0:000:00

0:00

Wobec protestów opozycji, demonstracji przed Sejmem oraz apeli do prezydenta Dudy, żeby zawetował przegłosowane 12 lipca przez PiS zmiany w KRS i Sądzie Najwyższym, politycy PiS oraz “ich” media prezentują spójny front. Nieustannie powtarzają kilka tych samych uzasadnień.

Oto one - z naszym komentarzem.

“Obywatele skarżą się na opieszałość sądów i kasty sędziowskiej” (to cytat z wypowiedzi posłanki Iwony Michałek z “Polski Razem” w TVP Info 15 lipca). “Odpowiadamy na łaknienie sprawiedliwości” (to z kolei mówił poseł PiS Marcin Horała 14 lipca w portalu wPolityce.pl).

OKO.press: To wyjściowy argument PiS: sądy działają źle, domagają się reformy, rząd tę reformę przeprowadza. PiS działa w imię prawa i sprawiedliwości.

Jest w tym trochę prawdy, jak pisaliśmy w OKO.press, wielu Polaków rzeczywiście źle oceniało działanie wymiaru sprawiedliwości, chociaż polskie sądy, jeśli chodzi o tempo działania, sytuują się mniej więcej w środku europejskiej ligi. PiS zachowuje się zgodnie ze swoją starą i sprawdzoną strategią: odwołuje się do realnego problemu społecznego i prawdziwego niezadowolenia, żeby w praktyce umocnić swoją władzę, a nie usprawnić cokolwiek.

“KRS to związek zawodowy konserwujący interesy źle służące sądownictwu” (tak mówił Zbigniew Ziobro, minister sprawiedliwości, w TVP Info, 15 lipca). “Wprowadzamy realną kontrolę balansu władz” (znów Ziobro w TVP Info). “To próba odbudowy demokracji” (Bronisław Wildstein we “Frondzie”).

OKO.press: Tutaj jest sedno retoryki PiS. Sądy są opanowane przez “kastę”, służą interesom wąskiej grupy elit, która rządziła III RP dla własnych korzyści. Obrona niezależności sądownictwa jest więc przez PiS przedstawiana nie jako obrona demokracji, tylko dawnego “układu” rządzącego, który wyrasta z PRL.

W tle wracają historie o “zmowie przy Okrągłym Stole” i “zdradzie w Magdalence”, podlane ostrym sosem spiskowym. W ten sposób też cała operacja jest wpisana w główny projekt ideologiczny PiS, podany w sosie godnym orwellowskiej nowomowy. “Przywracanie demokracji” ma oznaczać tutaj większą władzę prezesa i jego partii, jest to więc coś zupełnie odwrotnego, niż mówią politycy PiS.

Sens słowa “demokracja” ma tu inne znaczenie niż w liberalnych ramach, w których wola ludu jest ograniczana prawem i konstytucją. PiS mówi o demokracji nieliberalnej, czyli takiej, w której lud - “suweren” - może wszystko, w tym może łamać reguły, które sam ustalił. Wolę ludu zaś wyraża, oczywiście, sam PiS.

“Trzecia RP jest zakorzeniona w systemie prawnym PRL, który jest od samego początku nielegalny” (to mówi historyk dr hab. Tomasz Panfil z KUL, TVP Info, 15 lipca).

OKO.press: Kolejne orwellowskie twierdzenie. To w PRL funkcjonowały zasady, które przywraca teraz PiS - np. władza polityczna miała decydujące zdanie w kwestiach powoływania i mianowania sędziów oraz wpływała na wydawane wyroki (zwłaszcza w okresie stalinowskim, ale nie tylko). Żeby zrozumieć, że ta retoryka jest bez sensu, wystarczy się nad nią chwilę zastanowić. W dodatku nie wiadomo, w jakim sensie historyk z KUL określa system prawny PRL jako “nielegalny” - m.in. rząd PRL był uznawany przez prawie cały świat za legalny. Powtarza się te nieprawdy po to, aby “przypiąć” III RP do PRL.

I kolejne odwracanie znaczeń w zgodzie z duchem Orwella

“Reforma wymiaru sprawiedliwości jest pretekstem [dla opozycji], żeby tę władzę obalić” (były opozycjonista z czasów PRL Adam Borowski, TVP Info). Opozycji chodzi tylko o to, żeby “przejąć władzę i dzielić się między sobą stołkami” (Agnieszka Ścigaj, Kukiz’15, TVP Info). “Hucpa” (Ziobro w TVP Info).

Jest także atak na media: media “wzywają do puczu” - pisze posłanka Krystyna Pawłowicz, apelując do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, żeby przyjrzała się koncesjom opozycyjnych stacji.

“Państwo polskie staje w obliczu akcji o charakterze terrorystycznym” - pisze Michał Karnowski (wPolityce.pl).

“Ulica i zagranica to metody walki z rządem. Ale to nie są metody demokratyczne” - mówi Elżbieta Witek, szefowa gabinetu politycznego premier Szydło i członek rządu PiS.

To retoryka używana już w grudnia 2016 roku podczas protestów opozycji . Tym razem w ślad za nią idą jeszcze groźby, zwłaszcza wobec mediów sprzyjających opozycji. Trudno oprzeć się wrażeniu, że po opanowaniu sądownictwa władza zajmie się prywatnymi mediami, które jej przeszkadzają, i które uważa za główną siłę opozycji.

Ta propaganda bywa absurdalna

Portal wPolityce.pl opublikował artykuł Sergiusza Muszyńskiego, lokalnego działacza PiS z Piaseczna oraz doktoranta na wydziale prawa i administracji UKSW.

“W przyznaniu Ministrowi Sprawiedliwości uprawnienia do podejmowania decyzji, którzy sędziowie przechodzą w stan spoczynku, nie dostrzegam zagrożenia dla zasady trójpodziału władz” - pisze doktorant Muszyński, całkowicie odrzucając opinie wielu wybitnych profesorów prawa, którzy na takie zagrożenie wskazują.

Teraz autorytetem dla prawicy jest nawet doktorant, jeśli tylko mówi co trzeba. I znów przypominają się porządki z początku PRL, kiedy nowa władza zastępowała "nie swoich" profesorów ludźmi, których awans napędzany był maksymą "nie matura, a chęć szczera" zrobi z ciebie autorytet. OKO.press wróży doktorantowi Muszyńskiemu świetlaną przyszłość.

W całej tej propagandowej gadaninie zdarzają się także wpadki zabawne

I znów dzielny portal wPolityce opublikował wywiad z dyżurnym ekspertem, mecenasem Piotrem Łukaszem Andrzejewskim, powołanym ostatnio do Trybunału Stanu. “Proponowane zmiany odpowiadają oczekiwaniom” — mówi Andrzejewski (nie wiadomo, czyim: pewnie prezesa). “Potrzebujemy sędziów sumienia realizujących konkretny wymiar służebności”.

Zapomniał dodać: służebności partii i rządowi.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze