Niemcy przed meczem z Węgrami chcieli podświetlić monachijski stadion na tęczowo, ale UEFA nie wyraziła na to zgody. Wśród 129 tys. profesjonalnych piłkarzy ze świecą szukać wyoutowanego geja. Kobieca piłka już dawno sobie z tym poradziła. Czy mężczyźni dołączą?
Bramkarz Manuel Neuer to opoka piłkarskiej reprezentacji Niemiec przez ostatnie 10 lat, mistrz świata z 2014 roku i kapitan drużyny, która zawsze jest jednym z głównych faworytów międzynarodowych turniejów.
Kapitan na boisku zawsze nosi opaskę, która identyfikuje go jako przywódcę. To standardowa rzecz na wszystkich szczeblach rozgrywek, dobrze znana każdemu kibicowi piłkarskiemu. A jednak opaska Neuera podczas rozgrywanych właśnie piłkarskich mistrzostw Europy nie jest standardowa.
W trakcie meczów Niemców z Francją i Portugalią podczas trwającego właśnie Euro 2020 (turniej ma taką nazwę, choć odbywa się w roku 2021 - został przełożony o 12 miesięcy z powodu pandemii, ale nazwa pozostała, zapewne ze względu na prawa marketingowe) Manuel Neuer dowodził swoimi kolegami nosząc tęczową opaskę.
Intencja jest jasna – czerwiec to Miesiąc Dumy LGBT i Neuer pokazał w ten sposób, że on i reprezentacja Niemiec są sojusznikami osób LGBT.
Dla czytelników przyzwyczajonych do wspierania osób LGBT i przywiązanych do idei praw człowieka, a także dla setek tysięcy widzów seriali Netflixa wypełnionych równościowymi treściami może być to zwykły gest, jakich co roku w czerwcu wiele. W piłce nożnej nie jest to jednak wcale oczywiste.
Chociaż akcje wspierające osoby LGBT są coraz częstsze (tak jak noszenie tęczowych sznurówek przez część zawodników w lidze angielskiej), to wciąż są rzadkością.
Z badania Eurobarometru z 2019 roku możemy dowiedzieć się, że średnio 76 proc. Europejczyków zgadza się ze zdaniem, że geje, lesbijki i osoby biseksualne powinny mieć takie same prawa, jak osoby heteroseksualne. Ale taka średnia może być myląca. Między kolejnymi krajami te odsetki różnią się diametralnie.
W Wielkiej Brytanii (na Euro 2020 reprezentują ją aż trzy drużyny: Anglia, Szkocja i Walia), Hiszpanii, Holandii i Szwecji na takie pytanie pozytywnie odpowiedziało ponad 90 proc. pytanych.
Na drugim biegunie mamy czterech uczestników finału Euro2020, gdzie wynik jest niższy niż 50 proc. To Polska, Węgry, Chorwacja i Słowacja, gdzie równe prawa osobom LGBT przyznałby wg Eurobarometru mniej niż co trzeci obywatel (31 proc.).
Cóż to wszystko ma wspólnego z futbolem? Turniej taki jak Euro to globalna scena, a globalną scenę można wykorzystać do manifestacji poglądów i promocji postaw.
FIFA i UEFA – międzynarodowe federacje, światowa i europejska, nadzorujące rozgrywki piłkarskie – od lat stoją jednak na stanowisku, że polityka i sport nie powinny iść w parze i wlepiają kary tym, którzy ich zdaniem przekroczą granice.
Choć nie przeszkadza to oficjelom piłkarskim chwalić publicznie zamordystów i robić z nimi interesów - tak było w wypadku mundialu w Rosji w 2018 roku i nadchodzących w 2022 roku mistrzostw świata w Katarze.
Trzeba jednak przyznać, że FIFA i UEFA konsekwentnie walczą z rasizmem na stadionach piłkarskich, homofobię piętnują już jednak tylko w taki sposób, by nikomu się nie narazić: ani osobom walczącym o prawa człowieka, ani homofobom.
Stąd władze piłkarskie zgodziły się, by Manuel Neuer nosił na Euro 2020 tęczową opaskę, ale sprzeciwiły się pomysłowi władz Bawarii, by podczas meczu Niemców z Węgrami 23 czerwca stadion w Monachium został podświetlony na tęczowo.
W środę 16 czerwca węgierski parlament przegłosował ustawę, która praktycznie zakazuje wszelkiej informacji o osobach homoseksualnych i transpłciowych w szkołach i w przestrzeni publicznej. Czyli w zasadzie zakazuje mówić i rzetelnie nauczać o homoseksualizmie.
To pierwsza tego typu ustawa w najnowszej historii krajów Unii Europejskiej. A tak się składa, że w środę Węgrzy zagrają z Niemcami w Monachium. Obie drużyny mają szansę wyjść z grupy do kolejnej fazy rozgrywek, stawka sportowa jest więc wysoka. Niemieckie miasto-organizator postanowiło wykorzystać okazję, by okazać swoją solidarność z osobami LGBT.
O podświetlenie na tęczowo monachijskiego stadionu apelowała najpierw tamtejsza rada miasta, dołączył do niej również burmistrz Dieter Reiter. Bawaria może nam kojarzyć się jako bardziej konserwatywny region Niemiec niż reszta kraju, ale jak dobrze w Polsce wiemy, duże miasta zwykle są bardziej progresywne. Po 1945 roku konserwatywna CSU miała swojego burmistrza tylko przez dziewięć lat. Reszta czasu to rządy burmistrzów z socjaldemokratycznej SPD.
„Stolica Bawarii wspiera różnorodność, tolerancję i autentyczną równość w sporcie i w społeczeństwie. Z okazji meczu drużynami Niemiec i Węgier, rada chce wysłać sygnał solidarności ze społecznością LGBT na Węgrzech, która cierpi z powodu najnowszego prawa, które przegłosował węgierski parlament” – czytamy w uchwale bawarskiej rady.
Ale nie tylko socjaldemokraci opowiedzieli się za tęczowymi kolorami na stadionie. Gdy UEFA nie wyraziła zgody na tęczowy stadion w Monachium, sprzeciw wobec takiej decyzji wyraził również premier Bawarii i szef konserwatywnej partii CSU Markus Söder: "Szkoda, że monachijska arena nie może świecić kolorami tęczy. Byłby to bardzo dobry symbol tolerancji i wolności. Musimy przeciwstawić się wykluczeniu i dyskryminacji" - napisał na Twitterze.
Podczas Euro 2020 mecze rozgrywane są również w Budapeszcie, gdzie mimo pandemii koronawirusa - inaczej niż na pozostałych arenach mistrzostw - decyzją węgierskich władz cały stadion może być wypełniony kibicami.
Efekt był taki, że podczas meczów reprezentacji Węgier spragnieni prawdziwej atmosfery fani piłkarscy w całej Europie zachwycili się atmosferą na głośnym stadionie. Ale wielu z tych, którzy podziwiali węgierski doping, nie wiedziało, że istotną częścią publiczności była grupa „Karpacka Brygada”.
Dziennikarze France24 otwarcie nazywają ich neonazistami. Nazwa jasno wskazuje na nacjonalistyczne poglądy. Pasmo Karpat ledwie muska północną granicę Węgier, wije się za to dumnie przez tę część Rumunii, która sto lat temu należała do Węgier.
Powstała w latach 90. grupa kibiców węgierskiej reprezentacji ma historię rasistowskich wybryków, przemocy i używania nazistowskiego pozdrowienia. Mimo to organizatorzy zezwolili, by na eksponowanym miejscu za jedną z bramek przez cały mecz wisiał dumnie ich baner i nikt nie pomyślał o jego zdjęciu.
Realizator transmisji telewizyjnej regularnie pokazywał widzom ubranych w czarne koszulki członków grupy. Według holenderskiego „De Telegraaf”, węgierscy kibice wydawali małpie odgłosy, gdy podczas meczu Węgier z Francją przy piłce był Francuz Kylian Mbappé.
Po tym meczu UEFA wszczęła śledztwo ws. rasizmu, ale jego wyniku jeszcze nie znamy. Powstaje więc pytanie, czy członkowie „Brygady” pojawią się w Monachium podczas meczu Niemiec z Węgrami? Jak zareagują na tęczowe flagi i emblematy?
Inną sprawą jest, że cały męski futbol ma potężny problem z homofobią. Według raportu FIFA z 2019 roku profesjonalnych piłkarzy na świecie jest 129 tys. W Europie – 53 tys.
Nikt nie uwierzy, że nie ma wśród nich homoseksualistów. Ale ci nie decydują się na ujawnienie swojej orientacji seksualnej w obawie przed reakcją kolegów i fanów. Wciąż czekamy na przełom. Tym bardziej że znany piłkarz, który dokonałby coming outu, mógłby mieć ogromny wpływ na postawy społeczne.
Według badania przeprowadzonego na Uniwersytecie Stanforda,
od momentu, gdy do Liverpoolu dołączył pochodzący z Egiptu muzułmanin Mohamed Salah, wskaźnik antymuzułmańskich przestępstw w regionie Merseyside spadł o 19 proc., a liczba antymuzułmańskich tweetów pisanych przez kibiców klubu spadła o połowę.
Wśród samych piłkarzy czuć zmianę pokoleniową. Były kapitan reprezentacji Niemiec Phillip Lahm w swojej niedawno wydanej autobiografii napisał, że radzi piłkarzom gejom nie ujawniać swojej orientacji seksualnej. Uzasadniał to faktem, że w świecie futbolu wciąż jest zbyt mało tolerancji, a taki piłkarz musiałby radzić sobie z obraźliwymi komentarzami ze strony kibiców przeciwnych drużyn.
Lahm skończył karierę w 2017 roku. Młodszy o 12 lat gwiazdor Bayernu Monachium i reprezentacji Niemiec Leon Goretzka zapytany od słowa Lahma, wypowiedział się już zupełnie inaczej. Zapewnił, że będzie wspierał każdego piłkarza, który dokona coming outu: „Mam nadzieję, że dojdzie do tego jeszcze podczas mojej kariery. Jestem przekonany, że pomimo dramatycznych przewidywań, fani podejdą do tego dużo bardziej naturalnie niż nam się wydaje. W takich kwestiach społeczeństwo jest często dużo bardziej do przodu niż sport”.
Wydaje się więc, że powoli zaczyna kruszeć jedno z najsilniejszych tabu w męskiej piłce nożnej. Także w Polsce?
Archiwum z wypowiedziami piłkarzy, którzy powiedzieli, że nigdy nie zaakceptowaliby geja w szatni, jest obszerne. Jedną z najgłośniejszych postaci w polskiej (i duńskiej) piłce, która podkreślała, że piłka nożna to nie jest miejsce dla gejów, był bramkarz Arkadiusz Onyszko. W 2009 roku mówił o swoim ewentualnym udziale w duńskim talk-show:
„Jeśli tam będzie gej, to ja nie idę. Dość już tych gejów i zadym z nimi związanych. Nie mam ochoty na kolejne tego typu dyskusje. A że ich nie lubię? Stwierdziłem to, co myślą miliony ludzi, tylko że w tych czasach boją się powiedzieć to głośno. Jeden geja lubi, a inny nie. Wolna wola”.
Na pytanie „Gej w szatni – przejdzie czy nie?” w kwestionariuszu piłkarskiego portalu Weszło.com w 2013 r. Mateusz Możdżeń, wówczas w Lechu Poznań, odpowiadał: „Nie, nie przejdzie. W mojej szatni mam nadzieję, że takiego nie będzie”.
Także wtedy Jacek Kiełb, wówczas z Korony Kielce, w wywiadzie dla serwisu 45x2.com.pl mówił tak: „Obnoszenie się gejów ze swoją orientacją jest dla mnie absolutnie niedopuszczalne. Kto się tam chce z kim pukać, niech się puka, jego sprawa, z bejsbolem ganiać nie będę. Ale niech to robi za zamkniętymi drzwiami”.
Wypowiedzi polskich piłkarzy, które można by interpretować jako sojusznicze wobec osób LGBT, były równie częste, jak wyjścia naszej reprezentacji z grupy na imprezach mistrzowskich.
Ale coś się powoli zmienia. Czołowi polscy zawodnicy grają przede wszystkim w ligach zagranicznych, szybko uciekają z Polski, gdy tylko jakiś zachodni zespół zauważy ich talent. Filip Bednarek, brat reprezentanta Polski Jana, i bramkarz Lecha Poznań, ponad dekadę spędził w Holandii. Dojrzewanie w zachodnim społeczeństwie mocno go uformowało, o czym mówił w październiku 2020 r. w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego”. I dodawał:
"Ja nie rozumiem nawet zadawania pytań o to, czy homoseksualista w szatni byłby dla mnie problemem. Stawianie go to szukanie sensacji. Dla mnie to w ogóle nie jest zagadnieniem. To jak z segregowaniem śmieci. Nie zastanawiam się nad tym, robię to automatycznie. I mam nadzieję, że za jakiś czas wszyscy Polacy będą tak funkcjonować, bo każdy z nas jest tą kropelką w oceanie. Tysiąc takich kropelek tworzy sporą całość”.
Przełom nastąpił już w futbolu kobiet. Tam najbardziej rozpoznawalną gwiazdą jest zadeklarowana lesbijka Megan Rapinoe, kapitanka zespołu USA, a wyoutowanie się przez piłkarkę nikogo nie dziwi. Czas na facetów.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Dziennikarz OKO.press. Autor książki "Ja łebków nie dawałem. Procesy przed Żydowskim Sądem Społecznym" (Czarne, 2022). W OKO.press pisze o gospodarce i polityce społecznej.
Komentarze