0:000:00

0:00

Spór o odszkodowania za mienie Żydów zamordowanych w czasie Zagłady na ziemiach polskich przysparza kłopotów politykom rządzącej prawicy.

Z jednej strony - na rozwiązanie sprawy naciskają sojusznicy, czyli Izrael i Stany Zjednoczone. W maju 2018 r. prezydent Trump podpisał przyjętą przez amerykański Senat „ustawę 447”, która wzywa do wypłaty odszkodowań (tutaj wyjaśnialiśmy, czego ona dokładnie dotyczy; zaraz do tego jeszcze wrócimy).

Między elektoratem a Konfederacją

Z zupełnie innych powodów kwestia odszkodowań jest niewygodna dla PiS w polityce wewnętrznej. Obawia się jej małomiasteczkowy elektorat PiS. Partia Kaczyńskiego jest popularna najbardziej w tych regionach, w których (jak np. na wschodnim Mazowszu czy na Podkarpaciu) żyło przed wojną wielu Żydów, a ci Żydzi mieli nieruchomości, w których dziś mieszkają (niektórzy) wyborcy PiS.

Przeczytaj także:

Za każde ustępstwo wobec Żydów i Amerykanów w tej sprawie PiS jest atakowany przez polityków skrajnej prawicy, którzy z „ustawy 447” zrobili hasło wyborcze. W maju 2019 roku politycy Konfederacji Korwin Braun Narodowcy krzyczeli nawet przed ambasadą USA o „okupacji żydowskiej” w Polsce, wywołując najgorsze wspomnienia przedwojennego antysemityzmu (tutaj pisaliśmy o tej demonstracji).

W kwestii odszkodowań za mienie zamordowanych Żydów PiS musi więc albo grać na dwa fronty, albo próbować zagmatwać sprawę - i to właśnie próbował zrobić w wywiadzie dla „Gościa Niedzielnego” premier Mateusz Morawiecki.

Dodatkowo rzecz jeszcze komplikuje fakt, że PiS głośno dopomina się o reparacje wojenne od Niemiec, co pokazuje, że mimo upływu 70 lat wcale nie uważa wojennych krzywd za zamknięte. „To nie jest sprawiedliwie. To nie może tak zostać” — skarżył się niemieckim mediom premier Morawiecki we wrześniu 2019, a prezydent Duda mówił o „wystawieniu rachunku” Niemcom za wojenne zniszczenia.

Niemcy nas napadli, Żydom nie oddamy

W wywiadzie dla „Gościa Niedzielnego” z 29 września premier Morawiecki wszystkie te sprawy w wygodny dla siebie sposób wymieszał, odpowiadając w bardzo szczegółowej kwestii - zagadnienia „mienia bezspadkowego”, a więc takiego, którego spadkobierców nie da się ustalić.

Na pytanie o komentarz do „apelu amerykańskich senatorów, domagających się od Polski wypłaty organizacjom żydowskim rekompensaty za tzw. mienie bezspadkowe”, premier odpowiedział nie na temat.

„Polska została napadnięta przez Niemcy i Związek Sowiecki i była pierwszą i jedną z największych ofiar II wojny światowej (…)

W całości została zniszczona Warszawa i liczne miasta polskie. Spacyfikowanych, czyli spalonych i wymordowanych przez Niemców na terenie II Rzeczypospolitej zostało ponad 1200 wiosek. Nikt nam nie odda strat materialnych ani nie przywróci życia ludziom.

Domaganie się od Polski jakichkolwiek rekompensat jest w związku z tym nie tylko niewłaściwe, ale też uwłaczające podstawowej prawdzie historycznej (…)

Dla nas ta sprawa nie ma nie tylko najmniejszych podstaw prawnych, ale także moralnych. To Polska powinna otrzymać rekompensatę za straty wojenne”.

Na czym polega tutaj manipulacja?

Wyliczmy:

  • Nikt nie kwestionuje faktu, że Niemcy wyrządzili w Polsce ogromne zniszczenia;
  • Nikt nie kwestionuje faktu, że to Niemcy byli głównymi sprawcami Zagłady;
  • Sprawa dotyczy nie dóbr zawłaszczony przez Niemców, ale przez Polaków po wojnie lub w jej trakcie — i to dóbr nieruchomych; to nie Niemcy są właścicielami pożydowskich nieruchomości!
  • Problem dotyczy nie tylko i nie przede wszystkim mienia bezspadkowego, ale również takiego, które ma spadkobierców.

Wypowiedź premiera można więc wyrazić prostymi słowami tak:

„nie oddamy domów Żydom, ponieważ napadli nas Niemcy”.

Prawda, że nie na temat? Niemcy nie zmuszali Polaków do tego, aby przez kilkadziesiąt lat po wojnie nie oddawali nieruchomości (albo nie wypłacali za nie rekompensat) prawowitym spadkobiercom.

Sprawa mienia bezspadkowego jest szczególnie trudna i moralnie wątpliwa: zamordowani w czasie Zagłady Żydzi pozostawili ogromny zasób nieruchomości, często bez spadkobierców. Te nieruchomości mają dziś polskich właścicieli. Nie jest jasne, jak je wycenić, jak zrobić ich spis i kto miałby dostać odszkodowanie.

O co chodzi z ustawą 447?

Wróćmy na zakończenie do sprawy amerykańskiej ustawy 447, która burzy spokój prawicy. Cały problem wynikł z braku uregulowania kwestii reprywatyzacji — Polska jest jedynym krajem Europy Środkowej, który tego nie rozwiązał ustawowo.

Tego głównie, czyli nacisku na kraje, które sprawy nie rozwiązały, dotyczy tzw. ustawa 447. W prawicowym internecie można znaleźć dowolne głupstwo, sięgnęliśmy więc do źródła – tekstu ustawy. (Można go znaleźć na stronie Kongresu USA, tutaj). Zacytujmy streszczenie:

„Ustawa nakazuje Departamentowi Stanu, w odniesieniu do wskazanych krajów [w tym Polski, przyp. OKO.press], żeby dorocznie włączyć albo do odpowiedniego Rocznego Raportu o Prawach Człowieka, względnie do Międzynarodowego Raportu o Wolności Wyznania, albo do innego stosownego raportu, oszacowanie natury i zakresu narodowych praw albo wcielanych w życie polityk dotyczących identyfikacji, zwrotu lub restytucji przejętego w czasach Holocaustu mienia (…)”.

W szczególności amerykańscy kongresmeni i senatorowie są zainteresowani:

  • zwrotem mienia prawowitym właścicielom, włączając w to wspólnoty religijne czy własność gmin;
  • zwrotem cennych zrabowanych ruchomości, takich jak dzieła sztuki, pozostających w rękach prywatnych i będących dziś własnością publiczną;
  • zwrotem mienia bezspadkowego ofiar Holocaustu w celu „pomocy potrzebującym Ocalałym”;
  • postępem w rozstrzygnięciu roszczeń amerykańskich obywateli, którzy przeżyli Holocaust oraz ich rodzin.

Przypomnijmy, że ustawa nakłada obowiązki na Departament Stanu – i chodzi tylko o przygotowywanie odpowiednich informacji w opracowywanych przez amerykańską administrację raportach.

Państwo polskie zwróciło nieruchomości należące przed wojną do żydowskich organizacji społecznych i związków religijnych, albo wypłaciło za nie rekompensaty Związkowi Gmin Wyznaniowych Żydowskich (odpowiednią komisję powołano w 1997 roku).

Po 1989 roku Polska nie uchwaliła jednak – mimo kilku podejść – ustawy reprywatyzacyjnej, ostatecznie rozstrzygającej sprawę zwrotu mienia i odszkodowań. Nie tylko dotyczy to mienia żydowskich obywateli II RP, ale także polskich czy niemieckich.

W dodatku część tych nieruchomości zmieniła właścicieli jeszcze w czasie wojny – np. uwięzionych w gettach Żydów zmuszano do sprzedawania za grosze domów czy kamienic. Ta operacja mogła być nawet legalna, ale z pewnością została dokonana pod przymusem.

Angielskie słowo „wrongfully” można tłumaczyć jako „bezprawnie”, ale jego zakres znaczeniowy jest szerszy bywa także tłumaczone jako „niesłusznie”, „bezpodstawnie” i „bez przyczyny”.

Kongresmen Ed Royce, Republikanin z Kalifornii, mówił w przemówieniu w Kongresie 24 kwietnia 2018 roku (tekst tutaj), że ustawa ma służyć jako narzędzie nacisku – „wskazując i zawstydzając, taka jest tutaj intencja”.

Dodawał: „To prawo daje Stanom Zjednoczonym kolejne narzędzie, aby walczyć o sprawiedliwość dla Ocalałych z Holocaustu oraz ich rodzin. Mamy nadzieję, że samo uchwalenie ustawy zmotywuje [wskazane jest w niej 46 krajów] do poprawy, jeszcze przed napisaniem raportu. Już widzimy, że niektóre z tych krajów wznawiają zainteresowanie tematem, i to jest sposób nacisku, którego chcemy użyć”.

Jak widać, nacisk ze strony amerykańskiego senatu okazał się w tym zakresie skuteczny — sprawa cały czas jest na agendzie.

;

Udostępnij:

Adam Leszczyński

Dziennikarz OKO.press, historyk i socjolog, profesor Uniwersytetu SWPS w Warszawie.

Komentarze