0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Krzysztof CwikKrzysztof Cwik

Pani Prezes Sądu Rejonowego w Elblągu „nakazała pracownikom sekretariatów zebranie tóg sędziów i złożenie ich do depozytu prezesa. Odda w poniedziałek" - podano na twitterze przed Marszem Tysiąca Tóg 11 stycznia 2020.

„Małe rzeczy też mogą nas zachwycać i małe rzeczy mogą drogimi być” - te wersy otwierają Italienisches Liederbuch, cykl pieśni austriackiego kompozytora Hugona Wolfa[1].

Myśl przewodnia jest prosta - i drobiazgi mogą ważyć wiele. Bez nich czasem trudno osiągnąć cel.

Prawnicy powinni o tym przesłaniu pamiętać, zwłaszcza, gdy zajmą się podniosłymi kwestiami konstytucyjnymi.

Odebranie sędziom tóg to próba posłużenia się efektem mrożącym

Zabieg Pani Prezes był prosty: togi stanowią własność Skarbu Państwa (Sądu Rejonowego w Elblągu), a samowolne użycie cudzej rzeczy ruchomej, to wykroczenie z art. 127 kodeksu wykroczeń:

"Kto samowolnie używa cudzej rzeczy ruchomej, podlega karze grzywny albo karze nagany”.

Profilaktyczne działanie Pani Prezes zawiera - po pierwsze - wyraźny sygnał, że taka demonstracja jest kierownictwu sądu niemiła. Po drugie, miało utrudniać demonstrowanie w todze. To drugie, choć zabawne, z punktu widzenia konstytucyjnego, jest mniej znaczące.

Można demonstrować w todze, można z togą na ramieniu, można z fioletową przypinką. Te wszystkie postaci nie uchybiają głównemu celowi: wyrażenia w publiczny sposób swoich zapatrywań w obronie Konstytucji.

Ciekawszy jest pierwszy efekt zaaresztowania tóg: okazanie niechęci do demonstracji, przez administrację wymiaru sprawiedliwości, w tym wiceministra Marcina Warchoła. A także rzecznika rządu Piotra Müllera.

Przeczytaj także:

Nieukontentowanie władzy wykonawczej ma prozaiczny cel i skutek. Znany socjologom „efekt mrożący” (autocenzura w miejsce zakazu władzy), lekceważony przez wielu sędziów, obecnie znacznie się upowszechnił.

Obstrukcje przeszkadzające dotrzeć na czas na demonstrację (kontrole autokarów, materiałów informacyjnych, powolne legitymowania itp.) do niedawna były popularne w działaniach władz wobec Obywateli RP i innych aktywnych protestujących grup. Obecnie mogli tego doświadczyć sędziowie, których autokary zmierzające na Marsz 1000 Tóg w kilku miastach poddano inspekcji.

Paradoksalnie, użycie wobec sędziów środków, z jakimi do tej pory mogli się spotykać w zeznaniach stron np. w postępowaniach wykroczeniowych - może przybliżyć kres postawy, nakazującej lekceważyć im samo istnienie efektu mrożącego i jego negatywnych następstw.

Nie tylko bowiem sam tekst jest istotny przy ocenie znaczenia prawa. Zarówno interpretacja, jak i aplikacja tekstu (które mogą być wierne, niewierne, a nawet perwersyjne, zakresowo rozszerzające lub zwężające) wyznaczają standard ochrony prawa. Użycie środków legalnych, lecz w zamiarze wywarcia mrożącego efektu, jest doskonale znane policjom, służbom siłowym, wojsku, a nawet toutes proportions gardées, szkołom czy innym placówkom wychowawczym. Nie jest obce także sędziom; obecnie - jak widać - także jako tym, do których jest adresowane.

Prawo nie tylko na papierze, nie tylko w działaniu, ale i w społecznym odbiorze

Z tej właśnie przyczyny, zarówno Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu, jak i TSUE, oceniając istnienie naruszenia praw człowieka, czy prawa europejskiego, wymagają efektywnej ochrony prawa (effet utile).

Naruszenie może bowiem powstać mimo istnienia porządnego tekstu ustawodawczego. Ten ostatni jest zaledwie potencją i może być zastosowany w praktyce źle, opacznie lub w ogóle nie zastosowany. O istnieniu prawnej ochrony przesądza więc nie tylko istnienie ustawy, ale trzeba też wskazać praktykę jej stosowania.

Niedawno TSUE udzielił[2] odpowiedzi na pytanie prejudycjalne SN odnoszące się do statusu prawnego KRS i Izby Dyscyplinarnej w SN. W wyroku tym wyjaśniono (w wiążący sposób, nie tylko na użytek tego akurat rozstrzygnięcia) jak należy rozumieć prawo europejskie gdy wymaga ono, aby sąd był niezależny, a niezawisłość sędziów nie doznawała uszczerbku.

TSUE wskazał na kryteria wymagane przez art. 19 ust. 1 TUE i art. 47 Karty Praw Podstawowych. Jednocześnie TSUE nie mogąc orzekać (bo to kompetencja sądów krajowych) czy w konkretny sąd, którego pytanie dotyczyło (a więc Izba Dyscyplinarna SN) cieszy się wymaganym stopniem niezależności i niezawisłości - wskazał kryteria jakimi tu ma się kierować z kolei sąd pytający, działający w tej sztafecie jako następca TSUE. Kryteria oceny są trojakie, traktowane łącznie (pkt 143-151 uzasadnienie): reżim prawny[3]; ale i praktyka, zachowania ocenianego sądu. Przy czym, co najciekawsze, nakazuje się nie tylko uwzględniać ocenę dokonywaną z punktu widzenia sądu odsyłającego.

W pkt 153 uzasadnienia wyroku TSUE wymaga się spojrzenia na sprawę z punktu widzenia szerszej publiczności. I to jest owo trzecie kryterium. Należy bowiem ocenić także okoliczności „mogące wzbudzać w przekonaniu jednostek uzasadnione wątpliwości co do niezależności Izby Dyscyplinarnej od czynników zewnętrznych, w szczególności od bezpośrednich lub pośrednich wpływów władzy ustawodawczej i wykonawczej, oraz jej neutralności w ścierających się przed nią interesów, i prowadzić w ten sposób do braku przejawiania przez ten organ oznak niezależności lub bezstronności, co mogłoby podważyć zaufanie, jakie sądownictwo powinno budzić w jednostkach w społeczeństwie demokratycznym.”

Ujęcie to współbrzmi ze znanym określeniem brytyjskiego lorda Hewarda, że przy wymierzaniu sprawiedliwości istotne jest nie tylko to, aby była ona wymierzona, ale i aby wszyscy widzieli, że tak się stało[4].

Aspekty nie tylko tekstowe czy aplikacyjne, ale i społeczny odbiór wymiaru sprawiedliwości, a także konieczność (pkt 152 uzasadnienia TSUE) wzięcia pod uwagę wszystkich tych kryteriów łącznie, oznacza zerwanie z tradycyjnym sylogistycznym i subsumpcyjnym sposobem uzasadniania orzeczeń. Sąd Najwyższy z konieczności musiał więc sięgnąć do faktów, źródeł i ocen odnoszących się do - wedle staroświeckiej nieco terminologii notoriów, informacji elektronicznej i medialnej. Dokonano tego w pkt 49 - 56 (wobec KRS ) i w pkt 75 -78 (ocena Izby Dyscyplinarnej SN). Zostało to przez oponentów skrytykowane jako działanie contra legem, a szczególnie krytykowano innowacyjność kryteriów ocen (owo „społeczne wrażenie” wywierane przez działanie KRS i ID i konieczność łącznego ważenia okoliczności branych pod uwagę).

Przy ważeniu, położenie na wadze w pewnym momencie nawet drobnej rzeczy, choćby tak ulotnej, jak „społeczne wrażenie” , odważnika niewielkiej wartości, dotychczas niezauważanego, doprowadzić może do przeważenia szali.

Konstytucyjne łańcuchy i klucz woźnego

Konstytucję, jej znaczenie i ograniczenia wedle znanej metafory przyrównuje się do łańcuchów nakładanych na siebie przez naród, na wypadek, gdyby ogarnęło go szaleństwo. Ładna to i krzepiąca metafora.

Gorzej, gdy nikt nie chce łańcuchów siłą zrywać, lecz wyswobadza się z krępujących więzów innym sposobem.

Otóż cytowany już wyżej wyrok SN z 5.12. 2019 r, III PO 7/18, (pkt 79 uzasadnienie) konkluduje „Summa summarum, każda z przedstawionych okoliczności samodzielnie oceniana nie rozstrzyga o niezachowaniu standardu z art. 47 KPP (art. 6 Konwencji w związku z art. 45 ust. 1 Konstytucji RP). Jednak gdy te wszystkie okoliczności zestawi się łącznie, a mianowicie (utworzenie od podstaw nowej jednostki organizacyjnej w SN, obsadzenie tej jednostki wyłącznie nowymi osobami, których związki z władzą ustawodawczą i wykonawczą są silne i które przed nominacją były beneficjentami zmian w wymiarze sprawiedliwości, a wybrane zostały przez KRS niedziałający w sposób niezależny od władzy ustawodawczej i wykonawczej, z szeroką autonomią i kompetencjami odebranymi innym sądom i innym izbom Sądu Najwyższego), to z nich wynika jasna i jednoznaczna konsekwencja, że Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego nie jest sądem w rozumieniu art. 47 KPP oraz art. 6 Konwencji i art. 45 ust. 1 Konstytucji RP” .

Taka konkluzja otwiera osobom, które już stanęły przez Izba Dyscyplinarną SN - możliwość ubiegania się o wzruszenie zapadłego wobec nich orzeczenia - przed sądem odpowiadającym kryteriom z art. 47 KPP oraz art. 6 Konwencji i art. 45 ust. 1 Konstytucji.

Tylko, że patrząc na to, co się stało w Elblągu - mając na uwadze, że trywialne, drobne rzeczy mogą mieć doniosłe znaczenie; że atmosfera w wymiarze sprawiedliwości nie jest dobra - przychodzi mi do głowy myśl uporczywa i groźna: a co się stanie, jeśli wysiłkom sanacyjnym podejmowanym przez TSUE, SN i przez samych sędziów, stanie na przeszkodzie zwykle zamknięcie na klucz szafy z aktami w Izbie Dyscyplinarnej? Jak wtedy sądzić - bez akt?

Przypisy:

[1]Auch kleine Dinge können uns entzücken, Auch kleine Dinge können teuer sein..” słowa Paul Heyse.

[2] Z 19 listopada 2019 r., zadane w sprawach połączonych C‐585/18, C‐624/18 i C‐625/18.

[3] https://konstytucyjny.pl/wlodzimierz-wrobel-izba-dyscyplinarna-jest-sadem-wyjatkowym-w-czasie-pokoju-zakazanym-przez-konstytucje/. Por. także W. Wróbel: Izba Dyscyplinarna jako sąd wyjątkowy w rozumieniu art. 175 ust. 2 Konstytucji, Palestra 2019 nr 1, s. 17-35.

[4] It is not merely of some importance, but is of fundamental importance that justice should not only be done, but should manifestly and undoubtedly be seen to be done , Rex v. Sussex Justices, 9.Nov. 1923 KBR 1924, vol. I, s.259.

;

Udostępnij:

Ewa Łętowska

Ewa Łętowska - prof. dr hab., profesor w Instytucie Nauk Prawnych Polskiej Akademii Nauk, członek rzeczywisty Polskiej Akademii Nauk, członek czynny Polskiej Akademii Umiejętności. Pierwszy rzecznik praw obywatelskich w Polsce (1988–1992), sędzia Naczelnego Sądu Administracyjnego (1999–2002) i Trybunału Konstytucyjnego (2002-2011).

Komentarze