0:000:00

0:00

Sąd Apelacyjny w Lublinie uchylił po 10.00 w piątek 12 października 2018 decyzję prezydenta Lublinie o zakazie Marszu Równości. Oznacza to, że zaplanowana na 13 października manifestacja odbędzie się legalnie. Sąd uwzględnił też zażalenie kontrmanifestantów - ONR i Młodzieży Wszechpolskiej. I im również przyznał prawo do demonstrowania - oczywiście w granicach prawa.

Sędzia Ewa Popek stwierdziła, że wolność zgromadzeń jest warunkiem istnienia demokratycznego państwa prawa i naturalnym mechanizmem demokracji bezpośredniej. Wolność zgromadzeń - w opinii sądu - nie jest oczywiście nieograniczona, ale jej ograniczenia należy traktować jako wyjątek.

Sąd Apelacyjny stwierdził, że sąd okręgowy przychylając się do decyzji prezydenta o zakazie demonstracji źle zinterpretował przepisy ustawy o zgromadzeniach. Przypomnijmy, że prezydent chciał zakazać marszu z uwagi na bezpieczeństwo uczestników zgromadzenia i mieszkańców Lublina (art. 14 ust.2 tejże ustawy).

Dopuszcza możliwość zakazania zgromadzenia jeśli

„jego odbycie może zagrażać życiu lub zdrowiu ludzi albo mieniu w znacznych rozmiarach”.

Sąd stwierdził, że nie wolno uzależniać wolności zgromadzeń od zachowania jej przeciwników. Nawoływanie do przemocy również nie może być przesłanką do wydania zakazu. Ocena dotycząca zagrożenia powinna dotyczyć organizatorów i uczestników Marszu, a nie jej przeciwników.

Sąd w swojej ocenie powołał się na orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego i Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. Jasno wynika z niego, że to na władzach publicznych spoczywa obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa uczestnikom pokojowego zgromadzenia. Sąd w pełni poparł też stanowisko Rzecznika Praw Obywatelskich, który przystąpił do postępowania po stronie organizatorów Marszu Równości.

Marsz Równości w Lublinie startuje 13 października (sobota) o godzinie 13:00 na pl. Władysława Łokietka. Relacja z wydarzeń jutro na stronie i facebook'u OKO.press.

Żuk: Lublin jest miastem dla wszystkich, ale nie udzielę patronatu

Prezydent Lublina na konferencji zorganizowanej dla mediów (dwie godziny po ogłoszeniu wyroku) podkreślił, że: "zawsze był za wartościami zapisanymi w Konstytucji RP", a decyzja o zakazie Marszu była jedną z najtrudniejszych, jakie podjął (pełna treść oświadczenia niżej). Swoją decyzję motywował tylko "troską o zdrowie i życie uczestników". Do wyroku sądu apelacyjnego się przychylił, ale nie chciał go komentować.

Pytany przez organizatorów o to, czy udzieli patronatu wydarzeniu powiedział, że nigdy tego nie robił i tym razem - też nie zrobi. Zapowiedział też, że o godzinie 15:00 odbędzie się spotkanie kryzysowe ze służbami porządkowymi. Jego tematem będzie zapewnienie bezpieczeństwa uczestnikom Marszu i mieszkańcom Lublina w trakcie trwania manifestacji. Co ciekawe, dopiero interwencja organizatorów i flesz kamer skłoniła prezydenta do zaproszenia na spotkanie zainteresowanych - czyli organizatorów Marszu.

PiS naciskał, Żuk się ugiął

Awanturę wokół Marszu rozpoczęli radni PiS i wojewoda PiS Przemysław Czarnek. Zgromadzenie nazywali "marszem promującym pedofilię", a homoseksualizm - "zboczeniami", "dewiacją", "wynaturzeniem". W apelach do prezydenta miasta tłumaczyli, że można zakazać zgromadzenia, gdy "narusza ono moralność publiczną", a także art. 18 Konstytucji - mówiący o szczególnej ochronie małżeństwa. Obydwa argumenty nie mają umocowania w prawie.

Równie absurdalna była decyzja prezydenta Żuka, by zakazać marszu z obawy przed "zagrożeniem życia, zdrowia i naruszenia mienia" w znacznych rozmiarach. Powołując się na pismo Komendanta Miejskiego prezydent wskazał, że: "istnieje prawdopodobieństwo udziału w zgromadzeniu (…) bardzo różnych grup społecznych o przeciwstawnych poglądach, których spotkanie w jednym miejscu może doprowadzić do konfliktu".

Nie dodał jednak, że w tym samym piśmie Komendant zapewnił prezydenta, że policja jest w stanie zapewnić bezpieczeństwo uczestnikom Marszu. Do pełnej treści pisma dotarła dziennikarka TOK FM Agata Kowalska.

View post on Twitter

„Nie staję po żadnej ze stron”

Według organizatorów Marszu prawdziwym powodem zakazania zgromadzenia miała być przedwyborcza kalkulacja polityczna. Bart Staszewski opowiadał OKO.press o tym, jak lokalni działacze PO i .N naciskali na organizatorów, by zmienili datę.

Sam prezydent w oświadczeniu, które zamieścił na facebooku mówił, że „nie staje po żadnej ze stron sporu". Tak jakby między pokojowo protestującymi uczestnikami Marszu, a jego "bojowo" nastawionymi przeciwnikami - ONR i Młodzieżą Wszechpolską - nie było żadnej różnicy.

Bezstronność prezydenta jest nie do obrony. Dzień przed wydaniem zakazu portal wPolityce.pl ujawnił treść listu, który Krzysztof Żuk wystosował do przeora, księdza proboszcza i księdza rektora. Tłumaczył w nim, dlaczego nie może zakazać Marszu. Pisał: "Nie mogę zakazać »marszu równości«, tak jak nie mogę zakazać marszu ONR, czy innych zgromadzeń organizowanych przez różne środowiska".

;

Udostępnij:

Anton Ambroziak

Dziennikarz i reporter. Uhonorowany nagrodami: Amnesty International „Pióro Nadziei” (2018), Kampanii Przeciw Homofobii “Korony Równości” (2019). W OKO.press pisze o prawach człowieka, społeczeństwie obywatelskim i usługach publicznych.

Komentarze