0:000:00

0:00

PiS wciąż próbuje doprowadzić do wyborów prezydenckich 10 maja. Umożliwić to ma tzw. ustawa o wyborach kopertowych. Do środy 6 maja 2020 Senat musi zdecydować o jej przyjęciu lub odrzuceniu. Jeśli ją odrzuci, trafi z powrotem do Sejmu, gdzie odbędzie się nad nią kolejne głosowanie. Dopiero po zaakceptowaniu przez obie izby może podpisać ją prezydent.

W Senacie większość jednego głosu ma opozycja. To niezwykle krucha przewaga, a od posłów m.in. Kukiz’15 i Konfederacji wiemy, że wysłannicy PiS szukają szabel wszelkimi sposobami, włącznie z oferowaniem stanowisk rządowych.

O sytuację w Senacie w przededniu głosowania pytamy więc Krzysztofa Kwiatkowskiego, senatora niezależnego, byłego parlamentarzystę PO oraz b. szefa Najwyższej Izby Kontroli.

O szalonych scenariuszach wyborczych PiS pisaliśmy obszernie w OKO.press.

Przeczytaj także:

O sytuacji w Senacie rozmawiamy z senatorem niezależnym Krzysztofem Kwiatkowski, b. szefem NIK i b. ministrem sprawiedliwości.

Daniel Flis: Czy ma pan pewność, że Senat odrzuci projekt ustawy o głosowaniu korespondencyjnym?

Krzysztof Kwiatkowski, senator niezależny: Pewność, jak w przypadku każdego głosowania, można mieć dopiero w momencie ogłoszenia wyniku. Jednak trzy połączone komisje senackie podjęły już decyzję o odrzuceniu projektu zmiany w ordynacji wyborczej. Jestem przekonany, że takie stanowisko będzie też podzielone na posiedzeniu plenarnym Senatu.

Zwracam także uwagę, że już dzisiaj odbyło się bardzo ważne głosowanie w sprawie zgłoszonego przez PiS wniosku w sprawie zmian uniemożliwiających senatorom pracę zdalną. W tym głosowaniu wspólnie z demokratyczną większością głosował senator Józef Zając, reprezentujący Porozumienie Jarosława Gowina.

PiS chce zerwać kworum

Dlaczego to głosowanie jest ważne?

Część senatorów nie jest teraz obecna fizycznie na sali plenarnej, bo dopuszczalne są głosowania w trybie elektronicznym. Gdyby je wykluczyć, senatorowie PiS mogliby zerwać kworum. W rezultacie Senat nie zająłby stanowiska w sprawie zmian w ordynacji wyborczej w konstytucyjnym terminie. Wtedy Senat w sensie formalnym poparłby tę ustawę. Zdaje się, że taka była intencja senatorów PiS-u.

Czy senator Zając rozmawiał o swojej decyzji z opozycją?

W przypadku niewzięcia udziału w głosowaniu z uwagi na brak wcześniejszych informacji o tym, że będzie ono w porządku prac Senatu, możemy mówić o przypadku. Ale w przypadku tych, którzy głosowali przeciwko wnioskowi PiS, a pan senator stanowisko zajął jednoznacznie, nie może być mowy o przypadku.

Czy tak samo zagłosował Tadeusz Kopeć, drugi z senatorów Porozumienia?

Nie, głosował wspólnie z klubem PiS.

A Lidia Staroń z koła senatorów niezależnych, do którego pan należy? Dotychczas stawała po stronie opozycji, ale w sprawie głosowania korespondencyjnego unika deklaracji.

Kilku senatorów nie zagłosowało. W tej grupie była też pani senator Lidia Staroń. Oprócz niej dwóch senatorów PiS (Margareta Budner i Marek Komorowski) i jeden Platformy [według Onet.pl senator PO Stanisław Lamczyk miał nie wziąć udziału w głosowaniu, ponieważ miał problemy z zalogowaniem się do systemu - red.].

Czy te niegłosowania są nieprzypadkowe?

Nie jestem w stanie powiedzieć, czy to była ich intencja, czy przypadek, ponieważ nikt nie wiedział o tym, że senatorowie PiS-u zgłoszą taki wniosek na początku posiedzenia i że będzie on głosowany. Blok głosowań w ramach tego posiedzenia Senatu od początku był przewidziany na drugi dzień posiedzenia, czyli środę.

PiS kłusuje w Senacie

W ostatnich dniach posłowie opozycji skarżą się na kłusownictwo polityczne uprawiane przez polityków PiS i ich wysłanników. Czy senatorowie także są przekupywani stanowiskami w rządzie?

Osobiście takich rozmów nie prowadziłem. Tak już jest, że w sytuacjach, w których mieliśmy do czynienia z niedużą różnicą głosów, przeróżne rozmowy toczyły się w parlamencie. Istnieje wtedy silna pokusa, żeby zmieniać układ sił w Sejmie i Senacie inaczej niż zdecydowali wyborcy.

Ta kadencja pokazuje, że dzisiaj już w obu izbach ta różnica głosów może być nieznaczna i nikt, także w Senacie, nie jest w stanie w sposób jednoznaczny powiedzieć, jakie będą wyniki głosowania.

Czy pańskim zdaniem ta niepewność wykracza poza kwestię organizacji wyborów?

Dzisiaj widać, że także w Sejmie możemy mieć do czynienia z sytuacją, w której rząd nie będzie miał automatycznie większości dla swoich projektów.

To jest absolutnie kluczowa zmiana w stosunku do tego, co się działo w ciągu ostatnich pięciu lat. Przypomnę, że wszystkie zmiany, które najbardziej krytycznie oceniamy, np. związane z sądownictwem powszechnym, Sądem Najwyższym, wprowadzeniem przedstawicieli partii politycznych do Państwowej Komisji Wyborczej w miejsce sędziów, wymagały wcześniejszych zmian ustawowych.

Jestem przekonany, że dzisiaj albo takich ustaw nie będzie, albo co najmniej będzie ich znacząco mniej. Mówię o ustawach, które naruszałyby standardy demokratycznego państwa prawa.

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze