"Może politycy rządu faktycznie uwierzyli, że będą rządzić jeszcze co najmniej 20 lat i nie muszą się oglądać na opinię publiczną?" - przestrzega władzę Paweł Lisicki, redaktor tygodnika "Do Rzeczy". Wyniki PiS w sondażach spadają, a prawicowi publicyści uprzedzają, że to może być dopiero początek
Pełne przestróg artykuły zostały wywołane spadającymi sondażami PiS oraz trwającym od tygodni pasmem politycznych i wizerunkowych wpadek tej partii.
W najnowszym numerze "Do Rzeczy" (nr 14 z 2017 r. ) pisze o tym redaktor naczelny, Paweł Lisicki. Według niego po roku u władzy PiS zatracił umiejętność wsłuchiwania się w nastroje społeczne. Publicysta wylicza kolejne wpadki: upór i spektakularna klęska w sprawie wyboru Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej, niejasne stanowisko w sprawie wycofania Polski z Eurokorpusu (najpierw spóźnione dementi, później przyznanie półgębkiem, że coś jednak było na rzeczy). Lisicki:
"Takich przykładów dziwacznej, powiem oględnie, komunikacji było w ostatnich tygodniach więcej. Nie wiem, co jest tego przyczyną.
Skąd choćby pomysł, żeby z dnia na dzień niemal mnożyć otwieranie frontów politycznych i wchodzić w spór z kolejnymi wpływowymi grupami i środowiskami? Czy można wygrać jednocześnie starcie z nauczycielami, sędziami, lekarzami i samorządowcami?
Może politycy rządu faktycznie uwierzyli, że będą rządzić jeszcze co najmniej 20 lat i nie muszą się oglądać na opinię publiczną? Doprawdy trudno zrozumieć tę nagłą, na własne życzenie przeprowadzoną, defensywę. Nie wiadomo tylko, czy to chwilowa słabość, ot, wiosenne przesilenie, czy oznaka głębszego kryzysu".
W tym samym "Do Rzeczy" przed "zużywaniem się władzy" oraz "otwieraniem zbyt wielu frontów" przestrzega inny czołowy publicysta tego pisma, Piotr Semka. Komentarz pod tytułem "Zadyszka w biegu" redakcja zilustrowała zdjęciem zasapanego Kaczyńskiego, Waszczykowskiego i Macierewicza w koszulkach piłkarzy. Semka cytuje z aprobatą wicepremiera Jarosława Gowina, który mówił, że rządzący powinni przygotować sobie "mapę spraw do załatwienia", a nie wikłać się bez planu w kolejne konflikty – z nauczycielami, z samorządowcami, z sędziami... Semka ma nadzieję, że Grzegorz Schetyna jako lider największej partii opozycyjnej tak zniechęci wyborców, że przynajmniej nie przeniosą swoich sympatii na PO.
Bardzo podobne głosy można znaleźć w innych mediach o sympatiach zbliżonych do PiS. 1 kwietnia w portalu "wPolityce" publicysta Piotr Cywiński przestrzegał polityków tej partii prostymi, żołnierskimi słowami: "Moja prosta rada dla PiS-u – róbcie tak dalej, to skończycie na pierwszej kadencji, jeśli dotrwacie...". Cywiński apelował:
"Nie zamierzam wymieniać wszystkich „potknięć”, czy to w MSZ, czy w MSW, czy w resorcie zdrowia, i innych, a było tego sporo, od głupich wypowiedzi, nieprzemyślanych zapowiedzi, po niedopracowane inicjatywy i niekiedy wręcz przejawy arogancji, dzięki którym opozycja, nie mająca nic sensownego do zaproponowania, a nastawiona wyłącznie na destrukcję, może wyciągać ludzi na ulice i wprzęgać w nasze sprawy zagranicę.
Na tym właśnie bazuje, można rzec, zaistniały spadek notowań PiS zawdzięcza przede wszystkim sobie".
Publicyści obciążają odpowiedzialnością za spadek notowań PiS nie jej cele i strategię rządu, ale jego taktykę: słabą komunikację albo przykłady arogancji władzy – takie, jak podróże wiceministra obrony przez stolicę limuzyną na sygnale – które niepotrzebnie zrażają wyborców.
W stronę rządzących płyną też ze strony redakcji niedwuznaczne sugestie – zarówno "wPolityce", jak i "Do Rzeczy" eksponują krytykę Macierewicza płynącą ze strony kierownictwa PiS (np. Adama Bielana w tym wywiadzie) czy "intuicję" marszałka senatu Stanisława Karczewskiego, jednego z najwierniejszych towarzyszy prezesa PiS, która mu podobno mówi, że po świętach będzie rekonstrukcja rządu. Trudno oprzeć się wrażeniu, że obie redakcje bardzo chciałyby, żeby przeczucia marszałka się spełniły.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze