0:000:00

0:00

Kryć się, Morawiecki sięga po liczby… - komentowali dziennikarze, którzy we wrześniu 2017 r. przepytali przyszłego premiera z planów rządu. Bez wątpienia mieli na myśli jego wizerunek technokraty i specjalisty od rachunków. Ale gdy Morawiecki sięga po liczby, faktycznie trzeba zachować szczególną ostrożność - głownie jednak dlatego, że te liczby budzą poważne wątpliwości.

Podczas sejmowego wystąpienia w obronie Beaty Szydło, premier Morawiecki posłużył się co najmniej kilkoma wątpliwej jakości danymi. Twierdził na przykład, że świadczenia dla "rodzin osób najbardziej poszkodowanych przez los" wzrosły o połowę (wzrosły o niecałą jedną trzecią i tylko u niektórych rodzin, z czego zasługą rządu jest niewielka część podwyżki, reszta to stare ustawowe zobowiązania). Mówił też, że waloryzacja emerytur za rządu PiS jest ogromna w porównaniu z latami rządów PO-PSL (Tymczasem np. w 2013 waloryzacja była wyższa; waloryzacja zależy zresztą od inflacji i wzrostu płac, czyli czynników, na które rząd ma raczej pośredni i długofalowy wpływ).

Słowa Morawieckiego o "uszczelnieniu" nawet na takim tle są jednak zdumiewające.

"Jakoś cicho było po ostatnim posiedzeniu rządu, kiedy dyskutowaliśmy (Gwar na sali, dzwonek) kwestię zamknięcia roku budżetowego, zamknięcia systemu podatkowego, bo rutynowo co roku następuje podsumowanie rachunków Skarbu Państwa" - mówił Morawiecki do posłów opozycji (stenogram, strona 157). "Tam wpływy z tytułu naszego uszczelnienia w wielkości 40 mld zł ujęliśmy. Dlaczego tego nie zakwestionowaliście? Bo w końcu zobaczyliście, że to jest prawda, bo w końcu zobaczyliście, że naprawdę uszczelniliśmy podatki… (Głos z sali: Nie wstyd panu?) …i przekazaliśmy (Oklaski) środki na cele społeczne."

Premier jest przedstawiany jako ekspert od uszczelniania podatków. I faktycznie, rząd PiS ma w tej dziedzinie osiągnięcia. Dlaczego zatem Morawiecki mówi na temat uszczelnienia podatków coś całkowicie nieprawdziwego?

Uszczelnienie, czyli walka z luką VAT

Choć premier nie wyjaśnił, o jakie dokładnie uszczelnienie mu chodzi, to nie ma wątpliwości, że miał na przede wszystkim myśli VAT - to ten podatek rząd wziął sobie na sztandary.

Wpływy z tytułu naszego uszczelnienia (wyniosły) 40 mld zł
Fałsz. Byłaby prawda, gdyby podzielić przez trzy.
Wsytąpienie w Sejmie,06 czerwca 2018

VAT (Value Added Tax) to podatek od wartości dodanej, czyli przyrostu wartości dóbr w procesie produkcji. Choć ostatecznie płaci go nabywca towaru, to po drodze do konsumenta musi go naliczać i odprowadzać każdy, kto przyczynia się do jego wytworzenia.

Przedsiębiorca odprowadza do urzędu skarbowego podatek od wartości sprzedaży (23 proc. lub mniej przy usługach i niektórych towarach). Taki podatek nazywany jest „podatkiem należnym”. Przedsiębiorca ma jednak prawo odliczyć od niego podatek VAT odprowadzony na wcześniejszym etapie obrotu, który znajduje się na fakturach nabytych przez niego towarów lub usług. Ten podatek nazywany jest „podatkiem naliczonym”.

Jeśli podatek naliczony jest wyższy od należnego (tak dzieje się np. w przypadku inwestycji, kiedy kwota wydatków jest wyższa niż kwota sprzedaży) przedsiębiorcy przysługuje zwrot nadwyżki. Zwrotu dokonuje urząd skarbowy.

Taka konstrukcja podatku VAT sprawia, że podatek jest faktycznie płacony przez finalnego konsumenta towaru bądź usługi. Dlatego jest silnie powiązany z poziomem wydatków na konsumpcję. Konstrukcja poboru VAT może stanowić pole do nadużyć i wyłudzeń. Polegają one na zaniżaniu wartości podatku należnego, bądź zawyżaniu podatku naliczonego np. poprzez faktury za usługi, które w ogóle nie miały miejsca bądź wystawione przez fikcyjny podmiot (tzw. słup). Sposobów na wyłudzenie VAT jest zresztą wiele.

Luka podatkowa w VAT – to różnica między możliwymi do osiągnięcia a rzeczywistymi wpływami z VAT do budżetu państwa. W Polsce jest ona wysoka: według danych opublikowanych przez Komisję Europejską w 2015 roku wynosiła prawie 41 mld zł.

To oznacza, że państwo nie potrafiło ściągnąć aż 24,5 proc. należnego VAT. Dla porównania w Szwecji było to jedynie 1,4 proc.

Od 2012 luka spadała (w 2012 roku wniosła 27 proc), ale 24,5 proc. wciąż lokowało Polskę w gronie krajów z najwyższą luką w podatku VAT i znacznie powyżej europejskiej średniej.

Luka VAT 2014 i 2015. Raport Komisji Europejskiej.

Co zrobił rząd PiS, by walczyć z takimi nadużyciami? Całkiem sporo. W polskim prawie podatkowym wprowadzono wiele zmian, które miały zmniejszyć lukę w VAT. M.in.:

  • tzw. odwrócony VAT w budownictwie;
  • bezpośrednie rozliczenia w gotówce ograniczono do 15 tys. zł (przedtem do 15 tys. euro);
  • monitoring przewozów (elektroniczny nadzór nad przewozem towarów wrażliwych);
  • lepsza weryfikacja podmiotów zgłaszających się do rejestru VAT (eliminacja ewentualnych słupów);
  • wprowadzenie Jednolitego Pliku Kontrolnego we wszystkich rodzajach przedsiębiorstw;
  • zmiana zasad przyspieszonego, 25-dniowego, terminu zwrotu podatku VAT;
  • zaostrzenie kar za wystawianie fikcyjnych faktur.

Niektóre z tych zmian są kontynuacją polityki z końcówki rządów PO-PSL, inne to autorskie pomysły rządu Zjednoczonej Prawicy. Zmiany przynoszą efekt - po niemrawym 2016, w 2017 roku spadek luki VAT przyspieszył.

Luka się zmniejsza

O ile? Sporo, choć z pewnością nie aż tyle, ile chciałby premier. W sprawozdaniu z wykonania budżetu za 2017 rok wpływy z VAT oszacowano na 156,8 mld zł. Były wyższe o 23,9 proc. - czyli 30,2 mld zł - w porównaniu z 2016 rokiem. Wpływy były też wyższe od zaplanowanych w ustawie budżetowej - o 13,3 mld zł, czyli o 9,3 proc.

To duży wzrost. 2017 rok był co prawda rokiem dobrej koniunktury gospodarczej: wzrosło PKB (o 4,6 proc.) i - co szczególnie istotne dla wpływów z VAT - konsumpcja (o 4,8 proc.). Jednak wzrost ten nie tłumaczy wzrostu wpływów z VAT - uszczelnienie faktycznie ma tutaj znaczenie. Jak duże?

Według opublikowanych w październik 2017 prognoz analityków firmy doradczej PwC na podstawie danych z pierwszego półrocza luka VAT miała się zmniejszyć w 2017 o 13 mld zł.

Podobne szacunki przedstawili eksperci banku Credit Agricole. "Uszczelnienie systemu podatkowego w okresie I–III kwartał 2017 roku wyniosło ok. 9,4 mld zł. Kierując się zależnościami sezonowymi, szacujemy, że w skali całego roku efekty te byłyby równe ok. 12,5 mld zł" – mówił Dziennikowi Gazecie Prawnej Jakub Borowski, główny ekonomista banku. Analitycy banku zaznaczają, że ich szacunki mogą być obarczone błędem ok 4,5 mld zł - stad w maksymalnym wariancie uszczelnienie przyniosłoby ok 17 mld zł dodatkowych wpływów, a w minimalnym - 8 mld.

Z kolei ekonomiści BZ WBK - byłego pracodawcy Morawieckiego - szacowali redukcję luki na ok 11-13 mld złotych.

W czerwcu 2018 roku Ministerstwo Finansów oszacowało, "opierając się na metodyce Komisji Europejskiej dotyczącej szacowania luki w VAT", że

w 2017 roku poprawa dochodów z VAT dzięki lepszemu przestrzeganiu przez podatników obowiązujących regulacji wyniosła 10,8 mld zł (z 17,4 mld zł uzyskanych w latach 2016 - 2017).

Skąd 40 mld?

Mamy zatem kilkanaście miliardów złotych, o które wzrosły dochody skarbu dzięki zabiegom rządu - na dokładniejsze analizy przyjdzie nam jeszcze poczekać. To dużo, ale trzy razy mniej niż 40 miliardów, którymi chwali się Morawiecki. W istocie, gdyby zmniejszyć lukę VAT o 40 miliardów to po prostu... przestała by ona istnieć. Na tyle bowiem Komisja Europejska oceniła wielkość naszej luki VAT w 2015 roku.

Skąd zatem Morawieckiemu wzięło się to 40 mld zł? Trudno powiedzieć.

Dwadzieścia parę miliardów złotych - czyli różnica między deklaracją premiera a faktycznymi efektami działań rządu - to nie jest kwota, która łatwo przeoczyć.

Prawdopodobne wydają nam się dwie możliwości:

  • Albo premier z jakiegoś powodu i wbrew faktom uznał, że jego plan zlikwidowania luki VAT został już zrealizowany i może się tym pochwalić. Szczerze życzymy rządowi, by udało mu się zmniejszyć lukę do minimum, tak się jednak jeszcze nie stało.
  • Albo porównał dochody z VAT w 2016 z tymi planowanymi w budżecie na 2018 - i zauważył, że wpływy z podatku przez dwa lata mają wzrosną o ok 40 mld zł. Mówimy tutaj jednak o wzroście wpływów związanym w dużej części po prostu ze wzrostem gospodarczym i wzrostem konsumpcji. Uszczelnienie nie jest tutaj ani jedynym, ani nawet głównym źródłem wzrostu wpływów podatkowych.

Tak czy inaczej 40 mld zł "z tytułu uszczelnienia" to po prostu fikcja, znacznie bliższa prawdy jest jedna trzecia tej kwoty.

Udostępnij:

Bartosz Kocejko

Redaktor OKO.press. Współkieruje działem społeczno-ekonomicznym. Czasem pisze: o pracy, podatkach i polityce społecznej.

Komentarze