0:000:00

0:00

Po obublikowaniu tekstu, pan Konrad Lenkiewicz 9 grudnia poprosił o uzupełnienie go o sprostowanie. 21 grudnia PISF przysłał swoją prośbę o sprostowanie. Ich treść publikujemy na końcu tekstu.

Konrad Lenkiewicz skończył filmoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Swój filmowy raj znalazł na drugim końcu Polski. Od 30 lat prowadzi kino Awangarda w Olsztynie. Mówi o nim z dumą, chwali się programami edukacyjnymi, wiernymi widzami. Z przyjemnością rozmawia o kinie, żongluje tytułami i nazwiskami reżyserów. I przeżywa jeden najtrudniejszych momentów, odkąd opiekuje się Awangardą – jednym z najstarszych kin w Polsce. Filmy pod adresem Stare Miasto 23 były w Olsztynie wyświetlane od 1911 roku.

„Wraz z pandemią nasze istnienie stanęło pod wielkim znakiem zapytania. Trzeba pamiętać, że kino Awangarda jest kinem prywatnym” – mówi nam Konrad Lenkiewicz.

„Nie mamy żadnego wsparcia finansowego od samorządu. Na szczęście dostajemy niewielkie kwoty od Europa Cinemas i to jedyne, co mamy. Utrzymujemy się tylko z biletów i dlatego cios był bardzo duży. Od marca do czerwca staliśmy. Szczęśliwie udało się wynegocjować niższy czynsz i otrzymać pieniądze z tarcz, więc jakoś to przeżyliśmy, ale było bardzo ciężko.

I dalej jest bardzo ciężko. Kino nieczynne. Koszty zmalały, ale niewiele. Tarcze nie są ciągle zatwierdzone, a bez pomocy państwa nie dam rady. Ja nie mam zapasów finansowych” - tłumaczy Lenkiewicz.

"Jednosalowego kina prywatnego nie da się utrzymać"

Rząd definitywnie kina zamknął od 7 listopada, z zaledwie kilkudniowym wyprzedzeniem. Mało kto rozumiał decyzję o kategorycznym zamknięciu sal kinowych, jeszcze mniej osób pojmuje, dlaczego uparcie się ich nie otwiera, w momencie, gdy rząd jest zadowolony ze stanu walki z epidemią i otwiera np. centra handlowe. Każdy, kto był w kinie między czerwcowym otwarciem a listopadowym zamknięciem wie, że frekwencja w kinowych salach była na bardzo niskim poziomie. Niska frekwencja to nie jest oczywiście dobra wiadomość, ale pozwalała w miarę bezpiecznie zachować reżim sanitarny.

Podobne problemy jak Awangarda w Olsztynie mają małe placówki kinowe w całej Polsce.

„Kino ma 108 lat i cały czas trwa. Ale jest to możliwe tylko dzięki temu, że nie jesteśmy kinem prywatnym” – mówi OKO.press Katarzyna Pryc z katowickiego kina Rialto – „Jednosalowego kina prywatnego nie dałoby się utrzymać. Bardzo współczuję wszystkim koleżankom i kolegom kiniarzom, którzy prowadzą prywatne kina. Nie mam wątpliwości, że my też byśmy temu nie podołali. Jesteśmy samorządową instytucją kultury i ten czas ubiega nam bardzo pracowicie. Już przy pierwszym lockdownie zaczęliśmy się starać o środki na remonty, a procedury zamówień publicznych trochę trwają, tak że akurat teraz jesteśmy w stanie kończyć te remonty”.

"To początek smutnego trendu"

Marlena Gabryszewska jest prezeską Stowarzyszenia Kin Studyjnych. W sieci, którą kieruje, jest 189 kin w całej Polsce. Mniej więcej jedna trzecia z nich to kina prywatne, które nie są pod samorządowym parasolem. Małe kina często, szczególnie w mniejszych miejscowościach, pełnią rolę lokalnych centrów kultury.

Czy istnieje niebezpieczeństwo, że zaczną znikać z kulturalnej mapy Polski?

„W bardzo trudnej sytuacji są warszawska Kinoteka, która zawiesiła działalność jeszcze przed listopadowym lockdownem; kino Rialto w Poznaniu, które uruchomiło zbiórkę funduszy u widzów, podobnie jest z kinem Pionier w Szczecinie - to najstarsze kino w Polsce, działa od 1907 roku. W bardzo trudnej sytuacji znalazło się we wrześniu. Wówczas władze Szczecina włączyły się w pomoc" – mówi OKO.press Gabryszewska.

I dodaje: "Wiele kin jest w trudnej sytuacji ekonomicznej, ale mamy pierwszą ofiarę koronawirusa, któremu dodatkowo »pomogła« budowa kina Helios w mieście – samorządowe kino Komeda w Ostrowie Wielkopolskim. Władze miasta ogłosiły, że od 1 stycznia to kino zostaje zamknięte na stałe. To ogromna szkoda, bo to kino w przyszłym roku obchodziłoby 25-lecie działalności. Najbliższe kino studyjne jest w Kaliszu, kilkadziesiąt kilometrów dalej. A to było kino wspierane przez samorząd. I obawiam się, że to niestety jest początek bardzo smutnego trendu. Wciąż czekamy na programy pomocowe. Liczymy, że zostaną uruchomione jak najszybciej, inaczej przetrwać będzie bardzo trudno”.

Dyrektor nie zatwierdził

Rząd wsparcie dla kin studyjnych obiecał jeszcze przed zamknięciem, bo już wówczas wiadomo było, że czekają je ciężkie czasy. 27 października ogłosił pakiet pomocowy dla całej branży filmowej. Dla kin studyjnych miało się znaleźć m.in. 15 tys. złotych na jeden ekran miesięcznie. Budżet całego programu to 43 miliony złotych. Program trafił do Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej do zatwierdzenia. I czeka tam od ponad miesiąca.

Konrad Lenkiewicz: „PISF otrzymał pieniądze z puli, którą minister Gliński rozdzielał na kulturę, tej samej, z której setki tysięcy dostały "Majteczki w kropeczki". Kina nie dostały pieniędzy bezpośrednio. Rada PISF znalazła klucz, jak te pieniądze rozdać. Dyrektor tego nie podpisał, wszystko wróciło do ponownej analizy. A pieniędzy nie ma. Niby obiecano, ale dopóki nie będzie nic na koncie, ja się cieszyć nie zamierzam. Uważam, że utrzymanie takich placówek jak moja jest obowiązkiem państwa”.

Konkurowanie z: 1. pogodą, pandemią

Kina mogły być otwarte od 18 czerwca do 7 listopada. To 4,5 miesiąca. Nawet bez pandemii to tradycyjnie najtrudniejszy w roku czas dla kin. Wtedy muszą konkurować z dobrą pogodą, urlopami. Dystrybutorzy nie planują na wakacje ważnych premier.

Marlena Gabryszewska ze Stowarzyszenia Kin Studyjnych jest także managerką warszawskiego kina Elektronik. Relacjonuje:

„W tym roku było jeszcze trudniej, po trzech miesiącach lockdownu i przy ograniczonym repertuarze obroty spadły o 80 proc. Nie byliśmy w stanie zarobić nawet na czynsze i pensje pracowników. Frekwencja zaczęła się odbudowywać we wrześniu i październiku, w listopadzie rząd kina zamknął. Nie zarabiamy, a czynsze i pensje pracowników trzeba pokryć. Jesteśmy tutaj w gorszej sytuacji niż multipleksy. Sieci, które mają kina w galeriach handlowych dzięki ustawie covidowej są zwolnione z płacenia czynszów, my nie. Długi rosną. A nasza sytuacja przekłada się na kondycję całej branży kinematograficznej. Może nas uratować jedynie rządowe wsparcie systemowe".

Reżim sanitarny pozwalał na generowanie jakichkolwiek dochodów, ale dla małych kin ograniczenie liczby widzów do 25 proc. to podobna sytuacja jak pełne zamknięcie, szczególnie, że mało kiedy udawało się te 25 proc. sali wypełnić.

„Jeżeli kina zostaną otwarte, ale wróci podział na strefy, to w strefie czerwonej można zapełnić 25 proc. sali. Dla wielu kin studyjnych jednosalowych o niewielkiej liczbie miejsc, to zbyt mało, by przetrwać. Szczególnie, że 50 proc. z wpływów z biletów jest należne dystrybutorom” – kończy Gabryszewska.

Katarzyna Pryc, Kino Rialto, Katowice: „W lipcu frekwencja była bardzo słaba. Otwarliśmy się 18 czerwca. W pierwszy weekend było trochę więcej osób, ale później to po kilka, kilkanaście na sali na 260 miejsc. Ledwo się popsuła pogoda i ludzie zaczęli powoli do kina wracać, zostaliśmy zamknięci”.

2. multipleksem

Kina studyjne i multipleksy to dwa różne światy. Sprzedają zupełnie inne doświadczenie. Z jednej strony wielka sala, najnowocześniejsze systemy nagłośnieniowe, szerokie ekrany, przekąski i napoje. Z drugiej – kameralne sale, brak reklam, cisza w trakcie seansu. I zupełnie inny repertuar. Ale pandemia dramatycznie skurczyła rynek. A to spowodowało, że kina studyjne i multipleksy zaczęły grać w tę samą grę, konkurować o widza.

„Gdy otworzyliśmy w czerwcu, to widownię można było zapełnić tylko w 50 proc. Pandemia w dalszym ciągu trwała, mimo słów premiera, że została zwalczona. Ludzie bali się wyjść do kina” – opowiada Konrad Lenkiewicz z olsztyńskiej Awangardy. „Dystrybutorzy przesuwali premiery na później. Wtedy nie wiedzieliśmy, że jesienią będzie jeszcze gorzej. Dlatego brakowało latem atrakcyjnego repertuaru.

Duże sieci nie miały co grać. Był »Tenet« Christophera Nolana, ale ci, którzy liczyli, że on zapełni kina w tym trudnym czasie, zawiedli się. W Polsce to było 300 tys. widzów. Z tego powodu multipleksy zaczęły sięgać po repertuar przeznaczony dla kin studyjnych. Coś musieli przecież pokazywać. Moje kino nigdy nie było konkurencją dla multipleksu, mieliśmy inny repertuar, przyciągaliśmy innego widza. A latem to się zmieniło. Helios jest 250 metrów od nas. Trzy kina w Olsztynie grały ten sam repertuar”.

3. serwisem streamingowym

W czasie kolejnych lockdownów, widzowie poszukiwali alternatyw. Wielu z nas zwróciło się ku serwisom streamingowym. W pierwszym kwartale 2020 roku gigant branży Netfix zdobył 15,8 mln nowych widzów na całym świecie – dwa razy więcej niż pierwotnie zakładał. Dla kin to realne zagrożenie – widzowie mogą zmienić nawyki, część z nich w momencie, gdy będzie bezpiecznie, może już nie chcieć wrócić do kina.

Katarzyna Pryc: „Nie ma szybkiego powrotu do tego co było, ale publiczność kina studyjnego jest specyficzna. To ludzie, którzy doceniają warunki filmowe. Nasza sala jest piękna, mamy kawiarnię, wyjście do nas to coś więcej niż tylko seans filmowy. Nasza oferta to też filmy, które normalnie nie są dostępne. Są wydarzenia i spotkania. Ale dochodzenie do poprzedniego stanu może potrwać jakieś dwa lata. A najbardziej to zaszkodzi tzw. graniu repertuarowemu, czyli po prostu bieżącym premierom”.

W kino wierzy też Konrad Lenkiewicz. Ale jednocześnie nie ma wątpliwości, że część publiczności będzie trudno odzyskać.

„Ja jestem stary kiniarz i uważam, że miejsce filmu to jest kino. Ale sam teraz oglądam filmy na platformach. Tylko to jest zupełnie inne doświadczenie. A to kot przebiegnie, a to przerwa na zrobienie kawy. To bardziej zaliczanie filmu niż jego oglądanie. W kinie gaśnie światło i poddaję się magii kina. Dlatego ono na pewno pozostanie.

Ale jestem przekonany, że jakiś procent widzów zostanie przy platformach. Do mnie przychodzi dużo ludzi starszych. W mieście spotykam widzów mojego kina. Spotkałem jedną Panią, i opowiada mi, że ogląda już trzeci sezon »The Crown«. "»Rewelacyjny serial« - mówi mi. A przecież każdy sezon ma kilkanaście odcinków, każdy prawie godzina. Gdzie ona znajdzie czas, żeby przyjść do kina?”.

Platforma studyjna

Stowarzyszenie Kin Studyjnych opracowało alternatywę dla najpopularniejszych serwisów streamingowych, przeznaczoną dla widzów kin studyjnych. To platforma mojeekino.pl.

Gabryszewska: „Powstała, żeby pomóc kinom. Tutaj widzowie mają wyselekcjonowany przez nas repertuar najnowszych filmów, których nie znajdziemy na innych platformach streamingowych”.

Wykupując dostęp za 15 złotych do filmu, wybieramy, które z 43 kin z całej Polski chcemy wesprzeć. Po zakupie, film możemy obejrzeć przez następne 48 godzin. Na platformie dostępne jest ponad sto tytułów, w tym najnowsze filmy takich reżyserów i reżyserek jak Alice Rohrwacher, Gaspar Noé, Ruben Östlund czy Paolo Sorrentino.

Czwarty kryzys

Konrad Lenkiewicz jest przekonany, że kryzys przetrwa.

„W ciągu tych 30 lat trzy razy przeżyłem momenty, gdy myślałem, że to już koniec. Pierwszy to sam początek, gdy wybuchła moda na VHS. Sam miałem w kinie wypożyczalnie. Ona utrzymywała całe kino. A potem przyszedł 1993 i »Jurassic Park«, ludzie wrócili do kina.

Drugi - powstanie multipleksów w Olsztynie. Padły inne kina, Kopernik na 800 miejsc, Polonia, ja się utrzymałem. Trzeci moment, to gdy odebrano mi Awandgardę – w 2010 roku prywatny właściciel budynku kazał mi się wyprowadzić. Nawiasem mówiąc stary budynek kina do dziś stoi pusty. Kino trzeba było tworzyć od nowa. Zawsze mówiłem sobie: nie dam się. Nie otworzę straganu z warzywami, bo się na tym nie znam. Znam się na kinie. I dzięki temu myślę sobie, że tę pandemię też pokonam”.

Sprostowanie

Sprostowanie Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej do artykułu pt Małe kina studyjne walczą o przeżycie i wciąż czekają na pomoc od państwa. "Bez niej nie damy rady", opublikowanego 5.12.2020 na portalu OKO.press pod adresem https://oko.press/male-kina-studyjne-walcza-o-przezycie-i-wciaz-czekaja-na-pomoc-od-panstwa-bez-niej-nie-damy-rady/

"Nieprawdą jest, że program pomocowy dla kin trafił do Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, a Dyrektor od miesiąca go nie zatwierdził. Instytut opracował priorytety pomocowe przeznaczone dla kin, producentów i dystrybutorów, a rada PISF zatwierdziła przekazany przez Dyrektora Instytutu projekt Programów Operacyjnych na 2020 r., uzupełniony o przygotowane przez Instytut trzy nowe priorytety pomocowe. Dyrektor PISF nie ogłosił dotychczas zmienionych Programów Operacyjnych na 2020 r. i nabór do priorytetów pomocowych nie został uruchomiony, gdyż Instytut nie otrzymał jeszcze śródków na ten cel. Priorytety pomocowe - jako część Programów Operacyjnych Instytutu - nie mają żadnego związku z Funduszem Wsparcia Kultury, za pomocą którego MKIDN udziela wsparcia podmiotom prowadzącym działalność kulturalną w dziedzinie teatru, muzyki i tańca

DYREKTOR Radosław Śmigulski".

Sprostowanie Konrada Lenkiewicza:

"Nie jest prawdą stwierdzenie, że dyrektor PISF nie podpisał programu wsparcia dla kin studyjnych i lokalnych Został on wstrzymany na skutek ogólnego zamieszania dotyczącego wsparcia w sektorze kultury. Niemniej dzięki staraniom PISF jest duża szansa, że program pomocy dla kin studyjnych dojdzie do skutku".

PRZEPROSINY DLA PANA RADOSŁAWA ŚMIGULSKIEGO

"Redakcja portalu OKO.press przeprasza Pana Radosława Śmigulskiego za naruszenie jego dóbr osobistych, poprzez rozpowszechnienie w artykule pt. „Małe kina studyjne walczą o przeżycie i wciąż czekają na pomoc od państwa. „Bez niej nie damy rady” opublikowanym w dniu 5 grudnia 2020 r. na portalu OKO.press nieprawdziwych informacji na temat rzekomych zaniechań Pana Radosława Śmigulskiego, które miały skutkować wstrzymaniem programów pomocowych dla kin. Rzeczywistą przyczyną nieuruchomienia programów pomocowych było nieotrzymanie przeznaczonych na ten cel środków".

Piotr Pacewicz, Redaktor Naczelny OKO.press

;

Udostępnij:

Jakub Szymczak

Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.

Komentarze