
Wszystko jednak poszło nie tak. „To moje dziecko! Nie oddam! Po moim trupie!” - krzyczał mężczyzna, wygrażał nożem, straszył samobójstwem i uciekł z pumą o imieniu Nubia do lasu.
W niedzielę 12 lipca, po kontaktach z policyjnymi mediatorami, Stanek oddał kota do ogrodu zoologicznego w Chorzowie. Może tam zostać wolontariuszem, by zachować kontakt z Nubią. Zapowiada walkę o dzikiego kota.
Kamil Stanek kupił pumę kilka lat temu z hodowli w Czechach, co - jak mówił - było jego marzeniem. Jednak w Polsce nie można pumy trzymać legalnie, więc założył cyrk i zaczął m.in. pokazywać pumę zainteresowanym i udostępniać fotografom na sesje.
Po prostu zaczął na niej zarabiać. I to dobrze, bo - jak pisała "Wyborcza" - puma utrzymywała jego, małżonkę i dzieci.
Potem przyszło zainteresowanie mediów: wywiady, występy w telewizjach śniadaniowych, programy w internecie i TV.
Pumę trzymał w wolierze i wyprowadzał ją na spacery na smyczy, co nie podobało się wszystkim mieszkańcom. Tym bardziej że pumy nie można sobie tak prowadzać na smyczy - to nielegalne. Sprawa musiała w końcu znaleźć finał w sądzie.
Lista wyroków dla Kamila Stanka w związku z hodowaną przezeń pumą nie jest krótka:
Od momentu uprawomocnienia się wyroku, mężczyzna ukrywał się wraz z pumą, przetrzymując ją w małej klatce transportowej, która uniemożliwiała jej przyjęcie naturalnej postawy ciała.
Ostatnią kryjówką był barak w miejscowości Żelazko pod Ogrodzieńcem, gdzie znalazła go ekipa z poznańskiego ZOO, która przyjechała odebrać zwierzę. Wygląda na to, że to koniec "pumiego" biznesu.
Za Stankiem ujęło się wielu internautów. W sieci uruchomiono zbiórkę na pomoc prawną dla mężczyzny - zebrano już 56 tys. zł, akcję wsparło ponad 1600 osób. Za mężczyzną wstawili się też niektórzy lokalni politycy, którzy obiecali pomoc. Na Facebooku powstała strona "Murem za pumą Nubią".
Pisano, że nie należy zabierać kota mężczyźnie, bo kot jest łagodny, żyje od lat z jego rodziną, więc jest udomowiony. Albo że przeprowadzka do ZOO może skrzywdzić pumę psychicznie. I że przecież u Stanka jest jej dobrze.
O ocenę tych argumentów poprosiliśmy dr Piotra Piliczewskiego, etologa (badacza zachowań zwierząt). Jest jednoznaczna:
Puma Nubia nie powinna być trzymana w żadnej domowej hodowli, bo to warunki dla niej nienaturalne, w których nie może realizować swoich potrzeb gatunkowych.
A o postępowaniu opiekuna wypowiada się ostro: „Sam fakt, że kupił to zwierze po to, by prowadzać je na smyczy i - pomimo wyroków sądu - zezwalać na niekontrolowany kontakt pumy z ludźmi pokazał, że nie ma świadomości, jak w rzeczywistości kształtują się potrzeby takiego dużego drapieżnika".
Niżej cała rozmowa.
Robert Jurszo, OKO.press: Sporo ludzi wzięło opiekuna pumy w obronę. Pojawiają się głosy, żeby nie odbierać mu Nubii, bo przecież ona jest już udomowiona, ponieważ żyje z jego rodziną już od kilku lat.
Dr Piotr Piliczewski: Na pewno nie można o tej, ani o żadnej innej pumie, powiedzieć, że jest udomowiona. Udomowienie oznacza konkretne zmiany w układzie nerwowym i hormonalnym, które zostały wywołane głównie przez przeprowadzoną przez człowieka celową selekcję ukierunkowaną na otrzymanie konkretnych cech.
O jakich cechach mówimy?
Ssaki udomowione są łagodniejsze od dzikich. W wieku dorosłym mają więcej cech osobników młodocianych. Są też mniej samodzielne psychicznie i nastawione na tworzenie relacji z człowiekiem, również na uczenie się od niego. Jest to szczególnie uderzające u psów, kotów domowych i fretek. Człowiek jest dla nich po prostu centrum świata. Jest jeszcze jedna cecha zwierząt udomowionych, która w kontekście całej tej sytuacji jest bardzo ważna.
Jaka?
Ssaki udomowione mają dużo mniejsze potrzeby eksploracyjne niż te z gatunków nieudomowionych. Jeśli wypuścimy na ulicę kota domowego z nadajnikiem GPS to okaże się, że niemal cały czas spędza on w promieniu 100 metrów od domu. Ale odczyty z nadajnika GPS kota nubijskiego, przodka kota domowego, pokazałaby, że jego terytorium to kilkanaście kilometrów kwadratowych.
A pumy takiej jak Nubia?
Od 25 do nawet 100 kilometrów kwadratowych, w zależności od zasobności terenu w pokarm i miejsc nadających się na kryjówki. Mówiąc wprost,
w przypadku pumy Nubii, mamy do czynienia ze zwierzęciem, które zostało „wciśnięte” w warunki dla niej nienaturalne.
Potrzeb gatunkowych pumy nie da się zaspokoić trzymając ją w wolierze o powierzchni kilkudziesięciu metrów kwadratowych i wyprowadzając ją z niej na smyczy. Pomijając już to, że wychodzenie w ten sposób ze zwierzęciem z listy gatunków niebezpiecznych jest niezgodne z polskim prawem, ona po prostu nie jest przystosowana do poruszania się w tak ograniczonym zakresie.
Puma była też udostępniana innym, np. podczas sesji fotograficznych i pokazów...
...co stwarzało potencjalne niebezpieczeństwo dla osób trzecich.
To nie jest tak, że jeżeli dzikie zwierzę urodziło się w warunkach niedopasowanych do swoich potrzeb, to się po prostu do nich przystosuje i będzie szczęśliwe, bo niczego innego nie zna. To mit.
Możliwość spełnienia wrodzonych potrzeb jest podstawą dobrostanu zwierząt dzikich w hodowli. W wypadku dużych kotów jest to bardzo trudne, a w sytuacji, gdy kot ma być jednocześnie towarzyszem ludzi - niemożliwe.
Gdy ogląda się filmy i zdjęcia pumy oraz jej opiekuna, to trudno nie mieć wrażenia, że istnieje między nimi jakaś nić sympatii. Zwierzę łasi się do niego, ociera, liże go. Jeśli to nie jest zwierzę udomowione, to czym jest ta relacja?
Widać, że puma zachowuje się względem opiekuna podobnie, jakby zachowywała się wobec swojej matki, choć tę analogię należy traktować bardzo umownie. To wynika z tego, że w młodym wieku odebrano ją jej prawdziwej matce biologicznej i sprzedano opiekunowi, który wykarmił ją butelką.
Można więc powiedzieć, że jej zachowanie, tak naprawdę, jest rodzajem zaburzenia behawioralnego.
Podobno puma jest całkowicie łagodna.
Musimy pamiętać, że zwierzęta cechują się indywidualnością psychiczną i zdarzają się przypadki, gdy dziki kot wydaje się, na pierwszy rzut oka, funkcjonować dobrze w ludzkim domu.
Co nadal nie zmienia faktu, że otaczające Nubię warunki nie odpowiadają jej potrzebom gatunkowym.
I jest też potencjalnie możliwe, że mogłoby to stać się dla niej na tyle frustrujące, że przerodziłoby się w agresję, wynikającą np. z nagłego przestrachu. Duży kot może też skrzywdzić człowieka w zabawie, nie wykazując złych zamiarów.
Niektórzy mówią, że Nubii nie należy zabierać od rodziny, bo ona jest jej częścią i to skrzywdzi ją emocjonalnie.
Pumy są samotnikami i nie tworzą stałych więzi rodzinnych.
Nie mają też potrzeby nawiązywania relacji z ludźmi.
Oczywiście, zmiana otoczenia początkowo wiąże się ze stresem dla zwierzęcia. Ale, ostatecznie, przeniesienie w miejsce, gdzie jej potrzeby gatunkowe będą mogły być zaspokojone w większym stopniu, będzie tylko z korzyścią dla niej.
Powinna zostać w chorzowskim ZOO czy pojechać do poznańskiego?
Nie ma większego znaczenia, czy ta puma ostatecznie zostanie w ZOO w Chorzowie, czy trafi do ZOO w Poznaniu, czy za granicą - ważne są warunki. Najlepszy byłby wybieg kilkuhektarowy, choć takiego raczej w Polsce nie ma. Istotne jest, by trafiła w miejsce jak najbardziej odpowiadające jej potrzebom. Mam bowiem poważne wątpliwości czy można pumę zwrócić do dotychczasowego opiekuna.
Sam fakt, że kupił sobie tego kota po to, by prowadzać go na smyczy i zezwalać na niekontrolowany kontakt pumy z ludźmi pomimo wyroków sądu pokazał, że nie ma świadomości, jak w rzeczywistości kształtują się potrzeby takiego dużego drapieżnika.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Komentarze