0:00
0:00

0:00

"Bez wybicia dzików na terenach, gdzie jest ASF, a także znacznego, do bardzo małej ilości, zmniejszenia ich pogłowia nie uda się zatrzymać tej choroby" - powiedział minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski. Jego zdaniem kluczem do zatrzymania pochodu afrykańskiego pomoru świń przez Polskę jest więc depopulacja dzików. Obecnie można na te zwierzęta polować przez cały rok. Na osobniki młode, dorosłe, a nawet na lochy w ciąży.

Ardanowski uważa jednak, że myśliwi wciąż zabijają za mało dzików.

Według jego szacunków, poluje tylko 10-30 proc. członków kół łowieckich. Reszta to myśliwi starsi, którym wiek i zdrowie już nie pozwalają na udział w polowaniach. Ale członkami kół są również ludzie mieszkający w regionach kraju odległych od terenów łowieckich. A taka sytuacja - wyjaśnia minister - nie sprzyja przeprowadzaniu sprawnych polowań.

"Chcemy zastosować pomoc finansową, która byłaby atrakcyjna dla myśliwych, a jednocześnie nie obciążałaby zbytnio budżetu. W tej chwili jest to wyliczane. Sądzę, że to będzie kwota kilkaset złotych do każdego ustrzelonego dzika. Może to zachęci myśliwych do zwiększenia odstrzałów" - powiedział minister Ardanowski.

Pieniądze na ten cel mają pochodzić w części ze środków, które pierwotnie planowano przeznaczyć na budowę płotu przeciwko dzikom na wschodniej granicy. Ten pomysł został bowiem zarzucony jako "nierealny do wykonania".

"Zarówno propozycja politycznego przekupstwa myśliwych, w celu dokonania tej bezsensownej rzezi jest niemoralna, jak i jej podjęcie przez samych myśliwych" - mówi OKO.press Tomasz Zdrojewski z krytycznej względem łowiectwa koalicji Niech Żyją.

"Kodeks etyczny myśliwego wyraźnie zabrania czerpania korzyści materialnych z łowiectwa. Ci myśliwi, którzy podejmą tę propozycję złamią własne zasady" - dodaje.

Przeczytaj także:

Czy minister kusi myśliwych "korzyścią materialną"?

Zdrojewski odwołuje się tu do "Zbioru zasad etyki i tradycji łowieckich" Polskiego Związku Łowieckiego (PZŁ). Tam w punkcie 10. czytamy: "Myśliwy nie szuka w łowiectwie korzyści materialnych, myślistwo bowiem nie może być środkiem do ich osiągania. Największą satysfakcję myśliwemu dają obcowanie z przyrodą, przeżycia łowieckie oraz zadowolenie ze współdziałania w gronie myśliwych".

Pojawia się pytanie, czy oferowana przez Ardanowskiego "atrakcyjna pomoc finansowa", która ma myśliwych zachęcić do intensywniejszych polowań na dziki, nie jest potępioną w kodeksie etycznym PZŁ "korzyścią materialną"?

Warto zauważyć, że zapis mówiący o tym, by chęć zysku nie była motywatorem dla polowań pojawia się również w kodeksie etycznym myśliwych Unii Europejskiej. Ten dokument również jest respektowany przez PZŁ.

Ciekawe, że takie same obiekcje jak eko-aktywiści mają również niektórzy myśliwi.

W ubiegłym roku OKO.press rozmawiało z jednym z polujących z województwa zachodniopomorskiego, który krytycznie odniósł się do pomysłu, by koła łowieckie gratyfikowały pieniężnie myśliwych za odstrzał dzików (wtedy nie było jeszcze planu, by środki na ten cel wypłacało państwo). „Przecież jedna z zasad naszej etyki mówi, że myśliwy nie szuka w łowiectwie korzyści materialnych, a myślistwo nie może być środkiem do ich osiągania'” – cytował z pamięci kodeks PZŁ myśliwy.

PZŁ: "tu etyka łowiecka nie obowiązuje"

OKO.press zapytało wprost PZŁ o to, czy przyjmowanie pochodzącej ze środków publicznych "pomocy finansowej" byłoby - w ocenie Związku - zgodne z etyką łowiecką? W przesłanej do Redakcji odpowiedzi Michał Niemczak - nowy rzecznik prasowy PZŁ (zastąpił Dianę Piotrowską) - zauważył, że trwający odstrzał ma podstawą prawną w Ustawie o ochronie zwierząt oraz zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt. Jest to więc - z prawnego punktu widzenia - odstrzał sanitarny, a

"odstrzału sanitarnego nie można traktować jako polowania, zatem trudno wobec niego stosować wytyczne dotyczące etyki łowieckiej".

Rzecznik w swojej odpowiedzi dla OKO.press zaznaczył również, że propozycja ministra jest dopuszczalna w ramach obowiązujących przepisów prawa.

"Na wstępie należy zauważyć, że zgodnie z Ustawą o ochronie zwierząt oraz zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt, odstrzał sanitarny to zadanie nałożone na dzierżawców lub zarządców obwodów łowieckich przez organy administracji państwowej. W związku z tym odstrzału sanitarnego nie można traktować jako polowania, zatem trudno wobec niego stosować wytyczne dotyczące etyki łowieckiej.

Ustawa prawo łowieckie precyzuje (Art. 4. Pkt. 2.), że „polowanie oznacza: tropienie, strzelanie z myśliwskiej broni palnej, łowienie sposobami dozwolonymi zwierzyny żywej, łowienie zwierzyny przy pomocy ptaków łowczych za zgodą ministra właściwego do spraw środowiska – zmierzające do wejścia w jej posiadanie”.

Odnosząc się do pytania o finansowanie uprzejmie informuję, że wspomniana już Ustawa o ochronie zwierząt oraz zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt stanowi (Art. 47a pkt. 2-4), że >>podmiotowi, który poniósł koszty związane z realizacją nakazu odstrzału sanitarnego zwierząt (…) przysługuje ze środków budżetu państwa zryczałtowany zwrot kosztów za każdą sztukę odstrzelonego zwierzęcia, zwany dalej „ryczałtem”<<.

Zgodnie z ustawą, ryczałt ten przysługuje myśliwemu wykonującemu odstrzał sanitarny zwierząt – w wysokości 80% ryczałtu oraz „dzierżawcy albo zarządcy obwodu łowieckiego, na obszarze którego dokonano odstrzału sanitarnego zwierząt, albo Polskiemu Związkowi Łowieckiemu w przypadkach, o których mowa w ust. 1 – w wysokości 20% kwoty ryczałtu”. Wysokość ryczałtu określa Rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z 16 grudnia 2016 r. w sprawie wysokości ryczałtu za wykonanie odstrzału sanitarnego dzików.

Mają na uwadze powyższe trzeba stwierdzić, że system wypłat już funkcjonuje i ma podstawy w obowiązujących przepisach".

Jak polityka wykańcza dzika

"Poza interesem politycznym żadne racje naukowe nie przemawiają za tak drastycznym odstrzałem. Wręcz przeciwnie, depopulacja dzików na tak dużym obszarze kraju przyniesie wielkie straty dla przyrody, w której dziki pełnią ważną rolę. Konsekwencje będą poważne i nieprzewidywalne" - przekonuje Zdrojewski z koalicji Niech Żyją!

Zaznacza również, że pomimo polityki wystrzelania dzików co roku występuje coraz więcej przypadków ASF. Od momentu wykrycia afrykańskiego pomoru świń w Polsce (luty 2014 r.), stwierdzono ponad 2,7 tys. przypadków tej choroby u dzików i 209 ognisk choroby u świń. Tylko w tym roku pojawiło się 105 nowych ognisk ASF.

"Eksperci są zgodni co do głównej przyczyny szerzenia się wirusa - człowieka i jego zaniedbań. 'Czynnik ludzki' dotyczy nie tylko hodowców, ale też myśliwych. Im większy odstrzał, tym częstszy kontakt myśliwych z zarażonymi dzikami i tym częściej to oni sami mogą roznosić wirusa" - zaznacza Zdrojewski.

Trzeba tu podkreślić, że część naukowców również nie popiera odstrzału dzików jako narzędzia w walce z ASF. Rządowe plany zakładają redukcję całej populacji do 0,5 osobnika na km kw. na obszarze całego kraju. Zdaniem badaczy nie ma żadnych naukowych podstaw do tego, by wnosić, że takie zagęszczenie dzików zatrzyma rozprzestrzenianie się wirusa.

W tej sprawie wypowiadał się m.in. prof. Henryk Okarma z Instytutu Ochrony Przyrody PAN w Krakowie. W artykule „Jak polityka może wykończyć dzika” w magazynie „Brać Łowiecka” (nr 8/2018) pisał:

"Trzeba wyraźnie powiedzieć, że w Polsce to nie dziki są najistotniejszym czynnikiem szerzenia się afrykańskiego pomoru świń, tylko człowiek. […] Zatem priorytetowym działaniem mają się stać nie bezsensowne wybijanie dzików, tylko bioasekuracja i rzeczywisty nadzór weterynaryjny nad nią".

OKO.press pisało o tym tu:

;
Na zdjęciu Robert Jurszo
Robert Jurszo

Dziennikarz i publicysta. W OKO.press pisze o ochronie przyrody, łowiectwie, prawach zwierząt, smogu i klimacie oraz dokonaniach komisji smoleńskiej. Stały współpracownik miesięcznika „Dzikie Życie”.

Komentarze