Po publikacji OKO.press kuria warszawsko-praska odpisała na nasze pytania i zapewniła, że skazany za molestowanie dzieci ks. Grzegorz K., mianowany administratorem Domu Księży Emerytów, jest dobrze pilnowany. Nie odpowiedziała za to na pytanie o jego drugi proces. Dowiedzieliśmy się jednak, że ksiądz został skazany za molestowanie kolejnego ministranta
Kuria odpowiedziała na pytania OKO.press dopiero 4 września br., czyli po opublikowaniu tekstu o księdzu Grzegorzu K., skazanym w 2014 roku za molestowanie ministranta. W 2018 K. został mianowany administratorem Domu Księży Emerytów.
Trudno zrozumieć dlaczego biskup warszawsko-praski Romuald Kamiński tak długo zwlekał z podaniem informacji o sytuacji skazanego księdza. Zdecydowaliśmy się opisać jego historię m.in. z obawy o to, że może mieć kontakt z dziećmi i młodzieżą i wykorzystywać zaufanie, jakie wzbudza koloratka.
Tymczasem z komunikatu kurii (według metadanych pliku, który otrzymaliśmy, przygotował je kanclerz kurii ks. Dariusz Szczepaniuk) wynika, że postarała się o to, by pedofilskie skłonności ks. K. nie stanowiły zagrożenia dla dzieci i młodzieży. Według zapewnień kurii ksiądz Grzegorz K. nie może:
Nad przestrzeganiem tych zakazów według kurii czuwa wyznaczony w tym celu "kurator". Co więcej, ksiądz. K. został poddany trzyletniej terapii, którą prowadził "świecki specjalista z wieloletnim doświadczeniem w pracy z ofiarami i sprawcami nadużyć seksualnych".
Kuria zapewniła także, że - wbrew naszym obawom - w Domu Księży Emerytów poza księdzem K. nie mieszkają inni księża oskarżani o przestępstwa seksualne. Zdaje się więc, że nie ma więc zagrożenia, że ksiądz K. będzie odpowiedzialny za nadzór innego księdza skazanego za przestępstwa związane z pedofilią.
Zastosowaniem wobec ks. Grzegorza K. takiego "planu bezpieczeństwa" kuria mogłaby śmiało się pochwalić. Nie odpowiadała jednak pytania OKO.press aż do dnia publikacji tekstu, prawdopodobnie wychodząc z założenia, że dla Kościoła o molestowaniu dzieci przez księży najlepiej mówić najmniej, jak to jest możliwe.
Być może z tego samego powodu kuria zignorowała nasze pytanie o drugi proces, w którym ks. K. oskarżony był o molestowanie kolejnego ministranta. Media szeroko opisywały pierwszy proces, który zakończył się w 2014 roku prawomocnym skazaniem K. na rok więzienia w zawieszeniu na cztery lata.
O kolejnym, osobnym procesie, dotyczącym molestowania przez ks. K. starszego brata pierwszego ministranta, ostatnie wzmianki w prasie pochodzą jednak z 2013 roku. Media informowały wtedy o tym, że ksiądz K. nie zjawił się na rozprawie, dlatego musi zostać przełożona.
Kuria w swojej odpowiedzi nie odniosła się do pytania o wyrok, jakim zakończył się ten proces, ale udało nam się uzyskać tę informację w Sądzie Okręgowym Warszawa-Praga. Dowiedzieliśmy się tam, że w drugim procesie ks. Grzegorz K. także został skazany za "obcowanie płciowe z małoletnim" (art. 200 par. 1 kodeksu karnego). Po uwzględnieniu poprzedniego wyroku, sąd wyznaczył karę roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata i 3400 zł grzywny.
Przemilczany przez kurię proces mógł mieć wpływ na sprawność tzw. postępowania kanonicznego. Zgodnie z watykańskimi wytycznymi, diecezja musi wszcząć własne dochodzenie w sprawie każdego usprawiedliwionego podejrzenia o przestępstwie seksualnym, popełnionym przez księdza przeciwko nieletnim.
Po przeprowadzeniu wstępnego dochodzenia diecezja ma obowiązek przekazać akta sprawy do watykańskiej Kongregacji Nauki Wiary. Wstępne dochodzenie powinno zostać jednak zawieszone, jeśli w sprawie toczy się proces przed sądem świeckim.
Tymczasem kuria warszawsko-praska ogłosiła, że wszczęła takie dochodzenie w styczniu 2014 roku, tuż po wydaniu wyroku II instancji w pierwszym procesie księdza K., chociaż musiała wiedzieć, że wciąż toczy się drugi proces. Czyli albo wcale nie wszczęła wtedy dochodzenia, albo wszczynając je - naruszyła watykańskie przepisy.
Skoro jednak kuria wciąż czeka na wyrok Kongregacji Nauki Wiary, bardziej prawdopodobne jest, że wbrew oświadczeniu musiała poczekać z wszczęciem dochodzenia. A kiedy naprawdę się rozpoczęło i kiedy akta zostały wysłane do Watykanu? Zapytaliśmy o to kurię w środę 5 września. Tym razem odpowiedziała nam już po jednym dniu, ale mało treściwie:
"Zawiadamiamy, że informacje dotyczące każdego dochodzenia kanonicznego, nie są jawne do momentu zakończenia sprawy i ostatecznej decyzji. Kiedy Stolica Apostolska zdecyduje o dalszym losie księdza poinformujemy o tym w specjalnym komunikacie".
Wygląda na to, że kuria warszawsko-praska znów ma coś do ukrycia. Prawdopodobnie to jak długo zwlekała z przekazaniem sprawy księdza K. do Kongregacji Nauki Wiary, albo czy w ogóle to zrobiła? Możliwe, że nigdy tego się nie dowiemy.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Komentarze