0:00
0:00

0:00

Rozprawa w Trybunale Konstytucyjnym w sprawie wniosku nowej KRS o uznanie jej za nielegalnie wybraną – odwołana. Miała się odbyć 3 stycznia. Musiała ją odwołać przewodnicząca rozprawie, czyli Julia Przyłębska. Wynik był pewny, bo sądzić miał pięcioosobowy skład, z którego trzy osoby rok wcześniej orzekły, że sędziów do KRS mogą wybierać posłowie.

Co się stało? Nie wiadomo. Swoje stanowiska przedstawili Sejm i prokurator generalny, ale Trybunał, wbrew dotychczasowej praktyce, nie ujawnił ich na swojej stronie internetowej. Stanowisko Sejmu jest na stronie Sejmu. Nie wpłynęło ono wprawdzie do TK jak podaje "Wyborcza", ale formalnie nie może być to przeszkodą do odroczenia rozprawy. Sejmowa większość (PiS) twierdzi, że wybieranie sędziów do KRS przez posłów jest zgodne z konstytucją. Natomiast niezgodne z konstytucją jest prawo odwołania się uczestników konkursu na sędziów od decyzji KRS.

A jeśli mimo to się odwołają – sąd rozpatrujący odwołanie nie ma prawa zawiesić dalszego etapu, czyli powołania wyłonionych przez KRS osób na stanowiska sędziowskie przez prezydenta. Zrobił to we wrześniu NSA, rozpatrując wnioski kilku osób startujących do Sądu Najwyższego, a prezydent orzeczenie NSA zignorował i powołał wybrańców KRS. Resztę zaskarżenia Sejm proponuje umorzyć. Stanowisko prokuratora generalnego – jak zapewniła rzeczniczka Prokuratury Krajowej Ewa Bialik – jest, ale jej zdaniem upublicznić może je tylko TK. A nie upublicznił.

Przeczytaj także:

Problem z jednomyślnością czy sygnał z kierownictwa partii?

Powodu odwołania rozprawy w Trybunale możemy się domyślać po dotychczasowej działalności Trybunału dobrej zmiany: albo jest problem z jednomyślnością sędziów (zaskarżonych przez KRS jest sporo przepisów o KRS), a Trybunał w sprawach politycznych lubi mówić jednym głosem, albo kierownictwo partii i rządu dało sygnał, by z rozpatrywaniem sprawy się wstrzymać.

KRS sama siebie zaskarżyła do TK, żeby dostać od Trybunału konstytucyjne błogosławieństwo, że wszystko z nią jest OK i może procedować? Dlaczego PiS miałby nie chcieć tego błogosławieństwa, skoro przejął Trybunał, żeby żyrował mu jego wątpliwe lub niedopuszczalne konstytucyjnie pomysły? Dlaczego w tej sprawie nie miałby z usług TK skorzystać? A jednak widać, że nie bardzo chce, skoro do Trybunału zwróciła się z tą sprawa nie grupa posłów PiS, ale sama KRS. Mimo że to dość kuriozalne: kwestionować własną legalność! Czyżby KRS, mimo że pisowska, wyszła przed szereg i zaskarżyła bez partyjnego błogosławieństwa?

Większe pole manewru dla rządu

Z punktu widzenia PiS nie musi być praworządnie powołana. Musi tylko mianować właściwych sędziów. Za to sędziów w KRS może uwierać bezustanne kwestionowanie ich prawomocności przez sędziów: mnożą się uchwały sędziowskich zgromadzeń odmawiające współpracy z KRS w sprawie opiniowania kandydatów na sędziowskie wakaty. A także przez gremia prawnicze i Europejską Sieć Rad Sądownictwa, która zawiesiła polską KRS w prawach członka.

Być może powodem zdjęcia sprawy z wokandy TK jest przedwyborczy lęk PiS przed oskarżeniami o polexit. W marcu/kwietniu w sprawie legalności powołania KRS wypowie się bowiem Trybunał Sprawiedliwości UE (rozpatrzy pytania prejudycjalne SN i NSA). Gdyby polski TK orzekł, że powołanie KRS jest zgodne z polską konstytucją, a potem TSUE – że jest niezgodne z traktatem o UE, to rząd PiS stanąłby przed dylematem: uznać prymat polskiej konstytucji i wypowiedzieć traktat, czy dostosować się do wyroku TSUE, co będzie wyglądało na deprecjonowanie konstytucji. Być może lepiej więc, by TK dobrej zmiany się w sprawie przedtem nie wypowiadał, zostawiając rządowi większe pole manewru.

KRS pracuje w najlepsze

Niezależnie od przyczyn, dla których odwołano czwartkową rozprawę, KRS, która zakwestionowała samą siebie, nie powinna przeprowadzać żadnych konkursów na sędziów i w ogóle powinna powstrzymać się od wszelkiej działalności. To dlatego TK wyznaczył rozprawę w ekstra trybie: miesiąc od wpłynięcia wniosku KRS. Teraz rozprawy nie będzie, więc nie powinno być też żadnych działań KRS. A KRS pracuje: wydała słynną już „uchwałę gaciową”, czyli wykładnię zasad etyki sędziowskiej, według której sędziowie nie mogą używać symboli kojarzących się z ruchami społecznymi. KRS przyjęła ją już po tym, jak zakwestionowała własne prawo do działania jako KRS. I proceduje w najlepsze: opiniuje akty prawne i prowadzi konkursy na sędziów. A sędziowie, którzy w nich startują, robią to ze świadomością, że poddają się procedurze prowadzonej przez organ, który sam siebie uznał za nielegalny. A więc wykazują się szczególnym lekceważeniem zasad państwa prawa.

Ewa Siedlecka jest publicystką prawną „Polityki” i autorką niedawno wydanej książki „Sędziowie mówią. Zamach PiS na wymiar sprawiedliwości”. Ten tekst ukazał się na jej Blogu Konserwatywnym.

;
Na zdjęciu Ewa Siedlecka
Ewa Siedlecka

Dziennikarka, publicystka prawna, w latach 1989–2017 publicystka dziennika „Gazeta Wyborcza”, od 2017 publicystka tygodnika „Polityka”, laureatka Nagrody im. Dariusza Fikusa (2011), zajmuje się głównie zagadnieniami społeczeństwa obywatelskiego, prawami człowieka, osób niepełnosprawnych i prawami zwierząt.

Komentarze