0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Photo by Omar AL-QATTAA / AFPPhoto by Omar AL-QAT...

Jakub Szymczak, OKO.press: Pan i pana zespół podjęliście się zadania policzenia faktycznej liczby ofiar w Gazie. Do jakich wniosków doszliście i jak osiągnęliście te wyniki?

Michael Spagat*, profesor ekonomii na Royal Holloway, University of London: Przeprowadziliśmy badania w okresie od 30 grudnia 2024 roku do 5 stycznia 2025 roku. Wybraliśmy losową próbę gospodarstw domowych w Strefie, a następnie prosiliśmy każdą osobę, z którą przeprowadzaliśmy wywiad, aby odtworzyła skład swojego gospodarstwa domowego z 6 października 2023 roku. Ankietowani musieli wymienić każdą osobę, która wówczas z nimi mieszkała, a następnie przejrzeć listę i powiedzieć, co się stało z każdą z tych osób. W szczególności powiedzieć, czy ta osoba żyje, czy nie żyje; a jeśli nie żyje, to czy zmarła w wyniku przemocy, czy w inny sposób.

Podstawowa metoda jest taka sama jak w każdym badaniu. Jeśli 2 proc. osób w naszej próbie zmarło, szacujemy, że zmarło 2 proc. całej populacji. Jest oczywiście więcej niuansów, ale to jest sedno sprawy.

W ten sposób oszacowaliśmy, że od 7 października 2023 roku do 30 grudnia 2024 roku w Strefie Gazy 75,2 tys. osób zginęło w wyniku przemocy. To oczywiście szacunek, ale zakładamy, że z 95-procentową pewnością możemy powiedzieć, że liczba ofiar mieści się między 63,6 tys. a 86,8 tys.

Jednym z głównych wniosków jest to, że Ministerstwo Zdrowia Gazy, które przez całą wojnę podawało dane o zgonach w wyniku izraelskich ataków, nie zawyżało liczby ofiar. Nawet dolna granica naszego zakresu jest znacznie wyższa niż liczba podana przez Ministerstwo Zdrowia za ten sam okres. To ponad 17 tys. zgonów więcej niż liczba Ministerstwa Zdrowia z początku stycznia 2025 roku.

Jestem więc przekonany, że faktyczna liczba ofiar jest wyższa niż to, co Ministerstwo Zdrowia było w stanie zarejestrować.

Co wiemy o ofiarach?

Z naszego badania wynika, że około 56 proc. osób, które zginęły w wyniku przemocy, to były kobiety, dzieci, czyli osoby poniżej 18. roku życia, lub osoby starsze, czyli w wieku 65 lat i więcej. To mniej więcej pokrywa się z tym, co Ministerstwo Zdrowia mówiło o odsetku kobiet, dzieci i osób starszych.

Wygląda więc na to, że chociaż Ministerstwo Zdrowia nie rejestruje wszystkich zgonów, które mają miejsce, to daje dość dobry obraz podstawowego przekroju demograficznego ofiar.

Badaliście też zgony wynikające z innych przyczyn.

W tym wypadku nie mamy materiału porównawczego i nasze badanie jest pionierskie. Oszacowaliśmy, że miało miejsce około 16,3 tys. zgonów bez użycia przemocy. Patrząc na śmiertelność w Gazie przed październikiem 2023 roku, możemy oszacować, ile osób w takim okresie powinno w normalnych warunkach umrzeć. W ten sposób dochodzimy do tego, że 8,5 tys. z 16,3 tys. zgonów bez użycia przemocy to zgony nadmiarowe, które nie powinny się wydarzyć, gdyby Izrael nie prowadził inwazji Strefy Gazy.

Razem ze zgonami bezpośrednio spowodowanymi przemocą mamy 83,7 tys. ofiar. To ogromna strata życia ludzkiego.

A jednak sporo reakcji na wasze badanie to krytyka, że liczby są zbyt niskie, że ofiar na pewno jest więcej.

Część komentujących jest zszokowana, że liczba zgonów bez użycia przemocy jest tak niska. Przede wszystkim ja nie uważam, że 8,5 tys. nadmiarowych zgonów to niewiele. To tysiące przedwcześnie zakończonych życiorysów.

Ludzie dość nieodpowiedzialnie sugerowali, że liczba zgonów to z pewnością setki tysięcy, choć nie było ku temu solidnych podstaw.

Tymczasem poziom zdrowia populacji palestyńskiej w Gazie nie był taki zły, gdy wojna się zaczęła. Istniał tam dosyć dobry system opieki zdrowotnej. Teraz duża część szpitali została zniszczona, system się załamał. Potrzeba jednak czasu, aby to przełożyło się na nadmiarowe zgony bez użycia przemocy.

Spekulowałbym, że od czasu zakończenia naszej pracy w terenie statystyki się pogorszyły. Szczególnie po blokadzie humanitarnej z wiosny – ogromna rzesza ludzi jest niedożywiona. Jeśli na przykład pojawi się niebezpieczna choroba zakaźna, będzie ona ogromnym zagrożeniem dla całej populacji.

Przeprowadzenie badania na dwóch tysiącach gospodarstw domowych w ciągu pięciu dni to spora operacja nawet w normalnych warunkach. Na jakie natrafiliście wyzwania i kto przeprowadzał ankiety?

To było duże wyzwanie. Mieliśmy 10 zespołów badawczych, które pracowały tylko nad ankietami w Gazie.

Ankiety przeprowadzano osobiście, na miejscu w Strefie Gazy?

Tak.

Jak coś takiego robi się w warunkach inwazji i izraelskiej blokady?

Kluczową kwestią dla powodzenia całego przedsięwzięcia była współpraca z Palestyńskim Centrum Badań Politycznych i Społecznych i jego dyrektorem, profesorem Chalilem Szikakim. Centrum od lat przeprowadza sondaże opinii publicznej na terytoriach palestyńskich. Nadal mają swoich badaczy na terenie Strefy Gazy, więc nie musieliśmy wysyłać tam nikogo nowego, kto nie znał tych trudnych realiów. To oni opracowali reprezentatywną próbę do badania.

Napotkaliśmy na dwa główne wyzwania. Pierwsze to skala przymusowego przemieszczenia ludności. Ludzie nie znajdowali się tam, gdzie powinni być, zgodnie ze spisem ludności. Tutaj na pomoc znów przychodzi nasz palestyński partner. Od października 2023 prowadzili oni badania na temat ruchów ludności, m.in. we współpracy z organizacjami pomocowymi ONZ. Organizacje te muszą wiedzieć, gdzie są ludzie, gdzie organizować schroniska.

Dane były podzielone na trzy typy gospodarstw domowych. Pierwszy to ludzie, którzy nadal mieszkali tam, gdzie byli przed październikiem 2023. I dwa różne typy gospodarstw domowych w tymczasowych schronieniach: jeden to istniejące budynki jak szkoła czy meczet. Drugi to namioty uchodźcze.

Drugie wyzwanie to brak możliwość wejścia do wszystkich obszarów – bo było tam zbyt niebezpieczne lub obowiązywały izraelskie nakazy ewakuacji.

Rafah było jednym z tych obszarów zakazanych. Szukaliśmy więc osób z Rafah wśród przesiedleńców. Ankieterzy pracowali do momentu, gdy znaleźli wystarczająco gospodarstw z Rafah do próby, by była reprezentatywna.

Na szczęście przełom roku był w Strefie Gazy stosunkowo spokojny. Dzisiaj nie bylibyśmy w stanie powtórzyć badania.

Przeczytaj także:

Czy uważa pan, że wasze badania dają nam jakiś wgląd w jedno z centralnych pytań w dyskusjach o Gazie: czy armia izraelska przeprowadza ludobójstwo?

Moim zdaniem dają co najwyżej ograniczony wgląd w to pytanie. Powód jest prosty: liczby nie są kluczowe w odpowiedzi.

To kwestia intencji, a na podstawie naszych danych nie można wyciągnąć żadnych wniosków co do intencji osób dokonujących zabójstw. Nie pytamy nawet, kto był sprawcą śmierci. Bo ludzie niekoniecznie znają odpowiedź na to pytanie. Jeśli ktoś zginął w wyniku wybuchu, to bardzo możliwe, że sprawcą była izraelska armia. Ale nie zawsze można to sprawdzić, nie zawsze rodzina zmarłego będzie to wiedzieć. Zadawanie takich pytań może też utrudnić badanie, ankietowani mogą stać się nerwowi, nie chcieć współpracować.

Kiedy Międzynarodowy Trybunał Sprawiedliwości w końcu rozpatrzy tę sprawę, a może to potrwać lata, to nie ma takiej możliwości, by zdecydował, że to nie było ludobójstwo, ponieważ nie zginęło wystarczająco dużo ludzi.

A w kwestii samych intencji. Jeśli ktoś chce znaleźć wypowiedzi izraelskich polityków i osób publicznych z jasną, ludobójczą intencją, to nie trzeba się nawet specjalnie wysilać. Wystarczy włączyć na przykład izraelski Kanał 14. I znajdziesz tam wiele osób wygłaszających naprawdę ludobójcze wypowiedzi. MTS z pewnością weźmie to pod uwagę. Izrael ma prawo się bronić w sądzie, ale myślę też, że RPA będzie w stanie przedstawić bardzo silny materiał.

Badania prowadziliście na początku stycznia, od tego czasu minęło już pół roku. Czy na podstawie waszej pracy jest pan w stanie oszacować, z jaką liczbą ofiar mamy do czynienia dziś?

Nie podejmę się tego, bo byłyby to tylko domysły. Wolę pozostać zakotwiczony w rzeczywistych danych. Możemy natomiast stwierdzić, że Ministerstwo Zdrowia Gazy nie rejestruje wszystkich zgonów i najpewniej sporo z nich pomija. Myślę, że nie ma powodu, dla którego miałoby się to zmienić po zakończeniu naszej pracy.

Muszę dodać, że to, że uważam, że ministerstwo nie podaje pełnych liczb, nie oznacza, że jestem krytykiem Ministerstwa Zdrowia Gazy. Myślę, że wykonują niesamowitą, heroiczną pracę, próbując rejestrować tyle zgonów, ile tylko mogą w czasie rzeczywistym. Uważam, że ich praca jest godna szacunku.

Co w takim razie z linią krytyki, która podkreśla, że ministerstwo jest powiązane z Hamasem, więc dane, które podaje, nie mogą być uznawane za wiarygodne?

Praca ministerstwa jest transparentna, ponieważ podają listę imion każdej pojedynczej osoby, podają numer identyfikacyjny dla każdej pojedynczej ofiary. Izrael prowadzi rejestr ludności dla Gazy, więc mogą bardzo łatwo sprawdzić, że wymienione na listach ofiar osoby są prawdziwe. Śledziłem porównania między listami Ministerstwa Zdrowia a zgonami opisywanymi w mediach społecznościowych i osoby te znajdujemy na liście ofiar Ministerstwa. To też uwiarygadnia tę pracę.

Studiował pan różne wojny, liczył Pan ofiary w wielu konfliktach. Jak w porównaniu do nich wygląda Strefa Gazy po październiku 2023 roku?

Liczba zabitych w całej populacji stawia Strefę Gazy na szczycie listy, na której nikt nie chciałby się znaleźć.

W innych wojnach absolutna liczba zabitych w XXI wieku jest większa. To choćby przykład wojny w Ukrainie. Ale Rosja i Ukraina mają znacznie większe populacje niż Gaza. W 2023 roku w Strefie Gazy mieszkało nieco ponad 2 mln osób. Gdy spojrzymy na odsetek zabitych w całej populacji, nie ma tutaj żadnego porównania.

Nie mogę powiedzieć z całą pewnością, że mamy do czynienia z najwyższym odsetkiem zabitych w całej populacji w XXI wieku, bo nie mamy np. dokładnych danych na temat wciąż trwającego konfliktu w Sudanie. Ale bardzo możliwe, że Strefa Gazy zajmie tutaj straszne pierwsze miejsce.

Co mówi nam to o sposobie prowadzenia działań militarnych przez izraelską armię?

Izraelscy żołnierze nie prowadzą wojny w ostrożny sposób. To nie tylko kwestia dużej liczby zabitych i sporego odsetka zabitych w całej populacji. Z całą pewnością bardzo duży procent ofiar to cywile, wielu z nich to małe dzieci.

Izraelczycy twierdzili na początku roku, że zabili około 20 tys. bojowników. Nie przedstawili żadnych dowodów na poparcie tego twierdzenia, ale na potrzeby naszych rozważań załóżmy, że to prawda. Na podstawie naszych badań można wtedy stwierdzić, że zginęło ponad 60 tys. cywilów. A jeśli bojowników zginęło mniej, to liczba ofiar cywilnych rośnie. Wiemy, że Izraelczycy regularnie uderzali w budynki, gdzie znajdował się ich cel. Ci bojownicy ginęli czasem, gdy jedli obiad z rodzinami. By wyeliminować jeden cel, ginęły całe rodziny. Myślę więc, że to naprawdę brudna wojna.

*Prof. Michael Spagat jest amerykańsko-brytyjskim ekonomistą i badaczem wojen i konfliktów zbrojnych. Pełni rolę prezesa rady organizacji Every Casualty Counts (Każda Ofiara ma Znaczenie), która działa na rzecz identyfikacji wszystkich ofiar konfliktów zbrojnych. Wyniki omawianego badania zostały opublikowane w formie pre-printu. Oznacza to, że nie przeszły jeszcze procesu recenzji akademickiej.

;
Na zdjęciu Jakub Szymczak
Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press od 2018 roku. Publikował też m.in. w Res Publice Nowej, Miesięczniku ZNAK i magazynie „Kontakt”. Absolwent Polskiej Szkoły Reportażu, arabistyki na Uniwersytecie Adama Mickiewicza w Poznaniu i historii na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Autor reportażu historycznego "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022) o powojennych rozliczeniach wewnątrz polskiej społeczności żydowskiej. W OKO.press pisze głównie o gospodarce i polityce międzynarodowej oraz Bliskim Wschodzie.

Komentarze