"Nie zniechęcamy się" - mówią aktywiści Inicjatywy Dzikie Karpaty, którzy od końca kwietnia okupują projektowany Turnicki Park Narodowy na Podkarpaciu. Na 24 czerwca leśnicy zapowiadają wywóz drewna i oskarżają Inicjatywę o łamanie prawa. OKO.press będzie tam jutro rano
Pismo od Nadleśnictwa Bircza trafiło do aktywistów i aktywistek Inicjatywy Dzikie Karpaty w poniedziałek (21 czerwca). Leśnicy ostrzegają, że na czwartek 24 czerwca na 7 rano planują wywóz drewna z oddziałów 166a i 177a, gdzie znajduje się obóz Inicjatywy.
Aktywiści domagają się zatrzymania wycinek i utworzenia Turnickiego Parku Narodowego. Okupują las od końca kwietnia.
W piśmie od Nadleśnictwa czytamy, że "na powierzchnie, gdzie prowadzona jest ścinka drewna, zrywka i składowanie drewna, obowiązuje zakaz wstępu. Przebywanie osób postronnych na tych powierzchniach zagraża ich życiu lub zdrowiu". Leśnicy skarżą się, że przez okupację terenu nie mogą sprzedać 500 m kw. drewna, pozyskanego tuż przed startem protestu Inicjatywy. Domagają się, by aktywiści opuścili teren do rana.
"Pozyskane drewno przelegując w lesie oraz na składzie podlega deprecjacji, co zmniejsza jego wartość. Jest to więc ewidentna strata w majątku Skarbu Państwa, której dochodzić będziemy u sprawców szkody. Należy podkreślić, że obecne warunki pogodowe przyspieszają deprecjację drewna, dlatego też sprawą pilną jest jego zrywka i sprzedaż. Nie można jednak tego zrobić w warunkach trwającej okupacji lasu" - piszą leśnicy.
Oskarżają także aktywistów o popełnienie przestępstwa z art. 160 Kodeksu Karnego: "Kto naraża człowieka na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3". Do tego dodają wykroczenie z art. 157 kodeksu wykroczeń: "Kto wbrew żądaniu osoby uprawnionej nie opuszcza lasu, pola, ogrodu, pastwiska, łąki lub grobli, podlega karze grzywny do 500 złotych lub karze nagany". Idą jeszcze o krok dalej, skarżąc się, że przez protest osoby zatrudnione w Zakładzie Usług Leśnych "nie mogą pracować na swoje utrzymanie". Nadleśnictwo informuje, że jeśli aktywiści nie zakończą blokady, powiadomione zostaną "organy ścigania".
Próbowaliśmy skontaktować się ze Stanisławem Rębiszem, zastępcą Nadleśniczego ds. marketingu i użytkowania lasu z Birczy. Nie odebrał żadnego z naszych telefonów. W sekretariacie usłyszeliśmy, że jest zajęty. Nie dostaliśmy również odpowiedzi na maila, którego wysłaliśmy zarówno do Nadleśnictwa Bircza, jak i do Dyrekcji Generalnej Lasów Państwowych. Chcieliśmy się dowiedzieć, czy leśnicy próbowali porozmawiać z aktywistami, jakie działania planują na czwartkowy poranek i czy chcą podjąć kroki prawne wobec Inicjatywy Dzikie Karpaty.
„Lasy Państwowe nie zmieniają sposobu rozwiązywania problemów” – mówi Łukasz Synowiecki z Inicjatywy Dzikie Karpaty. „Sięgają albo straszą sięganiem po siłowe rozwiązania - jak w Puszczy Białowieskiej, kiedy nasyłano uzbrojonych ludzi na pokojowo protestujących. W projektowanym Turnickim Parku Narodowym jeszcze nie doszło do agresji, ale były próby zastraszania – nagrywanie nas, wysyłanie wniosków oskarżenia o wjazd na teren leśny. Metody nieprzystające cywilizowanemu sposobowi rozwiązywania problemów” – dodaje.
Jak zaznacza, straszenie pozwami i oskarżenia o łamanie przepisów nie zniechęcą aktywistów do blokowania wywózki drewna z projektowanego Turnickiego Parku Narodowego.
„Wystarczyłoby realne zapewnienie ze strony LP lub Ministerstwa Klimatu i Środowiska, że ten teren przestanie być niszczony aż do czasu powołania Turnickiego Parku Narodowego. W mocy urzędników i leśników jest wyłączenie tego terenu z wycinki i ustanowienie moratorium na gospodarkę leśną. Na razie jednak nic nie wskazuje na to, że chcą się przychylić do naszych postulatów. Dlatego zostajemy na miejscu i zostaniemy, aż z nami ktoś porozmawia” – podkreśla Łukasz.
Aktywiści i aktywistki Inicjatywy Dzikie Karpaty próbowali spotkać się z Nadleśnictwem Bircza. Nikt do nich nie wyszedł. Dostali jedynie zwięzłą informację, że nadleśniczego nie ma w biurze. Jego zastępca także nie był dostępny. „Jedyną formą >>dialogu<< jest wysyłanie strażników leśnych na miejsce obozu. Mam wrażenie, że zbliżamy się do momentu, kiedy nie tylko nie można mieć innego zdania i go wygłosić, ale dodatkowo jest się usuwanym siłą z pokojowego protestu” – mówi Łukasz Synowiecki.
Co się wydarzy w Turnickim PN? Zdaniem Łukasza, będzie to jedynie pokaz siły. „Leśnicy oskarżają nas o narażenie życia i zdrowia. Ale przecież to oni narażają nasze życie i zdrowie, wysyłając na miejsce ciężki sprzęt do wywozu drewna” – dodaje Łukasz.
Na czwartek Inicjatywa Dzikie Karpaty zaplanowała również manifestację pod siedzibą Lasów Państwowych w Warszawie. "Powstanie parku narodowego nie tylko sprawa lokalna - ale ogólnopolska! Przyjdź w czwartek pod siedzibę Lasów Państwowych w Warszawie i wyraź swoja opinię! A jeżeli nie możesz być w Warszawie, odwiedź w czwartek swoją Regionalną Dyrekcję Lasów Państwowych i daj znak, że #TurnickiTeraz!" - zachęcają aktywiści.
Inicjatywa Dzikie Karpaty protestuje na miejscu od 25 kwietnia. Domaga się realizacji trzech postulatów:
Aktywiści zachęcają również do podpisania petycji w tej sprawie i piszą: „Turnicki Park Narodowy to 18 tys. ha wyjątkowego lasu, który mimo szczególnej wartości przyrodniczej, jest bezwzględnie eksploatowany. Z dnia na dzień, z każdym wyciętym drzewem i zmiażdżonym metrem gleby, wartość ta jest degradowana".
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego i Polskiej Szkoły Reportażu. W OKO.press zajmuje się przede wszystkim tematami dotyczącymi ochrony środowiska, praw zwierząt, zmiany klimatu i energetyki.
Komentarze