0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Mateusz Skwarczek / Agencja GazetaMateusz Skwarczek / ...

"Marsz KOD i protest esbeków" - tak informację o marszu KOD 13 grudnia zatytułowały "Wiadomości" TVP1 informowały po swojemu. "Swoje obchody zorganizowała też opozycja. Tyle tylko, że z hasłami przeciwko polityce obecnego rządu, a nawet w obronie esbeckich emerytur. Marsz KOD przeszedł sprzed dawnej siedziby KC PZPR przed siedzibę Prawa i Sprawiedliwości" - informowała swoich widzów telewizja publiczna.

Politycy PiS i sympatycy tej partii mówili to samo. Krystyna Pawłowicz w felietonie dla "wPolityce" napisała, że opozycja powinna "odpokutować za swoich kolesiów, którzy nie mają poczucia winy za stan wojenny, a w dodatku idą z nimi ramię w ramię w jednej manifestacji".

Tak samo Andrzej Gwiazda, obecnie członek Kolegium IPN: "KOD występuje ramię w ramię z bezpieką (...) to walka trzeciego pokolenia ubeków z trzecim pokoleniem akowców. Walka o niepodległość rozpoczęta w 1938 roku trwa do dzisiaj. To jest dalszy ciąg tej walki. Oni chcą, byśmy siedzieli pod kluczem na Mokotowie".

Te opowieści to absurd. Po pierwsze, w marszu KOD szło bardzo wielu dawnych opozycjonistów. Po drugie, nikt nie mówi o zamykaniu PiS "pod kluczem na Mokotowie". Po trzecie, opozycja protestuje przeciwko ograniczeniu przywilejów emerytalnych nie esbekom, a ludziom, którzy zostali pozytywnie zweryfikowani przez III Rzeczpospolitą i pełnili wobec niej służbę.

Totalitarna opozycja

Do tej propagandowej kanonady przyłączają się publicyści. Redaktor naczelna "wPolityce", Marzena Nykiel napisała, że "totalna opozycja woli stać „tam, gdzie stało ZOMO”. 13 grudnia 2016 (...) Grzegorz Schetyna ogłosił antyrządowy ruch totalną opozycją. Jej metody z coraz bardziej przeradzają się z totalnych w totalitarne".

Umysłowa dyscyplina i precyzja słowa nie są mocną prawicowej publicystyki. Dlatego trzeba przypomnieć redaktor Nykiel, że słowa "totalny" i "totalitarny" nie są kolejnymi stopniami przymiotnika.

"Totalny" to synonim słowa "całkowity", "kompletny". Dlatego zamiast "kompletna bzdura" można powiedzieć "totalna bzdura". "Totalitarny" jednak oznacza coś zupełnie innego. Ustrój totalitarny to taki, w którym jedna partia kontroluje sferę publiczną i eliminuje, często fizycznie, wszystkich swoich przeciwników. Historycy dyskutują, czy PRL po 1956 r., a więc` po stalinizmie, był ustrojem totalitarnym - i ich opinie w tej sprawie są podzielone.

Nazywanie opozycji wobec rządu "totalitarną" byłoby totalnym głupstwem, ale to głupstwo nieprzypadkowe. Wypróbowaną strategią "mediów niezłomnych" jest obrzucanie przeciwników politycznych źle kojarzącymi się słowami, choćby nie było w tym - tak jak w tym felietonie red. Nykiel - cienia sensu. Prawicowi autorzy często używają słów na opak, licząc na naiwność i brak obycia czytelnika.

Jednak nazywanie ludzi, którzy przez całe życie walczyli o demokrację w Polsce i siedzieli za to w więzieniach - takich jak Adam Michnik czy Władysław Frasyniuk - "opozycją totalitarną" to świadectwo albo bezdennej głupoty, albo bezdennego cynizmu.

Przeczytaj także:

Nokaut Wojciechowskiego

Marcin Wojciechowski z magazynu "Liberté!" dobrze ocenił to zjawisko w występie na żywo w TVP Info. Przypomniał propagandystom z TVP, że ludzie, którzy w PRL siedzieli w więzieniach, szli 13 grudnia z KOD, a nie z PiS, zaś twarzą PiS jest dziś prokurator czasów stanu wojennego, Stanisław Piotrowicz.

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Przeczytaj także:

Komentarze