Podczas gdy papież modli się prosząc, by Kościół miał odwagę unieść ciężar swoich win wobec nieletnich, archidiecezja warmińska nieudolnie tłumaczy się z zaniechań dotyczących opisanej przez OKO.press sprawy księdza Romana Kramka. Broni postępowania biskupów, których obronić się nie da - pisze dla OKO.press Artur Nowak
Przypomnijmy, że amerykański wymiar sprawiedliwości uznał księdza Romana Kramka za winnego napaści seksualnej na 17-letnią dziewczynę.
Co najmniej trzech biskupów archidiecezji Warmińskiej zignorowało obowiązek zawiadomienia o sprawie Watykanu pomimo takiego obowiązku. Zamiast kary Kramek dostał probostwo w Orzechowie.
Sprawę opisało OKO.press w październiku 2018 roku i została ona włączona do raportu opublikowanego 21 lutego 2019 przez fundację „Nie lękajcie się”. Raport dzień wcześniej otrzymał papież Franciszek.
Wydawało się, że sprawa jest tak jasna, że usłyszymy teraz od rzecznika tej archidiecezji ks. Marcina Sawickiego wyrazy ubolewania i przeprosiny. Ale stała się rzecz przedziwna, archidiecezja nie ma sobie nic do zarzucenia.
W oświadczeniu ks. Sawickiego z dnia 22 lutego 2019 roku czytamy, że przedstawione przez fundację "Nie lękajcie się" okoliczności dotyczące sprawy Kramka są nieprawdziwe. Nieco niżej moja odpowiedź na to oświadczenie.
Najpierw przypomnijmy sprawę Romana Kramka.
Czyn, którego dopuścił się Kramek, to wyraz pogardy dla ofiary. Pod pozorem udzielenia wsparcia zgwałconej miesiąc wcześniej nieletniej wykorzystał ją kolejny raz. Gdyby nie był księdzem, pewnie nigdy by nie miał dostępu do pogrążonej w traumie dziewczyny. Zaraz po tym, gdy ją wykorzystał, oznajmił, że musi wracać do konfesjonału.
Do nadużycia doszło tydzień przed Bożym Narodzeniem 2002 roku, a więc ponad rok po wejściu w życie „Sacramentorum sanctitatis tutela”. To list podpisany przez kardynała Josepha Ratzingera z 18 maja 2001 roku, który ustanowił wyłączną jurysdykcję w sprawach nadużyć wobec nieletnich na tle seksualnym dla watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary.
Odpowiedzialnymi za przesyłanie tych spraw do Watykanu stali się biskupi diecezjalni i przełożeni zakonni. W dokumencie, o którym mowa, czytamy:
„Jeśli ordynariusz lub hierarcha otrzyma wiadomość, przynajmniej prawdopodobną, o popełnieniu przestępstwa, po przeprowadzeniu badania wstępnego winien powiadomić o tym Kongregację”.
W tym przypadku nie mieliśmy do czynienia „prawdopodobną” wiadomością, ale postawieniem bardzo konkretnego zarzutu. Pomimo tego, w lutym 2003 roku ks. Jan Rosłan, rzecznik kurii, pisał w „Posłańcu warmińskim”: "Nie wydaję wyroków, ale już od pierwszych sensacyjnych relacji telewizyjnych i prasowych cała sprawa wydawała mi się niewiarygodna”.
Ksiądz mgr Rosłan wiedział lepiej niż amerykańska prokuratura i wymiar sprawiedliwości. W lutym 2003 roku Kramek poszedł na ugodę, przyznając się do zarzuconego mu czynu w zamian za karę dziewięciu miesięcy pozbawienia wolności.
Wyszedł z więzienia w październiku 2005. Archidiecezja musiała wiedzieć, że odbywał karę. Watykanu jednak nie zawiadomiła. „Tylko władze w Polsce mogą zdecydować o przyszłości Kramka w kościele” – tłumaczył gazecie „Hartford Courant” rzecznik archidiecezji Hartford, na terenie której Kramek popełnił swój czyn.
To prawda, bo przecież Kramek do New Britain przyjechał za zgodą biskupa na urlop, by pomagać miejscowemu proboszczowi. Jego przełożonym był arcybiskup warmiński.
Ale księdzu Kramkowi nic się nie stało. Choć amerykański sąd nałożył na niego zakaz kontaktowania się bez nadzoru z dziećmi i młodzieżą, w 2008 roku abp Wojciech Ziemba dał mu funkcję wikariusza i katechety w gimnazjum w Wielbarku.
Dopiero po protestach wiernych Kramek rezygnował z posady w szkole. W 2009 roku biskup Ziemba zrobił to, co polscy biskupi potrafią najlepiej: przeniósł go do parafii we wsi Orzechowo obok Dobrego Miasta. Przez kolejnych dziesięć lat był tam proboszczem, opiekował się ministrantami, udzielał spowiedzi i prowadził rekolekcje.
Dopiero po tekście OKO.press, w październiku 2018 roku nowy arcybiskup warmiński oświadczył, że kieruje jego sprawę do watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary i zawiesza księdza Kramka w obowiązkach duszpasterskich do czasu jej rozstrzygnięcia. Od mieszkańców Orzechowa dowiedzieliśmy się, że jednak nadal mieszka on na tamtejszej plebanii.
W oświadczeniu ks. Sawickiego z dnia 22 lutego 2019 roku czytamy, że przedstawione przez fundację "Nie lękajcie się" okoliczności dotyczące sprawy Kramka są nieprawdziwe, bo wtedy, w 2003 roku, archidiecezja warmińska postępowała — według rzecznika — zgodnie z obowiązującym wówczas prawem.
"Sprawa ks. Romana K. prowadzona była przez amerykański wymiar sprawiedliwości, a także badana przez prokuraturę rejonową w Olsztynie, która nie postawiła mu żadnych zarzutów. W Stanach Zjednoczonych sprawa zakończyła się zawarciem ugody.
Należy zaznaczyć, że w USA przypadek ks. Romana K., mimo przedstawianych oskarżeń, nie był podnoszony i rozpatrywany ani w kategoriach gwałtu rozumianego jako pożycie seksualne, ani w kategoriach pedofilii. W przedstawionym raporcie nieprawdą jest, że chodziło o czyny pedofilskie.
Arcybiskup metropolita warmiński w październiku 2018 roku w celu wyjaśnienia wątpliwości skierował sprawę do Kongregacji Nauki Wiary, a także zawiesił ks. Romana K. w pełnieniu obowiązków duszpasterskich proboszcza, do czasu rozstrzygnięcia kwestii przez Stolicę Apostolską".
Księże rzeczniku, prokuratura w Olsztynie nie przedstawiła Romanowi Kramkowi żadnych zarzutów albowiem odbył już karę za zarzucany mu czyn w USA. Trudno, by dwa razy był karany. Ksiądz Kramek został skazany za napaść seksualną. Nie odbywał kary na podstawie ugody, ale na podstawie wyroku. To standard w demokratycznych państwach prawnych.
Jeśli dalej ksiądz rzecznik ma wątpliwości co do charakteru czynu, którego dopuścił się Kramek, może warto przywołać uzasadnienie z dnia 18 lutego 2005 roku sędzi Susan B. Handy:
„Jako ksiądz odebrał pan nauki i śluby kapłańskie. Zamiast postępować zgodnie z nimi, wykorzystał pan dla swej przyjemności seksualnej młodą, zagubioną kobietę”.
Przypominamy też, że nie kto inny jak Jan Paweł II zadecydował, aby wykorzystywanie seksualne osoby nieletniej poniżej osiemnastego roku życia, którego dopuszcza się duchowny, włączyć do nowej listy przestępstw kanonicznych zastrzeżonych do rozstrzygania przez Kongregację Nauki Wiary.
Nowe prawo w formie motu proprio [list papieski o charakterze dekretu powstały z inicjatywy własnej papieża], noszącego tytuł "Sacramentorum sanctitatis tutela", zostało promulgowane 30 kwietnia 2001. List został podpisany przez kard. Josepha Ratzingera i został wysłany do wszystkich biskupów katolickich 18 maja 2001 roku.
Pomimo wiedzy o skazaniu księdza Kramka na karę pozbawienia wolności i o tym, że sprawca ją odbył, ksiądz arcybiskup warmiński dopiero po kilkunastu latach spełnił ciążący na tym urzędzie kościelnym obowiązek. Nie zrobił tego, aby cokolwiek wyjaśniać, ale tylko i wyłącznie dlatego, ze sprawę nagłośniły media. Jest to rażące zaniechanie.
Dedykuję księdzu arcybiskupowi świadectwo jednej z ofiar z 22 lutego 2019 roku rozeszło się ono echem w Watykanie:
„Jeśli chcecie uratować Kościół, trzeba wziąć się do roboty i wskazać sprawców z imienia i nazwiska. Nie możemy pozwolić, by wygrało kolesiostwo”.
Adwokat, publicysta i pisarz. Współautor książki „Żeby nie było zgorszenia. Ofiary mają głos” o ofiarach księży pedofilów, autor „Kroniki opętanej” – historii egzorcyzmowanej nastolatki oraz „Dzieci, które gorszą”, w której oddaje głos dzieciom i partnerkom kapłanów. W swojej praktyce adwokackiej wielokrotnie reprezentował pokrzywdzonych w sprawach, dotyczących pedofilii.
Adwokat, publicysta i pisarz. Współautor książki „Żeby nie było zgorszenia. Ofiary mają głos” o ofiarach księży pedofilów, autor „Kroniki opętanej” – historii egzorcyzmowanej nastolatki oraz „Dzieci, które gorszą”, w której oddaje głos dzieciom i partnerkom kapłanów. W swojej praktyce adwokackiej wielokrotnie reprezentował pokrzywdzonych w sprawach, dotyczących pedofilii.
Komentarze