Bałagan w zapisach dotyczących rozliczania świadczeń sprawił, że pełnoletnia młodzież w kryzysie psychicznym znalazła się w próżni - nie mogą ich przyjąć ośrodki starego systemu, a te, które mają powstać w ramach reformy, jeszcze nie istnieją. NFZ i MZ nie przyznają się do błędu
Już od pół roku trwa ping-pong pomiędzy NFZ, Ministerstwem Zdrowia, a placówkami walczącymi o finansowanie leczenia pełnoletniej młodzieży w kryzysie psychicznym. Od 17 stycznia 2020, gdy weszło w życie zarządzenie prezesa NFZ z 16.01.2020, problemem stało się rozliczanie świadczeń udzielanych tym osobom przez młodzieżowe ośrodki psychiatryczne.
W konsekwencji - młodzieżowe oddziały dzienne, poradnie, ośrodki rehabilitacji psychiatrycznej i hostele musiały wstrzymać przyjęcia takich pacjentów. Za osoby, które były wcześniej w terapii, a miały pecha uzyskać pełnoletność w połowie stycznia, NFZ od pewnego czasu płaci - ale nie za wszystkie i nie automatycznie.
Zapytaliśmy NFZ na czym polega problem z finansowaniem leczenia. Odpowiedź: "Wspomniane Zarządzenie Prezesa NFZ z 16 stycznia 2020 r. nie wprowadziło nowych wytycznych w zakresie udzielania i rozliczania terapii pełnoletniej młodzieży w oddziałach dziennych, poradniach, hostelach i ośrodkach rehabilitacji psychiatrycznej, które wskazywałyby na odmowę ich finansowania".
Czyli nie ma problemu? Wręcz przeciwnie. Jedyny młodzieżowy oddział dzienny na Pomorzu walczy o środki od wielu miesięcy. "Mimo wcześniejszych zapewnień NFZ do tej pory nie zapłacił nam za leczenie pełnoletniej młodzieży od lutego. Za świadczenia za styczeń odjął z kolejnych wypłat" - mówi nam Kalina Skwarska, specjalistka psychiatrii dzieci i młodzieży, pediatra i Ordynatorka Dziennego Oddziału Psychiatrycznego dla Dzieci i Młodzieży w Gdańskim Centrum Zdrowia.
Korespondencję z NFZ prowadzi od lutego także OKO.press. Wtedy pierwszy raz opisaliśmy sprawę. Mieliśmy nadzieję, że ta sytuacja jest wynikiem nieporozumienia, a problem zostanie szybko rozwiązany, zwłaszcza, że w tej sprawie interweniowali dyrektorzy placówek, Rzecznik Praw Pacjenta, Rzecznik Praw Obywatelskich i krajowa konsultantka ds. psychiatrii dzieci i młodzieży, prof. Barbara Remberk.
Myliliśmy się. Przez kolejne miesiące problem nie został rozwiązany.
Jakie są konsekwencje? Dr hab.n.med. Maciej Pilecki, kierownik Oddziału Klinicznego Psychiatrii Dorosłych, Dzieci i Młodzieży Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie:
"Sytuacja osób w ramach oddziałów dziennych dla dzieci i młodzieży, które kończą 18 lat jest dramatyczna. Przyjęte zasady finansowania powodują, że w dniu, w którym kończą 18 lat, powinni być z dnia na dzień wypisywani z oddziałów, ponieważ NFZ odmawia finansowania ich terapii.
Bardzo często są to osoby, z myślami i tendencjami samobójczymi, w wypadku których decyzja taka oznaczać może ryzyko dla życia i zdrowia.
W oddziałach dziennych młodzieżowych terapia jest bardzo często zintegrowana z nauką, oznacza to dla tych pacjentów nie tylko koniec terapii ale również koniec szkoły, niejednokrotnie pierwszej, w której udaje im się utrzymać".
Po ponad 4 miesiącach od pojawienia się problemu z finansowaniem, 2 czerwca NFZ zdecydował się jednak udzielić warunkowej zgody: "w przypadku realizacji świadczeń dla dzieci i młodzieży, w uzasadnionych w dokumentacji medycznej indywidualnej wewnętrznej przypadkach, dopuszcza się rozliczenie świadczeń udzielonych osobom pełnoletnim, jednakże nie dłużej niż do ukończenia przez nich 21. roku życia".
Z tej możliwości nie mogą jednak skorzystać ośrodki rehabilitacji psychiatrycznej: "w sytuacji realizacji świadczeń dziennych psychiatrycznych rehabilitacyjnych dla dzieci i młodzieży, rozliczeniu podlega świadczenie udzielone osobie do 18. roku życia".
Czy oddziały rehabilitacji psychiatrycznej znacząco różnią się od innych placówek, które mogą liczyć na łaskę NFZ? Kalina Skwarska: "Przez 17 lat byliśmy dziennym oddziałem psychiatrycznym dla dzieci i młodzieży. Na przełomie 2019 i 2020 roku NFZ wymusił na nas zmianę nazwy na oddział dzienny psychiatryczny rehabilitacyjny dla dzieci i młodzieży. Oprócz zmiany nazwy nic się w funkcjonowaniu oddziału nie zmieniło".
Od lutego wszystko zmieniło się jednak dla pełnoletnich nastolatków:
"Przestaliśmy przyjmować młodzież, która ukończyła 18 lat. Co oni mają zrobić, jeśli przez kryzys psychiczny nie chodzą do szkoły, a został im tylko rok lub pół do końca?" - pyta Skwarska.
"W naszej placówce otrzymaliby i konieczną pomoc, i szansę zdania matury. Oddziały dla dorosłych nie współpracują ze szkołami, nie mają programów dla uczącej się młodzieży". A takie oddziały to w tym momencie jedyne ośrodki, które bez problemów z finansowaniem mogłyby przyjąć pełnoletnią młodzież. Nie są jednak na przyjęcie młodzieży przygotowane. Zresztą, psychiatria dla dorosłych również boryka się z brakiem miejsc dla wszystkich potrzebujących.
Kalina Skwarska próbuje znaleźć miejsce dla młodzieży, której nie może przyjąć, w tych młodzieżowych ośrodkach, które ograniczeniem do 18 lat nie są skrępowane. Tak jest z oddziałami całodobowymi. Dlaczego akurat one nie mają granicy pełnoletności? Trudno to logicznie wytłumaczyć.
"Tych, którzy są w stanie wyjechać, kierujemy na leczenie do całodobowych młodzieżowych oddziałów terapeutycznych - najbliższe są w Warszawie. Stolica dysponuje jednak tylko ok. 50 takimi miejscami, co jest niewystarczające nawet dla województwa mazowieckiego" - mówi nam Skwarska.
"Nie wypisujemy natomiast wcześniej przyjętych pacjentów 18+. Stoimy na stanowisku, że byłoby to nieetyczne. Jesteśmy jedynym oddziałem dziennym psychiatrycznym w województwie pomorskim".
"Mamy też grupę pacjentów, którzy w najbliższych miesiącach skończą 18 lat i o nich również się obawiamy" - dodaje.
Źródła problemu tkwią w sposobie wprowadzania reformy psychiatrii dzieci i młodzieży, która miała być lekiem na dramatyczną sytuację, w której system ochrony zdrowia psychicznego najmłodszych znajduje się od lat.
Działający od lutego 2018 roku Zespół do spraw zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży wypracował nowy model funkcjonalny placówek, dzięki któremu planowane jest spełnienie celu, jakim jest "zapewnienie wszystkim dzieciom i młodzieży w kraju właściwej opieki psychiatrycznej poprzez wyrównywanie różnic pomiędzy poszczególnymi regionami oraz zapobieganie nadmiernemu obciążeniu oddziałów psychiatrycznych".
Wprowadzając reformę Ministerstwo Zdrowia i Narodowy Fundusz Zdrowia popełniły jednak błąd - określiły maksymalny wiek dla mających powstać w ramach reformy nowych placówek, a nie zrewidowały zapisów dla starego systemu. NFZ z kolei, realizując zapisy nowych rozporządzeń ministra zdrowia, wycofał się ze stosowanego przez lata zapisu pozwalającego na rozliczanie leczenia w placówkach młodzieżowych osób pełnoletnich - dopuszczano nawet osoby w wieku 26 lat.
Czyli reforma nie dość, że ograniczyła górną granicę do 21 lat, to pominęła część placówek, które w tym systemie funkcjonowały.
A na dodatek - reforma dopiero raczkuje. Z planowanych ok. 300 ośrodków I stopnia, powstała niecała połowa. Nie powstała za to ani jedna placówka II poziomu (czyli taka, która odpowiadałaby oddziałom dziennym psychiatrycznym i rehabilitacyjnym starego systemu).
Kalina Skwarska nie kryje frustracji:
"I tu dochodzimy do absurdu. Nie pozwala się leczyć pacjentów 18+ w dotychczasowych oddziałach dziennych starego systemu, ale nie utworzono oddziałów dziennych II stopnia referencyjności w nowym systemie".
"W ten oto sposób pozostawiono bez odpowiedniej pomocy pełnoletnią młodzież z zaburzeniami psychicznymi. Sytuacja trwa już od stycznia 2020 roku, czyli ponad pół roku. Nasz oddział mógłby wystąpić o uzyskanie II stopnia referencyjności, jeśli NFZ ogłosi konkurs ofert. Niestety, w okresie stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii nie przeprowadza się konkursów ofert i rokowań. I tu koło się zamyka. W ten sposób ryzykuje się zdrowiem i życiem młodzieży".
Skwarska zastanawia się co stoi na przeszkodzie, żeby mogli leczyć pacjentów powyżej 18. roku życia, aż do skończenia liceum, tak jak to robili przez ostatnie ponad 17 lat? Trudno znaleźć racjonalną odpowiedź na to pytanie.
Krzysztof Olkowicz, Główny Koordynator ds. Ochrony Zdrowia Psychicznego w biurze Rzecznika Praw Obywatelskich, który podjął interwencję w sprawie problemów Gdańskiego Centrum Zdrowia, mówi nam:
"Nikt dzisiaj nie chce się przyznać, że to był ewidentny błąd - kompletnie nie było uzasadnienia, aby pełnoletniej młodzieży z zaburzeniami psychicznymi ograniczyć dostęp do ośrodków dziennych, rehabilitacyjnych i hosteli" - tłumaczy.
Problem w tym, że z tym błędem żyjemy już wiele miesięcy, a cenę płaci młodzież, która zostaje bez wsparcia.
Olkowicz: "Zamiast ten błąd szybko naprawić, trwają manewry pomiędzy NFZ a Ministerstwem Zdrowia". Zgoda na udzielanie świadczeń w uzasadnionych przypadkach, pomijająca zresztą ośrodki rehabilitacji psychiatrycznej, nie jest rozwiązaniem. Zamiast stworzyć modelowe przypadki, powstają wyjątki, które nie sprzyjają stabilnej pracy z młodymi osobami.
"Przecież psychiatria młodzieżowa nie może funkcjonować w ciągłym lęku o to, za co zapłaci NFZ, a za co nie" - dodaje Olkowicz.
Oddział rehabilitacyjny prowadzony przez Kalinę Skwarską ma szansę uzyskać środki za leczenie pełnoletnich pacjentów:
"W zeszłym tygodniu niespodziewanie otrzymaliśmy informację z NFZ, żeby zgłosić się z wnioskiem o te zaległe środki. Zrobiliśmy to niezwłocznie i czekamy.
Podejrzewamy, że przyczyną jest interwencja biura Rzecznika Praw Obywatelskich".
"Po naszej interwencji pomorski NFZ odpisał, że to nie oni są odpowiedzialni, a minister. Minister z kolei odpisał, że trzeba się zwrócić do NFZ - napisać pismo, w oparciu o które NFZ powinien uznać te koszty leczenia. Wymuszono więc na NFZ zapłatę, choć nie wyeliminowano przyczyn problemu" - mówi nam Olkowicz.
Jeśli rzeczywiście NFZ zapłaci za leczenie pełnoletnich pacjentów, będzie to niewątpliwy postęp. Nie jest to jednak rozwiązanie realnie poprawiające sytuację pełnoletnich nastolatków. Nadal wszystkie działające według starego systemu oddziały dzienne będą musiały każdorazowo lękać się czy NFZ zapłaci za młodzież 18+, a oddziały rehabilitacyjne - toczyć bój o kolejnych pacjentów, bo zgodnie z zarządzeniem NFZ finansowanie pełnoletnich pacjentów im się nie należy.
Krzysztof Olkowicz daje prostą receptę:
"Sprawa jest oczywista - trzeba zmienić przepis, w oparciu o który ustalono, że oddziały dzienne i rehabilitacyjne mają świadczyć usługi do 18. roku życia. Musi to zrobić w tzw. rozporządzeniu koszykowym minister zdrowia".
Liczymy, że dotrze ona do NFZ i do Ministerstwa Zdrowia.
Psycholożka, dziennikarka i architektka. Współpracuje z OKO.press i Fundacją Dajemy Dzieciom Siłę. W OKO.press pisze głównie o psychiatrii i psychologii, planowaniu przestrzennym, zajmowała się też tworzeniem infografik i ilustracji. Jako psycholożka pracuje z dziećmi i młodzieżą.
Psycholożka, dziennikarka i architektka. Współpracuje z OKO.press i Fundacją Dajemy Dzieciom Siłę. W OKO.press pisze głównie o psychiatrii i psychologii, planowaniu przestrzennym, zajmowała się też tworzeniem infografik i ilustracji. Jako psycholożka pracuje z dziećmi i młodzieżą.
Komentarze