0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: "Wiesti" 1.10.2024 / A.Jędrzejczyk"Wiesti" 1.10.2024 /...

Propaganda Kremla odwraca znaczenie słów, pozbawia zdania sensu. Niby o nowomowie wiemy wiele, ale to jednak coś nowego.

Klasyczne analizy języka państw autorytarnych – takie jak Viktora Klemperera w “LTI” (Lingua Tertii Imperii, czyli Język Trzeciej Rzeszy) czy George’a Orwella w „1984” dotyczyły reżimów komunikujących się hierarchicznie. Język był narzędziem utrzymania władzy i kontroli nad poddanymi. To przedstawiciele władzy tworzyli przekaz w przemówieniach, wystąpieniach w radiu czy w gazetach.

Do komunikowania się i rozwiązywania szczegółowych problemów i zleceń władzy służyły języki specjalistyczne, branżowe. Były infekowane nowomową, ale w stopniu umożliwiającym jakąś komunikację. Komunikacja zwykłych ludzi była kontrolowana, ale nie tak, jak to jest możliwe w państwie policyjnym w świecie socialmediów.

Orwell w czasach Telegramu

To, co wyprawia propaganda Kremla, jest więc niby podobne. Słowom odbiera się znaczenie, konstruuje komunikaty sprzeczne wewnętrznie i bez sensu, żeby nigdzie nie narodził się żaden samodzielny i niezależny osąd rzeczywistości.

Ale tu mamy nie tylko do czynienia z państwem w głębokim kryzysie (nie tak, jak u Orwella), ale ze społeczeństwem sieciowym, w którym komunikacja nie przebiega wyłącznie za pośrednictwem władzy. Do tej komunikacji potrzebny jest język — który władza właśnie infekuje nowomową.

Jasne, to utrudnia ludziom wyrażanie sprzeciwu wobec władzy, zwłaszcza jeśli władza zrobiła potężny błąd, najeżdżając sąsiedni kraj.

Nowomowa utrudnia jednak też samej władzy (całemu aparatowi) zauważenie, że nie ma do czynienia z kryzysem krótkotrwałym, trzydniową wojną, która zaraz się skończy. Kryzys trwa, pojawiają się podkryzysy, minikryzysy, kryzysy lokalne. A narzędzie do ich rozwiązywania, jakim jest komunikacja sieciowa, nie może zadziałać.

Jak to działa, sami mogliśmy zobaczyć w czasie powodzi na Dolnym Śląsku: władza, służby, NGO-s, ludzie i media komunikowali się na różnych poziomach. Przekazywali informacje i komunikaty o tym, co nie działa i co jest potrzebne. Nie używano urzędowej mowy o "zabezpieczaniu potrzeb ludności w aspekcie bezpieczeństwa przeciwpowodziowego”.

Wszyscy, łącznie z rządowym sztabem kryzysowym, używali języka dostępnego wszystkim obywatelom.

Jego cechą jest to, że odnosi się do sprawdzalnych faktów. Co pozwala na korekty i wychwytywanie błędów.

Putin wącha papier

Nowomowa Kremla tymczasem ten język publicznej komunikacji dewastuje w sposób uniemożliwiający analizę i ocenę sytuacji.

Nakładają się tu na siebie dwa procesy:

  • państwo atakuje i koryguje naturalną sieciową wymianę opinii przez internet, czyniąc ją bezużyteczną;
  • państwowy opis rzeczywistości coraz bardziej się wykoślawia i traci walory informacyjne.

Jeśli w Rosji jest powódź, nie możesz dyskutować o tym, jak wygląda pomoc dla poszkodowanych. Gdyż oficjalnie wiadomo, że pomoc jest (“wszystko dali, i jedzenie, i picie” – jak powtarzają regularnie do kamer wszyscy poszkodowani przez zaniechania i katastrofę państwa Putina).

Putin, 72-latek tak bardzo nieużywający komputera, że prezentacje przygotowane dla niego są w formie zbindowanych albumów z obrazkami, wyłączył tę możliwość w swoim państwie. I jest to kolejna nieprzewidziana przez niego konsekwencja trwającej trzeci rok trzydniowej napaści na Ukrainę.

Putin przegląda wydrukowaną dla niego prezentację komputerową
Putin i wydrukowany internet. Obrazek tak częsty w rosyjskiej telewizji, że przestałam to sobie zapisywać. Tu: "Wiesti", 7 sierpnia 2023.

W czwartek 3 października Putin zresztą w koncertowy sposób popisał się tą swoją niewiedzą, przekonując na spotkaniu z nauczycielami, że papierowa książka lepiej oddaje „ducha” niż e-book. Z papieru bowiem Putin czuje przesłanie nadawcy treści. A z ekranu – nie.

View post on Twitter

Kultura wciskania przycisków

Na tymże spotkaniu Putin opowiedział też, jak rozumie rewolucję cyfrową (proszę odstawić płyny):

„Oczywiście ważne jest także wciskanie palcem przycisków, jest to niezwykle ważne we współczesnym świecie. Aby odnieść sukces, aby kraj odniósł sukces, trzeba opanować te cyfrowe metody zdobywania wiedzy, dzielenia się wiedzą, osiągania sukces w zawodzie, ale kultura mowy jest niezwykle ważna”.

A zatem Putin może wiedzieć, że swoją wojną rozwalił gospodarkę, odciął ją od technologicznych innowacji, zniszczył legendę Rosji – wielkiego i wspaniałego, choć tajemniczego kraju Nataszy Rostowej z „Wojny i pokoju”

Ale tego, że pozbawił Rosję sposobów na szukanie rozwiązań nie tylko w związku kryzysem wojny, ale z wszystkimi mniejszymi kryzysami, może po ludzku nie łapać.

Dupa Putina i inne przestępstwa karane w sieci

Proszę zobaczyć, jak rozkręca się karanie za komunikowanie się w sieci bez użycia nowomowy:

  • Marzec '23. Sąd ukarał mieszkańca Permu grzywną w wysokości 150 tys. rubli za napisanie w internecie „Ojczyzna nie jest dupą prezydenta”. Frazy tej, która stała się już w Rosji memem, użył po raz pierwszy lidera grupy DDT Jurij Szewczuk podczas koncertu 18 maja 2022 roku. „Zgodnie z ustaleniami badania językowego, w poście zamieszczonym na portalu społecznościowym, mężczyzna pozwolił sobie na obrazę honoru i godności głowy państwa oraz nieuzasadnioną negatywną ocenę jego walorów osobistych” – orzekł sąd.
  • Marzec '23. Sąd w Moskwie aresztował zastępcę dyrektora wykonawczego Centrum Naukowo-Technologicznego Moskiewskiego Instytutu Fizyki i Technologii (MIPT) w sprawie karnej dotyczącej „fałszywych informacji o armii”.
  • Kwiecień '24. Ani rząd, ani posłowie do Dumy nie popierają pomysłu, aby na podstawie przepisów o „dyskredytacji armii” NIE karać za lajki w internecie.
  • Marzec '24. Rosjanin z Mołdawii skazany w Krasnodarze w 2023 roku za „fałszerstwa dotyczące użycia rosyjskich sił zbrojnych” został pozbawiony obywatelstwa rosyjskiego. To pierwszy znany przypadek w kraju. Mężczyzna został zatrzymany za to, że „w kwietniu 2022 roku zamieścił na swoim koncie w portalu społecznościowym wiadomość, która jest nierzetelna i sprostowana przez oficjalne źródła”. ”Przed sądem przyznał się do winy i wyjaśnił, że zrobił to, aby zwiększyć liczbę subskrybentów i komentarzy na swoim portalu społecznościowym”.
  • Kwiecień '24. Centralny Okręgowy Sąd Wojskowy w Jekatierynburgu skazał na 2,5 roku więzienia blogera, który „nawoływał w internecie do obalenia obecnego rządu, a także wypowiadał się w sprawie poparcia dla Sił Zbrojnych Ukrainy”
  • Maj '24. Sąd Twerski w Moskwie aresztuje studentkę Wyższej Szkoły Ekonomicznej na 15 dni i na 50 tys. rubli grzywny za promowanie ruchu LGBT, który jest zakazany w Federacji Rosyjskiej i uznawany za ekstremistyczny. Studentka została ukarana za posty w Telegramie.
  • Wrzesień '24. Sąd skazał 32-letniego mieszkańca Swietłogorska w obwodzie kaliningradzkim na sześć lat więzienia za rozpowszechnianie w komunikatorze internetowym „fałszywych informacji o rzekomych działaniach rosyjskich sił zbrojnych".

Propaganda bezdzietności

W październiku do kar za dyskredytację Putina i jego armii oraz kar za „propagandę LGBT” dojdą kary za propagandę „bezdzietności”, cokolwiek to jest (”Bez tego zakazu nie rozwiążemy problemu demografii. Propaganda bezdzietności jest zjawiskiem społecznie niebezpiecznym”).

Żeby było straszniej i bardziej bełkotliwie, władza już pospieszyła z komunikatem, że sama decyzja kobiety o tym, że nie chce mieć dzieci, nie będzie karana. Ale stwierdzenie, że „Rosja nie jest dupą Putina”, może pod ten paragraf podpadnie.

Choć przecież nikt tak nie propaguje bezdzietności, jak Putin:

„Dzisiaj wspólnie bronimy bezpiecznej, dostatniej przyszłości dla naszych dzieci i wnuków, naszego wspólnego losu, pamięci o osiągnięciach i zwycięstwach naszych wielkich przodków, lojalności wobec ich tradycji i przymierzy” (z nagrania wideo Putina z okazji „Dnia Zjednoczenia Nowych Regionów z Rosją”).

Dużo i bez sensu

Istotą kremlowskiej nowomowy jest nie tylko odwracanie sensu słowom (Rosja chce pokoju, dlatego najeżdża sąsiedni kraj, obwód kurski w Rosji nie został zajęty przez Ukraińców, ma tam miejsce „sytuacja” lub „bezmyślna prowokacja”).

Istotą tego przekazu jest łączenie mnóstwa nieistotnych szczegółów z ogólnymi, kłamliwymi opisami sytuacji, z których nic nie wynika.

Tu armata, tu czołg, tu strzelają – nasze wojska prowadzą fantastycznie skuteczną i zwycięską operację w Ukrainie. “Pobieda budiet za nami” (“Zwyciężymy” – zapewnia propaganda, ale nigdy nie wyjaśnia, na czym miałoby to polegać).

Człowiek w wojskowym rynsztunku z mikrofonem przed spalonym samochodem wojskowym
Esencja pokojowego nastawienia Rosji: "Reporter" pokazuje wnętrze spalonego ukraińskiego wozu bojowego, zapewniając, że w środku są szczątki spalonych żołnierzy. No, ale nic nie widać, mimo że kamera zagląda do środka. Reportaż w "Wiestiach", 28 września 2024

Oto przykłady

  • 1 października nie jest 1 października. Putin kazał odbić okręg Kurski do 1 października, z tym że 1 października minął, a Ukraińcy dalej są w Rosji. Ta jednak pod Kurskiem nieustannie “odnosi zwycięstwa”. Bowiem “wróg zaczął już powoli pokazywać swoją słabość we wszystkich obszarach (w rejonie Kurska)”. POWOLI ZACZĄŁ POKAZYWAĆ... A poza tym – to wiadomość z 3 października – ludzie, którzy pozostali na terenach pod ukraińskim ostrzałem “czują się chronieni przez wojsko”.
  • Sukces zwiększa ryzyko klęski. Rosja generalnie odnosi na frontach w Ukrainie same sukcesy (czołg, armata, BWP jedzie). Ale Putin zapowiedział zaostrzenie doktryny nuklearnej i przyznaje sobie prawo do zaatakowania państwa nienuklearne, które wspomaga Ukrainę, ma nuklearnego sojusznika (brak związku między wielkimi sukcesami i tym, że Rosji grozi atomowy Armagedon, musi odbiorcę tego przekazu obezwładniać).
  • Rosyjska obrona przed ukraińskimi pociskami jest szczelna. Ukraina ostrzeliwuje obiekty militarne w Rosji, jednak pociski są zestrzeliwane. Propaganda przyznaje się tylko do zniszczeń wywołanych „odłamkami”. W efekcie miasta przygraniczne mają w Rosji systemy alarmów przeciwlotniczych, a inne, leżące głębiej w Rosji, jak Woroneż, muszą obronę cywilną opierać na komunikatach władzy w Telegramie („W regionie ogłoszono zagrożenie lotnicze! Jeśli jesteś w domu, musisz schronić się w pokojach bez okien z solidnymi ścianami”).
Ale Rosja nie ma systemu precyzyjnego powiadamiania przez smartfony o atakach rakietowych, tak jak zrobiła to Ukraina – bo nie da się czegoś takiego stworzyć, jeśli “rosyjska obrona jest szczelna”.
  • Zabijanie cywili jest (nie)uzsadnione. W tym samym programie “informacyjnym” propaganda Kremla może twierdzić, że atak bombowy i zabicie lidera Hasana Nasrallaha to akt terroryzmu (telewizja pokazuje zrozpaczonych ludzi). Za to atakowanie ukraińskich miast to „uzasadniona likwidacja celów wojskowych”, którymi są ukraińskie elektrownie. Winna jest tu Ukraina, bo się broni (tak oto z opowieści w mikroskali przechodzimy do bezsensownej analizy strategicznej).
  • Ludzi ratuje się zabijaniem, a przed zniszczeniem chroni jeszcze większe zniszczenie. “Nam nie chodzi o terytorium tylko o ludzi, którym chcemy pomóc” – mówi w telewizji szef MSZ Ławrow. A potem telewizja pokazuje księżycowy krajobraz równanych z ziemią ukraińskich miast (29 września 2024). "Donbas przez osiem lat żył w nieznośnych warunkach ciągłego ostrzału i blokady, mieszkańcy Noworosji byli poddawani represjom” – mówi Putin. Potem zaś widz ogląda efekty akcji pomocowej Putina: to poza zdemolowanym Donbasem regularnie ostrzeliwane rosyjskie pogranicze pod Kurskiem i Biełgorodem. W tym ostatnim w ciągu tygodnia zniszczonych zostało 690 domów (przy czym to prawie na pewno nie prawda, bo w maju propaganda też podawała o 690 uszkodzonych nieruchomościach – nie ma znaczenia, co się wpisze, skoro nikt tego nie sprawdzi).
Ostrzeliwane miasto. Widać wybuchające pociski i zrujnowane bloki mieszkalne
Bombardowanie Wuhłedaru. "Wiesti", 29 września 2024
  • Najazd (nie)rodzi oporu. Rosyjska propaganda pokazuje w reportażach z Libanu ludzi w żałobie po Nasrallahu. Zapowiadają, że walkę z Izraelem będą prowadzić dalej, importowaną bronią, bo innej Liban nie ma. I ma się to nijak do opowieści o tym, co się dzieje w Ukrainie i jakie tam Rosja ma perspektywy na sukces. Gdyby ktoś wyciągał wnioski, podpadłby pod paragraf o dyskredytacji rosyjskiej armii.

Nie tylko wojna

Ale nowomowa atakuje nie tylko refleksję o wojnie. Uniemożliwia racjonalną rozmowę o czymkolwiek w państwie:

  • To, co widać w Rosji, to gospodarka w rozkwicie. W Rosji nie ma inflacji, choć główna stopa referencyjna banku centralnego to już 19 procent, zaś emerytury wzrosną aż o 7,3 proc. Budżet Rosji nastawiony jest na wydatki socjalne, z tym że oficjalnie 40 proc. wydatków państwa pójdzie w przyszłym roku na zbrojenia.
View post on Twitter

Stan gospodarki dobrze pokazuje rozpad języka

Szefowa banku centralnego, powszechnie szanowana jako specjalistka Elwira Nabiullina, o kryzysie mówi wprost – ale używając specjalistycznego języka. To taki rodzaj alibi:

Jeśli chodzi o wskaźniki przegrzania, to, co powszechnie nazywa się przegrzaniem, to zasadniczo luka popytowa – o ile stopy wzrostu PKB są wyższe od potencjalnego. Głównym wskaźnikiem jest inflacja, stabilna presja inflacyjna”.

"Skala przegrzania rosyjskiej gospodarki w pierwszej połowie roku osiągnęła swoje maksimum od 16 lat; większa była dopiero przed kryzysem w 2008 roku”.

„Podwyżka głównej stopy procentowej stopniowo wpływa na akcję kredytową, ale nie ma mowy o zaprzestaniu akcji kredytowej. Dane za lipiec-sierpień, dane operacyjne za wrzesień pokazują, że ogólny wzrost kredytów pozostaje znaczący”.

Nabiullina mówi tak, żeby jej nie zrozumiano.

Putin ekologiczny

  • Ekologia jest dobra. Ropa i gaz Putina są dobre. Zatem Ropa i gaz są ekologiczne. Gospodarka Rosji oparta na gazie jest bardziej ekologiczna od europejskiej z jej Zielonym Ładem – opowiada Putin na spotkaniu w sprawie energetyki Rosji (w potężnym kryzysie – na zdjęciu na samej górze obrazek zapowiadający relację z tego spotkania). Równocześnie Rosję niszczą katastrofy związane ze zmianą klimatu, z którą to państwo sobie nie radzi: powodzie, huragany, burze piaskowe ogromne pożary, a linie energetyczne nie wytrzymują obciążenia. I nawet wicepremier Dmitrij Patruszew wydał z siebie właśnie opinię, że „Obecny sezon pożarów w Rosji okazał się trudny, rok 2024 stał się najcieplejszym rokiem od 30 lat”. Ale skoro Putin zadekretował, że prowadzi najlepszą politykę ekologiczną, to koniec dyskusji.

Tymczasem przeciwdziałanie katastrofie klimatycznej jest dużo bardziej skomplikowane niż wysłanie wojska na sąsiedni kraj. I wymaga dobrej komunikacji.

Putin pozbawił Rosję tego narzędzia, co jest wartą odnotowania konsekwencją tej „trzydniowej wojny”. Odtworzyć je może być trudniej niż PKB.

***

Od początku pełnoskalowej napaści Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku śledzimy, co mówi na ten temat rosyjska propaganda. Jakich chwytów używa, jakich argumentów? Co wyczytać można między wierszami?

UWAGA, niektóre z linków wklejanych do tekstu mogą być dostępne tylko przy włączonym VPN.

Grafika: rozbłysk a w srodku oko (Saurona?)
Rosyjska propaganda: rys. Weronika Syrkowska/OKO.press
;
Na zdjęciu Agnieszka Jędrzejczyk
Agnieszka Jędrzejczyk

Z wykształcenia historyczka. Od 1989 do 2011 r. reporterka sejmowa, a potem redaktorka w „Gazecie Wyborczej”, do grudnia 2015 r. - w administracji rządowej (w zespołach, które przygotowały nową ustawę o zbiórkach publicznych i zmieniły – na krótko – zasady konsultacji publicznych). Do lipca 2021 r. w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. Laureatka Pióra Nadziei 2022, nagrody Amnesty International, i Lodołamacza 2024 (za teksty o prawach osób z niepełnosprawnościami)

Komentarze