Ja patrzę ze ściśniętym sercem na te dzieci inscenizujące walki na barykadach. Bo to jest nieprawda. Armia Krajowa nie tolerowała dzieci w szeregach i dzieci nie walczyły. Zachowywały się bohatersko pełniąc służbę pomocniczą.
prawda. Prawda. Armia Krajowa zabraniała dzieciom udziału w walce.
Pomnik nazywany dziś “małym powstańcem” – przedstawiający dziecko w niemieckim hełmie i z karabinem – stanął na warszawskiej ul. Podwale w 1983 r. Ma jednak znacznie dłuższą historię: jego autorem jest Jerzy Jarnuszkiewicz, który stworzył projekt na konkurs upamiętniający powstanie w 1946 r.
Wykorzystywanie dzieci do walki uznawane jest dziś za zbrodnię wojenną, a dzieci-żołnierze w Afryce są symbolem barbarzyństwa i nieludzkich metod prowadzenia wojny.
Nic dziwnego, że pomnik budzi mieszane uczucia. Jeden z najgłośniejszych sporów wybuchł, gdy w 2012 roku Hanna Gil-Piątek, publicystka „Krytyki Politycznej” porównała małego powstańca właśnie do afrykańskich dzieci-żołnierzy.
Formalnie dowództwo AK zabraniało wykorzystania dzieci – dokładniej osób do 14 roku życia – do walki z bronią w ręku. Nastolatki pełniły m.in. funkcje łączników i listonoszy poczty polowej, a sanitariuszką była urodzona w 1929 r. babcia autora tego tekstu, Danuta Paszkowska “Młoda” z batalionu “Kiliński”, która w momencie wybuchu powstania miała 15 lat.
Zdarzało się wprawdzie – jak można przeczytać na stronie Stowarzyszenia Pamięci Powstania Warszawskiego – że kilkunastoletni chłopcy “z bronią w ręku pełnili służbę na barykadach” albo “niszczyli butelkami z benzyną niemieckie czołgi”. Pobór nastolatków był jednak wówczas zjawiskiem powszechnym także w regularnych armiach – m.in. niemieckiej – przede wszystkim z powodu olbrzymich strat.
Jednak udział młodszych dzieci w walce – takich, jak “mały powstaniec” z warszawskiego pomnika – pozostawał jednak zakazany przez dowództwo walki podziemnej i nie ma podstaw, by sądzić, że w Armii Krajowej ten zakaz łamano.