Komentarz premiera w Faktach TVN 22 września 2017 ma szansę przejść do historii wyjątkowo aroganckich lapsusów, w których przedstawiciel władzy lekceważy trudności, cierpienia czy choroby obywateli.
Dziewięcioletni Karol ze Środy Śląskiej jest chory na białaczkę. Jego mama, Dorota Walczak wystąpiła do Powiatowego Zespołu ds. Orzekania o Niepełnosprawności o wydanie orzeczenia o niepełnosprawności dziecka. Gdyby je dostała, otrzymałaby na pewno zasiłek pielęgnacyjny, bo „nowotwory złośliwe i choroby rozrostowe układu krwionośnego [m.in. białaczka – red.] do pięciu lat od zakończenia leczenia” są – zgodnie z ustawą – podstawą do orzeczenia niepełnosprawności i stałej opieki domowej. Od 1 stycznia 2017 zasiłek pielęgnacyjny na opiekę nad dzieckiem wynosi 1406 zł miesięcznie.
„To kropla w morzu potrzeb, ale chcemy być chociaż trochę niezależni” – tłumaczy p. Walczak, która całe dnie spędza z synem w szpitalu.
Tymczasem powiatowy urząd w Środzie Śląskiej uprzejmie odpisał Dorocie Walczak, że
„w związku z przejściowymi problemami finansowymi nie jest w stanie przychylić się pozytywnie do prośby o niezwłoczne wydanie orzeczenia”.
„Pół dnia płakałam ze złości, z bezradności” – mówi pani Dorota.
Urzędnicy poinformowali Fakty TVN, które całą tę sprawę opisały, że „podobne ograniczenia dotyczą ok. 200 osób”. Pieniędzy w Środzie wystarczyło w 2017 roku na sześć miesięcy. W kasie już brakuje 35 tys. złotych.
Także Wojewódzki Zespół Orzekania (druga instancja po powiatowym) jest bezradny, bo „nie ma własnych środków”. Na Dolnym Śląsku na zasiłki brakuje podobno ok. 2 mln złotych.
Urząd wystąpił więc do ministerstwa finansów o środki z rezerwy celowej, a reporterzy TVN zapytali o sprawę chorego Karola wicepremiera i ministra finansów Mateusza Morawieckiego.
TVN: „Czy pan w ogóle miał wiedzę, że są takie problemy i że wojewodowie będą się zwracać o dodatkowe pieniądze?”.
Morawiecki: „To troszkę tak, jakby się pan mnie zapytał, że w tamtej drukarce brakuje papieru i czy ja pojadę kupić ten papier”.
Morawiecki chciał zapewne zwrócić uwagę dziennikarzowi, że orzeczenia czy zasiłki – to z punktu widzenia ministra finansów sprawy drobne, którymi powinni zajmować się urzędnicy niższych szczebli.
Wydaje się jednak, że brak środków na zasiłki dla osób niepełnosprawnych rzędu wielu milionów złotych (skoro w jednym województwie brakują dwa miliony…), to jest suma, która powinna robić wrażenie nawet na samym ministrze. Ponadto, wicepremier okazał wyraźne lekceważenie, zignorował cierpienie dziecka i jego matki, której służby państwowe odmówiły pomocy.
Ta odpowiedź Morawieckiego ma szanse przejść do historii aroganckich lapsusów lat poprzednich. OKO.press przypomina sobie trzy (może Czytelniczki i Czytelnicy coś dorzucą?).
Trzy razy III RP plus klasyk arogancji Jerzy Urban
W 1997 roku premier Włodzimierz Cimoszewicz pytany, co mają zrobić ludzie, którym powódź zniszczyła domy odpowiedział
„Trzeba się było ubezpieczyć”.
W 2009 roku Cimoszewicz tłumaczył: „zaraz potem dodałem, że rząd oczywiście pomocy udzieli, ale tę część wypowiedzi już ucięto. Dziennikarska manipulacja pozwoliła zaprezentować mnie jako człowieka nieczułego”.
W styczniu 2014 roku świeżo powołaną na wicepremier Elżbietę Bieńkowską TVN zapytał, co powie pasażerom marznącym w pociągach. Z powodu opadów marznącego śniegu miały nawet po kilkaset minut opóźnienia.
„Pasażerom to mogę powiedzieć tylko, sorry taki mamy klimat”
– odpowiedziała Bieńkowska. Część internautów biła brawo za zdrowy rozsądek i odwagę, ale dominowały kpiny i złość. TVN przeprowadził nawet sondaż, w którym 52 proc. badanych wyraziło oburzenie (46 proc. nie). „Tak to jest jak bierze się na funkcję wicepremiera, kogoś, kto w swym funkcjonowaniu w mediach bardziej przypomina lalkę Barbie” – komentował z właściwą sobie galanterią Ryszard Czarnecki (europoseł na razie nie odniósł się do wypowiedzi Morawieckiego).
„Znaleźć inną pracę, wziąć kredyt”
– tak prezydent Bronisław Komorowski odpowiedział w maju 2015 roku na pytanie młodego mężczyzny, jak jego siostra ma kupić mieszkanie, zarabiając 2 tys. zł. Chłopak zastąpił drogę prezydentowi podczas „spaceru po mieście”, który był rozpaczliwym pomysłem PR sztabu wyborczego Komorowskiego po przegraniu przez niego I tury wyborów z Dudą.
Mistrzem arogancji – tyle, że jego bezczelność była zamierzona – był przed 30 laty Jerzy Urban, satyryk i dziennikarz, który od stanu wojennego aż po Okrągły Stół był rzecznikiem prasowym rządu Jaruzelskiego i jego następców. Zapytany o sankcje Ronalda Reagana wobec Polski 23 grudnia 1981 roku w odpowiedzi na stan wojenny, Urban odpowiedział
„Rząd się sam wyżywi”.