Ile zostało dziś z deklaracji międzynarodowych korporacji, że wyjdą z Rosji? Część firm faktycznie przeszła ten proces, ale setki mają z tym problemy i zasłaniają się formalnościami i interesem akcjonariuszy
Rok temu setki firm zachodnich przekonywały, że zamierzają się z Rosji wycofać. Nie wszyscy dotrzymali tych obietnic. Lub nawet nigdy niczego nie obiecywali.
Jeffrey Sonnenfeld, profesor z Uniwersytetu Yale, od 28 lutego 2022 roku razem ze swoim zespołem prowadzi spis dużych firm, które z Rosji się wycofały lub nie zamierzają tego zrobić.
Na liście jest ponad 1200 firm, a są one posortowane według szkolnej skali amerykańskiej (F – odpowiednik naszej jedynki, A – naszej szóstki, choć w skali brakuje oceny E).
Autorzy projektu przekonują, że jest to niespotykany w dziejach najnowszej gospodarki exodus. Wiele firm rzeczywiście poszło dużo dalej, niż wymagają tego międzynarodowe sankcje, nałożone przez kraje, z których pochodzą.
Część jednak poszła w zupełnie inną stronę.
Spójrzmy najpierw na sposób, w jaki specjaliści z Yale klasyfikują firmy:
Część firm w kategorii F nie dziwi – np. firmy chińskie, jak Industrial Bank of China. Chiny nie są częścią NATO, nie są bliskim sojusznikiem USA czy UE, wewnętrzna presja na wycofanie się z Rosji z pewnością nie istnieje.
Poza chińskimi czy indyjskimi firmami, z kategorią F na liście jest na przykład sporo firm francuskich i włoskich, jak Auchan czy Benetton.
Obecnie już tylko jedna polska firma ma ocenę F. To lubelski Makrochem, dostarczyciel surowców dla największych producentów opon.
Firma przyznaje, że przed rozpoczęciem wojny większość surowców sprowadzała z Rosji i Ukrainy.
Dyrektor handlowy Makrochemu tłumaczył w styczniu dla Radia Lublin:
„Dostarczamy towary kupowane w Rosji do producentów opon z Europy, Stanów Zjednoczonych, Meksyku, Indii. Kontrakty, które mamy z naszymi klientami obligują nas do dostarczania tego konkretnego towaru. W tej chwili więcej niż połowę stanu magazynowego mamy towarów nierosyjskich. Mieliśmy spółkę w Rosji, ale jest w trakcie likwidacji. Sprzedaliśmy całą infrastrukturę, którą mieliśmy: wagony kolejowe, kontenery, platformy kolejowe. Nie prowadzimy rozmów z innymi producentami, które wcześniej były i od których kupowaliśmy towar. W tej chwili tego nie robimy”.
Z Rosji ani myśli wycofać się francuska sieć marketów Auchan. Sieć w Polsce ma 127 sklepów, w Rosji – 230. W Rosji znajduje się najwięcej super i hipermarketów sieci poza Francją. Rosyjski rynek to dla francuskiej firmy około 10 proc. obrotów.
Ale firma spotyka się z mocniejszymi zarzutami niż tylko prowadzenie biznesu w Rosji. Według śledztwa francuskiego dziennika „Le Monde” oraz portali śledczych Bellingcat i Insider, Auchan zaopatruje rosyjskich żołnierzy na froncie.
Dziennikarze dotarli do maila jednej z rosyjskich managerek sieci do około 20 sklepów, w którym pisała o zbiórce „pomocy humanitarnej”. Jak jednak wykazali dziennikarze śledczy, nie była to pomoc humanitarna dla cywili, ale dostawy dla wojska – udało się ustalić, że otrzymali je żołnierze "Donieckiej Republiki Ludowej". Dostarczano m.in. papierosy, buty, polowe kuchenki gazowe, konserwy.
Przedstawiciele firmy oczywiście zaprzeczają tym doniesieniom.
Z podobnymi oskarżeniami mierzy się inna francuska firma działająca w branży spożywczej – Bonduelle. Pod koniec zeszłego roku, z inicjatywy CEO Bonduelle Eurasia Jekateriny Elisejewej, do żołnierzy miały trafić paczki z produktami Bonduelle i życzeniami szybkiego zwycięstwa.
Posty w mediach społecznościowych, na których można było zobaczyć paczki, szybko jednak zniknęły. A centrala zaprzeczyła, by taka akcja miała miejsce.
Wiele firm początkowo zapowiedziało chęć wycofania się z Rosji, a dopiero później zdało sobie sprawę, że to wcale nie będzie łatwe. Globalne korporacje mają złożone struktury, a ich menedżerowie najwyższego szczebla boją się reakcji akcjonariuszy. Firmy z jednej strony zdają sobie sprawę z ewentualnych problemów wizerunkowych, które grożą, jeśli uporczywie będą się trzymać Rosji, z drugiej, nie chcą brać odpowiedzialności za wielomilionowe straty.
Szef koncernu tytoniowego Phillip Morris International Jacek Olczak powiedział w lutym dziennikarzom „Financial Times”, że woli zatrzymać swoją rosyjską filię niż sprzedawać firmę na warunkach Kremla. Według rosyjskiego prawa Rosjanie mogą w wypadku sprzedaży wycenić sprzedaż rosyjskich aktywów międzynarodowych firm po swojemu. A to w oczywisty sposób łączy się ze stratami dla międzynarodowych gigantów.
„Nie mogę stracić cierpliwości […]. To są ich pieniądze, nie moje. Ja tylko nimi za nich zarządzam” – mówił Olczak „FT”. – „Gdybym miał kupca, który przeprowadziłby transakcje, moglibyśmy to zrobić, ale go nie ma. Nie ma na to nadziei. Więc wolę wszystko zatrzymać”.
Jego słowa i zachowania wielu firm pokazują też ograniczenia ogromnych międzynarodowych firm w tego rodzaju sytuacjach. Spółka giełdowa nie może pozwolić sobie na nagłe wycofanie swoich aktywów z danego kraju, nie mogą sobie pozwolić na sporą stratę w imię wartości.
Nie tylko firmy z najniższą oceną na liście pozostają w Rosji. Z oceną „D” mamy 179 firm, które zawieszają plany inwestycyjne, ale wciąż tam działają.
Niektórzy korzystają z tego, że wycofała się konkurencja. Tak jest, chociażby w przypadku giganta branży piwnej, holenderskiej firmy Heineken, która ma właśnie ocenę „D”. Heineken nie tylko się nie wycofał — firma wprowadziła na rynek aż 61 nowych produktów.
I to wszystko pomimo początkowych zapewnień, że firma się z Rosji wycofa.
Podsumowując 2022 rok, przedstawiciele Heineken Russia stwierdzili, że był on „burzliwy, z wieloma nowymi możliwościami wzrostu”. I „z dumą” ogłosiła, że w wielu segmentach osiągnęła rekordowe wyniki.
Do grupy Heineken należy polska marka Żywiec.
„Ta firma jest całkowicie wydzielona, nie ma żadnych powiązań finansowych z Heinekenem i trwa transakcja sprzedaży” – wyjaśniała dla „Rzeczpospolitej” rzeczniczka prasowa Grupy Żywiec. Nie wyjaśniła jednak, co sprzedaje Heineken, jeżeli rosyjska filia „nie ma żadnych powiązań finansowych z Heinekenem”.
Firma zareagowała na krytykę i na swojej stronie internetowej na początku marca opublikowała odpowiedzi na 19 pytań związanych z opuszczeniem Rosji. W odpowiedziach tłumaczy się, że dalej jest w stu procentach zdecydowana na wyjście, ale jest to trudna operacja. Firma tłumaczy się tym, że dba o swoich 1800 pracowników i nie może ich z dnia na dzień zostawić bez pracy. Nowe produkty wprowadzała, by utrzymać się na powierzchni i nie obniżać wartości firmy przed sprzedażą. A ten proces trwa.
Wszystkie odpowiedzi można przeczytać tutaj.
W procesie sprzedaży swoich rosyjskich aktywów jest też duński Carlsberg. Firma chciałaby wpisać w umowy sprzedaży klauzule odkupu, na wypadek, gdyby sytuacja w Rosji uległa zmianie. Ale CEO Carlsberga Cees 't Hart uważa, że nie spodziewa się tego w najbliższych 10-15 latach.
Pfizer dalej sprzedaje część swoich produktów w Rosji, ale, jak twierdzi, dochód z nich przekazuje na pomoc humanitarną Ukrainie.
Nie tylko naukowcy z Yale prowadzą ewidencję firm, które z Rosji się wycofują lub nie chcą tego zrobić. Podobny projekt prowadzą też naukowcy z Kijowskiej Szkoły Ekonomii. Ich skala jest podobna (sześć stopni – kontynuacja działalności, wstrzymanie inwestycji, zmniejszanie działalności, zawieszenie działalności, wycofywanie się i pełne, zakończone wyjście). A wyniki pokazują, że różne metodologie mogą dać różne wyniki.
Na liście Yale mamy ponad 1200 firm i aż 500 z najwyższą oceną. W przypadku listy kijowskiej mamy łącznie 3120 firm, a w najwyższej kategorii (zakończone, pełne wycofanie) jedynie 206 (6,6 proc.). Gdy dodać do tego firmy, które są w trakcie wycofywania się, dalej jest to niewiele ponad 20 proc.
Dobrym przykładem różnic są wspominani producenci piwa. W metodologii Yale obie firmy mają ocenę D, czyli drugą najgorszą. Według Kijowskiej Szkoły Ekonomii to Heineken jest bliższy pełnego wyjścia, a Carlsberg się ociąga.
To pokazuje też, że jest to złożony proces i czasem trudno przyporządkować mu jednoznaczną kategorię.
Na kijowskiej liście w najgorszej kategorii (w której znajduje się prawie 40 proc. przeanalizowanych firm) mamy trzy polskie:
O Makrochemie już wspominaliśmy. Swiss Krono to szwajcarska firma, producent paneli podłogowych, która ma też filię w Polsce. APS Energia to producent systemów zapewniających funkcjonowanie elektrowniom jądrowym.
Na drugim biegunie mamy dwie firmy, które według specjalistów z Kijowa, w pełni wyszły z Rosji. Pierwszy to producent i dystrybutor odzieży LPP. I to kolejny przykład ograniczeń jednoznacznego klasyfikowania podejścia dużych firm do Rosji. LPP rzeczywiście sprzedało swoją rosyjską część chińskiemu konsorcjum i udało się tę transakcję przeprowadzić do końca. Ale produkty marek LPP dalej można znaleźć w rosyjskich sklepach. To podobny przypadek jak Orlen, który zrezygnował z rosyjskiej ropy tam, gdzie było to łatwe. Ale jednocześnie utrzymywał jeden długoterminowy kontrakt z jednym rosyjskim dostawcą.
"Wybuch wojny w Ukrainie zastał nas w momencie dynamicznego wzrostu rosyjskiej spółki. Mieliśmy wiele planów, zakontraktowanych projektów, potwierdzonych i zaplanowanych zamówień na co najmniej kilkanaście miesięcy do przodu, które w świetle podjętych zobowiązań kontraktowych musimy odebrać z fabryk. Dlatego do dziś w sklepach chińskiego konsorcjum, które zakupiło nasz rosyjski biznes, znaleźć można towar z naszymi metkami transportowany bezpośrednio z fabryk" - tłumaczył się przedstawiciel LPP w październiku 2022.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze