0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: Adam Wajrak / Agencja GazetaAdam Wajrak / Agencj...

Konflikt wokół chomika na budowie drogi szybkiego ruchu S7 przekroczył granice Polski. Niedawno europosłanka Sylwia Spurek wystąpiła z interpelacją do Komisji Europejskiej (KE), by zapytać, co ta instytucja zamierza zrobić w sprawie niszczenia siedlisk tego gryzonia przez prace budowlane. Bo chomik europejski jest w Polsce ściśle chroniony.

Jak poinformowała Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, dwa dni wcześniej, 19 października 2019 na spotkaniu w holenderskim Kerkrade Międzynarodowa Grupa Robocza ds. Chomika zrzeszająca najważniejszych naukowców zajmujących się chomikiem europejskim, przedstawiła stanowisko dotyczące budowy drogi ekspresowej S7 na odcinku Kraków do granicy województwa świętokrzyskiego.

"Eksperci są jednogłośni w sprawie ochrony chomika. Drogowcom nie zostaje nic innego jak zaprojektować tę drogę zgodnie z wymogami ochrony przyrody i sztuką budowlaną" - mówi Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.

"Trzeba sobie jasno powiedzieć, że są możliwości techniczne, by pogodzić budowę drogi z ochroną chomika, to że tak się nie dzieje jest smutnym dowodem na to, jak bardzo w Polsce nie dba się o przyrodę" - dodaje.

Tymczasem na odcinku S7, na którym ruszyły już prace, prawdopodobnie zniszczono już około połowy nor udokumentowanych przez ekspertów.

Przeczytaj także:

Naukowcy: drogę da się zbudować nie szkodząc chomikowi

Naukowcy z Międzynarodowej Grupy Roboczej ds. Chomika przypomnieli, że zachowanie w dobrej kondycji populacji chomika europejskiego jest obowiązkiem, który wynika z prawa UE, obowiązującego wszystkie kraje członkowskie. To ważne również w kontekście finansowania tej drogi ze środków unijnych.

Badacze podkreślili, że droga S7 przebiega przez obszar zajmowany przez jedyną polską populację tzw. panońskiej linii genetycznej - pochodzącej od chomików przybyłych na te ziemie kilkaset lat temu z Niziny Panońskiej. Droga stworzy dla nich barierę nie do pokonania, jeśli nie zostanie odpowiednio przygotowana. Jest niemal pewne, że nie tylko zniszczone zostaną siedliska, ale również chomiki będą ginąć, rozjeżdżane przez samochody na drodze.

Jednak naukowcy nie twierdzą, że droga S7 w ogóle nie powinna powstać, ale że trzeba zbudować w taki sposób, który nie zniszczy tamtejszej populacji chomików.

Dlatego, przekonują badacze, potrzebne jest:

  • wykonanie przejść dolnych pod drogą co 100-150 metrów, które będą dostosowane do lokalnego rozkładu populacji chomika w pobliżu drogi wraz z naprowadzeniem do tuneli;
  • odłowienie żywych chomików z placu budowy i przeniesienie ich na siedliska zastępcze, a następnie - monitorowanie skuteczności tego działania.

Budowa już ruszyła

Powyższe zalecenia naukowców dotyczą drogi ekspresowej S7 od Krakowa do granicy województwa świętokrzyskiego. Czyli odcinków Moczydło – węzeł Miechów, Węzła Miechów - Węzeł Szczepanowice i odcinka Szczepanowice - Widoma.

Jeśli chodzi o pierwszy fragment, to drogowcy zyskali już zezwolenie na budowę, ale prace jeszcze nie ruszyły. "W projekcie drogowym nie zaplanowano przejść dla chomików i odpowiednich zabezpieczeń przed śmiertelnością na jezdni. Inwestycja nie jest jeszcze realizowana w terenie, dlatego należy ją niezwłocznie przeprojektować tak, aby spełniała wymogi ochrony chronionego gatunku" - informuje Pracownia.

Odcinek Węzeł Miechów – węzeł Szczepanowice nie ma jeszcze decyzji środowiskowej, a właśnie tu - zdaniem naukowców - żyje bardzo liczna populacja chomika. Tutaj również powinny zostać wprowadzone przejścia dla chomików i wygrodzenia, by zwierzęta nie wchodziły na drogę.

Ale prace na odcinku Szczepanowice – Widoma już ruszyły we wrześniu 2019 roku.

Połowa nor zniszczona

Inwentaryzacja wykonana w 2015 roku na zlecenie inwestora - Generalnej Dyrekcji Krajowych Dróg i Autostrad (GDKDiA) - na odcinku między Szczepanowicami a Widomą wykazała, że na terenie planowanej budowy są tylko dwie chomicze nory, i to nie zasiedlone. Ale szybka inwentaryzacja przeprowadzona przez Pracownię na rzecz Wszystkich Istot tuż przed początkiem prac budowlanych wykryła 55 zamieszkałych nor. Po starcie prac - kolejnych 13.

"Biorąc pod uwagę to, że do tego odcinka przylega obszar, na którym zinwentaryzowano ponad 600 osobników, to możemy się spodziewać, że jest tu ich więcej. Niestety, inwestor (GDDKiA) ignoruje dane ekspertów i nie przerywa prac" - mówi OKO.press Ślusarczyk.
Plan S7 pod Krakowem z oznaczonym fragmentem Szczepanowice - Widoma, gdzie występuje chomik europejski.

Pod wpływem presji medialnej, GDKDiA przeprowadziła kolejną inwentaryzację i znalazła 50 nor. Zaznaczała jednak, że są one niezamieszkane, co kontrowała Pracownia, pokazując nagrania chomików z wideopułapek i chomika złapanego w żywołapkę.

"Według naszych szacunków, w wyniku przeprowadzonych prac budowlanych wykonawca zniszczył już ponad połowę nor udokumentowanych przez ekspertów na odcinku między Szczepanowicami a Widomą, czyli ok. 30" - mówi OKO.press Ślusarczyk.

GDKDiA zadeklarowała, że jeżeli chomiki podczas budowy się znajdą, to zostaną one przeniesione w inne miejsce. O zgodę na to wystąpiła do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Krakowie (nie została jeszcze rozpatrzona).

Inwestycja na głowie

"Proces inwestycyjny postawiony jest na głowie. Drogowcy przed wydaniem decyzji pozwolenia na budowę nie wykazali obecności chomika, weszli na plac budowy i zaczęli prace niszcząc połowę stanowisk tego gatunku. I dopiero po tym fakcie wystąpili z wnioskiem o przenoszenie chomików" - irytuje się Ślusarczyk.

Pomysły przenoszenia chomików w okresie zimowym, kiedy te zwierzęta hibernują pod ziemią w norach głębokich nawet na 2 metry, określa wprost jako "kuriozalne".

"Najgorsze może być to, że RDOŚ wyda zgodę na przenoszenie w żądanym przez drogowców terminie. A wszystko po to, by inwestor, który jest na placu budowy, mógł dalej bez żadnych zakłóceń dalej prowadzić prace" - mówi Ślusarczyk.

"W normalnych warunkach RDOŚ zażądałaby wstrzymania prac, inwentaryzacji gatunku w okresie wiosenno-letnim, przeniesienia populacji w terminie, w którym jest to wykonalne i zabezpieczenie pasa drogowego by chomiki nie ginęły na placu budowy" - dodaje.

;
Na zdjęciu Robert Jurszo
Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze