Marian Piłka stwierdził, że po wprowadzeniu edukacji seksualnej w Wielkiej Brytanii w połowie lat 90. wzrosła liczba nastoletnich ciąż. W domyśle: lekcje w szkole zaowocowały seksem i ciążami. Tymczasem brytyjski program przeciwdziałania nastoletnim ciążom spowodował, że jest ich obecnie najmniej od czasu, gdy prowadzone są statystyki
W Wielkiej Brytanii, gdzie wprowadzono edukację seksualną nastąpił gwałtowny wzrost ciąż u nastolatek.
Elementy wychowania seksualnego, skupione na kwestiach biologicznych, w Wielkiej Brytanii zostały wprowadzone do szkół w 1993 roku. I rzeczywiście, statystyki „nastoletnich ciąż”, pokazują ich nagły wzrost od 1995 roku. Jest jednak kilka "ale".
Po pierwsze, wzrost widoczny jest nie tylko w Anglii i Walii, ale także w Szkocji, gdzie nie wprowadzono wymogu prowadzenia edukacji seksualnej. Mało tego, wzrost nastoletnich ciąż około 1995 nastąpił po równie wyraźnym spadku od mniej więcej 1990 roku. Wcześniej - od 1984 do 1990 - wystąpił równie gwałtowny wzrost liczby ciąż wśród dziewczyn w wieku 15-17 lat w Walii i Anglii i to rok 1990 był szczytowy w historii statystyk - około 48 ciąż na 1000 dziewczyn. A w 1990 r. wtedy nie było edukacji seksualnej.
Gdyby edukacja seksualna wpływała na liczbę nastoletnich ciąż, ich liczba by stale rosła. Tymczasem od 2005 roku wystąpił radykalny spadek i mamy obecnie najniższy wskaźnik ciąż dla dziewczyn w wieku 15-17 lat od rozpoczęcia ewidencji w 1969 roku. Spadek jest interpretowany jako skutek rządowego programu Teenage Pregnancy Strategy, zainicjowanego w 1999 roku, który kładzie nacisk właśnie na kompleksową edukację seksualną, w której treści biologiczne uzupełnione są psychologicznymi i społecznymi. Poza edukacją szkolną prowadzono również kampanię informacyjną skierowaną zarówno do młodzieży, jak i ich rodziców.
„Dowody wskazują, że młodzi ludzie potrzebują kompleksowej szkolnej, jak i pozaszkolnej edukacji związanej z seksem i relacjami, łatwego dostępu do antykoncepcji i usług medycznych oraz kierowania wsparcia do grup ryzyka” - mówiła dla The Independent Alison Hadley, ekspertka zajmująca się problematyką ciąż nastolatek na Uniwersytecie Bedfordshire.
Literatura naukowa dotycząca nastoletnich ciąż w Wielkiej Brytanii wymienia czynniki ryzyka: bieda, nieszczęśliwe dzieciństwo, niskie oczekiwania możliwości społecznego awansu i niechęć do szkoły.
Podobne wnioski płyną z metabadań z 2007 roku dla 25 krajów Unii Europejskiej. Czynnikami sprzyjającymi nastoletnim ciążom okazało się socjoekonomiczne wykluczenie, niski poziom edukacji, niskie aspiracje i „zaburzona struktura rodzinna”.
Literatura wskazuje również, że odsetek nastoletnich ciąż jest związany z rozwarstwieniem społecznym. Im wyższe rozwarstwienie, tym wyższy odsetek nastoletnich ciąż.
W jakiejś mierze tłumaczy to wciąż wysoki odsetek takich ciąż w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych, krajach z tradycyjnie wysokim rozwarstwieniem społeczno-ekonomicznym. „Nastoletnie matki rodzą swoje pierwsze dzieci tak wcześnie, bo nie istnieją powody, dla których miałyby opóźniać macierzyństwo. Pozbawione możliwości i motywacji, nie mają ambicji typowych dla przedstawicielek klasy średniej, żeby przed macierzyństwem osiągnąć pozycję zawodową, stabilizację ekonomiczną i znaleźć odpowiedniego, godnego zaufania partnera. Dla młodych ludzi, których nic w życiu nie czeka, rodzicielstwo może stanowić jedyną szansę na znaczące życiowe wydarzenie, na rytuał przejścia, na osiągnięcie dojrzałości” – stwierdza Paulina Bunio-Mroczek z Instytutu Socjologii Uniwersytetu Łódzkiego.
Analityk nierówności społecznych i rynku pracy związany z Fundacją Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, prekariusz, autor poczytnego magazynu na portalu Facebook, który jest adresowany do tych, którym nie wyszło, czyli prawie do wszystkich. W OKO.press pisze o polityce społecznej i pracy.
Analityk nierówności społecznych i rynku pracy związany z Fundacją Inicjatyw Społeczno-Ekonomicznych, prekariusz, autor poczytnego magazynu na portalu Facebook, który jest adresowany do tych, którym nie wyszło, czyli prawie do wszystkich. W OKO.press pisze o polityce społecznej i pracy.
Komentarze