0:000:00

0:00

Plotki o odejściu Pawła Muchy z Kancelarii Prezydenta RP krążą wśród współpracowników Andrzeja Dudy od kilku dni. Potwierdziliśmy je także wśród polityków woj. zachodniopomorskiego, skąd pochodzi Mucha i gdzie jest od 2014 roku radnym sejmiku.

Według naszych rozmówców z Zachodniopomorskiego, obecny wiceszef kancelarii miał starać się o posadę w spółce zależnej PGE - Zespole Elektrowni Dolna Odra. Jej oddziały mieszczą się w Szczecinie i w Nowym Czarnowie, nieopodal Gryfina gdzie Mucha na stałe mieszka.

Sprawa nie jest jednak przesądzona, bo gdyby faktycznie został przyjęty, pracowałby w tej samej spółce co jego starszy brat - Rafał Mucha (jest wiceprezesem ZEDO, z wynagrodzeniem rzędu kilkuset tysięcy złotych rocznie).

W latach 2002-16 Rafał Mucha pełnił funkcję prezesa Przedsiębiorstwa Usług Komunalnych, należącego do gminy Gryfino. W latach 2006-18 był też radnym powiatu gryfińskiego.

W 2015 roku kandydował z listy PiS do Sejmu. Nie zdobył mandatu, ale za to jego kariera zawodowa nabrała rozpędu. Jak wynika ze jego profilu na portalu linkedin.com, od lutego 2016 do czerwca 2019 był „zastępcą dyrektora oddziału, dyrektorem ekonomiczno-finansowym” Zespołu Elektrowni Dolna Odra (oddział spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna).

O jego karierze zrobiło się głośno w 2017 roku za sprawą posła KO, Sławomira Nitrasa, który publicznie stwierdził, że jego awans z PUK do ZEDO „jest ściśle powiązany z karierą polityczną brata”. Rafał Mucha groził sądem i przekonywał, że ma odpowiednie kompetencje by być dyrektorem „Dolnej Odry” - ukończył bowiem prawo i ekonomię.

Z oświadczeń majątkowych, które składał jako radny powiatu gryfińskiego, wynika, że w 2016 roku zarobił w ZEDO ponad 300 tys. zł, w 2017 - blisko 519 tys. zł. Prawdopodobnie podobne wynagrodzenie otrzymał w 2018 roku.

W czerwcu 2019 Rafał Mucha objął mandat poselski po Joachimie Brudzińskim, który został wówczas europosłem. Z oświadczenia majątkowego, które złożył jako poseł wynika, że w ZEDO wziął od czerwca 2019 bezpłatny urlop. Do tego czasu (od stycznia) zarobił tam ponad 217 tys. zł.

W 2019 roku znów kandydował do Sejmu - bez powodzenia. Ale w styczniu 2020 roku został wiceprezesem ZEDO i odpowiada tam za sprawy finansowe.

Informację próbowaliśmy potwierdzić u samego Muchy. Kiedy zadzwoniliśmy i zapytaliśmy, czy planuje odejście i szuka nowej pracy, odmówił rozmowy. Powiedział, że jeszcze przez kilka dni jest na urlopie i odesłał nas do kancelarii. Komentarza na temat planowanych zmian w składzie kancelarii odmawia też rzecznik prezydenta Błażej Spychalski.

Kara za ułaskawienie?

„Trudno powiedzieć, czy odchodzi z własnej woli. W kancelarii panuje przekonanie, że jego błąd mógł kosztować prezydenturę Andrzeja Dudę” - mówią nasze źródła z okolic kancelarii prezydenta.

Chodzi o głośną sprawę ułaskawienia mężczyzny, który molestował seksualnie własną córkę i znęcał się nad rodziną. Sprawa wyszła na jaw w trakcie prezydenckiej kampanii wyborczej i wywołała jeden z największych kryzysów w kampanii Dudy. Mogła go kosztować sporo głosów.

Przeczytaj także:

„Wprawdzie w otoczeniu Andrzeja Dudy dominuje przekonanie, że za ujawnieniem sprawy stali ludzie Zbigniewa Ziobro, bo wystawili pozytywną opinię wnioskowi o zwolnienie z zakazu zbliżania się do konkubiny i jej córki, ale jednak i tak uznaje się, że Mucha nie powinien dać się wpuścić na taką minę na kilka tygodni przed wyborami” - mówi nam polityk Zjednoczonej Prawicy, który był zaangażowany w kampanię wyborczą.

Zaufany człowiek

Paweł Mucha jest jednym z najbardziej zaufanych prezydenta Andrzeja Dudy i - poza wpadką z ułaskawieniem - raczej nie zawodził.

Zanim trafił do Kancelarii Prezydenta RP był szerzej nieznanym samorządowcem i adwokatem. W latach 2010-16 prowadził własną kancelarię prawniczą w Gryfinie, z oddziałem w Szczecinie.

Z prezydentem Andrzejem Dudą związał się w 2015 roku. Najpierw był jego społecznym doradcą, w 2016 objął funkcję sekretarza stanu, a

od 2017 roku funkcję zastępcy szefowej kancelarii prezydenta Haliny Szymańskiej. Tak jak Mucha, jest ona od kilku kadencji radną PiS w sejmiku zachodniopomorskim.

Na tle bezbarwnych i mało aktywnych ministrów Mucha wyróżniał się tym, że nie stronił od mediów. Miał opinię pracowitego i skrupulatnego. Odpowiadał za kwestie prawne, jako jeden z nielicznych ministrów kancelarii reprezentował prezydenta w programach telewizyjnych.

Kierownictwo do wymiany? Ale na kogo?

Według portalu gazeta.pl na początku października z kancelarii odejść ma też Halina Szymańska. Według dziennikarzy tego portalu, obejmie stanowisko w Europejskim Trybunale Obrachunkowym i będzie zarabiała około 20 tys. euro miesięcznie.

Źródła OKO.press w Pałacu spekulują, że ten

"złoty spadochron" to owoc przyjaźni Szymańskiej z Julią Przyłębską, prezes Trybunału Konstytucyjnego, z którą z kolei przyjaźni się od jakiegoś czasu Jarosław Kaczyński (w wywiadzie dla TVP nazwał ją swoim "odkryciem towarzyskim").

To właśnie Przyłębska miała poprzeć kandydaturę Szymańskiej do ETO.

"Pracownicy Pałacu zwrócili uwagę, że panie przypasowały sobie charakterologicznie, a staranie się o tak dobrze płatne stanowisko w UE nie byłoby możliwe, gdyby prezes Kaczyński nie wyraził to zgody" - mówią nasi informatorzy.

Do stanowiska w Trybunale miał pretendować też Krzysztof Szczerski. Przeszło mu ono jednak koło nosa, bo tak bardzo śpieszył się od przeprowadzki do Brukseli, że zgodził się przyjąć tekę unijnego komisarza ds. rozszerzenia UE. Nie spodobało się to prezesowi Kaczyńskiemu, który słusznie nie dostrzegał żadnych korzyści politycznych z objęcia tej funkcji przez Polaka.

„Skoro teraz, kiedy miał okazję przy odejściu Jacka Czaputowicza, [Mucha] nie wziął stanowiska szefa MSZ, zapewne liczy na drugie wymarzone dla siebie stanowisko - ambasadora Polski w USA” - mówi nasz rozmówca ze Zjednoczonej Prawicy.

Trwają poszukiwania następców na stanowiska szefa i zastępcy Kancelarii, ale oficjalnie żadne nazwiska jeszcze nie padły. Na razie nie spełniło się marzenie prezydenta Dudy o sprowadzeniu do pałacu Marcina Mastalerka. Były rzecznik PiS, który od kilku lat sprawdza się z biznesie, nie daje się namówić na wzmocnienie oficjalnej drużyny prezydenta. W czasie kampanii tylko nieoficjalnie angażował się w pracę sztabu, za co prezydent dziękował mu gorąco z sceny po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów.

"Nikt nie śpieszy się ze zmianami, bo nie ma też wielu chętnych do pracy u prezydenta. Jeśli ktoś się skusi, to pewnie będzie to jakaś osoba, której powinęła się noga w wyborach i praca u głowy państwa będzie dla niej szansą" - mówi nam były pracownik kancelarii.

;

Udostępnij:

Radosław Gruca

Pisał m.in. dla "Gazety Wyborczej", "Dziennika" i "Faktu"; współpracuje z kanałem Reset Obywatelski. Autor książki "Hipokryzja. Pedofilia wśród księży i układ, który ją kryje". Od sierpnia 2020 w OKO.press.

Komentarze