0:000:00

0:00

Prawa autorskie: Franciszek Mazur / Agencja GazetaFranciszek Mazur / A...

W artykule pisaliśmy o spocie wyprodukowanym na zlecenie MON przez firmę Milvus Media Piotr Kania. Wykonawca reklamówki został znaleziony w błyskawicznym tempie – jak twierdzi resort – w drodze „telefonicznego rozpoznania wśród firm obecnych na rynku”. Tyle, że Milvus Media powstała zaledwie miesiąc przed „rozpoznaniem” MONu i nie podaje nigdzie swojego numeru telefonu.

W dzisiejszej odpowiedzi rzecznik resortu - Bartłomiej Misiewicz przyznaje, że „firma Milvus Media nie współpracowała dotychczas z MON”.

Co oznacza, że ministerstwo nie mogło mieć jej na liście sprawdzonych wykonawców, którym urzędnicy mogą zlecić prace w nagłych i pilnych przypadkach.

Z informacji udzielonych nam przez MON przed publikacją wynika, że od momentu, gdy resort zaczął poszukiwania wykonawcy, do emisji spotu w TVP minęły trzy dni. Pytaliśmy więc urzędników: kiedy został zatwierdzony jego scenariusz, kiedy przekazano Milvusowi materiały filmowe nakręcone przez MON i kiedy ministerstwo zatwierdziło gotowy filmik?

Dziś Bartłomiej Misiewicz pisze, że w związku z szybkim tempem prac nad reklamówką „uzgodnienia co do zawartości spotu oraz sugestie co do jego treści odbywały się w trybie roboczych telefonicznych kontaktów” i „podanie konkretnych dat poszczególnych czynności nie jest możliwe.”

Rzecznik wskazał nam za to nareszcie, który z filmików opublikowanych na kanale MON na Youtube jest dziełem Piotra Kani (zobacz niżej). Nadal czekamy na odpowiedź, kto wyprodukował pozostałe spoty i jakie wynagrodzenie za to otrzymał.

Od czasu, gdy wysłaliśmy do MON pierwsze pytania dotyczące spotu minęło 37 dni.

Spot, za którego montaż i udźwiękowienie firma Milvus Media otrzymała z MON 36,8 tys. zł

P.S. Kolejną odpowiedź z MON otrzymaliśmy 14 lipca. Rzecznik resortu, Bartłomiej Misiewicz pisze w niej, że spoty, które można obejrzeć na profilu ministerstwa na Youtube, zrealizowane według tej samej koncepcji, co reklamówka firmy Milvus Media i wykorzystujące te same materiały filmowe, "nie były zakupione przez MON" - wyprodukowało je Wojskowe Centrum Edukacji Obywatelskiej.

Pytanie: skoro ministerstwo mogło zlecić produkcję spotów podległej jednostce - dlaczego realizację pierwszego z nich zleciło prywatnej firmie, w dodatku w tak dziwnych okolicznościach?

Udostępnij:

Jakub Stachowiak

Dziennikarz "Superwizjera" TVN

Komentarze