0:000:00

0:00

Marek Posobkiewicz, Główny Inspektor Sanitarny, pochwalił się na Facebooku swoja kampanią:

Kampania przeszłaby prawdopodobnie bez echa (jak szereg innych, w których ktoś np. doradza kobietom, by nie biegały same wieczorami po parkach), gdyby nie seksistowska i paternalistyczna wymowa oraz grafika.

"Pozostawienie drinka przy barze albo na stoliku w dyskotece może mieć tragiczne konsekwencje...", ostrzega GIS w poście. Tymczasem to nie pozostawienie drinka na stole, ale wsypanie do niego środków odurzających powoduje tragiczne konsekwencje.

W kampanii nie ma słowa o sprawcach, czyli osobach, które pigułki gwałtu do drinków wrzucają, a potem, jak można się domyślić, dopuszczają się gwałtu na nieprzytomnej kobiecie.

Sam fakt, że kampania skierowana jest tylko do kobiet, dziwi. Nie towarzyszy jej ani przekaz, że użycie pigułki gwałtu to poważne i wyjątkowo perfidne przestępstwo, ani apel do świadków działań potencjalnego gwałciciela. Jeszcze bardziej wątpliwe jest użycie grafiki przedstawiającej uwodzącą kobietę i określenia "mądra dziewczynka" - upupiającego i paternalistycznego.

Kamila Ferenc, prawniczka z Federacji na Rzecz Kobiet i Planowania Rodziny mówi OKO.press: "Jedynym sprawcą gwałtu jest gwałciciel. Jeśli ktoś chce pouczać o dodatkowych środkach ostrożności, to powinien zacząć od podkreślenia, że to sprawca jest zawsze jedynym winnym, ale dopóki nie wyłapią ich wszystkich, to warto mieć oczy dookoła głowy. Sądzę, że GIS miał dobre intencje, ale tekstem i grafiką wpisał się w narracje przerzucające ciężar na kobiety i czyniące z nich bezwolne, bezrefleksyjne istoty. Podejrzewam, że GIS kierował się bardziej podświadomym niż celowym seksizmem. Ale osoba pełniąca funkcję publiczną nie powinna tego robić. Ma obowiązek wydobyć z siebie krytyczne myślenie i zdekonstruować krzywdzący obrazek kobiety, zwłaszcza, że on służy potem do usprawiedliwiania sprawców".

"Niezbyt mądre panienki noszą krótkie sukienki"

Internauci komentujący kampanię nie zostawiają suchej nitki na jej twórcach:

Zuzanna: "Macie, wymyśliłam wam kilka sloganów na śmieszne obrazki: 1. Dziewczynka z rozumkiem nie poi się trunkiem; 2. Niezbyt mądre panienki noszą krótkie sukienki; 3. Dziewczynki mądrzejsze są kilka kilo lżejsze; 4. Dziewczynka zbyt mądra nie chwyci za jądra"

Karol: "Ale durnowaty plakat... Nie dość, że umniejsza kobiecie, to stawia ją w pozycji osoby winnej, że się nie upilnowała i dała się odurzyć, to jeszcze umniejsza ją do "dziewczynki", nieporadnej, dziecięcej formy... Ofiarami padają KOBIETY, niekiedy młode, ale kobiety, nie - dziewczynki. Powinno się walczyć z przyczynami, czyli debilami, którzy rozwojem zatrzymali się na poziomie gimnazjum, co dorzucają GHB do drinków. Jakość graficzna plakatu też pozostawia wiele do życzenia".

Panna Jednorożek: "Dziewczynka"? Sugerujecie, że np. ośmiolatki mają pilnować swojego alkoholu, bo ktoś je może zgwałcić lub okraść? Czy może chodziło Wam o kobiety, tylko że traktujecie je protekcjonalnie? A może jakaś akcja, że "Na wesołych imprezkach wszystkie mądre chłopaczki nie gwałcą nikogo, trzymają się swojej paczki"?"

Katarzyna: "Mądry GISu przestrzegałby kolesi, a kobietom zapewniał bezpłatne testy w klubach...".

Perfidna pigułka gwałtu

Nie ma danych o skali stosowania pigułki gwałtu. W 2014 roku portal TVP Info donosił, że pigułki "sprzedają się jak świeże bułeczki": "Ludzie dobrze znający narkotykowy rynek twierdzą, że na substancję GHB [Kwas 4-hydroksybutanowy, czyli składnik pigułki gwałtu - przyp.red] popyt jest ogromny. Wiedziałem o dziesiątkach tysięcy tabletek sprowadzanych do Polski, a rynek był chłonny, schodziło wszystko – mówi funkcjonariusz zajmujący się przestępstwami narkotykowymi.

Dziennikarz „Wiadomości” TVP bez trudu umówił się ze sprzedawcą pigułek gwałtu. Ogłoszenie bez problemu znalazł w internecie. Spotkanie z dilerem zaczyna się od zachęcania do kupna produktu i opowieści o tym, jak zgwałcić kobietę. Diler przez cały czas się uśmiecha".

Rzeczywiście, zakup substancji nie wydaje się szczególnie trudny. Po wpisaniu do wyszukiwarki google "pigułka gwałtu" jako pierwsze pojawiają się podpowiedzi:

Jedna z internautek pod wpisem Głównego Inspektora Sanitarnego załącza link:

Jak zaznaczono w ogłoszeniu - po kilkunastu godzinach substancja jest usuwana z organizmu i nie można jej wykryć. Tym trudniej jest ofierze zgłosić gwałt - zwłaszcza, że najczęściej niewiele pamięta.

Taki gwałt nie zostawia śladów, zadrapań czy siniaków, jakby w ogóle nie doszło do przemocy. Na tym polega perfidia tej metody.

GISu rapuje o viagrze i płonącym konarze

Marek Posobkiewicz, Główny Inspektor Sanitarny, znany jest z niekonwencjonalnych metod promocji zdrowia. W czerwcu 2017 roku zachęcał do rozważnego korzystania z suplementów diety. Śpiewał: "Twa kobieta chce zeszczupleć i utrzymać cię w swych szponach, a ty szukasz specyfiku, by zapłonął znów twój konar. Ale życie to nie żarty, chcesz uniknąć przykrych zdarzeń, sam sobie nie ordynuj, lecz skontaktuj się z lekarzem".

Udostępnij:

Magdalena Chrzczonowicz

Wicenaczelna OKO.press, redaktorka, dziennikarka. W OKO.press od początku, pisze o prawach człowieka (osoby LGBTQIA, osoby uchodźcze), prawach kobiet, Kościele katolickim i polityce. Wcześniej przez 15 lat pracowała w organizacjach poarządowych (Humanity in Action Polska, Centrum Edukacji Obywatelskiej, Amnesty International) przy projektach społecznych i badawczych, prowadziła warsztaty dla młodzieży i edukatorów/edukatorek, realizowała badania terenowe. Publikowała w Res Publice Nowej. Skończyła Instytut Stosowanych Nauk Społecznych na UW ze specjalizacją Antropologia Społeczna.

Komentarze