0:00
0:00

0:00

"To były bardzo trudne rozmowy. Musieliśmy zaakceptować, często z pewnymi oporami, redukcje budżetu, m.in. w polityce spójności i wspólnej polityce rolnej" – powiedział przewodniczący Komisji Europejskiej Jean-Claude Juncker 2 maja 2018, przedstawiając propozycję KE na tzw. długoletnią perspektywę finansową UE na lata 2021-2027.

Polityka spójności, która pochłaniała 1/3 budżetu i której największym beneficjentem jest Polska zostanie obcięta o 7 proc. (ok. 330 mld euro), a wspólna polityka rolna o 5 proc. Zwiększone zostaną za to wydatki na ochronę granic (30 mld euro) i politykę migracyjną oraz obronnościową (27 mld euro). Projekt zakłada też zwiększenie składek krajów członkowskich, żeby wypełnić lukę 12-13 miliardów euro po Brexicie – co nie podoba się większym płatnikom, m.in. Holandii, Francji i krajom skandynawskim. Do przyjęcia propozycji Komisji potrzebna jest jednomyślność w Radzie Europejskiej i zgoda Parlamentu Europejskiego. Negocjacje szczegółów potrwają wiele miesięcy.

Najwięcej uwagi komentatorów przyciągnęła propozycja Komisji, by powołać specjalny mechanizm, który uzależni wypłatę środków unijnych od przestrzegania przez kraj zasady praworządności oraz "zdrowego zarządzania finansami". Mechanizm ten byłby niezależny od długoletniego planu finansowego.

Dlaczego rozdzielenie nowego instrumentu i budżetu jest ważne? Bo przyjęcie budżetu wymaga jednomyślnego głosowania w Radzie Europejskiej - wystarczy weto Polski i/lub Węgier, żeby go zablokować.

Dlatego nowy mechanizm Komisja chce powołać tzw. regulacją. Do jej przegłosowania wystarcza większość kwalifikowana, czyli 55 proc. państw członkowskich, które reprezentują co najmniej 65 proc. ludności UE, oraz zgoda europarlamentu.

W ten sposób Komisja Europejska chce obejść możliwość weta Polski i Węgier.

W KE nikt na poważnie nie bierze pod uwagę instrumentów, które by na polityczne życzenie, czy presję mogły ograniczać prawa państw członkowskich, także prawa w zakresie budżetu, na który wszyscy razem się składamy.

Konferencja prasowa,02 maja 2018

Sprawdziliśmy

Nowy mechanizm KE ma na celu uzależnienie wypłat od praworządności

Uważasz inaczej?

Wypowiedź ministra Szymańskiego jest manipulacją. W Unii nie powstanie instrument, który będzie "ograniczał prawa państw członkowskich na polityczne życzenie", to oczywiste. Planowany mechanizm nie ma zależeć od politycznego widzimisię, tylko zabezpieczać podstawowe wartości unijne. Tutaj jednak sięgamy do samej istoty konfliktu PiS z Unią Europejską, czyli sporu o to, czym właściwie jest praworządność, jak ją rozumieć i jaki skutek mają PiS-owskie reformy wymiaru sprawiedliwości.

Nowy mechanizm zaproponowany przez Komisję to oznaka przemyślanej polityki

Nieprawdą jest, że nikt w Komisji Europejskiej nie traktuje tego powiązania poważnie. Wręcz przeciwnie, dzisiejsza propozycja Komisji pokazuje, że

jest to przemyślana i długofalowa polityka, która ma nie tylko być orężem w walce z PiS i Orbánem, ale także tarczą chroniącą wartości UE w potencjalnych konfliktach z innymi państwami członkowskimi.

Mało tego, już w poprzedniej perspektywie finansowej na lata 2014-2020 wprowadzone zostało warunkowanie wypłaty unijnych pieniędzy: wszystkie państwa członkowskie muszą wykazać, że wdrażają unijne regulacje, a pieniądze są zarządzane w „rozsądny i zdrowy sposób”. Zasady wprowadzone w 2014 roku miały na celu jak najlepsze wykorzystanie unijnych pieniędzy. Jednak do tej pory polityka trzymana była od budżetu z daleka .

Komisja: Tylko niezależne sądownictwo jest gwarancją ochrony unijnych pieniędzy

To się zmieniło się po reformach wprowadzanych na Węgrzech i w Polsce w ostatnich latach. W dokumencie opisującym nowy mechanizm Komisja podkreśla rolę niezależnego sądownictwa w "sprawiedliwym i zdrowym zarządzaniu finansowym" środkami pochodzącymi z unijnego budżetu:

"Tylko niezależne sądownictwo, które stosuje zasady praworządności i pewność prawna we wszystkich krajach członkowskich jest gwarancją tego, że pieniądze pochodzące z budżetu UE są należycie chronione.

Komisja proponuje stworzenie nowych zasad, które ochronią budżet UE przed ryzykiem finansowym związanym z brakami w praworządności".

Według propozycji Komisji

"Unia może zawiesić, zmniejszyć lub zablokować dostęp do środków unijnych w sposób proporcjonalny do natury, powagi i skali uszczerbku praworządności".

Mechanizm może zostać uruchomiony, jeśli "uszczerbek praworządności" zagraża:

  • prawidłowemu funkcjonowaniu instytucji wypełniających plan budżetowy UE;
  • prawidłowemu funkcjonowaniu śledztw i prokuratury zajmującej się korupcją i przekrętami finansowymi powiązanymi z budżetem państwa;
  • skutecznej kontroli sądowej prowadzonej przez niezależne sądy;
  • prewencji i karaniu oszustw finansowych, korupcji i innym naruszeniom prawa UE powiązanego z budżetem;
  • sprawnej współpracy z Prokuraturą Europejską oraz Europejskim Biurem ds. Przeciwdziałania Oszustwom Podatkowym.

Podstawą mechanizmu zaproponowanego przez Komisję Europejską jest art. 322 Traktatu o Funkcjonowaniu Unii Europejskiej. Dlatego do jego powstania potrzebna jest większość kwalifikowana.

Jeśli Komisja zdecyduje o obcięciu funduszy dla jednego z krajów, można to zablokować tzw. odwróconą większością. Czyli z założenia decyzja jest prawomocna, chyba że znajdzie się 55 proc. krajów z 65 proc. ludności, które są przeciw.

Przeczytaj także:

Powiązanie funduszy z praworządnością to nie jest nowy pomysł

Już w maju 2017 roku Niemcy, największy unijny płatnik netto, proponowały uzależnienie wypłaty funduszy od przestrzegania praworządności i wartości unijnych. W dokumencie niemieckiego Ministerstwa Finansów, do którego dotarł „Financial Times”, nie wymieniono konkretnych krajów, ale w Brukseli otwarcie mówiło się, że taki zapis wymierzony byłby w Polskę i Węgry. Wtedy takiemu zapisowi sprzeciwił się Jean-Claude Juncker, przewodniczący Komisji i nie został on uwzględniony we wstępnych założeniach przyszłego budżetu UE. Ale według najnowszych informacji, do których dotarł „Deutsche Welle”,

niemal wszystkie kraje będące płatnikami netto (czyli dokładające się do budżetu) naciskają na powiązanie wypłat pieniędzy europejskich z praworządnością.

Aby uniknąć otwartego konfliktu i weta Polski i Węgier, Komisja nie akcentuje w przedstawionym dokumencie kwestii demokracji i praworządności, ale "ochronę interesów finansowych" Unii i dbałość o to, by pieniądze europejskich podatników były właściwie wydawane. Argumentacja, że aby to zagwarantować konieczne jest niezależne sądownictwo w krajach członkowskich to w gruncie rzeczy genialny ruch.

Około 10 miliardów euro mniej dla Polski

"Nowy budżet jest okazją do zbudowania naszej przyszłości jako silnej, ambitnej Unii 27 krajów połączonych solidarnością. Dzisiejsza propozycja jest pragmatycznym planem jak zrobić więcej za mniej" – powiedział na konferencji prasowej Juncker.

2018 to ostatni rok, kiedy w gronie płatników netto, jest Wielka Brytania.

Chociaż od 2020 roku budżet Unii będzie w sumie większy niż obecnie, do Polski trafi znacznie mniej pieniędzy z Unii Europejskiej.

Dlaczego? Zmieniają się priorytety: Unia będzie przeznaczać swoje fundusze w większej części na na obronność, politykę migracyjną, innowacje technologiczne i ekologię. To dofinansowanie tych obszarów przekonuje obywatelki i obywateli Niemiec czy Francji.

Mniej pieniędzy trafi do rolników i do puli polityki spójności. A to z nich korzysta Polska.

W perspektywie finansowej 2014-2020 Polska otrzymała 82 mld euro w ramach polityki spójności, 21 mld dopłat rolnych, ok. 11 mld euro na rozwój obszarów rolnych. Komisja nie przedstawiła jeszcze tzw. kopert, czyli dokładnych wyliczeń, ile otrzymają poszczególne państwa członkowskie. Wstępne wyliczenia mówią, że Polska straci ok. 10 mld euro.

Warto też odnotować, że w nowej perspektywie finansowej 55 mld to tzw. budżet strefy euro, czyli pieniądze, które zostaną przeznaczone wyłącznie dla obecnych i przyszłych członków strefy euro.

;
Na zdjęciu Monika Prończuk
Monika Prończuk

Absolwentka studiów europejskich na King’s College w Londynie i stosunków międzynarodowych na Sciences Po w Paryżu. Współzałożycielka inicjatywy Dobrowolki, pomagającej uchodźcom na Bałkanach i Refugees Welcome, programu integracyjnego dla uchodźców w Polsce. W OKO.press pisała o służbie zdrowia, uchodźcach i sytuacji Polski w Unii Europejskiej. Obecnie pracuje w biurze The New York Times w Brukseli.

Komentarze