Leszek Miller przypomniał, czym naprawdę jest pucz - wbrew propagandzie TVP, która w ten sposób nazywa demonstracje i protesty opozycji przed Sejmem w grudniu 2016. Był nim zamach majowy 1926 r., w którym zginęło 370 osób. Miller taktownie pominął natomiast wprowadzenie stanu wojennego z 1981 r., które jest przypadkiem wątpliwym
Pokazany wieczorem 15 stycznia 2017 r. dokument "Pucz" TVP reklamowała jako film, który "ma pokazać motywy, plany i sposoby działania puczystów". Mówiła też o "zamachu stanu".
O "puczu" mówił wcześniej Jarosław Kaczyński a zanim wielu polityków PiS. Wielokrotnie OKO.press tłumaczyło, że używają słowa źle - bo "pucz" oznacza wojskowy zamach stanu, a nie pokojowe demonstracje i protesty całkowicie cywilnej (i legalnej) opozycji.
Były premier i przewodniczący SLD Leszek Miller przypomniał, że w historii Polski mieliśmy jeden pucz:
Pucz? Jedyny pucz to zamach stanu Piłsudskiego z 370 zabitymi Polakami. Wśród uwięzionych premier Witos, generałowie: Rozwadowski, Zagórski.
Zamach majowy 1926 r. spełniał wszystkie elementy definicji puczu, został dokonany przez wojskowych lojalnych wobec marszałka Józefa Piłsudskiego - który był wówczas osobą prywatną. W czasie kilkudniowych walk w Warszawie zginęło blisko 400 osób. Obalony został legalnie wybrany, demokratyczny rząd RP. "Puczem" nazwali go nawet wówczas obserwujący sytuację dyplomaci niemieccy.
Prezydent RP Stanisław Wojciechowski wydał w czasie walk odezwę:
Żołnierze Rzeczypospolitej! Stała się rzecz potworna. Znaleźli się szaleńcy, którzy targnęli się na Majestat Ojczyzny, podnosząc jawny bunt. Fałszywymi hasłami uwiedli czystą duszę żołnierza polskiego i dali pierwszy rozkaz do rozlewu krwi bratniej.
"Nie wierzcie rozsiewanym kłamstwom. Prezydent Rzeczypospolitej z prawowitym Rządem, opartym o dzielne wojska, znajduje się w Belwederze i wzywa Was, byście razem z nim stanęli w obronie znieważonego honoru wojska polskiego i praworządnej naszej Ojczyzny. Posiłki z prowincji idą, walka z buntownikami będzie podjęta. Buntownicy czynem swoim wykreślili się z szeregów polskich."
Nikt nie miał wątpliwości - włącznie z samym Piłsudskim - po czyjej stronie stoi prawo, a kto jest puczystą.
Leszek Miller pominął inny wojskowy zamach na konstytucyjny ład w Polsce, czyli wprowadzenie stanu wojennego w grudniu 1981 r.
Nie jest jednak oczywiste, że można go nazwać puczem - nie był wymierzony w rząd, tylko w ruch "Solidarność", a w wyniku stanu wojennego nie została obalona władza (chociaż zmieniła się jej forma - rządy przejęła niekonstytucyjna Wojskowa Rada Ocalenia Narodowego, nazywana z tego powodu przez ówczesną opozycję często "juntą").
OKO.press nie liczy na przekonanie Jarosława Kaczyńskiego ani dziennikarzy TVP, ale dla dobra ogólnego powtórzy raz jeszcze: protesty opozycji w Sejmie i przed Sejmem w grudniu 2016 r. nie były żadnym puczem. Używanie tego słowa jest bzdurą i nadużyciem.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze