„Wyobraźcie sobie, że na ulice miast wyjeżdżają busy z napisem »Żydzi rządzą światem«. Chyba zrozumielibyście, że ja bym wtedy zrywał takie transparenty. Dlaczego nie mamy takiego samego zrozumienia dla ludzi, którzy [protestują] widząc napisy, że »homoseksualiści wymuszają na 9-latkach naukę masturbacji« i tego typu wszystkie ohydztwa, jakie można przeczytać i wysłuchać z megafonów furgonetek, które mają nazwę »pro-life«, a w istocie są busami nienawiści” – mówił 10 grudnia 2020 Marian Turski, wyróżniony Nagrodą im. Sérgio Vieira de Mello, Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka, który w 2003 roku zginął w zamachu bombowym w Bagdadzie.
Turski opowiadał, jak w czasie II wojny światowej był dyskryminowany jako Żyd, ale przyznał, że więźniowie Auschwitz dyskryminowali homoseksualistów. „Dziś się tego wstydzę”.
Dzieli się oburzeniem, z jakim przyjął „kampanię przeciw LGBT, zwłaszcza w czasie kampanii prezydenckiej w tym roku. Właśnie dlatego te sprawy mnie bolą silniej nawet niż wtedy”.
W gorącej laudacji Adam Bodnar podkreślił, że misją Turskiego (rocznik 1926) jako świadka Holokaustu jest „ostrzegać ludzi i narody, czym jest nienawiść, przemoc”. Mocno zabrzmiała końcówka o sytuacji demokracji w dzisiejszej Polsce. Zwracając się do Turskiego jako autorytetu i przewodnika Bodnar obiecywał m.in., że:
- „Nie odstraszą nas ci, którzy podważają godność każdego człowieka, wartość, która jest fundamentem współczesnej cywilizacji i o którą dba Unia Europejska.
- Zatrzymywanie demonstrujących, używanie pałki policyjnej i represje nie odwiodą nas od walki o nasze przekonania.
- Każde z nas – czy jest sędzią, prokuratorem, urzędnikiem, dziennikarzem, naukowcem czy adwokatem ma zobowiązanie, wewnętrzną busolę, aby dbać o wykonywanie swojego zawodu w duchu Konstytucji” (cały tekst laudacji – dalej).
Oto wystąpienie Mariana Turskiego. Uroczystość odbyła się online.
Marian Turski: Byłem dyskryminowany jako Żyd, ale w Auschwitz dyskryminowaliśmy homoseksualistów. Wstydzę się tego
Droga kapituło, drodzy słuchacze! Jest mi smutno, że nie jestem z Wami, ponieważ kocham Kraków. Jest mi smutno, bo Adam Bodnar przesadził w pochwałach, ale nie szkodzi.
Chciałbym poruszyć problem z mojego życia, zahaczający o to, czemu poświęcił się de Mello – a więc to, kiedy w swoim życiu poczułem się po raz pierwszy dyskryminowany oraz kiedy – dziś ze wstydem to widzę – dyskryminowałem innych.
Kiedy byłem dyskryminowany jako Żyd
Odczułem dyskryminację, gdy miałem lat 11-12. Chodziłem do gimnazjum ekskluzywnego w Łodzi, gdzie byli znakomici wykładowcy. Mieliśmy wśród zajęć ćwiczenia gimnastyczne, m.in. naukę pływania. Ale w Łodzi była tylko jedna kryta pływalnia, która należała do YMCA. A stawiała ona rzecz pryncypialnie:
jeśli to są chłopcy z żydowskiego gimnazjum, wstęp mają wzbroniony. Musieliśmy się w mroźne zimy tułać do Zgierza. Wtedy po raz pierwszy poczułem, że jestem dyskryminowany.
Inny przykład, do którego mnie skłania dzień dzisiejszy – pierwszy dzień Chanuki. Miałem lat 13, był rok 1939. Niemcy byli już w Łodzi, jeszcze nie byliśmy w getcie, ale już nosiliśmy żółte łaty. Ponieważ to był dzień tego święta, pomyślałem sobie, co mógłbym zrobić dla rodziny, żeby mieć świąteczną kolację. A co było najważniejsze? Chleb.
Ale pamiętałem, że tydzień wcześniej stanąłem w kolejce za chlebem. Wtedy chłopcy widzieli moją łatę i wygonili mnie z kolejki – wróciłem do domu bez niczego. Ale w dzień Chanuki z duszą na ramieniu w bramie zdjąłem łatę i w ogromnym strachu stanąłem w kolejce. Na szczęście nikt mnie nie zauważył i udało się kupić bochenek chleba. To była moja wielka zdobycz.
W Auschwitz dyskryminowaliśmy homoseksualistów
W obozach poszczególni więźniowie na pasiakach mieli tzw. winkle. Czerwony – to więzień polityczny; zielony – kryminalny, różowy – homoseksualista. Homoseksualiści wraz z Żydami byli w pierwszej turze zesłańców do obozów.
W samym Auschwitz homoseksualistów było już niewielu, rzadko ich spotykaliśmy, ale mieliśmy do nich uprzedzenie. Dziś uświadamiam sobie, jak bardzo ulegaliśmy stereotypom utrwalanym przez hitlerowców.
Trochę próbuję to wytłumaczyć także tym, że kapo i inni funkcyjni bardzo często czynili sobie z młodych chłopców swoich kochanków, pogardliwie zwanych piplami. Może to też wpływało na stan naszych umysłów. Ale dziś wstydzę się tego.
Dlatego może z tym większą pasją przyjąłem kampanię przeciw LGBT, jaka była silna zwłaszcza w czasie kampanii prezydenckiej w tym roku.
Zrywałbym takie transparenty
Drodzy moi, wyobraźcie sobie, że na ulice miast polskich wyjeżdżają busy z napisami „Żydzi rządzą światem”, „Żydzi spiskują przeciwko innym na świecie”. Chyba zrozumielibyście, że ja bym wtedy zrywał takie transparenty.
Dlaczego nie mamy takiego samego zrozumienia dla ludzi, którzy [protestują] widząc napisy, że „homoseksualiści wymuszają na 9-latkach naukę masturbacji” i wszystkie inne ohydztwa, jakie można przeczytać i wysłuchać z megafonów tych furgonetek, które mają nazwę „pro-life”, a w istocie są busami nienawiści.
Kiedy dzisiaj widzę takie rzeczy, tym bardziej czuję obowiązek. Właśnie dlatego te sprawy mnie bolą silniej nawet niż wtedy.
Adam Bodnar: Jesteś naszym przewodnikiem. Idą polskie marsze. Już nas nie powstrzymają
W gorącej laudacji Adam Bodnar podkreślił, że misją Turskiego (rocznik 1926) jako świadka Holokaustu jest „ostrzegać ludzi i narody, czym jest nienawiść, przemoc”. Mocno zabrzmiała końcówka tekstu o dramatycznej sytuacji dzisiejszej Polski:
„Marian Turski jest nam dzisiaj bardzo potrzebny. Jako autorytet, jako przewodnik. Pana wędrówka, Panie Marianie, się nie zakończyła. Na ulicach polskich miast niemal codziennie odbywają się kolejne marsze.
- Następne pokolenia walczą o swoje prawa – o demokrację, o praworządność, o godne traktowanie przez władzę.
- Także o to, abyśmy pozostali w Unii Europejskiej.
- Walczą silne kobiety pod przewodnictwem Marty Lempart o prawo wyboru.
- Walczą dziennikarze o niezależność własnej profesji i przestrzeń, w której będą mogli zachować wolność słowa.
- Walczą sędziowie o swoją godność zawodową.
Wielu Polaków usłyszało Pańskie ostrzeżenie” – mówił Bodnar. I przypomniał słynne słowa Turskiego z obchodów 75-lecia wyzwolenia Auschwitz 27 stycznia 2020:
„Auschwitz skradał się krok za krokiem, od małych zarządzeń dyskryminacyjnych aż po masowe ludobójstwo. Auschwitz mógł się dokonać w okolicznościach, gdy ogłupiano ludzi, gdy oswajano ich z kolejnymi kłamstwami. Na końcu tego marszu kłamstw było podżeganie do mordu”.
Wielu Polaków wzięło też do serca Pański apel, Pańskie jedenaste przykazanie: Nie bądź obojętny!”.
„Już nas nie powstrzymają”
Adam Bodnar cytował słynne zdanie Martina Luthera Kinga „We are on the move now” (w luźnym tłumaczeniu „Już nas nie powstrzymają”), z przemówienia wygłoszonego w czasie marszu z Selmy do Montgomery w marcu 1965 roku przeciwko segregacji rasowej (tutaj możesz wysłuchać tej wielkiej mowy). RPO przypomniał, że Marian Turski brał udział w tym marszu. W silnie retorycznym tonie Bodnar w pewnym sensie składał Turskiemu demokratyczną obietnicę:
„Drogi Panie Marianie, We are on the move now (Już nas nie powstrzymają).
Nie odstraszą nas ci, którzy podważają godność każdego człowieka, wartość, która jest fundamentem współczesnej cywilizacji i o którą dba Unia Europejska.
Drogi Panie Marianie, We are on the move now. Zatrzymywanie demonstrujących, używanie pałki policyjnej i represje nie odwiodą nas od walki o nasze przekonania.
Drogi Panie Marianie, We are on the move now. Łamanie Konstytucji oraz umów międzynarodowych nie spowoduje, że przestaniemy wierzyć w ich sens, znaczenie oraz wartość w życiu społecznym, w tym sens zakazu dyskryminacji z różnych przyczyn.
Drogi Panie Marianie, We are on the move now. Każdy z nas – czy jest sędzią, prokuratorem, urzędnikiem, dziennikarzem, naukowcem czy adwokatem ma zobowiązanie, wewnętrzną busolę, aby dbać o wykonywanie swojego zawodu w duchu Konstytucji.
Szanowny Laureacie, jesteś naszym przewodnikiem – We are on the move now”.
Czytaj o nagrodzie im. Mello
Od 2004 roku Stowarzyszenie Willa Decjusza przyznaje nagrodę imienia Sérgio Vieira de Mello brazylijskiego dyplomaty, Wysokiego Komisarza ONZ ds. Praw Człowieka (2002-2003). Pełniąc urząd Specjalnego Wysłannika Sekretarza Generalnego ONZ ds. Iraku 19 sierpnia 2003 roku zginął w zamachu bombowym na siedzibę placówki ONZ w Bagdadzie. Miał 55 lat. Wśród laureatów nagrody byli m.in. Tadeusz Mazowiecki, Szewach Weiss, Fatos Lubonja i Leopold Unger.
Zobacz, kto jeszcze został nagrodzony
Marian Turski, członek Rady Społecznej, przy RPO został wyróżniony Nagrodą Honorową im. Sérgio Vieira de Mello, Wysokiego Komisarza NZ ds. Praw Człowieka. Ceremonia wręczenia nagrody odbyła się on-line 10 grudnia 2020 roku.
Decyzją Kapituły Polską Nagrodę im. Sérgio Vieira de Mello w 2020 roku otrzymali:
- w kategorii „Osoba”: Hussein Koro Ibrahim Alqaidi (Irak) – zaangażowany na arenie lokalnej i międzynarodowej w liczne działania na rzecz wsparcia Jezydów i pomocy ofiarom ISIS;
- w kategorii „Organizacja pozarządowa”: Centrum Obrony Praw Człowieka „Viasna” (Białoruś) – zajmujące się wsparciem prawnym dla ofiar pogwałcenia praw człowieka, obserwowaniem wyborów, edukacją i budowaniem świadomości praw człowieka, a także kampaniami na rzecz zniesienia kary śmierci;
- Nagroda Honorowa: Marian Turski (Polska) – b. więzień obozów koncentracyjnych Auschwitz i Buchenwald, który swoją działalnością od lat przyczynia się do zachowania wiedzy o zbrodniach i ofiarach nazizmu, będącej ostrzeżeniem dla przyszłych pokoleń przed zbrodniami na tle rasowym czy religijnym oraz przed wykluczaniem mniejszości; Marian Turski uwrażliwia też na akty i mowę nienawiści.
W tym roku do nagrody zgłoszono ponad 30 kandydatur. Wśród nominowanych znalazły się osoby i organizacje m.in. z Polski, Słowacji, Białorusi, Somalii, Libanu, Iraku i Syrii, działające na rzecz praw człowieka oraz dialogu religii i kultur.
W pracach Kapituły udział wzięli przedstawiciele: Prezydenta RP, Ambasadora Federacyjnej Republiki Brazylii, Ambasadora Królestwa Szwecji w Polsce, Wysokiego Komisarza NZ ds. Uchodźców, Ministerstw Spraw Zagranicznych, Rzecznika Praw Obywatelskich, Prezydenta Miasta Krakowa, Konsula Generalnego Stanów Zjednoczonych w Krakowie, Wydawnictwa ZNAK, Fundatorów i Inicjatorów Nagrody oraz Przewodniczący Zarządu i Dyrektor Stowarzyszenia Willa Decjusza.
Przeczytaj całą laudację Adama Bodnara
Laudacja rzecznika praw obywatelskich Adama Bodnara
Szanowny Laureacie, Drodzy Państwo,
Polską Nagrodę im. Sérgio Vieira de Mello Stowarzyszenie Willa Decjusza przyznaje za działania na rzecz ochrony i promocji praw człowieka oraz pokojowego współistnienia i współdziałania społeczeństw, religii i kultur. Powiem szczerze: nie znam, spośród osób współczesnych, człowieka bardziej godnego, pasującego do tego zaszczytnego wyróżnienia niż Marian Turski.
Dlaczego? Bo mało kto, jak on, zna rzeczywistą wartość pokojowego współistnienia. Bo na podstawie własnych doświadczeń najlepiej wie, jaką cenę płaci się za brak współdziałania społeczeństw, religii i kultur. Wreszcie, bo niemal całe swoje dorosłe życie działał na rzecz ochrony i promocji praw człowieka.
Pielgrzymki Turskiego z ostrzeżeniem przed nienawiścią, pogardą, przemocą
Można powiedzieć, że urodzony w 1926 roku Marian Turski bardzo wcześnie rozpoczął swoją walkę z przemocą, walkę o przeżycie i o ocalenie ludzkiej godność. Jako mieszkaniec łódzkiego Litzmannstadt Ghetto, jako więzień obozu koncentracyjnego Auschwitz-Birkenau, jako uczestnik dwóch słynnych marszów śmierci – z Auschwitzu do Buchenwaldu i z Buchenwaldu do Theresienstadt.
Ale cierpienia i okrucieństwa wojny nie załamały go. Choć musiał poradzić sobie z oczywistą traumą, nie pozwolił, aby zwyciężyły w nim uczucia nienawiści i zemsty. Opisując swoje wspomnienia obozowe, potrafił je zatytułować „Mój Najszczęśliwszy Dzień”.
Podjął wielkie wyzwanie, aby te bolesne, wstrząsające doznania z czasu wojny potraktować jako punkt wyjścia do walki o inny, lepszy świat i o godne życie.
Widział to również jako wielkie zobowiązanie, aby w mądry i skuteczny sposób uczcić pamięć wszystkich ofiarach Zagłady. Dlatego swoją misją uczynił niesienie prawdy o naturze zła. Starał się też współpracować i solidaryzować ze wszystkimi na świecie, którzy podejmowali walkę z dyskryminacją i poniżaniem, którzy domagali się równych praw i sprawiedliwości.
Do rangi symbolu urasta udział Mariana Turskiego w słynnym marszu z Selmy do Montgomery, zorganizowanym w marcu 1965 roku przez Martina Luthera Kinga przeciwko segregacji rasowej na południu USA.
Nie sposób opowiedzieć tutaj o wszystkich dokonaniach w całej, 94-letniej już biografii naszego Laureata. Ale ten motyw marszu, wielu marszów, w pewnym sensie zdominował Jego życie.
Odbył on – i odbywa po dzień dzisiejszy – dziesiątki, może setki podróży po całym świecie, być może teraz wirtualnie, aby jako Świadek Holokaustu ostrzegać ludzi i narody, czym jest nienawiść, przemoc, pogarda.
Odbywał pielgrzymki do najdalszych miejsc – w sensie geograficznym, i w sensie duchowym – aby powiedzieć ludziom, że nie wolno być obojętnym wobec zła, jak również to, że najważniejszymi dwoma słowami na świecie są: empatia i współczucie.
W stronę światła, mimo wszystko
Mówił o tym na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych; mówił przez lata do rzesz czytelników jako historyk i dziennikarz tygodnika „Polityka”; mówił do młodzieży i nas wszystkich w głośnym wystąpieniu podczas obchodów 75. rocznicy wyzwolenia obozu zagłady Auschwitz-Birkenau. Wreszcie, informował o tym miliony internautów na całym świecie w niezwykle osobistym i poruszającym liście do twórcy i właściciela Facebooka Marka Zuckerberga.
Ważnym etapem w wędrówkach Mariana Turskiego stało się Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN, którego jest jednym z głównych twórców i szefem rady. Instytucja ta wyjątkowo trafnie odzwierciedla jego życiową filozofię i widzenie świata – miała służyć głównie pamięci o śmierci i Zagładzie, a stała się afirmacją życia. Zamiast prostego rachunku krzywd, mamy do czynienia z zebranymi przykładami niezwykłej symbiozy i kulturowego bogactwa zrodzonego podczas wielowiekowego współistnienia Polaków i Żydów na tej samej ziemi. Zamiast chłodnego muzealnego świata, mamy placówkę mieniącą się kolorami wielu tradycji, pełną pomysłów i inicjatyw edukacyjnych, chętnie odwiedzaną przez młodzież.
W tej niezwykłej wędrówce – tym razem przez muzealne sale i unikatowe ekspozycje – Marian Turski prowadzi nas w stronę światła. Oczywiście nie unika trudnych momentów z przeszłości, choćby prawdy o Holokauście, ale przede wszystkim przekonuje nas, jak wiele dobra i piękna może przynieść światu współpraca i tolerancja, wzajemny szacunek narodów i kultur. Jak można być mądrym strażnikiem pamięci – ale nie tej głuchej, ślepej, lecz twórczej, szukającej zrozumienia, sięgającej do korzeni i uczącej prawy o historii.
Panie i Panowie, zważywszy na wiek i dokonania naszego dzisiejszego Laureata, chciałoby się powiedzieć: dziękujemy Panie Marianie, czas odpocząć, cieszyć się z owoców swojej pracy. Można powiedzieć, że po tej długiej wędrówce po meandrujących autostradach życia, kiedy nasze twarze są ogorzałe od skwierczącego słońca, kiedy nasze stopy bolą, kiedy ciała są zmęczone, kiedy mamy doświadczenie nocowania w błocie oraz jesteśmy przemoknięci od deszczu, że to już koniec, że czas przestać. Ale wtedy trzeba przypomnieć sobie Sister Pollard, 71-letnią Afroamerykankę z wystąpienia Marthina Luthera Kinga w Montgomery, która na pytanie, czy jest zmęczona, odpowiada „Moje stopy są zmęczone, ale moja dusza łapie oddech”. („My feets is tired, but my soul is rested” – tak mówiła).
Marian Turski potrzebny nam dzisiaj
Prawda jest taka, że Marian Turski jest nam dzisiaj bardzo potrzebny. Jako autorytet, jako przewodnik. Jako ktoś, komu w tym rozedrganym, pełnym złych słów i złych emocji świecie możemy zaufać.
Pana wędrówka, Panie Marianie, się nie zakończyła. Na ulicach polskich miast niemal codziennie odbywają się kolejne marsze.
Następne pokolenia walczą o swoje prawa – o demokrację, o praworządność, o godne traktowanie przez władzę.
Także o to, abyśmy pozostali w Unii Europejskiej.
Walczą silne kobiety pod przewodnictwem Marty Lempart o prawo wyboru.
Walczą dziennikarze o niezależność własnej profesji i przestrzeń, w której będą mogli zachować wolność słowa. Walczą sędziowie o swoja godność zawodową.
Wielu, bardzo wielu Polaków usłyszało Pańskie ostrzeżenie. Przypomnę te słowa: „Auschwitz skradał się krok za krokiem, od małych zarządzeń dyskryminacyjnych aż po masowe ludobójstwo. Auschwitz mógł się dokonać w okolicznościach, gdy ogłupiano ludzi, gdy oswajano ich z kolejnymi kłamstwami. Na końcu tego marszu kłamstw było podżeganie do mordu”. I wielu, bardzo wielu Polaków wzięło też do serca Pański apel, Pańskie jedenaste przykazanie: Nie bądź obojętny!
Dlatego Marian Turski jest nam potrzebny.
Drogi Panie Marianie, We are on the move now (Już nas nie powstrzymają).
Nie odstraszą nas ci, którzy podważają wartość w postaci godności każdego człowieka, wartość, która jest fundamentem współczesnej cywilizacji i o którą dba Unia Europejska.
Drogi Panie Marianie, We are on the move now. Zatrzymywanie demonstrujących, używanie pałki policyjnej i represje nie odwiodą nas od walki o nasze przekonania.
Drogi Panie Marianie, We are on the move now. Łamanie Konstytucji oraz umów międzynarodowych nie spowoduje, że przestaniemy wierzyć w ich sens, znaczenie oraz wartość w życiu społecznym, w tym sens zakazu dyskryminacji z różnych przyczyn.
Drogi Panie Marianie, We are on the move now. Tak jak nas uczysz, nie będziemy obojętni i nie możemy przestać reagować na nawet najmniejsze naruszenia praw człowieka.
Drogi Panie Marianie, We are on the move now. Każdy z nas – czy jest sędzią, prokuratorem, urzędnikiem, dziennikarzem, naukowcem czy adwokatem ma zobowiązanie, wewnętrzną busolę, aby dbać o wykonywanie swojego zawodu w duchu Konstytucji.
Szanowny Laureacie, jesteś naszym przewodnikiem – We are on the move now.
PS. Tytuły i śródtytuły – od redakcji.
Wystarczy aby "postępowcy" z LGBTRTVAGD nie wymuszali nauki masturbacji u 9-latków i nie będzie problemu
Dzisiaj ty dyskryminujesz kogoś za to, że urodził się nieheteronormatywny, a jutro ktoś dyskryminuje twoje dziecko za to, że takie się urodziło.
"Nie bądź obojętny". Przeciwstaw się dyskryminacji.
Kajanie się za przeszłość lub myślozbrodnie to jest teraz w modzie. A juz napewno jest dobrze widziane jeśli chodzi o LGBT….. W tym co Pan pisze jest masa hipokryzji, złej woli lub braku informacji. Może wszystkiego naraz?
Pisze Pan o "busach nienawiści" czy kampani przeciwko LGBT. Same te określenia są już kompletnym fałszem. Pomija Pan bezpardonowy atak środowisk LGBT, wiadra pomyj i klamstw, wspieranych przez lewackie (nie lewicowe) media na wszystkie elementy życia które w jakiś sposób związane są z chrześcijaństwem. Ataki, obrażające wyznawców religii czy wręcz fizyczne ataki na kościoły. Czy słyszał Pan o atakach aktywistów LGBT na ortodoksyjnej synagogi, meczety czy obrażanie religii żydowskiej lub islamskiej ? Ja nie, mimo że obie religie uważają LGBT za zło (opisane w Torze czy Koranie). To dlaczego w takim razie atakują chrześcijaństwo, to tradycyjne które tak samo uważa LGBT ze zło (opisane w Starym i Nowym Testamencie). Bo jest latwo, nikt nie ujmuje się za atakowanym chrześcijaństwem (wyobraża Pan sobie co by sie dzialo jakby aktywiści LGBT wymalowali ściany ortodoksyjnej synagogi lub meczetu swoimi hasłami? Afera by była na cały świat a w przypadku meczetu to malujący mogliby przypłacić to życiem) , te ataki to element neomarksistowskiej ideologii w myśl której zniszczenie chrześcijaństwa musi zostać dokonane bo chrześcijaństwo jest obrońca tradycyjnych wartości (rodzina, patriotyzm przywiązanie do praw naturalnych) stojących na przeszkodzie formowaniu nowego społeczeństwa – bez zasad, hedonistycznego i czysto konsumpcyjnego.
Zreszta nie dziwią mnie Pan wypowiedzi i poglądy bo po 1945 przyłączy się Pan do tych co zniewoli Polskę na długie lata. A komuniści z którym Pan służył i neomarksiści (to ci których Pan wspiera obecnie włączając ideologów LGBT) to jedno i to samo. Wszyscy pamiętają tylko to że był Pan w obozie koncentracyjnym a "zapomnieli" to co Pan robil po 1945.
@ "Pomija Pan bezpardonowy atak środowisk LGBT, wiadra pomyj i klamstw, wspieranych przez lewackie (nie lewicowe) media na wszystkie elementy życia które w jakiś sposób związane są z chrześcijaństwem. Ataki, obrażające wyznawców religii czy wręcz fizyczne ataki na kościoły."
Przyczyną tych "ataków" jest właśnie… "chrześcijaństwo" tych, którzy uważają się za chrześcijan, a postępują zupełnie odwrotnie.
Czy dyskryminacja LGBT to chrześcijaństwo? Nie.
To jest zło, zakłamanie, nienawiść i właśnie hipokryzja.
Hipokryzja tych z kleru, którzy sami będąc LGBT są jedoncześnie homofobami. Nienawiść jest zaprzeczeniem chrześcijaństwa.
W konflikcie dotyczącym dyskryminowania ludzi LGBT w Polsce, to "chrześcijaństwo" o którym piszesz, jest stroną konfliktu. Niestety, stroną zła.
Każdy prawdziwy chrześcijanin to rozumie.
Rodzimi katolscy muezini w ich mobilnych minaretach-transporterach swą misją siania nienawiści i strachu w przestrzeni publicznej, nie mającą w Europie sobie równych nową, typowo "polską specjalnością", przebili islamskich piewców. Bez zasad są kwasy, a moralność jest ostatecznie indywidualną konstrukcją. Ta matczyna, naturalna, oparta na intuicji, empatii i komunikacji, szacunku praw i godności ludzkiej nie potrzebuje religijnych dogm by nie szkodzić, a m.in. tworzyć, chronić, wychowywać, uzdrawiać, wzbogacać i pielęgnować. Chyba, że chcąc potwierdzić tępe teorie o pedofilii, jako integralnej części homoseksualizmu, zacznie się od niej "tylko z ciekawości" np. w zastępach sekty tzw. rycerzy JPII jako polski Don Kichote vel Zakuta Pała: https://wiadomosci.onet.pl/poznan/poznan-rycerz-jana-pawla-ii-uslyszal-zarzut-wykorzystania-dziewczynki/deg4l60 Kto jednak ze względów czysto hedonistycznych, niekoniecznie w duchu tolerancji LGBTQ "chce się tylko bawić", zawsze może wpaść na brukselską gej-orgietkę niejakiego hochstaplera Przemka z rodzinnego miasta papieża: https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/organizator-seksimprezy-w-brukseli-david-manzeley-opowiada-o-jej-szczegolach/q42m47j,79cfc278 Tam na pewno spotka obrońców chrześcijańskiej tradycji, zawołanych krytyków i wrogów neomarksizmu, islamu i LGBTQ, jak np. Joszef Szajer z Fideszu i paru innych gości ze Zjednoczonej Prawicy. I to w grupowej orgii gejowskiej ok, 30-130 ogierów bez prezerwatyw. No może teraz, gdy dzięki akrobatycznej, ale nieudanej próbie ucieczki Jozsefa sprawa się rypła, konserwatywni politycy z polskiego rządu cierpią ascezę, a ich rodziny unikną ryzyka zakażenia chorobami wenerycznymi. Co nie znaczy, że hipokryckie pranie mózgów członków ich familii, przez tychże oficjałów i patriarchalne głowy swych rodzin będzie im darowane.
Towarzyszu Ropczynski!
Mnie osoba, której nie poważam nie jest wstanie obrazić czy znieważyć. Dlaczego zatem jako Prawdziwy Polak Katolik czujecie się, towarzyszu, obrażani czy znieważani przez tych, których, zgodnie z naukami kk i PiS, uważacie, towarzyszu, za "gorszy sort"? Aż taka lichutka jest ta wasza wiara, towarzyszu? 😛
Absolutna siła samorefleksji. Nie wyczarujesz jej, boksując się w piersi wyuczonym zaklęciem "moja bardzo wielka wina". Nie kupisz w promocji w Biedronce.
By własne słabości sobie samemu wygarnąć, trza więcej charakteru niż do prężenia bicepsów przed lustrem i \"rządzenia z falą\".
Kiedy w podstawówce, niemal cała klasa pastwiła się nad swą wybraną ofiarą, brzydką. otyłą, bezradną dziewczyną przyłączyłem się do większości. Po latach myśląc o tym jak wyglądała jej każda przerwa szkolna, z jej perspektywy musiałem wyznać sobie moją małość i podłość.
Za tę chwilę empatii, wcale nie muszę płacić wstydem, aktywnie ujmując się dziś przeciw fali za słabszymi.
Są tacy, którzy nigdy nie wyrosną ignorując swoje błędy, zamiast stawić im czoła, zapuszczają się w swoim kompleksie niższości, "odrzucając ideologię wstydu". Na prawdę – zaniedbują własne ja, odrzucając pracę nad własnym charakterem. Najczęściej wierzą, że ich religijna dewocja, niczym swoista pralnia wewnętrznych brudów ich w tym wyręczy. Taki cudowny serwis higieny mentalnej. Własny, moralny smród perfumują narcyzmem swych racji, jeszcze bardziej wzmacniając ten fetor skazani na kurczowe trzymanie się smrodliwej fali.
.
.
. . .