0:000:00

0:00

"Przerwanie łańcucha zakażeń wymaga dystansu, a najlepiej izolacji. (...) Jeżeli możecie, zostańcie proszę w domu" - zwrócił się do obywateli premier Mateusz Morawiecki w opublikowanym 2 listopada na Facebooku przemówieniu. To wezwanie było zarazem ostrzeżeniem. Morawiecki zwrócił uwagę, że w wiele krajów ogranicza działalność kolejnych branż, wprowadza lockdown, a nawet godziny policyjne. Sam nie zadeklarował jednak, że w najbliższych czasie czeka to także Polskę.

Premier tłumaczył się z decyzji z 30 października o zamknięciu cmentarzy na ostatnią chwilę: "Podróże i spotkania rodzinne to dziś zbyt wielkie ryzyko. Ryzyko zwłaszcza dla naszych seniorów. Dla babć i dla dziadków". Przeprosił przy okazji przedsiębiorców, którzy z tego powodu ponieśli straty. Mają być pokryte z budżetu państwa.

Najważniejszym komunikatem premiera był jednak apel do uczestników protestów przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji oraz polityków.

"Proszę, byśmy usiedli do rozmów. Niech nasze spory nie toczą się na ulicach i niech nie będą przyczyną kolejnych zachorowań" - wezwał premier.
View post on Twitter
Szefowie klubów poselskich dostali od kancelarii premiera zaproszenia na godzinę 17:00. Nie zaproszono przedstawicielek Ogólnopolskiego Strajku Kobiet, organizatora protestów.

Borys Budka i Włodzimierz Czarzasty odmówili przyjścia, tłumacząc, że nie chcą być wykorzystywani w propagandzie władzy. Klub PSL wysłał do kancelarii premiera ekspertów w dziedzinie zdrowia.

Liderzy Lewicy na zaproszenie Morawieckiego odpowiedzieli listem, w którym zapowiadają, że "warunkiem jakichkolwiek rozmów z władzą jest wycofanie z ulic skrajnie prawicowych bojówek i publiczna deklaracja na temat wstrzymania represji wobec kobiet". Domagają się też uchwalenia złożonej przez klub Lewicy ustawy ratunkowej, która znosi karę za przeprowadzenie zabiegu przerywania ciąży.

View post on Twitter

Na spotkanie z premierem przyszli jedynie posłowie PiS i Konfederacji.

Coraz mniej łóżek i respiratorów

Tymczasem sytuacja epidemiczna w kraju nadal się pogarsza. Wciąż rośnie liczba chorych, w tym chorych wymagających hospitalizacji. W ciągu doby przybyło ich 796. Zajętych jest 69 proc. (17 223 z 24 807) łóżek dla pacjentów z COVID-19. To o dwa punkty procentowe więcej niż 1 listopada. Choć władze w ciągu ostatniej doby zapewniły dodatkowe 324 łóżka covidowe, jednocześnie przybyło 796 chorych.

Ubywa też dostępnych respiratorów. Zajętych jest 76 proc. (1 453 z 1 916). Tu też liczba nowych egzemplarzy jest wolniejsza niż wzrost zapotrzebowania. W ciągu doby przybyły 64 respiratory i 82 pacjentów, którzy z nich korzystają.

Rozkład wolnych łóżek i respiratorów nie jest równomierny. Podlaski urząd wojewódzki poinformował 1 listopada, że zajętych jest wszystkich 56 dostępnych w tym województwie respiratorów. Następnego dnia jednak ich liczba powiększyła się o dodatkowe 11.

Ostatni dzień przyniósł wyraźnie mniejszą liczbę zgonów niż w poprzednich dniach. Zmarły 92 osoby chore na COVID-19, w tym 85 osób z powodów współistnienia tej i innych chorób. To znacznie mniej niż w sobotę (280) i niedzielę (152). Możliwe jednak, że to efekt coweekendowego spadku zanotowanych zgonów. Tydzień temu w poniedziałek było ich 45, a następnego dnia ich liczba wzrosła już do 132.

Podobnie ostrożnie należy interpretować liczbę nowych zakażeń. Ona także zwykle jest niższa w niedziele i poniedziałki. Ostatniej doby przybyło 15 578 chorych. Najwięcej w województwach mazowieckim (2218), małopolskim (1746), kujawsko-pomorskim (1379), śląskim (1362).

To wynik niższy niż w niedzielę (17 171 zakażeń) i w sobotę (rekordowe 21 897 zakażeń). O zahamowaniu trendu wzrostowego będziemy mogli jednak mówić dopiero, jeśli podobne wyniki pojawią się w kolejnych dniach.

Według informacji Ministerstwa Zdrowia sytuacja w Polsce wygląda dziś następująco:

  • wykrytych zakażeń od początku epidemii było 395 480,
  • z tego 5 875 osoby zmarły,
  • a 154 413 wyzdrowiało.
  • Wykrytych obecnie zakażonych jest 235 192.

Ostatniej doby wykonano ponad 65 tysięcy testów. O 15 tysięcy więcej niż w niedzielę. 24 proc. testów dało wynik pozytywny (15578/65012 próbek). To o wiele mniejszy odsetek niż wczorajsze 34 proc., ale wciąż niepokojąco wysoki.

;

Udostępnij:

Daniel Flis

Dziennikarz OKO.press. Absolwent filozofii UW i Polskiej Szkoły Reportażu. Wcześniej pisał dla "Gazety Wyborczej". Był nominowany do nagród dziennikarskich.

Komentarze