Młodzi lekarze pracują w Polsce średnio na półtora etatu. Zarabiają jedną czwartą tego, co ich koledzy w Unii Europejskiej. Jedna trzecia chce emigrować
Kilka tysięcy lekarzy w trakcie specjalizacji wzięło udział w manifestacji 18 czerwca 2016, żądając poprawy warunków pracy i leczenia pacjentów. Trzy dni później Minister Zdrowia, Konstanty Radziwiłł, który od ponad dekady postuluje zwiększenie lekarskiego wynagrodzenia do trzech średnich krajowych, zaproponował podwyżkę w wysokości… ok. 75 groszy za godzinę pracy! Wszystko wskazuje na to, że protesty lekarzy zaostrzą się. Czy naprawdę lekarze mają powody do narzekania?
Zacznijmy od definicji. Rezydent to lekarz w trakcie specjalizacji. Ukończył 6 lat studiów medycznych, odbył rok stażu podyplomowego i zdał Lekarski Egzamin Końcowy. Ponosi pełną odpowiedzialność za proces diagnozowania i leczenia swoich pacjentów. Średni wiek uzyskiwania tytułu specjalisty wynosi 37,6 lat.
Zarobki lekarza rezydenta ustala rozporządzenie Ministra Zdrowia, od 2012 wynosi ono od 3170 zł brutto, co w przeliczeniu daje ok. 14 zł netto za godzinę pracy. Według najnowszego raportu Naczelnej Izby Lekarskiej stawki dla lekarzy specjalistów nie przyprawiają o większy zawrót głowy i w zależności od rejonu Polski wynoszą od 23 (Białystok) do 37 zł (Olsztyn) brutto, czyli od 3579 zł do 5725 zł brutto miesięcznie. Stawki NIL to uśredniony dochód z wszystkich miejsc pracy. Jak więc widzimy, opowieści o wysokich zarobkach lekarzy są mitem, mimo to prawie 40 proc. Polaków sądzi, że zarobki lekarzy są „za wysokie”.
Dla porównania: według raportu FEMS, minimalny dochód lekarza na Zachodzie jest nawet kilkunastokrotnie wyższy, np. w Hiszpanii wynosi 2394 EUR, w Niemczech 3842 EUR a w Danii 8333 EUR.
Jak to się ma do średniej krajowej? Raport OECD z 2015 r. podaje, że stosunek pensji lekarzy do średniej płacy dla Polski wynosi 1,6 i jest jednym z najniższych w UE. Na przykład dla Niemiec wynosi 3,7, Anglii – 2,4 a Irlandii – 3,7.
Lekarzy jest w Polsce mało. Za mało w stosunku do zapotrzebowania. Młodzi lekarze wyjeżdżają, pozostali są coraz starsi. Obecnie średnia wieku lekarza specjalisty to 54,5 roku i wciąż rośnie.
Liczba absolwentów kierunku lekarskiego od lat stoi w miejscu, mimo licznych apeli środowiska. Ostatnio Ministerstwo Zdrowia zwiększyło nabór o 20 proc., ale po pierwsze, efekty będą widoczne za kilkanaście lat. Po drugie, należy postarać się o lepsze warunki kształcenia, bo te pozostawiają wiele do życzenia. Po trzecie, bez zwiększenia atrakcyjności zatrudnienia w Polsce, będzie to jak przelewanie wody do dziurawego wiadra.
Pracujemy dużo. Za dużo. Mamy jeden z najwyższych wskaźników ilości wizyt na lekarza. Młodzi lekarze (do 35. roku) pracują średnio 64 godzin (51–74) tygodniowo, czyli ok. 1,6 etatu. 66 proc. z nich uważa nadmiar pracy za przeszkodę w nauce specjalizacji. Wśród innych powodów wymieniają:
Przepracowanie sprawia, że lekarze żyją krócej niż statystyczny Polak i są dwukrotnie bardziej narażeni na ryzyko zachorowania na depresję i popełnienia samobójstwa.
Systematycznie spada zaufanie do zawodu lekarza. Według raportu European Trusted Brands przeprowadzonego w 2013 r. na pytanie „Czy ufa Pan(i) przedstawicielom wybranych zawodów?” tylko 57 proc. ankietowanych z Polski odpowiedziało „bardzo ufam” lub „ufam”, gdy chodziło o lekarzy. Średnia dla innych krajów biorących udział w sondzie wynosiła 76 proc. Prestiżowe czasopismo NEJM lokuje Polskę najniżej w rankingu poziomu zaufania pacjenta do lekarza w badanych krajach! Udział w obniżaniu zaufania do lekarzy ma zapewne wieloletnie deprecjonowanie etosu środowiska w celach politycznych.
Średnie wydatki na system opieki zdrowotnej per capita Polski to 1081 dolarów, podczas gdy dla krajów OECD jest to 2536 dolarów. Nawet wartości względne odbiegają od przeciętnej dla krajów rozwiniętych: Polskie nakłady ze środków publicznych na opiekę zdrowotną wynoszą ok. 4,5 proc. PKB, średnia dla krajów OECD wynosi 6,5 proc.
Jak dotąd prawie 8 proc. lekarzy wystąpiło o uznanie ich kwalifikacji w Unii Europejskiej, co znaczy, że albo już wyjechali, albo wyjadą, albo planują wyjazd. Tymczasowo pracuje za granicą kilkukrotnie więcej. Oficjalnych danych brak, bo nikt nie przeprowadził takiego badania.
Warunki kształcenia za granicą są dużo lepsze, miejsca pracy dostępne od zaraz. Główne kierunki wyjazdu to Niemcy, UK i Szwecja. W ten sposób w samym tylko 2015 r. wyeksportowaliśmy za granicę wykwalifikowaną kadrę medyczną wartą miliard euro.
Czy ktoś przyjedzie na ich miejsce? Wątpliwe. Lekarzy-imigrantów jest w Polsce bardzo niewielu – ok. 1,8 proc., dla porównania w UK 28,7 proc. (z czego 34 proc. przybywa z Indii, a 22 proc. z krajów UE), Norwegii 35,8 proc., w Niemczech 8,8 proc..
Porozumienie Rezydentów, organizacja walcząca o poprawę warunków pracy lekarzy i leczenia pacjentów, zapytała medyków do 35. roku życia o ich plany emigracyjne: 37 proc. aktywnie rozważa wyjazd. Na pytanie, czy w przypadku poprawy wynagrodzenia zostaliby w kraju, 97 proc. odpowiada twierdząco.
Krzysztof Ostaszewski
redaktor naczelny portalu Będąc Młodym Lekarzem. Wiceprzewodniczący Porozumienia Rezydentów, organizacji walczącej o warunki pracy lekarzy w trakcie specjalizacji. W 2013 rozpoczął rezydenturę z onkologii klinicznej. Prywatnie wielbiciel rowerowych podróży po świecie.
Komentarze