Minister środowiska Michał Woś chce 5 ha cennych przyrodniczo terenów Świętokrzyskiego Parku Narodowego przekazać zakonnikom ze Świętego Krzyża. W zamian park ma otrzymać 60 ha lasu bez rozpoznanej wartości przyrodniczej. „To próba przekupstwa opinii publicznej” - pisze zaangażowany w obronę parku Łukasz Misiuna
24 maja 2020 roku, podczas Międzynarodowego Dnia Parków Narodowych, prezydent Andrzej Duda i minister środowiska Michał Woś pokonali na własnych nogach drogę wiodącą od granic Świętokrzyskiego Parku Narodowego (ŚPN) aż na Łysiec, jedno z najcenniejszych miejsc w całym parku.
Te 5 ha zabudowań klasztornych i przylegających doń polan szef resortu chce przekazać Ojcom Oblatom z Klasztoru na Świętym Krzyżu. Niespodziewanie minister ogłosił, że Świętokrzyski Park Narodowy zostanie powiększony o kilkadziesiąt hektarów. Według informacji podanych przez kielecką "Wyborczą" to las koło wsi Grzegorzowice.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że rząd ogłaszając pomysł włączenia nowego terenu do ŚPN, chce przekupić opinię publiczną w sprawie usunięcia z granic parku Łyśca.
Przekaz brzmi mniej więcej tak: dajmy Oblatom 5 ha Łyśca a w zamian ŚPN dostanie 60 ha gdzie indziej.
Deklaracja o powiększeniu Świętokrzyskiego Parku Narodowego nijak się ma formalnoprawnie i merytorycznie do planów zmniejszenia tego parku o Łysiec. To dwie różne sprawy i muszą się tu toczyć dwa odrębne postępowania.
To nie jest deal między rządem a obrońcami Łyśca: wy nam to, my Wam tamto. To jest walka o zachowanie integralności ŚPN i zachowanie w rękach skarbu państwa i Polaków terenu o wyjątkowym, unikatowym znaczeniu.
Tym bardziej że oferowany przez resort las obok Grzegorzowic nie jest wystarczająco dobrze rozpoznany przyrodniczo. Dostępna dokumentacja nie wymienia gatunków rzadkich i bardzo rzadkich, zagrożonych, lub bardzo nielicznych. A na dodatek nawet po włączeniu do parku narodowego obszar nie będzie się stykał z jego dotychczasowym terenem.
Las planowany do włączenia do ŚPN składa się z drzewostanów jaworowych, bukowych, dębowych, lipowych, jodłowych, modrzewiowych i sosnowych w wieku od 27 do 127 lat. Wizja terenowa potwierdziła, że rośnie tu siedlisko chronione tzw. grąd subkontynentalny.
I choć miejscami las ten zapowiada możliwość występowania cennych i zagrożonych gatunków, to jednak dotychczas nikt ich tam nie stwierdził. Włączanie w granice parku narodowego terenu bez możliwie pełnej wiedzy o jego wartościach jest co najmniej dziwne i zaskakujące.
Ponadto trudno sobie wyobrazić w jaki sposób park narodowy ma realizować swoje cele będąc tak poszatkowaną sumą kilku izolowanych kompleksów leśnych. Na terenie o takiej strukturze gatunki i siedliska mają ograniczone możliwości migracji i funkcjonowania.
Podobnych i ciekawszych drzewostanów jest wokół ŚPN mnóstwo. Choćby sąsiadujący z parkiem narodowym rezerwat przyrody „Wąwóz w skałkach” o rzeczywiście unikalnych wartościach przyrodniczych.
Zwróciłem się do Nadleśnictwo Łagów z pytaniem, jakie przesłanki stały za wyborem właśnie lasu obok wsi Grzegorzowice. Odesłano mnie do Ministerstwa Środowiska, stamtąd jednak odpowiedzi dotąd się nie doczekałem.
Natomiast dyrektor ŚPN o powodach napisał w piśmie z 12 czerwca 2020 tak: „Kryterium które przyświecało przyłączeniu tego obszaru była jego przynależność do obszaru sieci Natura 2000 PLH 260002 »Łysogóry«, którego znakomita większość pokrywa się już z obszarem ŚPN. W przedmiotowym fragmencie wg Planu Ochrony Przyrody będącego częścią PUL dla Nadleśnictwa Łagów na lata 2017-2026, zostały zinwentaryzowane siedlisko 9170 grądu środkowoeuropejskiego (Galio Carpinetum betuli), subkontynentalnego (Tilio-Carpinetum betuli) oraz gatunki z dyrektywy siedliskowej wydra (Lutra lutra) i bóbr (Castor fiber)”.
Jeśli te walory wystarczą, żeby ten las włączyć do parku narodowego, to walory Łyśca z pewnością są wystarczające, aby go nie wyłączać.
Resort środowiska zdaje się nie dostrzegać, że
poszerzenie parku narodowego o las w pobliżu Grzegorzowic to gotowy przepis na konflikty społeczne.
Wybór tej lokalizacji tylko pogłębi problemy tego malutkiego parku narodowego. Oderwany od całości parku obszar otoczony polami wygeneruje problemy ochrony niemożliwe do rozwiązania, podobnie jak to jest w przypadku Lasu Serwis i Góry Chełmowej, które powoli tracą swoje wartości przyrodnicze. Ta lokalizacja z czasem stanie się kolejnym argumentem, że ŚPN jest za mały, zbyt izolowany i jego ochrona jest niemożliwa.
Ministerstwo zdaje się też zapominać, że aby zmniejszyć ŚPN o szczyt Łyśca, rząd musi musi udowodnić, że teren ten utracił swoje wartości przyrodnicze, kulturowe i edukacyjne. A takiej tezy - wobec faktów historycznych, przyrodniczych i naukowych - nie da się obronić.
Wstępny raport z krótkiej inwentaryzacji przyrodniczej przeprowadzonej przez badaczy związanych ze Stowarzyszeniem M.O.S.T. wykazał, że
miejsce ma ponadprzeciętną rangę przyrodniczą i nie ma racjonalnych powodów na usunięcie tego terenu z granic parku narodowego.
Szczególnie cennym gatunkiem, którego występowanie udało się udokumentować, jest zanokcica północna. Ta paproć ma na Świętym Krzyżu jedno z zaledwie dwóch stanowisk w regionie.
Inwentaryzacja wykazała też m.in. obecność mopka (Barbastella barbastellus) w pobliżu zabudowań klasztornych, na brzegu jednej z polan. W Polsce ten gatunek nietoperza jest objęty ścisłą ochroną, wpisany na Polską Czerwoną Listę Zwierząt Ginących i Zagrożonych. Na Czerwonej Liście Międzynarodowej Unii Ochrony Przyrody został zaliczony do kategorii "bliski zagrożenia wyginięciem".
Niestety, dyrektor parku narodowego niespodziewanie i bez uzasadnienia wycofał zgodę i inwentaryzacji nie można było dokończyć. Stowarzyszenie M.O.S.T. wystąpiło o kolejne pozwolenie.
Motorem napędowym działań ministra i dyrektora ŚPN są nieuzasadnione roszczenie superiora klasztoru Oblatów na Łyścu, ojca Mariana Puchały. Puchała forsuję tezę, jakoby klasztor i ziemie sąsiadujące miały zostać „oddane” Oblatom.
Tyle, że te ziemie nigdy nie były własnością Oblatów.
W tych działaniach Puchałę wspiera poseł Mariusz Gosek z Solidarnej Polski, jeden z głównych „ziobrystów” , który jako członek zarządu województwa świętokrzyskiego głosił, że w sprawie Łyśca spotyka się z ministrem Wosiem, ojcem Puchałą i dyrektorem ŚPN Reklewskim i jako katolik i nie musi nikogo pytać o zgodę.
Stowarzyszenie MOST przygotowało także apel do prezydenta Polski, premiera, ministra środowiska, parlamentu i dyrektora ŚPN aby wycofano się z tego szkodliwego i nieuzasadnionego projektu.
Apel został podpisany przez kilkudziesięciu naukowców, polityków i działaczy z całej Polski. Powstała też petycja w tej sprawie, która podpisało kilkanaście tysięcy osób. Odbył się też protest pod klasztorem, w którym wzięło udział około 200 osób.
Wykwalifikowany pracownik leśny, przyrodnik, pedagog, współpracownik ekologicznego miesięcznika „Dzikie Życie”, prezes Stowarzyszenia MOST, występującego w obronie Świętokrzyskiego Parku Narodowego, specjalista ds. zarządzania zasobami przyrody i środowiska, psychoterapeuta.
Wykwalifikowany pracownik leśny, przyrodnik, pedagog, współpracownik ekologicznego miesięcznika „Dzikie Życie”, prezes Stowarzyszenia MOST, występującego w obronie Świętokrzyskiego Parku Narodowego, specjalista ds. zarządzania zasobami przyrody i środowiska, psychoterapeuta.
Komentarze