0:000:00

0:00

Wioślarka Katarzyna Zillmann, srebrna medalistka z Tokio, została jedną z twarzy najnowszej reklamy biżuterii Yes. "Jestem kobietą" - jest hasłem przewodnim kampanii, która akcentuje różnorodność. Pokazane zostały m.in. businesswoman, modelka plus size, modelka w starszym wieku. Zillmann, wyoutowana lesbijka, pojawia się w spocie [na zdjęciu wyżej - po prawej] ze swoją partnerką, Julią Walczak. Para całuje się.

Kampania Yes zakładała emisję spotów reklamowych na wszystkich głównych kanałach telewizji. Firma podała jednak w komunikacie prasowym, że Telewizja Polska nie zgodziła się na emisję.

"Według nieoficjalnych ustaleń TVP zakwestionowała trzy fragmenty, które jej zdaniem mogą naruszać wrażliwość odbiorców. Chodzi o ujęcia z Aleksandrą Żebrowską karmiącą dziecko piersią i Aleksandrą Wiederek-Barańską z odsłoniętym dekoltem (kobieta poddała się mastektomii) przeglądającą się w lustrze. TVP zgodziła się na pokazywanie tych ujęć tylko po godz. 20:00.

Ponadto publiczny nadawca nie zaakceptował emisji o żadnej porze sceny z pocałunkiem Katarzyny Zillmann i jej partnerki" - czytamy w portalu wirtualnemedia.pl

OKO.press przypomina wywiad z Katarzyną Zillmann z lipca 2021 roku, zaraz po zdobyciu przez wioślarkę pierwszego medalu w Igrzyskach Olimpijskich. Dwie doby zastanawiał się wtedy prezydent Duda nim pogratulował tzw, czwórce podwójnej, w której Zillmann pełniła rolę szlakowej.

Katarzyna Zillmann: Odczuwam ogrom miłości, słodki cieżar, który miło dźwigać

Katarzyna Zillmann: Pan z OKO.press? Możemy na what's upie? Bo to będzie kosztowało majątek [po dłuższej chwili] To wszystko jakiś szał, nie dochodzi do mnie jeszcze.

Piotr Pacewicz, OKO.press: Czy to był świadomy, przemyślany coming out?

Jaki coming out? (śmiech). Generalnie to wydawało mi się, że się nie ukrywałam, tylko wcześniej nie było o mnie głośno. Ale już dwa tygodnie temu był na tvp.sport materiał o naszej osadzie i na pytanie o bliskich pozdrawiałam swoją dziewczynę, powiedziałam nawet, że jest kanadyjkarką. I normalnie to poszło na antenie, na legalu (śmiech). Nie ma się do czego przyczepić. Więc jak już tak liczymy, to miałam w TVP dwa comig outy.

Wie pan, to jest jednak takie przykre, nawet dzisiaj, jak o tym pomyślę.

Co jest przykre?

Że temat czyjejś orientacji jest wciąż "kontrowersyjny", że w ogóle jest tematem. Chciałabym, żeby to wszystko odeszło do lamusa, żeby zapanowała całkowita normalność. Dlatego ważne, żeby osoby LGBT były widoczne, żeby się nie ukrywały.

Najlepiej by zdobywały olimpijski medal.

Właśnie (śmiech). Samej by mi to kiedyś pomogło, bo nie jest łatwe otwarte mówienie o sobie, w sklepie, w szkole. Wiadomo, że w Polsce dopiero zaczyna się proces oswajania się z odmiennością, otwierania na innych.

Czyli o swojej dziewczynie Julii Walczak powiedziała pani...

...zupełnie naturalnie. Koleżanki zaczęły dziękować mężom, no to mojej dziewczynie też się należy. Byłam w takim niesamowitym stanie, masa fajnych pozytywnych emocji.

Wie pan, ja lubię się dzielić miłością ze światem, czy to ze swoją dziewczyną, czy nawet z tymi widzami, którzy po nocy patrzyli, jak my płyniemy.

"Kocham was dziewczyny bardzo" - powiedziała pani wg relacji Onetu.

Jesteśmy bardzo różne, ale jednoczymy się w tej łodzi. Stanowimy ciekawy przypadek socjologiczny, można by parę prac napisać.

Pani studiuje socjologię na UMK.

Studiuję to dużo powiedziane. Pan sobie tego nie może wyobrazić - pięć lat poświęcić na przygotowanie do tego jednego dnia. W czasie każdego pieprzonego treningu myślisz o tej chwili, która nadeszła dzisiaj, tak że jak już stajesz na starcie, to nie wierzysz, że to się dzieje na prawdę. Wiadomo, że mogą decydować dziesiąte części sekundy, będzie trochę przypadku, drobny błąd nasz czy rywalek, i to zdecyduje, czy te pięć lat miało sens, czy możesz je wrzucić do kosza. Czy też będzie medal i olimpijski spokój, żeby dalej trenować. I niesamowity kop.

Czy ja nie za bardzo odlatuję?

Niecodziennie się zdobywa srebro na olimpiadzie.

No, kosmos! Przede wszystkim się cieszę, że tyle pracy trenera i naszej się nie zmarnowało. To jest takie zwycięstwo wewnętrzne, a wielki sukces sprawia, że mogę się przyczynić do fajnych rzeczy, pomóc tym procesom...

Bo jakaś 15-latka, która odkrywa, że kocha koleżankę, widzi, że olimpijska medalistka też kocha kobietę. I może być sobą w takiej chwili, cieszyć się tą chwilą, enjoy the moment, będąc sobą, niczego nie ukrywając, nikogo nie udając.

Być sobą to jest moja lekcja dla tej dziewczyny.

Czy to znaczy, że Pani właśnie w wieku 15 lat odkryła, że...

Nie, nie (śmiech) ja jestem gay od zawsze, bardzo wcześnie wiedziałam. Ale droga do ujawniania się była długa, ciężka. Pierwszą dziewczynę miałam w gimnazjum.

Jej rodzice traktowali mnie właściwie jak członka rodziny, ale gdy się o nas dowiedzieli, to jej ojciec po prostu się wściekł, zostałam wyrzucona, przepędzona, były ostre akcje.

Homofobia jest wszędzie, cały czas. Osoba LGBT ukryta w szafie cierpi. Każda nawet drobna uwaga, homofobiczny żart cię paraliżuje i wpycha do tej szafy coraz głębiej.

Dlatego dzisiaj - apeluję do wszystkich - żeby myśleć, co się mówi, bo możesz kogoś zranić. Nawołuję do empatii. Ktoś nie robi wam niczego złego, tyle że inaczej kocha, dlaczego tego kogoś dyskredytować?

Po prostu pomyślmy razem. Przecież nikt z nas - osób LGBT - nie żąda niczego nadzwyczajnego, dodatkowego. Po prostu chcemy być tak samo szanowani, jak wszyscy, zwykłe rzeczy, ludzie ludziom nie powinni tego odmawiać.

Chyba za bardzo nie odleciałam? Jestem na nogach od 20 godzin.

W kampanii "Sport przeciw homofobii" w 2019 roku napisała pani, że "niezbędna jest powszechna, rzetelna wiedza i odczarowanie wyimaginowanego wroga. Pokażmy, że nie ma powodów do obaw przed nieznanym, a ludzi można podzielić tylko na tych dobrych lub złych, a rasa, orientacja czy wyznanie nie mają tutaj nic do rzeczy :)".

No tak, wtedy spotkała mnie fala hejtu. Nawet koledzy z klubu pytali, o co ci właściwie chodzi. Słyszałam, że nie możemy być tacy roszczeniowi, żądać dla siebie przywilejów. To jest najtrudniejsze do przełamania: żeby ludzie zrozumieli, że tu chodzi tylko i wyłącznie o równość wobec prawa i o taki sam szacunek. To nie są żadne przywileje.

Takie przesłanie w ustach medalistki olimpijskiej ma większą moc.

Faktycznie, ma pan rację... Tu mi pan zrobił dzień dobry, a właściwie dobrą noc, bo w Tokio już jest pierwsza w nocy. Dobrze to powiedzieć w OKO.press, które - zaglądam do was czasem - wiele robi dla równości.

Czytam dzisiaj o sobie: "Pierwsza osoba LGBT zdobyła dla Polski olimpijski medal". Zostałam odczłowieczona, nie mam już nazwiska (śmiech), ale OK, biorę to. Tak to ma działać.

Tylko wcale nie wiadomo czy pierwsza, na pewno ktoś się ukrywał.

Wracając do homofobicznych reakcji, powtórzę pytanie: z czym masz problem widząc osobę LGBT? O co ci chodzi? Rzecz w tym, że masa ludzi wciąż nie wie o naszym istnieniu, nie chce wiedzieć. Dlatego taka rozmowa jak nasza ma sens.

O co chodzi z tą niechęcią, nienawiścią do innych? Po tamtej akcji z 2019 roku zrozumiałam, że nawet ludzie podobni do mnie, niektórzy koledzy sportowcy na przykład, nie rozumieją, jak nas krzywdzą. Może dlatego, że część społeczeństwa nie poznała nigdy żywych, z krwi i kości osób LGBT . Trzeba ujawniać, na czym polega zło takich zachowań, niepotrzebne nikomu do niczego.

Trochę żałuję, że wcześniej nie byłam aktywna, mogłam zrobić więcej, ale z drugiej strony, teraz mnie będzie lepiej słychać. Jako kolorowa, tęczowa osoba jestem bardziej widzialna niż przedtem.

Czy były jakieś agresywne reakcje na pani coming-out? Zdarzyło się coś niemiłego?

Niemiłego? Nie, może jeszcze nie. Odczuwam raczej ogromne wsparcie, ogrom miłości skierowany w moją stronę, w stronę naszej czwórki, słodki ciężar, który miło dźwigać.

Mogę na tej fali mówić jak najbardziej normalnie, po prostu, o sobie i to nie wzbudza kontrowersji. W ten sposób rozbrajamy stereotypy, jakie ludzie sobie tworzą w wyniku tego, co się dzieje w Polsce w ostatnich latach, całej tej fali nienawiści kierowanej w stronę osób LGBT, jako kolejnej grupy, wcześniej byli uchodźcy. Różne formy nietolerancji, rasizmu, homofobii.

Trzeba próbować ludziom uświadamiać, jak ważna jest po prostu wzajemna sympatia i dlaczego warto patrzeć głębiej w człowieka. Nie jest to trochę zapętlone? Bo jestem jednak strasznie zmęczona. Chodzę po tej sali, szukam lepszego zasięgu.

Widać, że jest pani pewną siebie osobą. Taką szlakową nie tylko na wodzie.

Pewność siebie? To pana dziwi? Czy osobę hetero też dopytywałby pan, dlaczego jest pewna siebie?

Może jest w tym jakiś stereotyp, przepraszam. Ale tak bardziej po prostu - skąd to się wzięło? Rodzice?

Od wczesnych lat musiałam sobie radzić samodzielnie, dostałam wsparcie finansowe od mamy, ale mieszkałam sama. Był taki moment, że nie było jasne, czy pójdę w dobrą, czy złą stronę. Wyciągnął mnie sport, jestem zdeterminowana, w tym się spełniam, to mnie napędza, daje poczucie spokoju, jestem dumna z tego, co mi się udaje osiągnąć.

Ma pani 26 lat. Dużo czy mało?

Mamy na olimpiadzie mistrzynię świata, która ma 36 lat. Mówi się, że pik kariery jest około trzydziestki.

Jak przyjęła pani sukces Julia? Rozmawiałyście na pewno... Przepraszam za głupie pytanie.

Julia trenuje kajakarstwo, nie udało jej się zakwalifikować do Tokio, ale jest w kadrze narodowej, ma wiele przed sobą. To ułatwia związek, bo obie wiemy, o co chodzi w sporcie. Dodatkowy plus, wyrozumiałość i wspólne tematy. Tak, oczywiście, rozmawiałyśmy. Jest przeszczęśliwa tak jak ja.

Dopiero teraz dowiaduję się, że przez ostatnie dwa tygodnie była kłębkiem nerwów. Udawała, że wszystko gra, spoko, dasz radę, ja jestem spokojna, ale strasznie to przeżywała. Nawet nie wiedziałam jak.

Ma pani jeszcze siłę?

Kawkę sobie popijam. Nie jest źle.

Chciałem zapytać o historię z kwietnia 2017, kiedy w czasie treningu na Wiśle ratuje pani życie 21-letniemu samobójcy. To było wielkie wydarzenie w Toruniu. Rzucił się z mostu z Józefa Piłsudskiego i...

...nie twierdzę, że go uratowałam, pomogłam mu utrzymać się nad wodą. Ledwo wystawał spod barki, dokąd zaniósł go prąd, podpłynęłam tam łodzią, taką jedynką, wyścigowym skiffem, prawie 10 metrów długości, niezbyt się nadaje na łódź ratunkową, próbowałam go na nią wciągnąć, ale bez skutku, wszystko działo się w niesamowitej adrenalinie, w końcu udało mi się wskoczyć na tę barkę, podać mu koło ratunkowe i utrzymać na powierzchni, potem zjawili się ratownicy. Chłopak był na skraju hipotermii.

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze