0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Roman Rogalski / Agencja GaRoman Rogalski / Age...

Wbrew zapewnieniom Jakiego (a wcześniej wypowiedziom Jacka Kurskiego i oświadczeniom TVP) "twarde fakty" dowodzą, że cenzura - czyli ingerencja w program Opola z motywów pozaartystycznych (politycznych czy ideologicznych) - miała miejsce przynajmniej dwukrotnie. Z pierwszej próby (przed 13 maja 2017) wobec Kayah, TVP próbowała się wycofać, ale jej skutków nie udało się już zatrzymać. Druga (19 maja) oficjalnie wykluczyła Dr Misio, czyli zespół Arkadiusza Jakubika.

"Proszę o refleksję i nie uleganie propagandzie. Twarde fakty są niestety bezwzględne" - wiceminister sprawiedliwości i opolanin Patryki Jaki przedstawił na FB swoje wyjaśnienie odwołania festiwalu w Opolu. Te "twarde fakty" są karkołomną - nawet jak na tego polityka - próbą kontr-interpretacji festiwalowego blamażu Jacka Kurskiego i pośrednio obozu władzy.

Nie byłby sobą Jaki, gdyby przy okazji nie zrobił z Kayah fanki Stalina. Ale o tym później.

Szanowni Państwo, ważne w sprawie Festiwalu w Opolu: 1. Nie było żadnej cenzury - nikomu nie zabroniono występu na festiwalu. Skąd wziął się problem? Kilka niewiarygodnych mediów podało fejknews o tym, że zabroniono śpiewania Kayah. A prezydent Opola bezrefleksyjnie (nie sprawdzając czy to prawda u źródła) publicznie zaatakował swojego partnera z TVP. Chwile później Kayah na FB prostowała, że to kłamstwo i nikt jej nie zabronił śpiewać - tylko sama z siebie nie chce wystąpić ( bo woli grać dla KOD i Michnika) 2. Po tej nieprawdziwej informacji po Polsce rozeszła się fama i inni zaczęli masowo rezygnować i rozpoczęła się histeria. 3. Przypominam, że Kayah nie miała żadnego problemu, aby występować na Festiwalu Piosenki Radzieckiej - dla komunistycznych kacyków odpowiedzialnych za śmierć polskich bohaterów. Pobratańcy Stalina byli ok - natomiast PiS jest gorszy. 4. W Polsce odbywa się teraz to co jest znane od zawsze - ludzie, którzy uwierzyli propagandzie, że w Polsce za PiS jest gorzej niż w Aleppo - mają okazję aby zamanifestować swoją antypisowość. I tak naprawdę to oni szkodzą festiwalowi. Oni swoje poglądy polityczne przekładają nad dobro polskiej piosenki. 5. Mimo całej tej antypisowskiej propagandy gospodarka rozwija się najszybciej od lat, bezrobocie jest najniższe w historii III RP, ubóstwo najmniejsze w dziejach a giełda urosła najwyżej od 2007 roku. Jak nie da się uderzyć faktami w rząd to uderza się „strajkiem artystów”. 6. TVP przez lata była lojalnym partnerem Opola i największym jego donatorem. Mimo różnych problemów telewizje komercyjne nigdy się po niego nie zgłosiły bo nie chciały płacić tyle ile płaciło TVP. Opole powinno być wdzięczne telewizji za te wszystkie lata promocji miasta. Tym bardziej, że ten rząd przeznaczył środki na opolski amfiteatr i wpisał na stałe do ramówki TVP przeboje z opolskiej sceny. 7 . Zanim skrytykuje się Jacka Kurskiego za organizacje dużych eventów muzycznych – trzeba sięgnąć do faktów a nie partyjnych emocji. Ostatnie starcie Kurskiego z TVN i Polsatem na sylwestra (mimo śmiechów i kpin z TVP) – skończyły się nokautem stacji komercyjnych. Okazało się, że zwykli Polacy mają już dość tej poprawności politycznej. 8. Boje się, że ta nieprofesjonalna szarża prezydenta Opola spowoduje, że miasto straci swoje największe dobro na zawsze. Co nam z marki bez ogólnopolskiej widowni? Festiwal dla 3 tys. ludzi w amfiteatrze a nie 6 mln w całej Polsce to mimo nazwy – „koncercik” a już nie festiwal. 9. Podzielałem obawy prezydenta Opola o jakość festiwalu dlatego udało mi się wywalczyć, że TVP zgodziła się na pierwszy warunek prezydenta Opola tzw. powołanie specjalnej komisji, która zapraszałby artystów. Wtedy jednak prezydent wymyślił kolejny warunek – przesunięcie festiwalu. Upokarzanie publiczne jednak partnera – zawsze źle się kończy. 10. TVP popełnia błędy. Nie jest idealna, ale zadaniem włodarzy Opola jest mądry dialog, pragmatyzm, chowanie emocji i konstruktywna postawa a nie manifestacyjne nie wpuszczanie na budowę. 11. Ponadto fala rezygnacji był też szansą na pokazanie publiczność zamiast wielu mocno już wypalonych gwiazd – młodych polskich artystów, którzy nie potrafią się od lat przebić (mamy też takich w Opolu). 12. Obawiam się, że bilans tej szarży prezydenta będzie taki, że nie dość, że Opole straci na zawsze swoje największe dobro(wiem, że już większe miasta zgłosiły się po festiwal) to jeszcze wszyscy mieszańcy miasta złożą się na gigantyczne odszkodowanie za zerwanie tej umowy.Wiecie, że życzę jak najlepiej prezydentowi jak i mojemu miastu. Proszę więc jeszcze o refleksje i nie uleganie propagandzie. Twarde fakty podane wyżej są niestety bezwzględne.

Zakaz dla Kayah, bezskutecznie odkręcany

Główna teza Jakiego brzmi tak:

Nie było żadnej cenzury – nikomu nie zabroniono występu na festiwalu. Kilka niewiarygodnych mediów podało fejknews, że zabroniono śpiewać Kayah. Po tej nieprawdziwej informacji rozeszła się fama i inni zaczęli masowo rezygnować i rozpoczęła się histeria.

Wypowiedź na FB,22 maja 2017

Sprawdziliśmy

Była próba cenzury z Kayah i ingerencja z Dr. Misio

Po kolei. Informację o zakazie występu Kayah w koncercie 50-lecia scenicznej pracy Maryli Rodowicz podała 13 maja 2017 "Wyborcza". Pod nazwiskiem potwierdził ją menadżer Kayah Tomasz Grewiński. "Dotarły do mnie nieoficjalne informacje z telewizji, że Kurski powiedział po moim trupie”. Potwierdził ją także menedżer Rodowicz Bogdan Zep: "Jest nam bardzo przykro, że Kayah nie wystąpi, ale nie mamy nic do powiedzenia, to festiwal TVP, nie będę tego komentować".

Oczywiście teoretycznie ta informacja mogła być - jak to nazywa Jaki - "fejknewsem". Jednak żaden z menadżerów nie dementuje swoich wypowiedzi, a takie słowa mają przecież znaczenie dla kariery obu gwiazd polskiej piosenki.

Informację o zamiarze TVP zablokowania występu Kayah potwierdza też Maryla Rodowicz we wpisie na FB z 18 maja: "Poszłam do tv walczyć o Kaję, a Kaja się wycofała. Nie zmieni to mojego stosunku do niej i uwielbienia dla jej talentu".

Rodowicz ma tu na myśli rozmowę z Jackiem Kurskim 16 maja 2017, w której szef TVP próbował ratować sytuację. Ukazują się zdjęcia Kurskiego z Rodowicz (trzyma bukiet kwiatów) i oficjalny komunikat: "Prezes TVP rozwiał wszelkie wątpliwości, które narosły w ostatnich dniach. Maryla Rodowicz została zapewniona, że TVP nie ingeruje w dobór gwiazd, mających wystąpić na jubileuszu Artystki".

Rodowicz daje się przekonać i w tym samym wpisie z 18 maja zapowiada, że koncert się odbędzie, choć bez Kayah. I bez Katarzyny Nosowskiej, która zrezygnowała dzień wcześniej - 17 maja, pisząc na FB, że "nie wystąpi w Opolu, bo wykluczanie, w jakiejkolwiek odsłonie, uznaje za zawstydzające".

Jaki powołuje się na wpis Kayah na FB z 17 maja. Brzmi on tak: "Po raz pierwszy zabieram głos w tej sprawie, bo póki co cały czas było o mnie, beze mnie… ale drodzy Państwo nie dam sobie wmówić, że czarne jest białe, a białe jest czarne. Na Festiwalu w Opolu w tym roku nie wystąpię. I jest to moja decyzja. Na znak jedności z tymi, którzy na cenzurowanym byli i nadal pozostali, bo wobec nich nie wywołała się taka burza. Dziękuję wszystkim za publiczne i prywatne wyrazy wsparcia. To bardzo wiele znaczy dla nas jako Polaków".

Wbrew słowom Jakiego, ogłaszając decyzję rezygnacji z występu, Kayah nie twierdziła, że zakazu jej występu nie było, choć jej słowa "I jest to moja decyzja" mogą oznaczać, że Rodowicz "załatwiła" 16 maja zgodę na jej występ.

Zwłaszcza, że piosenkarka pisze o tych, którzy "na cenzurowanym byli i nadal pozostali", co może podkreślać różnicę z jej sytuacją, by ona była "na cenzurowanym", ale "nie pozostaje, bo wywołała się burza" i Kurski się ostatecznie zgodził.

Kayah się naraziła TVP i w ogóle obozowi władzy, udziałem w wiecach opozycyjnych, poparciem protestów kobiet, ostrymi komentarzami na FB.

Fakty wskazują zatem na to, że zakaz dla Kayah w jakiejś wersji był, ale gdy został ujawniony, interweniowała Rodowicz, a Kurski próbował się z niego wycofać. Nie udało się, choć mogło.

Koncert Rodowicz wisiał na włosku, ale wisiał

Los jubileuszowego koncertu Rodowicz po spotkaniu Rodowicz-Kurski 16 maja jest niepewny, a piosenkarka pozostaje raczej za niż przeciw. Potwierdza to pośrednio wpis z 19 maja na FB zespołu Audiofeels. Ogłaszając własną rezygnację z Opola wyrażają rozczarowanie koncyliacyjną postawą Rodowicz:

"Zwlekaliśmy z tą decyzją dość długo licząc, że Pani Maryla stanie solidarnie w obronie artystów i wolności artystycznej i odwoła swój jubileusz w Opolu, zorganizuje go w innym miejscu i czasie. Niestety tak się nie stało".

Nie wiadomo, jak potoczyłyby się losy koncertu Rodowicz, gdyby nie tragedia osobista (śmierć matki), która przesądza o własnej rezygnacji głównej gwiazdy festiwalu. Ale piosenkarka na FB podaje 19 maja dwa powody:

"Atmosfera politycznego skandalu oraz dramat rodzinny spowodowały, że zdecydowałam się zrezygnować z koncertu 50-lecia, który miał się odbyć na festiwalu w Opolu. Nie tak wyobrażałam sobie swój Złoty Jubileusz. Przepraszam wszystkich Kolegów Artystów, którzy mieli uświetnić mój recital, przepraszam Publiczność ale to jedyne właściwe wyjście w tej sytuacji".

Zakaz dla Dr. Misio, oficjalnie podany do wiadomości

Jako pierwsza wiadomość o wykluczeniu Dr Misio (zespołu Arkadiusza Jakubiaka) z koncertu opolskich Premier podaje 19 maja "Wyborcza". Gazeta cytuje dokument ogłoszony przez Redakcję Festiwalu 54. KFPP Opole: „Z uwagi na nieemisyjny charakter oficjalnego teledysku piosenki Pismo w wykonaniu Dr Misio, nominacja zgłoszenia do udziału w konkursie Premier została wycofana”.

W teledysku piosenki „Pismo” zespół występuje w sutannach, a treść jest kpiną z księży, którzy gorliwie zbierają pieniądze na tacę, ale podsypiają w czasie spowiedzi itp. Sam Jakubiak na swoim FB (20 maja) uznaje decyzję festiwalowych władz za "cenzurę" opóźnioną przez nieuwagę i dziwił się, że w ogóle został zaproszony do Opola.

Seria rezygnacji, w sumie 40

Jeszcze 19 maja (poza Audiofeels) rezygnuje Kasia Popowska. Pisze na FB: "Żaden z artystów nie powinien być karany wykluczeniem z koncertu za własne poglądy. Mam wrażenie, że stwierdzenie, że żyjemy w wolnym kraju jest mocno przeterminowane. Nie chcę być częścią festiwalu, który coraz mniej związany jest z muzyką, wobec tego rezygnuję z pojawienia się w koncercie PREMIER".

Od 20 do 22 maja sypią się kolejne rezygnacje. Portal BIG Data Wyborczej doliczył się ich - w sumie - aż 40, w tym pięć przed 20 maja: Kayah, Nosowska, Rodowicz, Popowska, Audio-Feels.

Jaki pisze, że "po tej nieprawdziwej informacji (o wykluczeniu Kayah) po Polsce rozeszła się fama i inni zaczęli masowo rezygnować i rozpoczęła się histeria".

Fałsz tej wypowiedzi jest podwójny:

  • Jaki wbrew faktom zaprzecza, że TVP próbowała ocenzurować koncert Maryli Rodowicz i wykluczyć z niego politycznie "niewygodną" Kayah,
  • Jaki pomija fakt oficjalnie ogłoszonej prewencyjnej cenzury ideologicznej, czyli wykluczenia "Dr Misio".

Trudno powiedzieć, która z tych ingerencji miała większy wpływ na rezygnację tak dużej liczby artystów, zapewne zadziałały obie.

Jaki pisze o "histerii". Inaczej to zachowanie interpretuje OKO.press znany rockman Krzysztof Skiba z zespołu Big Cyc:

„Przez lata artystom zależało na występach w Opolu, bo to była promocja ich twórczości. Jakość TVP pod rządami Kurskiego upadła tak nisko, że dziś pokazanie się na antenie tej stacji to obciach i uwiarygadnianie rządowej propagandy”.

Skiba sam jest na "czarnej liście TVP". W listopadzie 2016 roku z dnia na dzień przestał być prowadzącym programów "W tyle wizji" i "W tyle wizji extra" po tym, jak w internecie ukazały się "Bajki Skiby", czyli satyryczno-publicystyczny cykl artysty.

Nie byłby Jaki sobą, gdyby nie oskarżył Kayah o kolaborację z mordercami

Przypominam, że Kayah nie miała, żadnego problemu, aby występować na Festiwalu Piosenki Radzieckiej – dla komunistycznych kacyków odpowiedzialnych za śmierć polskich bohaterów. Pobratańcy Stalina byli ok – PiS jest gorszy.

Wpis na FB,22 maja 2017

Sprawdziliśmy

Panie Patryczku, jak tak można?

Nic nie wiadomo o tym, by "komunistyczni kacykowie odpowiedzialni za śmierć polskich bohaterów" czy stalinowscy pobratymcy (a nie pobratyńcy, jak ich nazywa Jaki)" byli gośćmi festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze w 1988 roku, czyli wtedy, gdy wystąpiła tam Kayah. W wywiadzie dla „Magazynu Muzycznego” (którego kopię Patryk Jaki zamieścił na swoim FB) 21-letnia wokalistka szczerze się tłumaczyła z tego występu: doradził jej menadżer, celem było zdobycie trasy koncertowej po ZSRR.

„Moim menadżerem jest Antoni Roszczuk, to on za mnie zdecydował, że mam tam wystąpić. Owszem, buntowałam się, ale wmówiono mi, że na całym świecie kontraktowi artyści słuchają swoich menadżerów (...) przecież żeby utrzymać zespół, trzeba koncertować. W Polsce w tej chwili nie ma żadnych szans na koncerty (...) Cel jest zawsze taki sam. Chodzi o to, by pojechać na normalną trasę do ZSRR. Chyba wszyscy w tym celu występują w Zielonej Górze".

Motywacja Kayah była czysto pragmatyczna, co może dziś budzić niechęć, zwłaszcza osoby tak nieposzlakowanie pryncypialnej jak Patryk Jaki. Ale przypisywanie piosenkarce wspierania zbrodniczej ideologii jest ahistorycznym nieporozumieniem. Nie uwzględnia kontekstu roku 1988. Patryczek Jaki miał wtedy trzy lata i może nie pamiętać, że laureatami festiwalu Piosenki Radzieckiej byli m.in.: Urszula, Małgorzata Ostrowska, Felicjan Andrzejczak, Michał Bajor, Jacek Borkowski, Mieczysław Szcześniak, Izabela Trojanowska, Czerwone Gitary. Takie to były czasy.

;
Na zdjęciu Piotr Pacewicz
Piotr Pacewicz

Założyciel i redaktor naczelny OKO.press (2016-2024), od czerwca 2024 redaktor i prezes zarządu Fundacji Ośrodek Kontroli Obywatelskiej OKO. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze