0:000:00

0:00

W "Faktach po faktach" TVN premier Mateusz Morawiecki z wielkim przekonaniem zapewniał o niewinności Zbigniewa Ziobry i bronił mało prawdopodobnej tezy, że minister-prokurator nic nie wiedział o akcji hejtowania niezależnych sędziów przez grupę posługująca się komunikatorami z nazwą "Kasta", której "hersztem" (taki miał zresztą pseudonim) był odwołany już wiceminister Łukasz Piebiak, bliski współpracownik i zastępca Ziobry.

Broniąc tezy o niewinności Ziobry, premier użył trzech argumentów:

  • że tak mu powiedział Zbigniew Ziobro,
  • że nie ma dowodów, że Ziobro cokolwiek wiedział,
  • że on sam jest przekonany o niewinności Ziobry.
Nie ma dowodów, że min. Ziobro wiedział o tym procederze. Jeśli wiceminister Piebiak organizował jakieś działania, wcale nie musiał o nich mówić min. Ziobrze. Postępowanie sprawdzające doprowadzi do decyzji, czy podejmować śledztwo. Może trwać długo
Premier dowodzi niewinności Ziobry w oparciu o deklaracje Ziobry i tezę, że nie ma dowodów winy. Ale nie może ich być, bo nie ma śledztwa i raczej nie będzie. Koło się zamyka
Wywiad dla "Faktów po faktach",27 sierpnia 2019

Rzecz w tym, że sprawdzenie niewinności Ziobry wymagałoby uczciwie poprowadzonego śledztwa. Tymczasem nie dość, że prokuratura jest podporządkowana personalnie Ziobrze, to Morawiecki otwarcie zapowiada, że śledztwa prokuratorskiego nie będzie, a przynajmniej nie będzie szybko. To oznacza, że ustalenie, czy Ziobro wiedział, czy nie wiedział o akcji zespołu Piebiaka staje się nieprawdopodobne.

Wypowiedź Morawieckiego ma postać samopotwierdzającej się tezy. Niewinność Ziobry nie może zostać sfalsyfikowana przy pomocy śledztwa, co oznacza, że alibi jakie daje Ziobrze Morawiecki jest trudne do podważenia (cała nadzieja w dziennikarskich śledztwach).

Sześć sposobów Morawieckiego

We wtorkowych (27 sierpnia 2019) "Faktach po faktach" TVN24 Anita Werner punkt po punkcie przepytywała Mateusza Morawieckiego z niespełnionych obietnic i skandali z udziałem polityków PiS. Odpowiadając na pytania dziennikarki premier stosował na przemian trzy strategie, które - patrząc z perspektywy polityka PiS, można zrekonstruować tak.

Kiedy niezależny dziennikarz stawia ci zarzut X:

  • zaprzeczaj, mów, że z X jest wszystko w porządku;
  • zmień temat podkreślając, że masz sukcesy w dziedzinie Y;
  • przerzuć zarzut na opozycję poprzez wskazanie, że "nasi poprzednicy" [pod względem X] byli dużo gorsi i
  • atakuj dziennikarza, że nie zajmuje się "naszymi poprzednikami", bo jest uprzedzony wobec PiS;
  • zaciemniaj sens, mieszaj i utrudniaj dochodzenie do meritum.

Dodatkowo premier stosował też regułę, że o ważnych osobach ze swego kręgu politycznego i o całym obozie politycznym mówi w samych superlatywach.

Dzięki tym chwytom retorycznym premier nie musiał, a nawet nie mógł przyznać się do żadnego błędu, a jego przekaz był jednoznacznie pozytywny. Premier wystąpił w roli propagandysty swego obozu politycznego i własnego rządu.

Jak Morawiecki bronił Ziobry

"Dobrze się stało, że reakcja była taka szybka. 24 godziny i były pan minister Piebiak, odcięliśmy ten temat, zareagowaliśmy we właściwy sposób, ponieważ ta mowa nienawiści, ujawnianie pewnych danych, było to absolutnie naganne" - zaczął premier zmieniając zarzut w zasługę PiS.

I przeszedł do przerzucania zarzutu na opozycję i delikatnego ataku na dziennikarkę:

"Spodziewałbym się pewnej ekwiwalentności, podobnego traktowania. Akurat w Inowrocławiu mamy do czynienia jak donoszą media z takim przypadkiem, że tam może nawet instytucje miasta zostały zaangażowane w tworzenie tekstów nienawiści.

Chodzi tu o odgrzewaną przez TVP i media prorządowe aferę z fałszowanie faktur (2015-2017), jej związek z rzekomą farmą politycznych trolli jest hipotezą prawicowych mediów (wkrótce tekst o tym w OKO.press).

Anita Werner: Ale instytucje miasta nie są twarzą reformy wymiaru sprawiedliwości, która dotyczy całej Polski.

Mateusz Morawiecki: Przepraszam bardzo, jeśli ktoś był proponowany jako szef kampanii wyborczej, to nie znaczy, że był twarzą kampanii Grzegorza Schetyny?! Myślę, że jest również twarzą, pan Brejza [zaciemnianie sensu, bo co ma tu do rzeczy "twarz" Schetyny].

Ujawniane były dane intymne i dane osobowe.

Absolutnie naganne i dlatego zareagowaliśmy natychmiast i oprócz pana Pieniaka również zwolnieni zostali inni sędziowie, prawda? [superlatywy]

A ja chciałam zapytać, czy pan Zbigniew Ziobro ponosi odpowiedzialność polityczną za to, co się stało?

Nie ma żadnych dowodów, że pan minister Ziobro wiedział o tym procederze. Jeśli wiceminister Piebiak organizował jakieś działania, wcale nie musiał o nich mówić ministrowi Ziobrze".

I znowu, zupełnie bez związku z pytaniem Morawiecki stosuje "przerzucanie":

"Mogę podać przykład pana Neumanna, na którym ciążą zarzuty prokuratorskie".

I dalej "Podaję przykład Włocławka, pana Neumanna. Czy pani również przepytuje tamtych panów? [atak na dziennikarkę] Pan minister Ziobro nie wiedział o tym, co się tam działo. Powiedział mi o tym".

Nie dziwi pana, że nie ma śledztwa w tej sprawie?

Jest postępowanie sprawdzające, będą podjęte decyzje (...) Postępowanie sprawdzające może trwać długo jeśli są sprawy zawiłe".

Zaprzeczanie: kolejki cały czas się skracają

Na zarzut dziennikarki, że PiS obiecywał likwidację kolejek do lekarzy Morawiecki stosuje proste zaprzeczanie:

"Kolejki cały czas się skracają. Wielki tankowiec pod banderą służba zdrowia wchodzi na właściwy kurs".

Dodatkowo premier sięga po "zmianę tematu": "Wchodzimy w wielki program wymiany karetek" a także "Zaczynamy kształcenie lekarzy. Zawód pielęgniarki znowu staje się zawodem pożądanym. A to jest piękny zawód".

Zmiana tematu: autobus jako samochód i mieszkania bez plusa

Dziennikarka pyta premiera o obietnicę, że powstanie 100 tys. mieszkań w ramach programu mieszkanie plus (w kwietniu 2018 Morawiecki mówił o tym na konwencji PiS: „W 2019 – to jest moje zobowiązanie – ma być w budowie 100 tysięcy mieszkań z tego programu”).

Tymczasem oddano takich mieszkań 867 sztuk.

Morawiecki sięga po zmianę tematu: "w tym roku prawdopodobnie wybuduje się 200 tysięcy mieszkań". OK, ale nie chodzi o program mieszkanie plus, tylko o ogólną liczbę mieszkań.

Dziennikarka pyta też premiera o obietnicę uruchomienia produkcji samochodu elektrycznego. W 2016 roku Morawiecki mówił, że będzie to „koło zamachowe polskiej gospodarki”. Obiecywał, że w 2025 roku po polskich drogach będzie jeździć milion proekologicznych elektrycznych aut. "Spora część wyprodukowana w Polsce". Prototyp miał być gotowy w 2018 roku, a następnie trafić do masowej produkcji.

Nic z tego się wydarzyło. Premier udziela odpowiedzi z gatunku "zmiana tematu". Spektakularny przykład:

"Moją obietnicą były autobusy elektryczne i jeździ ich coraz więcej po polskich miastach".

Zasadnicza zmiana tematu: 500 plus, czyli nasza godnościowa rewolucja

Ostateczną odpowiedzią na trudne pytania jest teza, że nawet jeśli są jakieś braki, to "są to kwestie drugorzędne", nie mają znaczenia wobec sukcesów programu 500 plus czy emerytura plus, które Morawiecki opisuje jako "naszą godnościową rewolucję".

I dodaje: "wypełnianie obietnic, wiarygodność to jest nasz znak firmowy".

Wychwalanie Kaczyńskiego i Przyłębskiej

Morawieckiego cechuje skłonność do egzaltacji i przesady. Dlatego zasada "superlatywu" w jego wykonaniu przyjmuje postać skrajną. Zapytany o skandal z wnioskiem PiS do Trybunału Konstytucyjnego o wstrzymanie wyroku NSA nakazującego ujawnienia osób, które zgłaszały kandydatów do nowej KRS, mówi o sędzi Julii Przyłębskiej, że jest "znakomitym prawnikiem, który potrafi w sposób wyważony ocenić czy nie zostały złamane procedury".

O Trybunale Konstytucyjnym pod kierownictwem Przyłębskiej mówi ni mniej ni więcej, że

"jest bardziej obiektywny, niezawisły niż za czasów Andrzeja Rzeplińskiego".

Występując w TVN24 Morawiecki może liczyć na to, że jego wyjaśnienia dotrą do części niezdecydowanych wyborców i mogą ich przekonać do głosowania na PiS.

Ale jeden z fragmentów wywiadu jest z pewnością skierowany przede wszystkim do jednego wyborcy, jakim jest Jarosław Kaczyński. Zapytany, kto byłby najlepszym kandydatem PiS na premiera Morawiecki mówi:

"Pan prezes Jarosław Kaczyński byłby lepszym premierem niż ja". I dla wszelkiej jasności: "myślę, że Jarosław Kaczyński byłby znakomitym i najlepszym premierem". Udowodnił to [w 2006-2007 roku]

Udostępnij:

Piotr Pacewicz

Naczelny OKO.press. Redaktor podziemnego „Tygodnika Mazowsze” (1982–1989), przy Okrągłym Stole sekretarz Bronisława Geremka. Współzakładał „Wyborczą”, jej wicenaczelny (1995–2010). Współtworzył akcje: „Rodzić po ludzku”, „Szkoła z klasą”, „Polska biega”. Autor książek "Psychologiczna analiza rewolucji społecznej", "Zakazane miłości. Seksualność i inne tabu" (z Martą Konarzewską); "Pociąg osobowy".

Komentarze