Bezpośrednio po Grzegorzu Schetynie w Sejmie wystąpił Jarosław Kaczyński. Zamiast polemizować z zarzutami wobec rządu PiS, atakował Platformę za jej rządy, mówiąc nieprawdę o rozmowie Tuska z Putinem na sopockim molo i sprawie sędziego, który złapał się na prowokację dziennikarską. To trąby, które dmą od dawna prawicowe media
To wy zbliżaliście Polskę wtedy do Rosji, i to nie tylko na molo, bo to nie mój świętej pamięci brat rozmawiał z Putinem na molo, tylko ktoś zupełnie inny.
Kaczyński odpowiedział, że to za czasów Platformy Obywatelskiej Polska była bliżej Rosji niż obecnie. Już samo takie porównanie jest manipulacją, bo agresja Rosji na Ukrainę w 2014 roku radykalnie zmieniła sytuację. Wypominanie Platformie Obywatelskiej, że miała lepsze stosunki z państwem, które nie prowadziło jeszcze - jak obecnie - polityki otwarcie wrogiej wobec Zachodu, nie ma sensu. Takie same oskarżenia mógłby Kaczyński kierować pod adresem wszystkich krajów zachodnich, które dopiero po aneksji Krymu i zestrzeleniu przez rosyjskie "zielone ludziki" samolotu malezyjskich linii lotniczych, zmieniły swoje podejście do Rosji.
Nonsensem jest wypominanie Tuskowi, że rozmawiał z Putinem na sopockim molo w 2009 roku. Równie dobrze można by oskarżać Lecha Kaczyńskiego. 9 kwietnia 2010 r., dzień przed katastrofą smoleńską, min. Mariusz Handzlik z kancelarii prezydenta poinformował ambasadora Rosji w Warszawie, że Lech Kaczyński będzie 9 maja 2010 roku w Moskwie na obchodach rocznicy zwycięstwa nad Niemcami.
Według informacji TVN24 ze spotkania zachowała się notatka, której Mariusz Handzlik nie zdążył podpisać, ponieważ 10 kwietnia zginął w Smoleńsku.
(...) sądy, którym wydawano instrukcje, a dziennikarz, który to wykrył, był prześladowany (...)
Druga manipulacja prezesa wiąże się ze sprawą sędziego Ryszarda Milewskiego, który w 2012 roku był prezesem Sądu Okręgowego w Gdańsku. 13 września 2012 "Gazeta Polska Codziennie" opublikowała nagranie dziennikarskiej prowokacji - dziennikarz, podając się za asystenta szefa kancelarii Donalda Tuska, Tomasza Arabskiego, zadzwonił do prezesa sądu. Wyraził życzenie, by sędzia "ustawił" posiedzenie w sprawie aresztu Tomasza P, twórcy piramidy finansowej Amber Gold, na co Milewski wyraził gotowość do takiego działania.
Udana dziennikarska pułapka oznacza jednak tylko tyle, że prezes Sądu Okręgowego w Gdańsku zachował się nagannie. Nie oznacza natomiast, że za czasów Platformy Obywatelskiej wydawano polecenia sędziom i sądom. Manipulacja Kaczyńskiego polega na przypisaniu Platformy winą za coś, co powstało w głowie niejakiego Pawła Mitera.
Nie wiadomo również, jakie prześladowania miały spotkać Mitera, który był autorem rozmowy z sędzią Milewskim. Nie jest on nawet dziennikarzem - w 2012 roku w "naTemat" mówił, że nikt mu nie groził, takie informacje nazwał insynuacjami. Fakt, że zwrócił się z pomysłem prowokacji do "Gazety Polskiej Codziennie" wytłumaczył prywatną znajomością z Samuelem Pereirą, wówczas dziennikarzem GPC, a dziś wiceszefem publicystyki w TVP.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Socjolog, publicysta. Publikuje na łamach Gazety Wyborczej. Doktorant w ISNS UW.
Komentarze