Ponad 8 miesięcy zabrało Rzecznikowi Praw Pacjenta zbadanie sprawy opisanej przez nas w listopadzie 2019. „To przełomowa decyzja zwiększająca bezpieczeństwo zarówno lekarzy jak i pacjentów” – ocenia związkowiec Bartosz Fiałek
6 listopada 2019 opublikowaliśmy artykuł, który spotkał się z dużym zainteresowaniem czytelników, a także mediów. Przewodniczący Regionu Kujawsko-Pomorskiego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy Bartosz Fiałek zawiadomił nas o groźnym absurdzie w publicznej ochronie zdrowia.
Fiałek kończył w tym czasie rezydenturę z reumatologii i rozglądał się za pracą. Natrafił na ofertę państwowej poradni reumatologicznej i zapytał o jej szczegóły. W toku rozmowy dowiedział się, że jego wynagrodzenie będzie pomniejszone o… koszty wszystkich badań diagnostycznych, które zleci swoim pacjentom.
Początkowo sądził, że się przesłyszał, ale przedstawicielka pracodawcy potwierdziła wspomniany warunek umowy. „Nie trzeba przecież wszystkim zlecać badań” – pocieszyła go rozmówczyni.
Lekarz grzecznie podziękował, mówiąc, że się zastanowi. Spytał zaprzyjaźnionego prawnika, czy wolno w Polsce jakiemukolwiek lekarzowi proponować tak absurdalny warunek pracy i płacy. „Pracodawca może ci zaproponować wszystko, mamy przecież wolność gospodarczą. Ale ty nie musisz wszystkiego podpisywać” - usłyszał.
Bartosz Fiałek postanowił sprawdzić, czy to on wyjątkowo natknął się na publiczną poradnię proponującą, że im mniej badań zlecisz, tym więcej zarobisz. Umieścił stosowny wpis na Facebooku.
Okazało się, że takich przypadków jest znacznie więcej. Odezwała się do niego m.in. starsza lekarka, która po miesiącu pracy dowiedziała się, że nie tylko nie zarobiła ani grosza, ale ponieważ tak hojnie wypisywała skierowania na (potrzebne jej zdaniem) badania, musi na koniec dołożyć 400 zł z własnej kieszeni. Zapłaciła należną kwotę i natychmiast złożyła wymówienie.
Im dłużej dr Fiałek badał sprawę absurdalnego przepisu, tym bardziej przekonywał się jak bardzo to powszechna i zakorzeniona w polskim systemie procedura. Podczas obrad Zarządu Krajowego OZZL od starszych kolegów usłyszał: „Bartek, ty niczego nowego nie nagłośniłeś. Przecież każdy wie, że tak się pracuje w większości placówek Ambulatoryjnej Opieki Specjalistycznej.
Różne są tylko umowy - na lekarzy czasem przerzuca się połowę kosztów badań, czasem 70 proc., a czasem całość. Ludzie się już do tego przyzwyczaili, bo tak się dzieje od 20 lat”.
Fiałek zebrał ostatecznie ok. 50 sygnałów z całej Polski od lekarzy, którzy mu zaufali i przesłali kopie własnych umów ze wspominanym niebezpiecznym zapisem. O sprawie poinformował media, Ministerstwo Zdrowia i Rzecznika Praw Pacjenta. Okazało się, że takie działanie miało sens - w jednym ze szpitali zmieniono lekarzom umowy. W innych podanych przez Fiałka placówkach zaczęły się kontrole.
Ale na ostateczne rozwiązanie całej sprawy trzeba było czekać aż do teraz. 17 czerwca 2020 na stronie Rzecznika Praw Pacjenta ukazał się wpis świadczący o tym, że „zobowiązanie lekarza, aby ten ponosił koszty zlecanych pacjentowi badań narusza zbiorowe prawa pacjenta”.
Rzecznik, którym od jesieni 2017 roku jest prawnik - Bartłomiej Chmielowiec, przyjrzał się szczegółowo umowom wystawianym przez jedną z placówek medycznych z województwa mazowieckiego.
RPP uznał, że „postanowienia umowne, obciążające lekarzy kosztami zleconych pacjentom badań nie powinny być stosowane. Jest to nieprawidłowy sposób organizacji procesu udzielania świadczeń zdrowotnych. Jego konsekwencją może być decyzja lekarza o powstrzymaniu się od zlecenia pacjentowi badań, które w świetle aktualnej wiedzy medycznej i należytej staranności, powinny być wykonane, w obawie o pomniejszenie wysokości należnego lekarzowi wynagrodzenia”.
Na stronie RPP czytamy dalej:
„Zdaniem Rzecznika Praw Pacjenta nie można lekarza stawiać w sytuacji potencjalnego konfliktu interesów – interesu jego własnego i interesu pacjenta. Lekarz wykonuje szczególny zawód zaufania publicznego, którego celem jest ochrona wartości najwyższych, czyli życia i zdrowia ludzkiego.
Warunki współpracy i realizacji świadczeń zdrowotnych powinny być w tym zakresie dla lekarza jasne”.
Najistotniejszy passus decyzji RPP brzmi następująco: „Rzecznik Praw Pacjenta nakazał zaprzestanie stosowania wskazanej praktyki. Niewykonanie decyzji jest podstawą do nałożenia kary pieniężnej w wysokości do 500 tys. zł”.
Bartłomiej Chmielowiec zaznaczył na koniec, iż każdą sprawę bada indywidualnie, dlatego też w najbliższych dniach i tygodniach należy się spodziewać odrębnych decyzji w zakresie naruszania zbiorowych praw pacjenta w innych placówkach.
Jednak aktualna, pierwsza decyzja pokazuje dobitnie stanowisko rzecznika w tej kwestii. Można więc przypuszczać, że kolejne będą miały podobny charakter.
„To ogromny sukces” – nie kryje zadowolenia Bartosz Fiałek. „Ta decyzja naprawdę poprawia bezpieczeństwo zarówno pacjentów jak i lekarzy” – tłumaczy związkowiec. „Pacjentów, ponieważ będą mogli być szybciej diagnozowani i w razie potrzeby w porę leczeni. A lekarzy dlatego, że nikt ich nie posądzi, że zaniedbali sprawę i nie zlecili części badań, ponieważ nie chcieli płacić za nie z własnej kieszeni”.
„Ta decyzja jest również precedensowa, gdyż po raz pierwszy zmienia niedobrą, utrwaloną przez ok. 20 lat praktykę - dodaje związkowiec. „To mały krok, ale w dobrym kierunku”.
Zgadzamy się z dr. Fiałkiem, że RPP potrzebował dość dużo czasu do namysłu, by wydać decyzję w – wydawać by się mogło – oczywistej sprawie. „Hołduję zasadzie »lepiej późno, niż wcale«, więc cieszmy się raczej, że do tej decyzji doszło i pochwalmy za nią Rzecznika, zamiast wypominać mu opieszałość” – przekonuje Fiałek.
500 tys. zł. to dość dotkliwa kara. Nie wydaje się, by RPP karał kogokolwiek wstecz za absurdalne umowy wystawiane wcześniej. Nietrudno jednak przewidzieć, że publiczni pracodawcy w nowej sytuacji dwa razy się zastanowią, zanim komuś podsuną tego typu propozycję w przyszłości. Miejmy nadzieję, że zdecydowana postawa RPP będzie tu działać jako wystarczający straszak.
OKO.press będzie się dalej przyglądać tej sprawie.
„Jeżeli jeszcze kiedyś jakiś pracodawca podsunie Wam do podpisania umowę, w której zawrze zapis o jakimkolwiek obciążaniu Was kosztami zleconych badań – wiecie co z tym robić” – apeluje nadal na swojej stronie Bartosz Fiałek. „Jestem dalej do Waszej dyspozycji. Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy jest”.
Oby po korzystnej decyzji RPP już więcej takich sygnałów nie było.
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Biolog, dziennikarz. Zrobił doktorat na UW, uczył biologii studentów w Algierii. 20 lat spędził w „Gazecie Wyborczej”. Współzakładał tam dział nauki i wypromował wielu dziennikarzy naukowych. Pracował też m.in. w Ambasadzie RP w Waszyngtonie, zajmując się współpracą naukową i kulturalną między Stanami a Polską. W OKO.press pisze głównie o systemie ochrony zdrowia.
Komentarze