Premier zrzuca odpowiedzialność za nowe zakażenia koronawirusem na protestujących przeciwko wyrokowi TK w sprawie aborcji. Wzywa do rozmów, ale nie zaprasza do nich kobiet. Sejmowa opozycja odpowiada: to medialna ustawka. Tymczasem sytuacja epidemiczna jest zła - zajętych jest już 76 proc. respiratorów
"Przerwanie łańcucha zakażeń wymaga dystansu, a najlepiej izolacji. (...) Jeżeli możecie, zostańcie proszę w domu" - zwrócił się do obywateli premier Mateusz Morawiecki w opublikowanym 2 listopada na Facebooku przemówieniu. To wezwanie było zarazem ostrzeżeniem. Morawiecki zwrócił uwagę, że w wiele krajów ogranicza działalność kolejnych branż, wprowadza lockdown, a nawet godziny policyjne. Sam nie zadeklarował jednak, że w najbliższych czasie czeka to także Polskę.
Premier tłumaczył się z decyzji z 30 października o zamknięciu cmentarzy na ostatnią chwilę: "Podróże i spotkania rodzinne to dziś zbyt wielkie ryzyko. Ryzyko zwłaszcza dla naszych seniorów. Dla babć i dla dziadków". Przeprosił przy okazji przedsiębiorców, którzy z tego powodu ponieśli straty. Mają być pokryte z budżetu państwa.
Najważniejszym komunikatem premiera był jednak apel do uczestników protestów przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji oraz polityków.
"Proszę, byśmy usiedli do rozmów. Niech nasze spory nie toczą się na ulicach i niech nie będą przyczyną kolejnych zachorowań" - wezwał premier.
Szefowie klubów poselskich dostali od kancelarii premiera zaproszenia na godzinę 17:00. Nie zaproszono przedstawicielek Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, organizatora protestów.
Borys Budka i Włodzimierz Czarzasty odmówili przyjścia, tłumacząc, że nie chcą być wykorzystywani w propagandzie władzy. Klub PSL wysłał do kancelarii premiera ekspertów w dziedzinie zdrowia.
Liderzy Lewicy na zaproszenie Morawieckiego odpowiedzieli listem, w którym zapowiadają, że "warunkiem jakichkolwiek rozmów z władzą jest wycofanie z ulic skrajnie prawicowych bojówek i publiczna deklaracja na temat wstrzymania represji wobec kobiet". Domagają się też uchwalenia złożonej przez klub Lewicy ustawy ratunkowej, która znosi karę za przeprowadzenie zabiegu przerywania ciąży.
Na spotkanie z premierem przyszli jedynie posłowie PiS i Konfederacji.
Tymczasem sytuacja epidemiczna w kraju nadal się pogarsza. Wciąż rośnie liczba chorych, w tym chorych wymagających hospitalizacji. W ciągu doby przybyło ich 796. Zajętych jest 69 proc. (17 223 z 24 807) łóżek dla pacjentów z COVID-19. To o dwa punkty procentowe więcej niż 1 listopada. Choć władze w ciągu ostatniej doby zapewniły dodatkowe 324 łóżka covidowe, jednocześnie przybyło 796 chorych.
Ubywa też dostępnych respiratorów. Zajętych jest 76 proc. (1 453 z 1 916). Tu też liczba nowych egzemplarzy jest wolniejsza niż wzrost zapotrzebowania. W ciągu doby przybyły 64 respiratory i 82 pacjentów, którzy z nich korzystają.
Rozkład wolnych łóżek i respiratorów nie jest równomierny. Podlaski urząd wojewódzki poinformował 1 listopada, że zajętych jest wszystkich 56 dostępnych w tym województwie respiratorów. Następnego dnia jednak ich liczba powiększyła się o dodatkowe 11.
Ostatni dzień przyniósł wyraźnie mniejszą liczbę zgonów niż w poprzednich dniach. Zmarły 92 osoby chore na COVID-19, w tym 85 osób z powodów współistnienia tej i innych chorób. To znacznie mniej niż w sobotę (280) i niedzielę (152). Możliwe jednak, że to efekt coweekendowego spadku zanotowanych zgonów. Tydzień temu w poniedziałek było ich 45, a następnego dnia ich liczba wzrosła już do 132.
Podobnie ostrożnie należy interpretować liczbę nowych zakażeń. Ona także zwykle jest niższa w niedziele i poniedziałki. Ostatniej doby przybyło 15 578 chorych. Najwięcej w województwach mazowieckim (2218), małopolskim (1746), kujawsko-pomorskim (1379), śląskim (1362).
To wynik niższy niż w niedzielę (17 171 zakażeń) i w sobotę (rekordowe 21 897 zakażeń). O zahamowaniu trendu wzrostowego będziemy mogli jednak mówić dopiero, jeśli podobne wyniki pojawią się w kolejnych dniach.
Według informacji Ministerstwa Zdrowia sytuacja w Polsce wygląda dziś następująco:
Ostatniej doby wykonano ponad 65 tysięcy testów. O 15 tysięcy więcej niż w niedzielę. 24 proc. testów dało wynik pozytywny (15578/65012 próbek). To o wiele mniejszy odsetek niż wczorajsze 34 proc., ale wciąż niepokojąco wysoki.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Od 2023 r. reporter Frontstory. Wcześniej w OKO.press, jeszcze wcześniej w Gazecie Wyborczej. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Był nominowany do nagród dziennikarskich.
Komentarze