0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Dawid Żuchowicz / Agencja GazetaDawid Żuchowicz / Ag...

Minister Macierewicz chwalił męstwo i patriotyzm podchorążych, którzy zbuntowali się przeciwko carowi, rozpoczynając 29 listopada 1830 r. powstanie. Mówił, że „musieli przejść drogę dla każdego żołnierza straszną.

Drogę wydobycia ducha niepodległości z wojska, które było wspaniałe, znakomite, jedno z najlepszych w Europie. Ale ducha niepodległości nie miało. Bo nie miało go dowództwo”.

Potem jednak Macierewicz dopuścił się bardzo interesującej manipulacji na przeszłości - mówiąc do dzisiejszych podchorążych, nie powiedział im, co naprawdę zrobili ich przodkowie.

Idąc do pałacu namiestnikowskiego, a później idąc do arsenału musieli zmierzyć się ze swoimi dowódcami.
Półprawda. Oni nie "zmierzyli się", tylko ich zabijali
Przemówienie dla podchorążych z okazji Dnia Podchorążego,29 listopada 2016

Na czym polega manipulacja? Otóż podchorążowie nie tyle „zmierzyli się”, ile zabijali swoich dowódców, którzy albo próbowali walczyć z powstaniem, albo kazali im wracać do koszar.

Sprawa nie była dla ówczesnych Polaków jednoznaczna: car Aleksander I był równocześnie legalnym, konstytucyjnym królem Polski, uznawanym zarówno przez Zachód, jak i przez dużą część polskiego społeczeństwa. Generałowie - z których wielu miało za sobą długą służbę w armii polskiej jeszcze od czasów przedrozbiorowych - zdawali sobie doskonale sprawę z dysproporcji sił między Polską i Rosją, uznając bunt młodych żołnierzy za ryzykowny i skazany na porażkę. Powstańcy m.in. zabili:

  • generała Józefa Nowickiego - przez pomyłkę, ponieważ miał podobne nazwisko do rosyjskiego gubernatora Warszawy Michaiła Lewickiego;
  • generała Maurycego Hauke - żołnierza służącego jeszcze w armii I Rzeczypospolitej, zabitego przed Pałacem Namiestnikowskim na oczach żony i dzieci;
  • generała Stanisława Floriana Potockiego - żołnierza Powstania Kościuszkowskiego i wojen napoleońskich, adiutanta ks. Józefa Poniatowskiego (nie wiadomo, jak zginął);
  • generała Stanisława Trębickiego, którego najpierw chcieli zmusić do objęcia dowodzenia nad oddziałem powstańców, a kiedy odmówił i zaczął powstańcom wyrzucać złamanie przysięgi złożonej królowi, zastrzelili go na rogu ul. Długiej.

W 1841 r. władze carskie postawiły 7 zabitym w noc listopadową oficerom pomnik, który warszawiacy uznawali za symbol hańby (rozebrano go w 1917 r. za przyzwoleniem niemieckich władz okupacyjnych).

Przeczytaj także:

Nie wdając się w rozważania, kto w tej historii był większym patriotą - czy młodzi powstańcy, którzy chcieli w pełni wolnej Polski, czy starzy generałowie, którzy wiedzieli, jak się powstanie skończy i uważali ich za głupców - warto odnotować to charakterystyczne niedomówienie ministra Macierewicza. Wychwalając patriotyzm powstańców, minister chwali przed podchorążymi ich starszych kolegów, którzy zabijali na ulicach Warszawy swoich przełożonych - bo uznali, że nie są wystarczającymi patriotami. Macierewiczowi mogła nie przejść przez gardło taka lekcja dla młodych żołnierzy, którymi sam teraz dowodzi.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze