0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Il. Iga Kucharska / OKO.pressIl. Iga Kucharska / ...

Tekst jest efektem współpracy działu śledczego OKO.press i magazynu śledczego FRONTSTORY.PL.

Pod sceną na Kopcu Kraka lśni srebrny lexus. Kiedyś był wart kawalerkę, ale nawet dziś trzynastoletnie auto może być oznaką zamożności. Za model taki jak ten trzeba zapłacić nawet 80 tys. zł.

Właściciel lexusa, nieduży blondyn, bryluje na mikroskopijnej scenie. Niewysoki, łysiejący, okulary, lekki pąs na policzku. Na scenie Marcin Osadowski czuje się jak u siebie, choć miejsca jest mało – niemal połowę zajmuje gipsowe popiersie Romana Dmowskiego. Przez mikrofon miły blondyn w okularach rzuca: – Śmierć wrogom ojczyzny!

Technik mechanizacji informatyki

49-letni Marcin Osadowski w ruchu Kamratów jest drugi po wodzu – słynnym Wojciechu Olszańskim (odbywa karę pozbawienia wolności za szerzenie nienawiści i groźby karalne). Kamraci to dziś najbardziej ekstremistyczny nurt skrajnej prawicy. Konglomerat fobii i uprzedzeń – sieją nienawiść, nawołują do przemocy, solidaryzują się z Putinem. Ekscesy? Pełen wachlarz: antysemickie, antyukraińskie, antyszczepionkowe, antyamerykańskie, anty-LGBT.

Droga Osadowskiego na Kopiec Kraka wiedzie ze Stargardu, z osiedla niedaleko starówki. Rumiany chłopak w okularach w Stargardzie lat 90. jest jednym z tych, którzy znają się na komputerach i kamerach wideo. Mówią o nim „Ludwiczek”, podobno z powodu kreskówki „Świat według Ludwiczka”, której głównym bohaterem jest psotny i złośliwy ośmiolatek.

Po podstawówce Marcin idzie do technikum. W przyszłości będzie twierdził, że z wykształcenia jest informatykiem (ale na policji zezna, że jego zawód to technik mechanizacji rolnictwa). Zanim zajmie się polityką, ćwiczy judo i aikido – w 2014 r. pod nocnym sklepem obezwładni mężczyznę, który grozi mu nożem.

Zdolny chłopak ze Stargardu przejdzie długą drogę od zakochanego w wolności liberała do występów z gipsowym Dmowskim.

Przeczytaj także:

Gdy słowa zamieniasz na pałkę

Kamraci skupieni są wokół Wojciecha Olszańskiego vel. Aleksandra Jabłonowskiego, byłego aktora i byłego komentatora mediów ojca Rydzyka czy telewizji braci Karnowskich wPolsce. 63-letni Olszański, z wykształcenia aktor, lubi używać pseudonimu „Jaszczur" (czuje się członkiem zlikwidowanego w 1942 r. Związku Jaszczurczego). Przez wiele lat dorabiał fuchami, w filmach grał ogony, organizował widowiska historyczne. Wreszcie – w 2016 r. – zabłysnął jako gwiazda internetu. Przebrany w mundur własnego pomysłu i wojskową furażerkę, z powpinanymi w widocznych miejscach mieczykami Chrobrego, lżył mniejszości, fantazjował o obalaniu siłą systemu politycznego, o gwałceniu posłanek i eliminowaniu homoseksualistów.

Jego towarzyszem na wizji został Marcin Osadowski. W pandemii głosili antyszczepionkowe teorie, a ich widzowie i wyznawcy atakowali sanepidy i domy dziecka (gdzie według nich zmuszano dzieci do szczepień). W święto niepodległości na Kopcu Kraka prezentowali antysemickie i antyukraińskie hasła.

Początkowo streamy Osadowskiego i Olszańskiego nadawane są na YouTube i przez stronę NPTV.pl (skrót od Niezależna Polska Telewizja — red.). Teraz streamują na niszowych Dlive.tv (na którym zwolennicy Trumpa streamowali atak na Kapitol), Bitchute i stronie Rodacy.tv. „Jaszczur” z Ludwiczkiem przenieśli się tu po tym, jak w sierpniu 2022 r. YouTube zablokował ich kanał.

NPTV to projekt Osadowskiego. To on dba o techniczną stronę przedsięwzięcia, ale nie jest zwykłym wsparciem – teorie, które głosi, są równie nienawistne, jak teorie „Jaszczura”.

Gdy na początku listopada 2022 r. po kolejnym wybryku Olszański zostaje aresztowany (na polach Grunwaldu głosi, że chciałby przewrotu i wprowadzenia policji narodowej), do Bydgoszczy – gdzie trafia za kratki – przyjeżdża Osadowski. Przed sądem rozstawia prowizoryczną scenę i do mikrofonu grzmi: „Śmierć wrogom ojczyzny, śmierć wrogom Słowian!”, „Tu jest Polska, a nie Polin!”, „W Polsce nie ma miejsca dla dwóch ani trzech nacji!”.

Wymachuje pałką, powtarza słowa Olszańskiego, który posłankę Lewicy, Marcelinę Zawiszę nazwał „kurwą”.

Typ, którego łatwo wyobrazić sobie w bibliotece lub księgarni, w końcu wyciąga z kieszeni pistolet i prezentuje go tłumowi.

Więzienny sen z łamaniem kości

Obelg Ludwiczka słuchają politycy Lewicy i obserwatorzy z urzędu miasta. Proszą policję o interwencję. Chwilę po rozwiązaniu demonstracji Osadowski ląduje na dołku – ma przy sobie nie tylko pałkę i pistolet pneumatyczny Walther, ale także nóż bojowy i dwa miotacze gazu.

Trafia do aresztu (sąd w Bydgoszczy zamieni go potem na dozór policyjny). Jest podejrzany o stosowanie gróźb karalnych. Do niczego się nie przyznaje, śledczy „źle zinterpretowali” jego słowa, a sceniczna eksplozja przed sądem w Bydgoszczy to był „performance artystyczno-humorystyczny”.

Za Osadowskiego chce poręczać prorosyjski nacjonalista, poseł Grzegorz Braun z Konfederacji, autor nienawistnej kampanii „Stop ukrainizacji Polski”, ale sąd poręczenia nie przyjmuje.

To nie jedyny kłopot Ludwiczka. Przeciw Osadowskiemu toczy się równolegle sprawa przed sądem w Kaliszu. Po demonstracji 11 listopada 2021 r., w trakcie której Kamraci lżyli Żydów i spalili statut kaliski, Osadowski – razem z Olszańskim i antysemitą Piotrem Rybakiem – został oskarżony o publiczne propagowanie faszyzmu. Mimo że przeciwko niemu toczą się dwie sprawy karne, odpowiada z wolnej stopy.

Jako miejsce zamieszkania podaje adres w Dziekanowie Nowym pod Warszawą. Tu go nie zastajemy — furtka jest zamknięta, na domofon nikt nie odpowiada. Przed bramą stoi tylko niewielki samochód z naklejką Kamratów nad tylnym zderzakiem. Sam Osadowski w rozmowie telefonicznej twierdzi, że w Dziekanowie już nie mieszka.

Choć „Jaszczur” odsiaduje wyrok w areszcie w Bydgoszczy, Ludwiczek nadal robi streamy – wcześniej nagranego „Jaszczura” wmontowuje w obraz ze sobą, gdy występuje na żywo.

Osadowski z kompanem naradza się przez telefon z aresztu, a rozmowy nagrywa i puszcza w transmisjach. W jednej z nich Olszański fantazjuje o tym, co się stanie, gdy Kamraci wreszcie przejmą władzę: – Żadnych tam subtelności, tylko w pysk i w łeb, i łamać kości, i w pysk, i w łeb.

Przekaż datek przez Tipeo

Czy internetowe streamy „Jaszczur” z Ludwiczkiem puszczają wyłącznie w ramach hobby? Wiele wskazuje na to, że obaj uczynili z tego nie tylko treść życia, ale również źródło utrzymania.

Mimo gróźb pod adresem polityków, antysemickich i ksenofobicznych demonstracji, zarzutów i wyroku, Osadowskiemu i Olszańskiemu ciągle udaje się znaleźć sposób na zdobycie pieniędzy. Jednym z ich źródeł są fani. To oni wysupłują pieniądze i przekazują je na działalność Kamratów. Od co najmniej dwóch lat datki na Kamratów można było składać z pośrednictwem serwisu Tipeo. To portal, który każdemu twórcy umożliwia tworzenie własnej „księgi gości” dla fanów. A każdy fan poprzez Tipeo może przekazać swojemu ulubieńcowi wpłatę.

Jak działa serwis Tipeo? Sympatyk Kamratów oficjalnie płaci za „wpis do księgi gości" na profilu Kamratów na Tipeo. Formalnie nie przekazuje więc darowizny, tylko płaci za usługę. Sposobów na wpłacanie pieniędzy przez Tipeo jest kilka: BLIK, karty płatnicze i SMS-y. Użytkownik wysyła SMS, a operator obciąża użytkownika opłatą za wsparcie Kamratów. Od wpłaconej kwoty pobiera swoją część – nawet kilkadziesiąt procent – a resztę przekazuje do Tipeo. Serwis też pobiera własną prowizję od trzech do ponad sześćdziesięciu procent – i w ten sposób zarabia na działalności Kamratów.

Co istotne: płatności telefonem komórkowym pozwalają na wysoki poziom anonimowości. SMS-y na Kamratów może wysyłać każdy, kto ma telefon.

Zanim serwis zablokuje profil Kamratów na stronie Tipeo czytamy, że Osadowski i Olszański dostali łącznie 530 wpłat, w sumie ponad 20,2 tys. zł. Ale to tylko część tego, co wpłacają im sympatycy - bo Kamraci przyjmują również darowizny bezpośrednio na konto, przez BLIK, PayPal czy HotPay.

Fani Janusza łączcie się

Tipeo to dziecko Kamila Karcza, prężnego biznesmena z 20-tysięcznego Andrychowa niedaleko Wadowic. Choć obraca milionami, nie przeniósł swoich firm do większego miasta. Zajmuje biuro nad apteką w skromnym, jednopiętrowym budynku na obrzeżu blokowiska. W środku tygodnia nikogo w nim nie ma. - W tej branży nie trzeba trzymać się sztywnych godzin pracy — tłumaczy nam aptekarka z parteru.

Branża Karcza to płatności w sieci. Założył HotPay, system obsługujący sklepy internetowe. Z kolei Tipeo specjalizuje się w obsłudze youtuberów i influencerów.

Ostatni rok był dla spółki Affluencer, do której należy serwis Tipeo, najlepszy w historii: miała 3,2 mln zł przychodu i niemal 400 tys. czystego zysku.

W listopadzie 2018 r. urząd ochrony konsumentów uznał, że działanie Karcza — wtedy właściciela serwisu HotAwards — nabija klientów w butelkę. W jaki sposób? Internauci czytali na jego stronie o konkursie, w którym wygrać mogli duże pieniądze, wystarczyło wysłać SMS. Ale każda taka wiadomość kosztowała kilkadziesiąt złotych, a żaden konkurs nigdy się nie odbył. Karcz musiał zapłacić karę, 616 tys. zł.

Na jakich zasadach Tipeo decyduje, kto może zbierać datki za pośrednictwem serwisu? Jak weryfikuje klientów? Ile zarabia na prowizji? Odpowiedź dostajemy z maila spółki zarządzającej serwisem. Autor wiadomości (nie podpisał się) twierdzi, że spółka nie jest w stanie analizować twórczości każdego z profilów.

Czy właściciel strony nie znał wyczynów patostreamerów Olszańskiego i Osadowskiego? Odpowiedzi nie dostaniemy. Po naszym mailu Tipeo usuwa jednak kanał Osadowskiego i Olszańskiego.

Właściciele serwisu przyznają: zgromadzone przez Kamratów środki zostały „przekazane do wypłacenia”.

Kieszeń bez granic i kordonów

Wpisy w księdze gości na Tipeo to tylko część systemu finansowania Kamratów. Pieniądzom, jakie do nich płyną, przygląda się Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Działacze Ośrodka śledzą i zapisują streamy Osadowskiego, wpisy na kamrackich forach i komentarze z serwisów Dlive.tv i Bitchute.

Działacze OMZRiK uważają, że na konta związane z Kamratami wpływa miesięcznie po kilkadziesiąt tysięcy.

Ruch Kamratów nie jest zarejestrowany (funkcjonuje tylko kilka mniejszych stowarzyszeń w Polsce), nie ma więc oficjalnego konta. Przez jakiś czas pieniądze od sympatyków lądowały prawdopodobnie na koncie Adama P., jednego z Kamratów (w ruchu pełni funkcję skarbnika). Ostatnio Ludwiczek w transmisjach numer konta P. zastępuje swoimi własnymi, ale ma z nimi problemy — banki wypowiadają mu umowy.

Osadowski na filmikach instruuje, jak wpłacać pieniądze z zagranicy. Jeden z Kamratów, namawia do przelewów przez aplikację Revolut (ostatnio w Polsce popularnej wśród alimenciarzy, bo środków z Revoluta nie mogą ściągnąć ani skarbówka, ani komornik).

O model finansowania Kamratów pytamy Osadowskiego. Jego zdaniem Kamraci nie są finansowani z darowizn („Ruch to ruch, a ja to ja”). Irytuje się pytaniami, skąd ma środki na życie (oficjalnie jest bezrobotny): – Czasem ktoś postawi mi obiad albo kawę.

Z czego utrzymuje drogi samochód? Nie będzie się tłumaczyć, dlaczego stać go na coś, na co „zap…ł całe życie”.

W końcu przyznaje: pieniądze od fanów – także z Tipeo – trafiają do jego kieszeni.

Według polskiego prawa, każda darowizna powiększa majątek obdarowanego – w tym wypadku Osadowskiego. Od darowizn dla Kamratów Osadowski powinien więc płacić podatek. Gdy pytamy, jak rozlicza się z fiskusem, odmawia komentarza i twierdzi, że to prywatna sprawa.

I ty zostaniesz Kamratem

Skąd wziął się Osadowski?

Latem 2011 r. trwa kampania do Sejmu i Senatu. Swoich kandydatów wystawia komitet Nowa Prawica Janusza Korwin-Mikkego. Na wiecach pojawia się młody działacz – Marcin Osadowski. Koledzy widzą, że ma smykałkę do polityki, dobrze czuje się w internetach. Ludzie z takimi umiejętnościami należą wtedy w polskiej polityce do awangardy.

– Marcin lubił występować przed kamerą – mówi Jakub Kozieł, w tamtym czasie działacz Kongresu Nowej Prawicy w Szczecinie, dziś polityk Konfederacji. – Potrafił wziąć mikrofon i po prostu zacząć mówić. Z czasem wypracował sobie mocną pozycję, został szefem struktur na całe województwo i asystentem Korwin-Mikkego.

Gdy Korwin-Mikke jeździ po Polsce, za kierownicą auta siedzi Osadowski. Gdy w 2020 r. polityk w muszce nagrywa wiralowe wideo z pistoletem w ręku, to Osadowski stoi za kamerą.

Janusz Korwin-Mikke z pistoletem w dłoni, przed nim z kamerą Marcin Osadowski.
il. zrzut ekranowy

Wcześniej Osadowski prowadzi cykliczną audycję z Korwin-Mikkem w roli głównej. Lider partii komentuje wydarzenia, czasem wdaje się z prowadzącym w polemikę. Rozmowy odbywają się pod szyldem NPTV, skrót oznacza Nową Prawicę TV. Gdy Osadowski zmieni partnera i zacznie streamy z Olszańskim, NPTV przekształci się w Niezależną Polską Telewizję.

Osadowskiemu sprzed dekady daleko do nacjonalisty, antysemity i ksenofoba. Wtedy to miłośnik wolności i liberał, zwolennik uwolnienia obywateli spod opieki państwa. Dziś razem z Olszańskim chcą państwa jak najwięcej – najlepiej takiego, które wtrąca wrogów do więzień.

W co w 2013 r. wierzą wolnościowcy z NPTV? „To projekt mający na celu popularyzację myśli wolnościowej” – czytamy na ich stronie. I dalej: „Przywracanie wiary w człowieka — jednostkę to nasza misja”, „Wierzymy, że najważniejszy jest człowiek, jego wybór, godność i prawa”.

Dziś Osadowski twierdzi, że bycie Kamratem i wolnościowcem się nie wyklucza. – Pan też mógłby być Kamratem – mówi. – Jakby tylko pan chciał.

To był tylko jeden z wariatów

Byli koledzy od Korwina nie chcą mieć nic wspólnego z Ludwiczkiem. Uważają go za karierowicza. – W pierwszym wrażeniu dość sympatyczny, dowcipny. Miał czucie tematów, wiedział, który poruszyć i jak go opracować. Ale jak to mówią, wychodzi szydło z worka - tłumaczy Stefan Oleszczuk, wieloletni działacz partii Korwin-Mikkego, były burmistrz Kamienia Pomorskiego.

W 2015 r. w partii Korwina dochodzi do rozłamu. W starych strukturach zostaje tylko część działaczy, w tym Oleszczuk. Korwin-Mikke odchodzi i z Przemysławem Wiplerem buduje nowy twór o nazwie KORWiN. W ich stronnictwie po pewnym czasie próbuje się też odnaleźć Osadowski. Razem jeżdżą do Sejmu, pozują do zdjęć.

Konrad Berkowicz, Marcin Osadowski (z pistoletem w dłoni) i Przemysław Wipler pozują na tle Sejmu.
fot. zrzut ekranowy

Po latach Wipler nie ma o Osadowskim dobrego zdania: – Nie chcę komentować. To był tylko jeden z wariatów kręcących się przy Korwinie.

W Szczecinie mówi się, że przy Korwinie Osadowski poznał się z osławionym dziś Dariuszem Mateckim. W tym czasie tworzą to samo środowisko. Szczeciński oddział KoLibra, w którym działa Matecki, promuje wydarzenia Osadowskiego. Matecki publikuje też na swojej stronie wywiad Osadowskiego z Rafałem Ziemkiewiczem.

Koledzy od prawicowego internetu

Dziś Matecki przyznaje, że Osadowski przychodził na spotkania KoLibra. I że miał talent do mediów społecznościowych.

W 2015 r. Osadowski i Matecki biorą udział w spotkaniu pod nazwą „Przeciw cenzurze” – to protest przeciw blokowaniu prawicowych kanałów na Youtube. Matecki robi wtedy wywiad z Osadowskim.

Dziś Matecki o tym, co wyprawia Osadowski z Olszańskiem mówi: – To jakieś wariactwo. Dlaczego to robi? Przez chęć popularności. Patotreści w internecie mocno się rozchodzą.

W 2015 r. Osadowski zasłynie wybrykiem: w kampanii prezydenckiej łamie ciszę wyborczą. Godzinę przed zamknięciem lokali wyborczych publikuje w internecie zdjęcie karty do głosowania z krzyżykiem przy nazwisku Korwina (dostanie zaledwie 3,26 proc. głosów).

Krótko po tym rusza do stolicy. A konkretnie: do Józefowa pod Warszawą, gdzie czeka na niego pokój w willi Janusza Korwin-Mikkego. Zabytkowym domem w stylu świdermajer opiekuje się syn polityka. W 2021 r., w trakcie streamu Osadowskiego i Olszańskiego, syn Korwina każe im się uciszyć. Nagranie z awanturą staje się memem, a przyszły Kamrat wkrótce wynajmie pokój już gdzie indziej.

Ludwiczek poszedł na szagę

– Marcin przez jakiś czas wyglądał rokująco. Z pewnością jest bardzo inteligentny, ma ogromne możliwości intelektualne – mówi Alicja Bieschke, w przeszłości działaczka Kongresu Nowej Prawicy. – Na pewno szukał uwagi, jak każdy, kto próbuje zajmować się polityką. Być może nie osiągnął takiego sukcesu, na jaki liczył, pojawili się młodsi, bardziej atrakcyjni medialnie ludzie w partii, którzy przeskoczyli jego poziom. Więc znalazł sobie niszę. Mógł poczuć, że ma na jakąś grupę przełożenie.

– Ludzie, którzy w pewnym momencie nie załapują się na coś poważniejszego, z braku laku łapią się wszystkiego, jak tonący brzytwy – diagnozuje Stefan Oleszczuk. – Politycy czasem chodzą na szagę, na skróty. Najczęściej taka droga kończy się nocowaniem w mokrym rowie. Osadowski, współpracując z Olszańskim, poszedł na skróty.

Nie do końca wiadomo, w jakich okolicznościach Osadowski poznaje Wojciecha Olszańskiego. W 2016 r. „Jaszczur” dopiero zaczyna: udziela wywiadu kanałowi eMisja.tv. Filmik ma ponad 1 mln wyświetleń, a narodowcy nadający w social mediach zaczynają rozumieć, że Olszański przyciąga widzów i zasięgi. Jego kariera się rozpędza – i prawdopodobnie wtedy losy Olszańskiego i Osadowskiego się przecinają.

Pierwszy film z udziałem Olszańskiego na facebookowej stronie NPTV pochodzi właśnie z września 2016 r. Osadowski przeprowadza z nim wywiad – obaj są jeszcze na „pan”. Już wtedy Olszański mówi o „neobanderowskiej Ukrainie”. Jeden z ich pierwszych wspólnych streamów powstanie w połowie 2019 r.

Selfie z wrogiem

Do Osadowskiego nie przyznają się nawet ci, którzy jeszcze niedawno dawali mu zarobić.

Z ich opowieści wyłania się obraz człowieka, który długo się miota. Chwyta się różnych zajęć, raz pracuje na stałe, raz dorabia: jako monter instalacji GSM, informatyk, nawet jako aktor – w popularnych paradokumentach, „Ukrytej prawdzie” w TVN czy „Gliniarzach” w Polsacie.

Marcin Osadowski w paradokumencie "Gliniarze".
il. zrzut ekranowy

Tam, gdzie można zarobić, odkłada ideologię na półkę. Występuje w produkcjach znienawidzonej przez Kamratów telewizji TVN. Jako realizator relacji wideo pracuje przy festiwalu Pol’and’rock Jurka Owsiaka (za kulisami zrobi sobie z nim selfie). Firma, w której pracuje – LiveOn.pl – robi też zlecenia dla TVP, a także Forum Obywatelskiego Rozwoju, stworzonego przez prof. Leszka Balcerowicza. Dla Kamratów Balcerowicz to diabeł wcielony, jeden z twórców III RP. Jeszcze w 2019 r. Ludwiczek biega z kamerą po scenie festiwalu Owsiaka.

Tomasz Godlewski, biznesmen z Konina i działacz związany z partiami Janusza Korwin-Mikkego, współpracował z Osadowskim. Dziś twierdzi, że Osadowski mógł się od niego czegoś nauczyć w dziedzinie internetu i mediów społecznościowych.

Przyznaje, że przyszły Kamrat w swoim fachu był dobry.

Kocham go i mi go szkoda

Pukamy do mieszkania matki Osadowskiego. Ostatnio syna ogląda tylko na ekranie – gdy Marcin robi „żywce” (tak nazywa streamy). Piszą też do siebie listy, rozmawiają przez telefon. Co u niego? Same kłopoty. Areszt, prokuratura, zarzuty. – Kocham go i mi go szkoda – mówi.

Olszański? Fantastyczny człowiek. Czasem wpada z Marcinem do Stargardu. A to, co publicznie mówi o Ukraińcach? – On wcale nie ma uprzedzeń, on nie jest rasistą. On tylko potępia tych, co dokonywali zbrodni na Wołyniu. I tych, co ich dzisiaj popierają – uważa pani Osadowska. – Kamraci walczą o coś słusznego. Ale chyba nieskutecznie, bo to kopanie się ze słoniami.

Bardzo wierzy w Boga i od trzydziestu lat codziennie czyta Biblię. – Ludzie tu na ziemi mogą podejmować różne decyzje – mówi. – Ale czy coś się spełni, to już od Boga zależy.

– Marcinowi też to pani mówi?

– Tak.

– Słucha?

– Na pewno się zastanawia.

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Mariusz Sepioło

dziennikarz FRONTSTORY.PL. Publikował reportaże i wywiady m.in. w „Tygodniku Powszechnym” i „Polityce”. Autor kilku książek reporterskich: „Klerycy”, „Himalaistki”, „Ludzie i gady”.

Komentarze