Prezydent Andrzej Duda podpisał nowelizację ustawy o minimalnym wynagrodzeniu. Jedna ze sztandarowych obietnic PiS została spełniona z kilkumiesięcznym poślizgiem
12 złotych za godzinę stało się oficjalnym hasłem programu wyborczego Prawa i Sprawiedliwości we wrześniu 2015 roku, podczas konwencji wyborczej przed wyborami parlamentarnymi.
W exposé Beata Szydło zapowiedziała, że kwota wolna od podatku zostanie zrealizowana w czasie pierwszych stu dni rządu. To się nie udało, bo sto dni upłynęło w lutym 2016 roku. Projekt podniesienia minimalnego wynagrodzenia do 2 tys. rząd przedstawił dopiero w czerwcu - a ustawę wprowadzającą minimalną stawkę godzinową Sejm - po poprawkach Senatu - przyjął dopiero 22 lipca. 8 sierpnia nowe prawo podpisał prezydent Andrzej Duda.
Od 1 stycznia 2017 roku nie będzie można płacić mniej niż 12 złotych za godzinę pracy w przypadku umów zlecenia i samozatrudnienia. Kwota ta będzie co roku waloryzowana wraz z aktualizacją decyzji Rady Ministrów o minimalnym wynagrodzeniu za pracę. Za wypłacanie świadczeń niższych niż ustawowe przedsiębiorcy grozić będzie kara finansowe - od tysiąca do 30 tys. złotych
Ministerstwo pracy i polityki społecznej proponowało, żeby płaca minimalna wynosiła w 2017 roku 1920 złotych. Rząd Beaty Szydło poszedł jeszcze dalej i płacę minimalną dla pracowników etatowych chce podnieść do 2 tys. złotych. W efekcie swoje obietnice wyborcze spełni z naddatkiem, bo godzinowa stawka minimalna wzrośnie wówczas do 13 złotych.
Obecnie płaca minimalna wynosi 1850 złotych - procentowo wzrost płacy minimalnej wyniesie 8,1 proc. Nie będzie to wyjątkowo duża podwyżka. W 2008 roku podwyżka wyniosła aż 20 proc.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Komentarze