Takiego listu jeszcze nie było. Jan Szyszko próbuje przekonać kolegów ministrów środowiska krajów UE do koncepcji wycinki Puszczy Białowieskiej. I żąda, by się opowiedzieli, czy są po jego stronie, czy też popierają zwolenników "biernej ochrony przyrody" (czyli organizacje ekologiczne i Komisję Europejską)
Minister środowiska Jan Szyszko przygotował list do ministrów UE ds. środowiska w sprawie Puszczy Białowieskiej. Z tej okazji zorganizował 12 kwietnia 2017 konferencję prasową, podczas której opowiedział, co napisał. Towarzyszył mu jego wice Andrzej Konieczny oraz dyrektor generalny Lasów Państwowych Konrad Tomaszewski.
W związku z międzynarodowym zainteresowaniem problemami Puszczy Białowieskiej, przygotowałem list do wszystkich Ministrów Środowiska Unii Europejskiej, w którym przedstawiam program działań na rzecz jej ochrony. Do tego zobowiązuje nas prawo unijne.
Szyszko mówi o "międzynarodowym zainteresowaniu". To gruby eufemizm, bo obecnie
w kwestii Puszczy Białowieskiej pomiędzy Polską a UE trwa otwarty konflikt.
13 marca 2017 Komisja Europejska kolejny raz wezwała Polskę do natychmiastowego zatrzymania wycinki w Puszczy Białowieskiej. Zagroziła skierowaniem sprawy do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, jeśli nasz kraj do tego się nie zastosuje. Co pewnie nastąpi, ponieważ wycinka trwa dalej. Działanie Komisji było reakcją na decyzję Szyszki z marca 2016 roku o trzykrotnym zwiększeniu pozyskiwania drewna w Nadleśnictwie Białowieża.
List nie jest dostępny na stronie ministerstwa. OKO.press poprosiło ministerstwo o udostępnie go. Znany jest tylko z omówienia przez samego Szyszkę.
Zaś jeśli chodzi o "program działań na rzecz ochrony Puszczy", to sprowadza się on głównie do cięć w drzewostanach zaatakowanych przez kornika drukarza. Szyszko jest przekonany, że ten owad "zjada" Puszczę Białowieską i stanowi dla niej śmiertelne zagrożenie. Dlatego trzeba interweniować.
"Dzisiaj Puszcza Białowieska zamiera. Musimy temu przeciwdziałać" - prof. Szyszko użył mantry, którą powtarza od początku swego urzędowania.
Niestety, minister słowem się nie zająknął o tym, że lekarstwo jest w tym przypadku trucizną.
Wycinka, o rzekomo "ozdrowieńczym" dla tego naturalnego lasu charakterze, odbywa się również w strefach ochronnych UNESCO, a także w starodrzewach. Obszernie informowała o tym Fundacja Dzika Polska, która wspólnie z Greenpeace utworzyła społeczne Leśne Patrole. Zakaz wstępu do większości obszaru Nadleśnictwa Białowieża, który - do odwołania - obowiązuje od 1 kwietnia 2017 jest wymierzony właśnie w takie ekologiczne działania kontrolne.
Resort pozostaje całkowicie głuchy nie tylko na głos organizacji ekologicznych - np. Greenpeace, Pracowni na rzecz Wszystkich Istot i Fundacji Dzika Polska - ale również większości polskiego środowiska naukowego.
Badacze już w 2016 roku oprotestowali "plan naprawczy" resortu. 25 naukowców - ekspertów z zakresu nauk leśnych i biologicznych z najważniejszych polskich uczelni - skierowało do ministra list.
Wyraźnie zaznaczono w nim, że pomysł wycinki celem ograniczenia gradacji kornika drukarza to ingerencja, która w sposób bezpowrotny może przekształcić Puszczę w zwykły las gospodarczy.
I - w konsekwencji - sprawić, że Puszcza straci status Obiektu Światowego Dziedzictwa UNESCO.
"Obecna gradacja kornika jest jednym z wielu takich zjawisk udokumentowanych w historii Puszczy, prowadzi do naturalnej przebudowy drzewostanów oraz ich adaptacji do zmian klimatycznych i nie zagraża trwałości Puszczy Białowieskiej oraz jej bioróżnorodności" - pisali naukowcy. Ich zdaniem
wzrost populacji kornika - choć prowadzi do zamierania znacznej liczby świerków - nie stanowi zagrożenia dla obecności tego gatunku w Puszczy.
Ale ministerstwo puściło ten głos mimo uszu. I pozwala rżnąć drzewa dalej.
Dzisiaj zapraszamy wszystkich Ministrów UE ds. Środowiska, by opowiedzieli się, po której są stronie.
Szyszko zdefiniował obie "strony" tak:
Minister podkreślił też, że "bierzemy pełną odpowiedzialność za działania, które będziemy wykonywać". I że ma nadzieję, iż "ci, którzy opowiedzą się za brakiem działań w Puszczy Białowieskiej, również są gotowi ponieść odpowiedzialność za swoje decyzje".
Zaproszenie ministra Szyszki kierowane do szefów resortów środowiska innych krajów UE jest dziwaczne. Trudno bowiem zrozumieć, dlaczego mieliby oni angażować się w spór, który toczy się pomiędzy Komisją Europejską a Ministerstwem Środowiska.
A byłoby jeszcze bardziej dziwne, gdyby np. minister Danii stwierdził, kto ma rację w sporze między resortem Szyszki a środowiskiem polskich organizacji ekologicznych i większości naukowców-przyrodników.
Czy minister Szyszko prosząc o taką opinię kolegów z innych krajów nie uprawa aby polityki ekologicznej "na kolanach"?
Ważniejsze jest jednak to, że wypowiedź Szyszki w sposób całkowicie fałszywy przedstawia spór o charakter działań ochronnych, jakimi należy otoczyć Puszczę Białowieską.
Minister sugeruje, że zwolennicy - jak to nazywa - "ochrony biernej", czyli ci, którzy chcą, by Puszcza regenerowała się własnymi siłami, to ludzie nieodpowiedzialni. W ten sposób protekcjonalnie traktuje nie tylko ekologów-działaczy, ale też wybitne postacie polskich nauk przyrodniczych, które mają odmienne zdanie w tej sprawie.
I potrafią to solidnie uargumentować, o czym przekonała choćby konferencja w Sejmie 21 marca 2017 "Potrzeby natury. Czy Puszcza Białowieska wymaga ingerencji człowieka?".
Niestety, mimo zaproszeń, nie pojawił się na niej nikt z resortu środowiska. A także żaden z nielicznego grona naukowców, którzy gotowi są pieczętować ochroniarskie pomysły ministerstwa własnym autorytetem.
Faktyczny spór, w którym Szyszko oczekuje od ministrów UE swego rodzaju arbitrażu, to starcie dwóch sposobów patrzenia na las (szerzej - na przyrodę).
Szyszko prezentuje "typową" postawę leśnika. A więc kogoś, dla którego las jest przede wszystkim źródłem surowców, a przyroda wymaga kontroli i ingerencji człowieka.
Bo chyba tylko tak można wytłumaczyć żale ministra, że w Puszczy Białowieskiej marnują się ogromne ilości gnijącego drewna, które mogłoby choćby pójść na opał, choć wiadomo, że gnijące drzewa stanowią istotny element ekosystemu. W perspektywie Szyszki również obumieranie znacznych połaci lasu w wyniku działalności kornika jawi się jako nieodżałowana strata.
Sposób myślenia Szyszki pasuje do rzeczywistości lasu gospodarczego, ale nie lasu naturalnego, jakim jest Puszcza Białowieska.
Na tej samej zasadzie Szyszko uważa, że myśliwi są niezbędni do kontrolowania wielkości populacji zwierząt.
Ekolodzy widzą Puszczę (i przyrodę w ogóle) jako dynamiczny ekosystem, w którym każdy element - również kornik i obumierające drewno - pełni istotną rolę. Puszcza Białowieska nie jest niezmiennym środowiskiem, którego każdy element powinien być czynnie chroniony.
Szczególna wyjątkowość Puszczy Białowieskiej leży właśnie w tym, że jest lasem naturalnym. A więc takim, w którym procesy przyrodnicze przebiegają zgodnie z własną wewnętrzną dynamiką.
Skoro dawała sobie radę sama przez kilka tysięcy lat, to z pewnością poradzi sobie bez "planu ochronnego" ministra Szyszki.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.
Komentarze