Krótka odpowiedź to dwa razy „nie”. Choć oczywiście punkt wyjścia dla obecnego polskiego orędowania za Ukrainą mógłby być o wiele lepszy, gdyby nie ostatnie lata wielkich błędów Polski w ramach UE oraz wciąż pootwieranych konfliktów o państwo prawa.
Rumunia nadrabia poparcie dla Ukrainy
Argumenty z Rumunią przypominają zarzuty z 2020 roku, kiedy nagromadzenie pomyłek oraz fatalna spuścizna już kilkuletniej szarpaniny PiS-owskich władz z Brukselą doprowadziły do tez, że Litwa – w kontekście wydarzeń po wyborach prezydencji na Białorusi – miałaby przechwytywać miejsce Polski w kształtowaniu polityki wschodniej Unii. Teraz doraźnie, i z podobnych powodów, można to usłyszeć z użyciem argumentu o Rumunii, ale to jest jeszcze odleglejsze od rzeczywistości.
Prezydent Klaus Iohannis, również pod naciskiem krytyki wewnątrz rumuńskiej, nadrabiał swą wcześniejszą nieobecność w Kijowie po tygodniach zadziwiająco – jak na Rumunię – małej aktywności co do Ukrainy. Ponadto w kontekście unijnym Rumun widzi swą rolę – również podczas ukraińskiej podróży – jak adwokat Mołdawii, która zręcznie podłącza się pod ukraiński wniosek o status kandydacki. I zapewne też go otrzyma.
-
Specjalne tekstyŚledztwa, newsy, sondaże, reportaże
-
Sprawna komunikacjaPolecane artykuły, akcje specjalne, newsy polityczne prosto na Twoją skrzynkę
-
Komentowanie artykułówInterakcja i łatwy kontakt z autorami
Komentarze
Dodawanie komentarzy jest możliwe tylko dla zalogowanych użytkowników.