Wicepremier Mateusz Morawiecki pojechał na szczyt gospodarczy w Davos, na którym rozmawiał z noblistami i politykami oraz zrobił sobie zdjęcie z Georgem Clooneyem. Przy okazji udzielił wywiadu telewizji CNN, w którym opowiadał bardzo osobliwe historie
Kilka pracowitych dni spędził wicepremier Morawiecki w Davos. Zachęcał do inwestycji w Polsce, rozmawiał ze sławnymi ekonomistami, m.in. Justinem Linem z Chin i Josephem Stiglitzem, amerykańskim laureatem nagrody Nobla. Brał udział w panelach dyskusyjnych i w „nieformalnym elitarnym spotkaniu liderów ekonomicznych”. Rozmawiał o uszczelnianiu systemów podatkowych oraz pozyskiwaniu zagranicznego kapitału na inwestycje w Polsce.
Przy okazji udzielił też wywiadu telewizji CNN.
W OKO.press martwimy się wpływem klimatu Davos na wicepremiera Morawieckiego. To dziwne, ponieważ powszechnie uważa się go za korzystny dla zdrowia, chociaż sprzyjający pewnemu oderwaniu od rzeczywistości.
Jak wiadomo, w Davos rozgrywa się akcja wielkiej powieści Tomasza Manna "Czarodziejska Góra"; bohater, który przyjeżdża tam na kurację, traci ochotę na powrót i zostaje na 7 lat w górskim sanatorium.
W wywiadzie dla CNN Morawiecki zaprzeczył m.in, że rząd PiS zmienił zasady działania Trybunału Konstytucyjnego.
Jest to dziwny pogląd, choćby dlatego, że od listopada 2015 r. do grudnia 2016 r. koledzy Morawieckiego z PiS uchwalili 6 ustaw "naprawczych" zmieniających zasady działania Trybunału Konstytucyjnego.
Morawiecki skomentował także (bo trudno to nazwać odpowiedzią) pytanie dziennikarza o demonstracje przeciwko polityce rządu PiS.
Nie jest jasne, jakie demonstracje antyrządowe z 2014 r. Morawiecki ma na myśli. 13 grudnia 2014 r. w "Marszu w obronie demokracji i wolności mediów" zorganizowanym przez PiS wzięło udział 30 tys. osób.
Wiele marszów KOD miało znacznie wyższą frekwencję. Największy był proeuropejski marsz KOD 7 maja 2016 r. Według władz Warszawy liczył 240 tys., według organizatorów 213-214 tys., według policji – tylko 45 tys. i to „w szczytowym momencie”.
Morawiecki zbył także pytanie dziennikarza o to, że Polska postrzegana jest na świecie jako kraj, który odchodzi od demokratycznych norm i wpisuje się w populistyczne ruchy.
- Nie. To jest słuchanie głosu społeczeństwa - przekonywał. - 90 proc. populacji żyje w innej rzeczywistości niż establishment. Musimy brać to pod uwagę.
"W ubiegłorocznych wyborach odnieśliśmy ogromne zwycięstwo i działamy zgodnie z naszym programem wyborczym. Nasze obietnice traktujemy bardzo poważnie. Rozmawiałem w Davos z 20 lub 25 osobami i nikt nie zapytał mnie o to, co pan".
Nie wiadomo, z kim rozmawiał Morawiecki, ale troskę o stan demokracji w Polsce wyrażali wielokrotnie nasi sojusznicy - z USA na czele - domagając się m.in. odblokowania Trybunału Konstytucyjnego. Mówił o tym nawet prezydent Barack Obama podczas szczytu NATO w Warszawie. Krytykowały Polskę także organizacje międzynarodowe - m.in. Parlament Europejski uchwalił we wrześniu 2016 r. rezolucję krytykującą Polskę za kryzys konstytucyjny (stosunkiem głosów 510 do 160).
W tym miejscu Morawiecki też się minął z prawdą. Na PiS nie głosowało 90 proc. Polaków - tylko 18,5 proc. Także duża część sprzeciwia się poszczególnym posunięciom PiS.
Mottem spotkania w Davos było "elastyczne i odpowiedzialne przywództwo". Morawiecki wykazał się elastycznością - w podejściu do prawdy.
Jedno jest pewne: wicepremier dobrze się bawił.
Udostępnij:
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.
Komentarze