Podczas debaty nad lex Czarnek minister edukacji szydził z protestów oświatowych, oskarżał samorządy o upolitycznienie szkół i sugerował, że za problem depresji wśród dzieci odpowiada opozycja, którą utożsamiał z ruchem LGBT
O tym, czy lex Czarnek przejdzie przez Sejm dowiemy się najprawdopodobniej jutro, 13 stycznia. Z informacji OKO.press wynika, że ustawa wisi na mobilizacji Zjednoczonej Prawicy i poparciu Pawła Kukiza. Przeciwko będzie cała demokratyczna opozycja, a także Konfederacja.
Dziś mogliśmy za to usłyszeć, jak noweli prawa oświatowego broni jej autor, minister edukacji. Podczas drugiego czytania projektu ustawy w Sejmie, Czarnek dał popis arogancji i pogardy. Oskarżał posłów opozycji, że sprzeciwiając się centralizacji, są w zasadzie za rozbiciem dzielnicowym. Do byłej minister edukacji Krystyny Szumilas pokrzykiwał, że nie ma prawa odwoływać się do spuścizny "Solidarności", bo dziś siedzi ramię w ramię z postkomunistami i neomarksistami. A do wszystkich posłów opozycji mówił:
"Robicie dzieciom wodę z mózgu, powodujecie rozchwianie emocjonalne tych biednych dzieci, a potem mówicie, że depresji dostają".
Czarnek utrzymywał też, że projekt ustawy broni dzieci przed demoralizacją, a szkoły przed upolitycznieniem, które jest domeną opozycyjnych samorządów. I szydził, że wielki protest środowisk oświatowych (inicjatywa Wolna Szkoła) to maksymalnie sto osób na ulicach. Za to posłowie opozycji mieli symbole sprzeciwu wobec demolowania oświaty — czerwone ekierki.
Poniżej relacja z debaty.
Zarzuty o utracie autonomii przez szkoły są bezzasadne, bo szkoła autonomii nie ma — tak można podsumować sprawozdanie z posiedzenia z Komisji Edukacji, które wygłosiła w imieniu PiS Teresa Wargocka.
Krystyna Szumilas (KO) zaproponowała, by lex Czarnek przemianować na "ustawę o ręcznym sterowaniu szkół przez polityków i odebraniu rodzicom prawa do wychowywania dzieci". I cytowała ustawę o rozwoju oświaty z 1961 roku: "»Wszelka działalność pozaszkolna i inne formy pracy z dziećmi podlegają nadzorowi ministra edukacji«. Minister chce, by tak jak w latach 60., kurator, polityczny namiestnik ministra, miał nieograniczoną kontrolę nad szkołami, mógł zablokować zajęcia. PiS stawia polityka ponad rodzicami. Ponad rodzicami stawia człowieka nominowanego przez PiS, a jego intelektualnym wzorem jest pani kurator Nowak".
Dalej przypominała spuściznę Solidarności. "Uchwała programowa I Zjazdu Solidarności z października 1981: »Kultura i oświata nie mogą być wykorzystywane do narzucania jednolitych przekonań i kształtowania postawy uległości i bierności«. A co robi PiS? Chce wymusić na szkole narzucenie jednolitych przekonań, chce wymusić na nauczycielu modelowanie ludzi uległych, bo tylko tacy, jak mówi Ryszard Terlecki, będą prawdziwymi patriotami głosującymi na PiS" — mówiła b. minister.
Dodała, że PiS chce szkoły, która służy państwu, a nie dziecku. A ważniejsze od wiedzy, są dla rządu przesądy i ideologiczna zaciekłość.
Posłanka Lewicy Agnieszka Dziemianowicz-Bąk do opisania szkoły użyła metafory domu. "To codziennie miejsce życia młodych ludzi. Miejsce, gdzie dowiadują się nowych rzeczy, nawiązują przyjaźnie, stawiają pytania o siebie, miejsce, gdzie przychodzą z bagażem doświadczeń, tych dobrych i złych" — mówiła. I dodała, że ten drugi dom powinien oferować uczniom pomoc w rozwiązywaniu problemów, ciepły posiłek, profesjonalne wsparcie. "Minister znów wchodzi do tego domu z buciorami, by zamurować okna. Wygnać rodziców, by nie decydowali o zajęciach, a w gabinecie mieć posłusznego dyrektora" — dodała. I apelowała, by zamiast fanatycznie walczyć z edukacją, zacząć walkę z ubóstwem wśród dzieci lub problemem depresji.
"Ta ustawa cofa polską szkołę o trzy dekady" — to głos Dariusza Klimczaka. Poseł Koalicji Polskiej podkreślał, że PiS próbuje zabrać kompetencje oświatowe samorządom i przekazać je władzy centralnej. "Mówicie, że wzmacniacie nadzór pedagogiczny. Nie chodzi o nadzór pedagogiczny, ale polityczny" — mówił.
Poseł Artur Dziambor mówił o potrzebie decentralizacji szkół, zgodnie z ultrarynkową ideologią jego partii. "Szkoły powinny ze sobą konkurować pod względem oferty, powinny prowadzić swoją politykę programową" — mówił. I tłumaczył, że Konfederacja nie może poprzeć projektu, który zmienia szkołę w wojsko: "Chcecie doprowadzić do sytuacji, w której minister staje się dyktatorem polskiej szkoły".
"Nie dość wam było likwidacji gimnazjów, a nawet stłumienia strajku nauczycieli, wypchnięcia wielu osób poza nawias tego szlachetnego zawodu. Dla was ludzi owładniętych pasją kontrolowania tego było mało. Dziś, kiedy szkole potrzeba demokratyzacji i autonomii, wy fundujecie władzę urzędników (...) Szkole potrzeba odwagi, nie lęku" — mówił Michał Gramatyka z koła Polska 2050.
Minister Czarnek nie wytrzymał i poprosił o możliwość zabrania głosu tuż po oświadczeniach klubów i kół poselskich. "Padło zbyt wiele słów absolutnie oderwanych od rzeczywistości" — mówił.
I dalej wygłosił swoje exposé, w którym "prostował" wypowiedzi opozycji. "Mówicie, że cały świat protestuje, otóż w tym całym świecie są też dyrektorzy, nauczyciele i praktycy z różnych części Polski, którzy ją [red. ustawę] współtworzyli. Cały świat to nie tylko świat Hołowni, czy PO. To świat pluralistyczny i o to walczymy. Ta ustawa to plebiscyt, czy jesteśmy za Polską silną, dbają o polską młodzież od Dolnego Śląska, po Suwalszczyznę, od Bieszczad po Zachodnie Pomorze, od Zakopanego po Gdańsk, bo Gdańsk też jest w Polsce mimo że wam się to może nie podobać. Polskie dzieci zasługują na opiekę silnego państwa. Jeśli jesteście za decentralizacją totalną, to jesteście za rozbiciem dzielnicowym" — mówił minister edukacji.
Do posła Klimaczka (KP) pokrzykiwał, że nie ma żadnej autonomii polskiej szkoły. "Jest dwuwładza. Samorząd dba o infrastrukturę, a organ pedagogiczny dba, by treści we wszystkich szkołach były takie same i nie demoralizujące" — przekonywał. I dalej mówił, że celem ustawy jest wolność dla rodziców. A opozycje chce, by organizacje społeczne utrzymywały w tajemnicy, co chcą przekazywać dzieciom.
"Pani Szumilas mówiła o ręcznym sterowaniu szkół. Nie udawajcie, fałszujecie rzeczywistość. Trzaskowski to polityk. Dulkiewicz to polityk. Jaśkowiak to polityk. Ale też wójtowie PSL-owscy to politycy. Dzięki temu, że nie ma nadzoru to wy upolityczniacie szkoły. Przypomnieć wam, kto wysłał listy polityczne do rodziców? Kto upolitycznił szkołę? My ją odpolityczniamy. My wielkimi garściami dajemy pieniądze, wy stwórzcie warunki do pracy. Tym się zajmijcie" — tak rolę samorządów w systemie oświatowym określił minister.
I dalej szydził z wielkości protestów środowiska oświatowego. "Na Szucha w Warszawie ta »cała protestująca Polska« to 36 osób. W Kaliszu były dwie osoby. W innych miejscowościach po cztery. Podczas prac w Komisji, gdy na Szucha zjechała cała Polska, nawet pan Broniarz musiał użyć skrótu myślowego, że jest tutaj 100 organizacji, reprezentowanych przez 100 osób. Taki potężny protest, a większość z parasolkami tęczowymi. I po to jesteśmy my. Żeby szkoły bronić przed waszą ideologią".
Posłance Dziemianowicz-Bąk, która upominała się o ubogie dzieci przypominał, jak źle było za czasów rządów SLD, czy PO. A o problem depresji oskarżał opozycję. ""Robicie dzieciom wodę z mózgu, powodujecie rozchwianie emocjonalne tych biednych dzieci, a potem mówicie, że depresji dostają" — mówił minister edukacji.
PiS w debacie bronił ministra. Oskarżał opozycję o obłudę, histerię i chęć demoralizowania polskich dzieci. Wiceminister Dariusz Piontkowski po bloku pytań mówił: "Albo państwo nie czytali projektu ustawy, albo świadomie próbujecie manipulować tymi, którzy słuchają tej debaty.
Opowiadacie o rzeczach, które wam się przyśniły albo przeczytaliście o nich w partyjnych dokumentach".
Za to poseł Aleksander Mrówczyński (PiS) krzyczał: "Żeby prawda była prawdą. (...) Chcemy w szkołach wychowania patriotycznego, w myśl dekalogu".
Na koniec posłanka Wargocka zapowiedziała, że jutro o godz. 10:00 ponownie zbierze się Komisja Edukacji, by pracować nad wniesionymi poprawkami. A w posłowiu dodała, że
rodzice, którzy nie posyłają dzieci na edukację seksualną są dziś piętnowani.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.
Komentarze