0:000:00

0:00

Prawa autorskie: AFPAFP

„Ta waży może 300 - 400 kilo. Żeby ją przenieść, będziemy potrzebowali dźwigu” - mówi Lilia Oniszczenko, szefowa wydziału ochrony środowiska historycznego we Lwowie.

Stoimy przed Katedrą Łacińską, jednym z najstarszych lwowskich kościołów, tuż obok ratusza. Przyglądamy się rzeźbie przedstawiającej apostoła, jednej z siedmiu otaczających kościół od południa. Rzeźba jest szczelnie zawinięta w biały kokon.

Kiedy pierwsze zdjęcia z zabezpieczania lwowskich zabytków obiegły internet, niektórzy komentatorzy drwili: a co da taka folia, jak spadnie bomba?

„Kanapowi eksperci! Jak bomba spadnie centralnie na rzeźbę, to wiadomo, że wszystko się zniszczy. Chodzi o fale uderzeniową.

Na wierzchu jest ogniotrwała folia, a pod spodem miękka tkanina - gdyby rzeźba spadła, to nie rozbije się na masę kawałków. No i byłaby w jednym miejscu, a nie porozrzucana po całym placu - mówi Oniszczenko.

Jak opowiada, to było rozwiązanie na szybko. Rzeźby, w przeciwieństwie do ludzi, nie zejdą do schronu. Podobnie zawinięte są rzeźby ustawione na rogach lwowskiego ratusza.

Niedługo rzeźby powinny zostać zdemontowane i przeniesione do bezpiecznych magazynów. Oczywiście, jeśli na Lwów do tej pory nie spadną bomby.

„Pracujemy tak szybko jak możemy, bo nie wiemy, ile mamy czasu”.
rzeźby owinięte w biały kokon
Rzeźby apostołów przy Katedrze Łacińskiej we Lwowie, fot. OKO.press

Nie jesteśmy pewni, czy Rosjanie uszanują zabytki

W 1998 r. historyczna centrum Lwowa zostało wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO, to historia różnych stylów architektury i różnych etnosów: ukraińskiego, ormiańskiego, niemieckiego, polskiego, żydowskiego - mówili lwowscy urzędnicy w poniedziałek na konferencji prasowej dotyczącej ratowania lwowskich zabytków.

„Rosja zaatakowała elektrownie atomowe. Nie jesteśmy przekonani, czy w takim razie będą na tyle bystrzy, żeby nie niszczyć zabytków” - przekonywała Oniszczenko.

Dzisiaj dostała informacje, że kilka cerkwi na wschodzie Ukrainy zostało zniszczonych albo uszkodzonych, m.in. w Charkowie i obwodzie żytomierskim.

Po konferencji idziemy z nią na krótki spacer po centrum Lwowa. Jak mówi, całe życie zajmuje się zabytkami we Lwowie. Czy planowała wyjechać? A skąd! Nie zostawi swoich zabytków, no, chyba, że będzie tu inne państwo.

Pierwszego dnia wojny, jak wszyscy Ukraińcy, urzędnicy zajmujący się kulturą byli w szoku. Oniszczenko jeszcze dzień wcześniej była w jury konkursu architektonicznego.

Ale drugiego dnia zaczęli się organizować i szukać informacji, jak najlepiej zabezpieczyć zabytki.

Szybko uzbierali trochę pieniędzy i pojechali do największego sklepu budowlanego we Lwowie. Kupili folie bąbelkowe, siatki, płyty OSB, wełnę do zabezpieczenia.

„Wiem, że w Polsce instytucje kultury mają plan działania w razie takich sytuacji, my nic takiego nie mieliśmy. Jedyne co mieliśmy do kontakty do ekspertów, m.in. z Polski oraz doświadczenie. Już raz ukrywaliśmy nasze zabytki, podczas drugiej wojny światowej” - mówi nasza przewodnik.

A może wywieźć? Na przykład do Polski.

Demontaż to jedno, ale najbardziej ryzykowny jest transport, mówi Oniszczenko. Na przykład do rzeźb potrzebny jest specjalny dźwig, który je odpowiednio zdemontuje i ustawi, rzeźby muszą jechać w pozycji wertykalnej, ważą po kilkaset kilogramów. Nie wyobrażam sobie takie długiej podróży np. do Polski - kwituje.

Przeczytaj także:

Ściana z rusztowania i blachy

Przechodzimy do wejścia Katedry Łacińskiej. Robotnicy, korzystając ze specjalnego dźwigu, zabezpieczają witraże. To one w pierwszej kolejności musiały być zabezpieczone, są najbardziej kruche. W razie wybuchu bomby fala uderzeniowa roztrzaskałaby je na tysiące kawałków.

Duże witraże, jak te na katedrze zabezpieczane są metalową siatką i płytami OSB. Inne, mniejsze, czasami udaje się zdemontować.

Jak mówi Oniszczenko, problem w tym, że ciągle brakuje materiałów, szczególnie ogniotrwałych. Z Polski lada moment wyruszy transport najpotrzebniejszych rzeczy, w tym gaśnic. Zbiórkę ogłosiła i prowadzi Polonika, Narodowy Instytut Polskiego Dziedzictwa Kulturowego za Granicą podległy ministrowi kultury.

Zaraz obok Katedry Łacińskiej stoi Kaplica Boimów. Przy jej bogato zdobionej fasadzie stoi teraz rusztowanie.

„Kaplicę remontowaliśmy wspólnie z polskim ministerstwem kultury. Teraz musimy, niestety, pracować nad ratowaniem, a nie restaurowaniem. To rusztowanie postawiliśmy razem z Poloniką, zdjęliśmy figurę Jezusa Frasobliwego z kopuły. Mieliśmy ją konserwować i w maju stawiać z powrotem.

Teraz okazuje się, że te rusztowania będą nam służyć jako szkielet, na którym będziemy mocować płyty z blachy, żeby zabezpieczyć fasadę kaplicy” - opowiada Oniszczenko.

Jezus złożony do schronu

Szefowa wydziału ochrony zabytków żegna się z nami i kieruje do Katedry Ormiańskiej, jednego z najcenniejszych zabytków Lwowa. Niedawno media obiegły zdjęcia, jak pracownicy z zewnętrznej kaplicy (tzw. Golgoty) wynoszą bezcenną średniowieczną figurę Jezusa Ukrzyżowanego. Jezus został złożony do schronu. Ostatni raz tę drogę przebył podczas II wojny światowej.

View post on Twitter

Teraz pracownicy zabezpieczają samą drewnianą kaplicę, które także jest cennym zabytkiem. Tak samo jak wyżej opisana Kaplica Boimów, Golgota także zostanie zasłonięta rusztowaniem z przymocowanymi do niego płytami z blachy.

Najcenniejsze witraże zostały już zabezpieczone lub zdemontowane. „Nie będzie już wymówki, skoro je zdjęliśmy to od razu je odrestaurujemy” - żartuje jedna z konserwatorek, która akurat na miejscu instruuje wznoszenie konstrukcji przy Golgocie. W Katedrze Ormiańskiej pracuje od 13 lat.

Nie chce zdradzać szczegółów, co dokładnie zostało zabezpieczone, ani gdzie ukryte. To nakaz z ukraińskiego ministerstwa kultury.

Problemem w Ormiańskiej Katedrze jest też duży okrągły witraż w środki wiszący na suficie pod kopułą. „Ciągle nie wiemy, jak to zabezpieczyć. Może rozciągniemy specjalny materiał nad podłogą, żeby w razie czego witraż miał miękkie lądowanie?” - zastanawia się konserwatorka.

Jak opowiada, być może nie wszystko jest zabezpieczane tak, jak powinno być zgodnie ze sztuką, ale inaczej się w tak krótkim czasie nie da.

„Mamy siedzieć w domu i czekać aż spadną bomby? Jak dostaniemy lepsze materiały i sprzęt, to poprawimy zabezpieczenia. Lepiej tak, niż nie robić nic” - mówi.
rusztowania przy kaplicy
Zabezpieczanie Golgoty, kaplicy Katedry Ormiańskiej we Lwowie, fot. OKO.press

Jeszcze inna sprawa, to zabezpieczenie artefaktów w muzeach. Tutaj o tym co i jak zabezpieczać decydują dyrektorzy poszczególnych placówek.

„Większość najcenniejszych obiektów już zabezpieczyliśmy. Niestety, musimy się przygotować na różne zagrożenie: pożar, fala uderzeniowa, zasypanie, kradzieże… Poza tym zupełnie inaczej trzeba pakować rzeźby, inaczej obrazy. Właśnie czekamy na dostawę odpowiednich materiałów z Poznania” - mówi nam pracownik Lwowskiej Galerii Sztuki im. Borysa Woźnickiego.

Jak mówi, więcej szczegółów nie może zdradzić, bo wróg czuwa. „Będziemy przygotowani” - zapewnia.

Udostępnij:

Sebastian Klauziński

Dziennikarz portalu tvn24.pl. W OKO.press w latach 2018-2023, wcześniej w „Gazecie Wyborczej” i „Newsweeku”. Finalista Nagrody Radia ZET oraz Nagrody im. Dariusza Fikusa za cykl tekstów o "układzie wrocławskim". Trzykrotnie nominowany do nagrody Grand Press.

Komentarze