0:00
0:00

0:00

Prawa autorskie: AFPAFP

"Wszyscy się boją i nie wiedzą, czego się spodziewać. Tu trzeba podkreślić, że to Rosjanie przyszli do nas z wojną, żeby nas »wyzwolić«. My o wyzwolenie nigdy nie prosiliśmy. Miasto jest pod ciągłym ostrzałem, latają rakiety. Część ludzi już od ponad tygodnia nie wychodzi z piwnic, ukrywają się. Jest bardzo ciężko" — mówi Iwan Fedorow.

Melitopol to 150-tysięczne miasto w obwodzie zaporoskim, na południowym wschodzie Ukrainy, nieopodal Krymu. Jako jedno z pierwszych padło ofiarą rosyjskiej inwazji i znalazło się pod rosyjską okupacją już w piątek 25 lutego 2022. Dla Rosjan zajęcie Melitopola było pierwszym krokiem do ataku na broniący się wciąż Mariupol i stworzenia korytarza prowadzącego z Krymu do Donbasu.

Przeczytaj także:

Według relacji burmistrza, z którym udało nam się krótko porozmawiać, miasto jest dziś na krawędzi kryzysu humanitarnego, a wojska rosyjskie odmawiają utworzenia korytarzy humanitarnych, by pozwolić ludności bezpiecznie opuścić strefę walk.

"Niektórzy rosyjscy żołnierze spuszczają wzrok ze wstydu, że walczą w Ukrainie. Inni ciągle myślą, że przyszli nas wyzwolić od banderowców. Nikt ich tu nie wita z otwartymi ramionami" — mówi burmistrz.

Mieszkańcy miasta nie godzą się z rosyjską okupacją. Na ulice regularnie wychodzą pokojowi demonstranci. Śpiewają ukraiński hymn i domagają się opuszczenia Melitopola przez wojska rosyjskie i zakończenia wojny. We wtorek 1 marca 2022 nieuzbrojeni ludzie blokowali tam przejazd rosyjskiego konwoju, krzycząc: „okupanci”.

View post on Twitter

Miasto wciąż jest ostrzeliwane i boryka się z przerwami w dostawach prądu, ciepła, wody, a także podstawowych produktów. Rwie się internet. W walkach zniszczone zostały budynki mieszkalne, a według władz miasta zginęło co najmniej 10 cywilów. W piątek 4 marca 2022 Rosjanie zdobyli lokalną wieżę telewizyjną i rozpoczęli nadawanie rosyjskich programów telewizyjnych w regionie.

Burmistrz ma przekaz dla Polaków: "Wywierajcie presję na swoich polityków, by ci nie mówili o tym konflikcie jak o wojnie Rosji z Ukrainą. To III wojna światowa, która toczy się obecnie na terytorium Ukrainy. Rosja posunie się dalej — uderzy w Polskę, w Unię Europejską".

Całość rozmowy poniżej.

Maria Pankowska, OKO.press: Jak wygląda obecnie sytuacja w Melitopolu?

Iwan Fedorow, burmistrz Melitopola: Już od czterech dni miasto jest pod pełną okupacją rosyjskiej armii. Kontrolują wszystko. Niekończące się transporty wojskowego zaopatrzenia przejeżdżają przez Melitopol. Miasto jest na granicy katastrofy humanitarnej. Nie ma dostaw żywności ani paliwa. Przez dobę nie było prądu, wody i ogrzewania, ale udało nam się to z powrotem włączyć. Często zrywa nam łącze internetowe, sieć jest bardzo niestabilna.

Czy ludzie uciekają z miasta?

Prosiliśmy o utworzenie korytarza humanitarnego, by mieszkańcy, którzy chcą wyjechać, mogli to uczynić. A także, by umożliwić dostawy produktów. Jak dotąd nie dostaliśmy zgody.

Jak wyglądają takie rozmowy?

Rosyjskie wojsko postawiło punkty kontrolne wokół obwodu. Próbowaliśmy z nimi negocjować w jednym z takich punktów, by utworzyć korytarz humanitarny. Ale nie zgodzili się na to.

Mówili dlaczego?

Nie, bo nie, kropka. Nic nie tłumaczyli.

Czy mimo to wiele osób wyjechało z miasta?

Według moich obliczeń ponad 30 proc. ludzi wyjechało. Także dlatego, że w mieście jest dużo zniszczeń. Podczas ostrzału w centrum i na południowym zachodzie pociski trafiły w domy cywilów. Ponad 30 takich budynków zostało zniszczonych, zginęło co najmniej 10 osób. Można powiedzieć, że ponieśliśmy spore straty.

Jak zarządzane jest teraz miasto?

Nasz zespół nadal nadzoruje wszelkie sprawy komunalne, nie ukrywamy się. Nie pracujemy już w ratuszu, bo ratusz został zniszczony przez rosyjskich żołnierzy. Pracujemy w innych miejscach publicznych, np. w domu kultury. Wszyscy pracujemy 24 godziny na dobę, bez przerwy. Próbujemy zapewnić mieszkańcom Melitopola znośne warunki życia.

Czym zajęliście się w pierwszej kolejności?

Przywróciliśmy elektryczność, ogrzewanie i wodę, staramy się to utrzymać. Dystrybuujemy jedzenie i odzież dla potrzebujących. Teraz to są nasze główne obowiązki.

Jak w tym wszystkim czują się ludzie?

Ciężko mi o tym mówić. Wszyscy się boją i nie wiedzą, czego się spodziewać. Tu trzeba podkreślić, że to Rosjanie przyszli do nas z wojną, żeby nas "wyzwolić". My o wyzwolenie nigdy nie prosiliśmy. Miasto jest pod ciągłym ostrzałem, latają rakiety. Część ludzi już od ponad tygodnia nie wychodzi z piwnic, ukrywają się. Jest bardzo ciężko.

Jak rosyjscy żołnierze odnoszą się do mieszkańców?

Różnie. Niektórzy spuszczają wzrok ze wstydu, że walczą w Ukrainie. Inni myślą, że przyszli nas wyzwolić od banderowców, których we wschodniej Ukrainie nigdy nie było. To zresztą nie ma znaczenia, bo nie przyszli w pokoju. Nikt ich tu nie wita z otwartymi ramionami.

Na co liczą dziś mieszkańcy Melitopola?

Liczymy, że wojna w Ukrainie skończy się jak najszybciej. I że w pierwszej kolejności wygra w niej naród ukraiński. Ta wojna to nie konflikt między dwiema armiami a między siłami zbrojnymi Federacji Rosyjskiej i narodem ukraińskim. Ten naród mówi jasno. Codziennie na wiecach gromadzą się tysiące cywilów, którzy pokojowo wyrażają swoje zdanie. Mówią, że chcą żyć w Ukrainie tak jak dawniej. Mam nadzieję, że to wszystko niedługo się skończy i wrócimy do normalnego życia. Żeby tak się stało, potrzeba działań dyplomatycznych i aktywnego zaangażowania wspólnoty międzynarodowej i europejskiej. Potrzebna jest też strategiczna ofensywa ukraińskiej armii.

View post on Twitter

Co mogą zrobić Polacy, by pomóc Ukrainie?

Przede wszystkim proszę, by wywierali maksymalną presję na swoich polityków, by ci nie mówili o tym konflikcie jak o wojnie Rosji z Ukrainą. To III wojna światowa, która toczy się obecnie na terytorium Ukrainy. Muszą zrozumieć, że gdy ta wojna zakończy się zwycięstwem Federacji Rosyjskiej, Rosja posunie się dalej — uderzy w Polskę, w Unię Europejską. Trzeba uważać, by nie przegapić tego momentu, nie myśleć, że to dzieje się gdzieś daleko. My też tak myśleliśmy, kiedy przejęli Krym i weszli do Doniecka i Ługańska. Dopiero teraz wyraźnie widzimy, że wtargnęli do naszego domu pod całkowicie fałszywym pretekstem. Pod takim samym pretekstem mogą zaatakować Polskę, Niemcy czy Francję.

;
Na zdjęciu Maria Pankowska
Maria Pankowska

Dziennikarka, absolwentka ILS UW oraz College of Europe. W OKO.press od 2018 roku, od jesieni 2021 w dziale śledczym. Wcześniej pracowała w Polskim Instytucie Dyplomacji, w Komisji Europejskiej w Brukseli, a także na Uniwersytecie ONZ w Tokio. W 2024 roku nominowana do nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej.

Komentarze