0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Sławomir Kamiński / Agencja GazetaSławomir Kamiński / ...

Pożar wokół rzecznika i szefa gabinetu politycznego ministra Macierewicza nie gaśnie, a MON tylko dokłada do ognia: zamiast usunąć Misiewicza ze stanowisk, do których zajmowania nie ma uprawnień, Macierewicz i jego ludzie uparli się, że będą bronić Misiewicza za wszelką cenę.

Powołanie Misiewicza do rady nadzorczej PGZ jest złamaniem ustawy z 30 sierpnia 1996 roku o komercjalizacji i prywatyzacji spółek skarbu państwa, która stanowi, że członkowie rad nadzorczych muszą mieć zdany odpowiedni egzamin państwowy.

Misiewicz nie tylko tego egzaminu nie zdał, ale zdawać go w ogóle nie może, ponieważ nie ma wymaganego wykształcenia - rozporządzenie rządu z 7 września 2004 roku stanowi, że do kursów i egzaminów na członków rad nadzorczych mogą przystępować tylko osoby z wyższym wykształceniem, a Misiewicz ukończył liceum ogólnokształcące.

Sztuczka ze statutem

Z tego ministerstwo próbuje się wymknąć zmieniając statut Polskiej Grupy Zbrojeniowej - wczoraj ze strony holdingu zniknął dokument umieszczony tam w czerwcu, a zamiast niego pojawił się statut uchwalony 31 sierpnia. Różnicą jest brak zapisu, że członek rady nadzorczej musi spełniać wymogi rozporządzenia.

Nie było takiej potrzeby, żeby ten kurs był ukończony w chwili powoływania pana Bartłomieja Misiewicza w skład rady nadzorczej.

"Fakty" TVN,08 września 2016

Sprawdziliśmy

Fałsz. Statut nie jest zarejestrowany, ustawa i rozporządzenie obowiązują.

Ale zmiana statutu spółki nic nie zmienia. Nominacja Misiewicza do rady nadzorczej PGZ nadal jest złamaniem ustawy oraz statutu PZG.

Obowiązuje prawo

Po pierwsze dlatego, że prawo - czyli ustawa i rozporządzenie - obowiązują niezależnie od tego, czy zostanie to zapisane w statucie spółki, czy nie. Żeby móc zgodnie z prawem powołać Bartłomieja Misiewicza do rady nadzorczej jakiejkolwiek spółki, której jedynym właścicielem jest skarb państwa, Prawo i Sprawiedliwość musi:

  • albo wykreślić z ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji art. 12 ust. 2: "Członkowie rady nadzorczej są powoływani spośród osób, które złożyły egzamin";
  • albo usunąć z rozporządzenia Rady Ministrów w sprawie szkoleń i egzaminów dla kandydatów do rad nadzorczych paragraf 3: "kandydaci na członków rad nadzorczych (...) powinni mieć ukończone studia wyższe" - wtedy jednak Misiewicz musiałby odbyć kurs i zdać egzamin;
  • albo dodać Misiewicza do listy osób, które nie muszą zdawać egzaminu. Obecnie są na niej m.in. adwokaci, radcowie prawni, doktorzy prawa i ekonomii - PiS może dołączyć "lojalnych i decyzyjnych" (tak swojego rzecznika opisał Macierewicz).

Te zmiany musiałyby zostać przeprowadzone, żeby można było w ogóle powołać na członka rady nadzorczej spółki skarbu państwa człowieka o takich kwalifikacjach, jak Bartłomiej Misiewicz. Rzecz w tym, że a on już w niej jest. Dlatego decyzja o powołaniu Misiewicza do rady oznacza złamanie ustawy.

Przeczytaj także:

Obowiązuje stary statut

Po drugie, choć zmiana statutu została uchwalona przez walne zgromadzenie 31 sierpnia, to PGZ na swojej stronie internetowej informuje, że zmiana statutu jest dopiero w trakcie rejestracji w Krajowym Rejestrze Sądowym.

Zrzut ekranu ze strony Polskiej Grupy Zbrojeniowej

Póki nowy statut nie zostanie zarejestrowany, obowiązują zapisy poprzedniego statutu, a w dokumencie, który zniknął ze strony Polskiej Grupy Zbrojeniowej, był jednoznaczny zapis: "Członkowie Rady Nadzorczej powinni spełniać wymogi wskazane w rozporządzeniu Rady Ministrów z dnia 7 września 2004 roku".

Nawet gdyby zatem przyjąć absurdalna tezę, że statutem PGZ można unieważnić prawo, to i tak nie można, bo statut jeszcze nie obowiązuje.

;
Stanisław Skarżyński

Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.

Komentarze